Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Królowo Polska. Maryja jest naprawdę naszą Królową

Modlimy się - nie głośno, ale cicho, bo nam głośno tego wróg wypowiedzieć nie pozwala: Regina Poloniae, ora pro nobis - Królowo Polska, módl się za nami.

Źle, że się mówi Królowo Korony Polskiej zamiast wprost i zwyczajnie Królowo Polska. Chyba to właśnie ze względu na wroga omawiało się dawniej ten tytuł, zasłaniało się jego przejrzystość i jego jasność. Dziś nie pora wracać do tych omówień, do lękliwych półsłówek. Jeśli dziś nie pojmiemy, nigdy już tego chyba pojąć nie będziemy mogli - że Maryja jest naprawdę naszą Królową.

To nie jest jeden z tych tytułów - wyłowionych spośród najpiękniejszych zwrotów Pisma Świętego - tytułów, z których składa się Litania do Najświętszej Maryi Panny. "Królowo Polska" - ma zupełnie inny sens. To nie tylko formuła modlitwy. My możemy się modlić do Królowej Polskiej tymi właśnie słowami. Lecz abstrahując od wszelkiej modlitwy - dla nas, wziętych poszczególnie, czy nas jako całego narodu - "Królowo Polska" ma treść, która stwierdza pewną rzeczywistość zarówno wieczną jak i doczesną, zarówno religijną jak moralną, polityczną i społeczną.

Ubogi byłby umysł i serce współczesnego człowieka, gdyby mu wystarczała świadomość, że kiedyś przed dwoma tysiącami lat, chodziła po ziemi kobieta Miriam, tak niepodobna do innych ludzi, choć przecież była ich córką i siostrą, że mogła w nagrodę za to swoje ludzkie niepodobieństwo stać się Matką Bożą. - Miriam przemieniła się w Marię i wzięta przez Syna do Nieba, zstąpiła zaraz z powrotem na ziemię, by żyć wśród ludzi. Jest naszą Pośredniczką tu, na ziemi. Jest Pośredniczką we wszystkich prośbach, które zanosimy do Boga. Gdyby Jej tutaj nie było, gdyby nie schylała ku nam swego miłosiernego oblicza z Ostrej Bramy, z Częstochowy, z Kochawiny, z Kodnia, z Piekar, ze Studzianny - jakże by inaczej wyglądało nasze życie, o ile jeszcze słabsi bylibyśmy, i o ile ku złemu sposobniejsi!

Lecz Maryja jest pośród nas. Jak owe Święte, które przemawiały do dziewczyny z Domremy 1) w jej rodzimym języku, a ona była zdziwiona, gdy jej czcigodni i okrutni sędziowie wyrażali z tego powodu słowa wątpliwości, tak i Maryja gdziekolwiek przemawia, mówi językiem zrozumiałym dla prostaczków. Już nie używa aramejskiego, który stał się dziś językiem szperaczy i mędrców. Mówi zwyczajnie: do Bernadety Soubirous po francusku, do Katarzyny Emerich po niemiecku, do nas - po polsku. - Używa każdej gwary, każdego narzecza. Mówi tak jak wszyscy, bowiem służy wszystkim.

Królowo Polska - módl się za nami.

Często wracamy do cudownej litanii i snujemy niby paciorki, słowa modlitwy. Zwłaszcza teraz, zwłaszcza dziś, gdy znajdujemy - zda się - na dnie jakiejś otchłani, która nas wciąga, grzebie, zabija - i co gorsza - która nas moralnie łamie. Tak było zresztą przepowiedziane: "Gdyby Pan nie ukrócił tych dni, żadne ciało nie byłoby zachowane" (Mk 13, 20).

Ale powtarzając wielokrotnie to wezwanie: Królowo Polska - módl się za nami! - zapominamy o jego specjalnej, nas zobowiązującej treści, odmawiamy je powierzchownie, tylko ustami, a nie sercem i rozumem, przebiegamy nad nimi w pośpiechu, pomni tylko naszego strachu, który nas zmusił do modlitwy, a nie znaczenia wypowiadanych słów.

Czy wolno nam o nim zapomnieć?

W tragicznym roku 1656, w którymś to już roku wojny, w ciągu której przez Rzeczpospolitą przewalały się bez końca nieprzyjacielskie najazdy, gdy Szwed, Brandenburczyk, Moskal, Tatar i Turek deptali ziemię polską, niosąc zagładę wszystkiemu co polskie i wszystkiemu co katolickie, wtedy żałosny monarcha - ów najmłodszy z Wazów, najdumniejszy z nich i najbardziej upokorzony, eks-kardynał co się władzy i korony całe życie dobijał, by otrzymać je wreszcie sobie chyba na udrękę i na większe cierpienie - zwrócił się wprost o pomoc do Matki Bożej. W dniu 1 kwietnia do katedry lwowskiej przeniesiono ze czcią w procesji stary obraz Matki Bożej, tzw. Mirkowej, bo wisiał dotychczas we framudze muru cmentarnego, i przed tym to obrazem, wsławionym już raz ocaleniem samego Jana Kazimierza ze śmiertelnej choroby, a drugi raz ocaleniem Lwowa przed zagonem Chmielnickiego, złożył trapiony niekończącymi się wojnami monarcha swe słynne śluby.

Kto go do tego namówił, kto w tym okresie kontrofensywy wprawdzie katolicyzmu, ale może właśnie dlatego, że była to kontrofensywa, więc też tchnęła raczej duchem realnej, codziennej walki a nie porywami mistycyzmu, - przekonał go, iż trzeba dokonać podobnie obcego codzienności aktu? Wieści, tradycje i opowiadania głoszą, iż był wówczas jakiś jezuita włoski, który modląc się do Matki Bożej i pytając Ją w modlitwie, jakim mianem chce, aby Ją nazywano, usłyszał odpowiedź: Nazywaj mnie Królową Polską. Może byli też inni - choćby ów przesławny, a tak mało znany ojciec Augustyn Kordecki, który widząc własnymi oczami jak się słabość zbroi w siłę, gdy przychodzi w pomoc sama Maryja i jak za Jej tchnieniem budzi się nagle w narodzie wielka moc moralna, której na chwilę zbrakło - podszepnęli o tym królowi. Kto to wie? Kto o tym dzisiaj wie? Kto może spamiętać szczegóły, gdy o istocie ślubów zapomniano?

To trzeba sobie jasno powiedzieć nic nie kryjąc i żadnymi słowami zapomnienia nie usprawiedliwiając. 1 kwietnia 1656 roku Maryi, Matce Bożej, Jan Kazimierz przekazał swą królewską władzę, dzień ten miał stać się dniem święconym i obchodzonym "po wieczne czasy". Miał się jednocześnie połączyć z wielką reformą społeczną wobec włościaństwa, cierpiącego "od wszelkich obciążeń i niesprawiedliwego ucisku".

Nic z tych obietnic nie zostało dotrzymane poza samym świętem przeniesionym później na dzień 3 maja. Nie przejęli się tym, że "za łzy i ucisk włościan" smagał Bóg królestwo "w ostatnim siedmioleciu powietrzem, wojnami i innymi klęskami". Nie zostało w pamięci potomnych dostatecznie mocno utrwalone wspomnienie słów: "Ja, Jan Kazimierz, za zmiłowaniem Syna Twego Króla Królów, Pana mojego, i z Twego miłosierdzia król, do przenajświętszych stóp Twoich upadłszy, Ciebie za Patronkę moją i za Królowę państw moich obieram, i siebie i królestwo moje polskie i księstwo litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudz- kie, inflanckie, smoleńskie, czernichowskie jako też wojsko obydwu narodów i wszystek lud Twojej szczególnej opiece i obronie polecam, a Twej pomocy i miłosierdzia w tym opłakanym, zamieszanym królestwa mego stanie przeciw nieprzyjaciołom świętego rzymskiego Kościoła pokornie wzywam".

I to jest rzecz najstraszniejsza. Bo są narody lepsze i gorsze nie w sensie biologicznej konieczności, ale lepiej lub gorzej wyrobione, bardziej lub mniej przywiązane do idei, silniej lub słabiej tkwiące w Państwie Bożym. To jest rzecz zrozumiała. Kto jest zły, może się poprawić, kto zeszedł na rozstaje, ten może wrócić znowu na równą drogę. Ale jest rzeczą najtragiczniejszą, gdy naród wchodzi na drogę najwyższej świętości i z tej drogi się cofa. Jeżeli wypowiada przyrzeczenia i tych przyrzeczeń nie dotrzymuje.

Kto wejrzał w pisma wielkich mistyków Kościoła, ten wie, że człowiek zbliżający się do wzajemnego obcowania z Bogiem musi najpierw uwolnić się od wielu obchodzących go spraw. W człowieku powstaje wewnętrzna pustka, noc ciemności, jak powiada św. Jan od Krzyża. Przez tę pustkę promień Łaski przechodzi bez przeszkody. Wtedy ziemia staje się jaśniejsza, wtedy nagle wszystko się upraszcza i wyrównuje. Czy nie taki to wiew nagłego olśnienia przeleciał pod sklepieniem dostojnej lwowskiej katedry w dniu ślubowań? Naród cierpiący i cierpieniami przybity, klęcząc za swym po stokroć upokorzonym monarchą, może nie zrozumiał, ale przeczuł, że stoi przed wielkim wyborem. Mógł postąpić, jak ów syn - z Ewangelii - który na wezwanie ojca zrazu odpowiedział opryskliwie: "nie pójdę", ale potem - poszedł i spełnił wolę ojca. Ale niestety, myśmy powiedzieli: "ależ tak, chętnie, już idziemy". I nie poszliśmy!!!

Królowo Polska, módl się za nami!

Bardzo nam potrzeba tej modlitwy, nam, którzyśmy wiedzieli jak mamy postąpić, a przecież zrobiwszy pierwszy krok, cofnęliśmy się.

Nie zmieni sprawy, że walczyliśmy potem i wracaliśmy chwilami na właściwą drogę. Maszerowaliśmy pod Wiedeń, nie by odbierać polski Śląsk, ale by bronić Krzyża i ratować w niebezpieczeństwie cesarstwo. Krwawiliśmy się pod Częstochową razem z księdzem Markiem. Wyruszaliśmy na sto krucjat. Walcząc o sprawę polską walczyliśmy zawsze o katolicyzm. A mimo to...

Mimo to nie odnieśliśmy zwycięstwa? czy tak?

Źle to jest powiedziane. Zwycięstwo odnieśliśmy i zwycięstwa odnosić będziemy. Zwycięstwo w skali doczesnej nie mierzy się tylko zrozumieniem dla sprawy Bożej. Można wypełniać Bożą wolę a mimo to ulegać, a można wypełniając Bożą wolę odnieść tryumfy. Zwycięstwo jest wyrazem naszego - po ludzku materialnie rzecz biorąc - przygotowywania i specjalnym wyrazem pedagogiki Bożej. Nie tylko bowiem karami Bóg budzi sumienia ludzkie. Bóg czasami oślepia piorunem miłosierdzia.

Śluby lwowskie Jana Kazimierza po dziś dzień nie zostały spełnione. Ich treścią było wprowadzenie Matki Bożej do spraw polityczno - społecznych państwa polskiego. Tak się nie stało. Ograniczyliśmy się do odmówienia w litanii jeszcze jednej zwrotki - i do pamiętania, że dzień 3 maja jest "także" dniem Matki Bożej, Królowej Polski. To wszystko mało. To wszystko nie odpowiada wielkiej treści ślubów. Jeśli one mają być spełnione - a któż z nas, co się ośmielamy nazywać mianem katolików, mógłby powiedzieć, że powinniśmy się z tych przyrzeczeń uwolnić - muszą być wykonane w całej rozciągłości. Czyż Prezydent Polski nie powinien być tylko wykonawcą woli Królowej? Czyż sądy polskie nie powinny wyrokować w Imię Królewskie? Czyż akty państwowe nie powinny być podpisywane przez rząd Królowej, który przed Nią przysięgał, z Jej rąk otrzymywał władzę?

"Mistycyzm!? Niezdrowy mistycyzm!?"

Zaraz nam cytować tu będą ludzie jedyny werset Ewangelii, który znają nawet ci, co nigdy do Ewangelii nie zaglądali: "Oddajcie tedy, co cesarskiego cesarzowi..."

Lecz doczesne władztwo Maryi, Królowej Polski, to nie znaczy przekazywanie dochodów skarbu Państwa skarbcowi jasnogórskiemu. Co jest cesarskie to jest i Boskie. Oddawanie spraw ziemskich Bogu poprzez ręce ziemskich władców jest treścią życia w chrześcijańskim państwie. Oddawanie władzy ziemskiej w ręce istot bliskich Bogu jest tylko lepszym tego życia zrozumieniem.

Zofia Kossak
1) Św. Joanna dArc

Ostatnia aktualizacja: 27.04.2022



Wasze komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego artykułu - Twój komentarz może być pierwszy.



Autor

Treść

Nowości

św. Ekspedytśw. Ekspedyt

Modlitwa do św. EkspedytaModlitwa do św. Ekspedyta

Litania do św. EkspedytaLitania do św. Ekspedyta

św. Elfegśw. Elfeg

św. Leon IXśw. Leon IX

Urodziny jeżyka JasiaUrodziny jeżyka Jasia

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej