Dzieło jedności: AnglikanieOstatnia decyzja papieża Benedykta XVI o konieczności utworzenia specjalnych ordynariatów dla przechodzących na katolicyzm anglikanów zrobiła ogromne wrażenie. Szczególnie modny wśród krytyków Kościoła szwajcarski teolog Hans Kiing stwierdził, że Papież zachowuje się jak pirat i wyławia ryby z nieswojego jeziora. Czy jednak Papież nie jest rybakiem wszystkich ludzi wedle powołania, jakie św. Piotr otrzymał od Chrystusa?Światowe media lubią przeciwstawiać pontyfikat Jana Pawła II, pontyfikatowi Benedykta XVI. Ten pierwszy opisywać jako ekumeniczny, drugi jako niechętny współczesności, integrystyczny, przeciwny uwspółcześnianiu. Sięgnijmy jednak do źródeł. Prześledzenie pontyfikatu Jana Pawła II w perspektywie jego kontaktów ze wspólnotą anglikańską pokazuje, że dzisiejsza sytuacja jest wynikiem konsekwentnej katolickiej postawy papieża z Polski, a nie tylko "antyekumenicznym uporem" Benedykta. Za fundament papieskiej postawy wobec anglikanizmu możemy uznać pragnienie, by trwający dialog doprowadził "do dnia pełnego przywrócenia jedności w wierze i miłości". Równocześnie Papież mówił: "Jako Następca Piotra jestem w szczególny sposób odpowiedzialny za wiarę i jedność Kościoła i dlatego wzywam moich braci i siostry ze wspólnoty anglikańskiej, aby zastanowili się nad motywami i zasadniczością stanowisk, jakie zajmowałem sprawując mój Urząd Nauczycielski. Nasze obopólne pragnienie wypełnienia woli Chrystusa z pewnością doprowadzi nas do zgodnego rozumienia Jego zamysłu co do każdego istotnego aspektu konstytucji Kościoła". Skąd te słowa, w których słychać ton wymagającego pasterza Kościoła u Papieża, któremu często pamięta się ciepłe i koncyliacyjne wypowiedzi? Kolejne Wspólne Deklaracje, jakie pojawiały się na drodze dialogu katolicko-anglikańskiego operujące serdecznymi określeniami mówiącymi o "wdzięczności Bogu za osiągnięty postęp" w ustaleniach teologicznych nie mogły przesłonić narastających trudności. Dawne problemy nie znajdywały ostatecznego rozwiązania, nowe pojawiały się z coraz większą siłą. Momentem szczególnie dotkliwym dla dialogu okazała się decyzja anglikanów z początku lat dziewięćdziesiątych (1992) o nadawaniu święceń kapłańskich kobietom. Akt ten stanął w oczywistej sprzeczności z całą tradycją chrześcijańską, a z pewnością z tradycją katolicką, za której część w znacznej mierze uważali się anglikanie. Kolejne Deklaracje wspominają coraz wyraźniej, że pojawiła się poważna przeszkoda dla "całego procesu pojednania anglikańsko-katolickiego". W rzeczywistości problemy ekumeniczne były tylko odblaskiem postępującego rozłamu, a nawet rozpadu wewnątrz samego anglikanizmu. W krótkim czasie ten najbliższy katolicyzmowi, obok prawosławia, odłam chrześcijański zaczął dryfować w stronę zsekularyzowanego ruchu podobnego do innych protestanckich wspólnot państwowych istniejących choćby w Skandynawii. Znaczna część tzw. anglo-katolików zaczęła czuć się w ramach Kościoła w Anglii nie w swoim domu. Perspektywy pojednania z Rzymem całego Kościoła w Anglii stały się całkowicie nierealne także wobec anglikańskiej afirmacji duchownych przyznających się do praktyk homoseksualnych. W ten sposób wspólnoty o nastawieniu pro-katolickim znalazły się w obcym środowisku, a z czasem poza strukturami kościelnymi anglikanizmu. Tak stało się choćby z Tradycyjną Wspólnotą Anglikańską. W takiej właśnie sytuacji Benedykt XVI podjął decyzję o otwarciu możliwości tworzenia niezależnych ordynariatów. Inna decyzja oznaczałaby pozostawienie znacznej grupy wiernych skłonnych do pełnej akceptacji wiary Kościoła w religijnym niebycie. Papież, w geście tak bliskim Janowi Pawłowi II, otworzył w ich kierunku ramiona.
Czy pewna metoda prowadzenia dialogu ekumenicznego zakończyła się fiaskiem? Trudno nie zauważyć, że dokonało się to, czego pragnął Jan Paweł II - odzyskana zostanie wkrótce jedność z tymi, którzy tego naprawdę pragną, a taki przecież powinien być autentyczny cel ekumenizmu. Można odnieść wrażenie, że zbyt często dialog ekumeniczny pozostaje sztuką dla sztuki, sposobem nieinwazyjnego współistnienia różnych wspólnot wyznaniowych. Ale kiedy dialog kończy się jednością, odzywają się krzyki oburzonych. Nie wiadomo jednak, jak inaczej wyobrażają oni sobie proroctwo o czasach, kiedy nastanie jedna owczarnia i jeden Pasterz. Tak dopełnia się nadzieja na pojednanie, którego maleńki fragment będziemy mieli szansę wkrótce oglądać.
Tomasz Rowiński
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |