O pieniądzach w kościele......czyli dramat duchowo-materialny w trzech częściachCZĘŚĆ I Z KORESPONDENCJI PAWŁA Z TARSU RZYM, ROK 63 (por. Ga 2; 1-2 Kor; Flp; 1 Tm) Bracia, moja wędrówka przez ten świat dobiega kresu Nadszedł więc czas, podziękować Wam za wszelkie dobro, którego od Was doświadczyłem. Wiecie dobrze, pe znam Wasze ubóstwo i że zawsze pracowałem, by nie być dla Was ciężarem. Wiedziałem, że tylko tak udowodnię Wam, iż głoszę Słowo, nie pragnąc w zamian żadnej nagrody, i tylko tak odeprę zarzuty moich nieprzyjaciół, którzy nieraz próbowali Wam sugerować, iż chcę żyć Waszym kosztem. Proszę Was jednak gorąco, zatroszczcie się o potrzeby tych, których ustanowiłem starszymi w Kościele. Jak napisałem do jednego z Waszych przełożonych, przypominając słowa Pisma - robotnik zasługuje na swoją zapłatę, albo jak przypominałem Koryntianom - Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię. Ci, którzy poświęcają siły dla Was, zasługują na Waszą pomoc. Wy, Koryntianie, pamiętacie, że prosiłem Was, byście wspomogli Kościół w Jerozolimie, zresztą prosiłem o to wszystkie Kościoły. Czyż możemy pozostać głusi na prośby braci, wiedząc, że brakuje im tego, co konieczne do życia - tym bardziej, gdy należą oni do tego Kościoła, w którym wszystko się zaczęło Kościoła-Matki, któremu winniśmy okazać synowskie przywiązanie? Wy, którzy jeszcze niedawno byliście poganami, możecie ookazać braterską miłość tym, którzy znali Pana, gdy chodził wśród nas. Pamiętajcie, co r' Wam napisałem: radosnego dawcę bóg miłuje oraz że ukazałem Wam wzór samego Pana, który, będąc bogatym, dla Was stał się ubogim, aby Was ubóstwem swoim ubogacić. Na koniec nie mogę nie wspomnieć o Was, umiłowani Filipianie, których jako pierwszych w Europie zdobyłem dla Chrystusa. Okazywaliście mi zawsze tak wielkie serce, iż wiedziałem, że od Was, jako jedynych, mogę przyjąć pomoc, bez obawy bycia posądzonym o wykorzystywanie Was. Wasza pamięć i ofiarność zawsze mi towarzyszyły. Ileż razy wspomogliście mnie podczas dalekich morskich podróży! Umieliście dostrzec we mnie nie tylko apostoła, ale po prostu człowieka. Niech Pan Wam wynagrodzi za wszystko! Wasz Paweł CZĘŚĆ II Z POEZJI KS. JANA TWARDOWSKIEGO POLSKA ROK 1959
Lubię chodzić w kościele z dużą tacą CZĘŚĆ III Z KORESPONDENCI KS. PAWŁA PROBOSZCZA JEDNEJ Z POLSKICH PARAFII, ROK 2002 Szanowny Panie Kowalski! Potrzebowałem trochę czasu, by przemyśleć to, co mam Panu napisać. Jeszcze teraz widzę pańską oburzoną twarz, podniesiony głos i te gorzkie słowa - jak śmiem prosić parafian o ofiarę na kościół, gdy wiem, że tyle bezrobocia, biedy, gdy ludzie nie mogą związać końca z końcem, a ja jeszcze wyciągam rękę! A przecież sam Pan zauważył: ja nie żądam, ja tylko proszę. Kto zechce, pomoże. Zapyta Pan, na co mi te pieniądze... Proszę przypomnieć sobie, ile Pan płaci za oświetlenie i ogrzewanie swojego mieszkania, a teraz niech pan pomnoży tę sumę tyle razy, ile razy jest większa powierzchnia kościoła wraz z plebanią (kancelaria, mieszkania księży). Gdyby Pan otrzymał nasze rachunki z elektrowni, dostałby Pan ataku serca. Zaraz Pan zapyta, dlaczego kośpiół jest taki duży... Wczoraj, gdy przyniesiono do zakrystii parafiankę, która zemdlała w tłoku podczas nabożeństwa, wciąż słyszałem komentarze: "Bo ten kościół jest taki ciasny i tak w nim duszno!" Nieraz mówił mi Pan, że nasz organista pięknie śpiewa. Ten człowiek ma na utrzymaniu liczną rodzinę! Czy mam oczekiwać, by grał zawsze za darmo? Muszę płacić wynagrodzenie jemu, kościelnemu, sprzątaczce... Skąd wezmę na to pieniądze? Aż strach pomyśleć, co się stanie, jeśli będzie potrzebny jakiś remont. Czy wie Pan, ile kosztuje naprawa dachu kościoła? A przecież nie można dopuścić, by deszcz lał się na głowy parafian! No właśnie, drogi Panie Kowalski, tutaj tkwi sedno problemu: Pan (i niestety, także wielu parafian) wciąż nie może zrozumieć, że parafia to wspólne dobro - ale też i wspólny obowiązek - wszystkich mieszkańców, nie tylko księży. Także pan przychodzi do kościoła i chce, by w nim było jasno, ciepło i pięknie. Jesteśmy jedną parafialną rodziną i musimy dbać o nasz rodzinny - a przede wszystkim Boży - dom. Musimy też znaleźć środki, by pomóc najuboższym parafianom oraz by mogła dalej działać parafialna świetlica dla biednych dzieci. I na koniec - problem najbardziej delikatny: kwestia utrzymania nas, księży. My przecież też musimy jeść, ubrać się, przeczytać dobrą lekturę. Znam opowieści o bogatych księżach podróżujących luksusowymi samochodami. Czy zechciałby Pan przeprowadzić badanie statystyczne: jaki procent stanowią ci bogaci wobec liczby księży żyjących na poziomie całkiem przeciętnym czy wręcz graniczącym z biedą? Czekam na wynik! I mówię wprost: w przyszłą niedzielę znów będę chodził z tacą, licząc, że może więcej parafian zrozumie, że z pustego i Salomon nie naleje... także w Kościele.
Ks. Paweł
Danuta Piekarz eSPe, nr 58
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |