Imię Maryi jest jak Płomień!Przez wieki nad polską ziemią płynie pieśń żarliwa - poetycka i ludowa, wznoszą się też wołania i szept modlitwy milionów serc cierpiących, ludzi upadłych i prawych - ku Tej, co Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie, Tej, co woła do ludzkości w Lourdes, w Fatimie. Jakże często to wołanie i ta modlitwa są pośród morza kłamstwa, burz szatańskich, nieraz i rozpaczy. Gdy w mroku wieczoru zapalam świecę i patrząc w jej płomień odmawiam część bolesną Różańca, wołam w duszy: Matko Najświętsza, ratuj naszą Ojczyznę, ratuj naród polski przed wrogiem jawnym i tym przyczajonym. Modlę się za każde dziecko, ojca, matkę, dla których trzeba wiary, chleba i nic ponad to, co jest dobre z woli Twego Syna, a Pana Naszego Jezusa Chrystusa. O, Matko Dobrej Rady, ufam Tobie w tej godzinie ciszy i skupienia, i w każdej innej, gdy jest mi smutno, ciężko!Jej Imię jak płomieńImię Najświętszej Maryi przez dziesięć wieków było i jest z nami. We wszystkich bojach, przed wiekami i obecnie, w obronie wiary, jak też wolności narodu i granic Polski. Rycerstwo nasze, wojsko polskie, idąc w bój za święte sprawy - śpiewało hymny ku chwale Maryi. Tak było pod Grunwaldem, w zwycięskich bitwach pod Kłuszynem, Wiedniem, Dubienką, Monte Cassino i w setkach innych zmagań z wrogami praw boskich i ludzkich. O tym mówiłem, nauczałem i nauczam naszą polską młodzież ze szkół zawodowych. Pracując w szkolnictwie Pomorza Zachodniego, na Podlasiu, w Lubelskiem - nigdy nie pomijałem tych cudownych epizodów, opisów polowych Mszy świętych i żarliwych rycerskich pieśni maryjnych. A kiedy mówię młodemu pokoleniu o naszych wodzach, to młodzież jest zasłuchana i te święte tajemnice narodowe niesie do domów rodzinnych. Nie wyobrażam sobie przedstawiania życiorysów Romualda Traugutta, Józefa Hallera czy generała Władysława Sikorskiego - bez żarliwego, płomiennego zaangażowania nauczyciela. Czy każdy nauczyciel polski wie. że np. generał Józef Haller nosił w kieszeni munduru różaniec i każdego dnia wczesnym rankiem lub wieczorem odmawiał jego cząstkę. Szczególnie nauczyciele historii winni o tym pamiętać.Generał Władysław Anders w czasie straszliwej próby życia, przy okrutnych przesłuchaniach w więzieniu moskiewskim miał, jak opisuje w swoim pamiętniku, takie zdarzenie: "Każą mi wysiadać na dziedzińcu. Wyraźnie dziedziniec więzienny. Prowadzą po wielu zakamarkach. Kilkakrotne rewizje. Przy pierwszej rewizji zabierają wszystkie rzeczy wraz z walizką. Zostawiają tylko koc, mydło, szczotkę do zębowi kubek. Ubranie, buty - wszystko pocięte i poprute. W pewnej chwili znajdują medalik z Matką Boską. Zbierają się w kilkunastu nad medalikiem. Śmiech grubiański i: - no, zobaczymy, czy ta... pomoże w sowieckim więzieniu. Medalik rzucony na ziemię i zdeptany. Do dziś dnia nie mogę się otrząsnąć z wrażenia. Później w więzieniu śnil mi się ten medalik. Ciągle widziałem twarzyczkę Matki Najświętszej, najczęściej podobną do św. Teresy. Czułem Jej ciągłą opiekę nad sobą. Im więcej słyszałem koło siebie śmiechu bezbożników, tym głębiej utrwalała się wiara w Boga. Dodawała mi siły do zwalczania słabości ludzkich w tych ciężkich dla mnie chwilach". (Wł. Anders Bez ostatniego rozkazu, Bydgoszcz, 1989. s. 32). W latach prześladowań ubeckich przeżyłem kilka ponurych zdarzeń. Życie zawdzięczam Matce Najświętszej. Dziś, jak nigdy przedtem, jestem świadom, że ponad wszystkimi ludzkimi problemami jest Ona, Matka Boża. Czytam, czytam wielokrotnie Jej cudowne, pełne macierzyńskiej miłości słowa objawień w Paryżu, Lourdes i Fatimie. Mimo pewnej radości jest też i ból w duszy. Przede wszystkim dlatego, że setki tysięcy, miliony chrześcijan nie chcą zerwać raz na zawsze z wszelkim upodleniem, nie chcą pokutować i modlić się, że tak wielu pędzi za głosem szatana!!! Gdy rozczytuję się w tych krótkich, ale jakże wymownych, mądrych wypowiedziach św. Maksymiliana, to jak na jawie widzę straszne bagno zakłamania, egoizmu wszystkich wrogów wiary świętej. Na szczęście w zalewie pornografii, w szatańskim rozpijaniu narodu, w poniżaniu godności ludzkiej - są wspaniałe przykłady żarliwej wiary, miłości bratniej, patriotyzmu. Oto ktoś z moich uczniów zauważył przed katedrą nekrolog i zawiadomienie o Mszy św. w intencji mojej zmarłej Matki, Marii. W dniu dla mnie i moich braci - drogim, o dość wczesnej godzinie przybyła spora grupa młodzieży szkolnej do świątyni. Prawie wszyscy przystąpili do Komunii świętej. Byłem po prostu podwójnie wzruszony. Jeszcze na terenie szkoły, w czasie dłuższej przerwy rozmawiałem z niektórymi uczniami tej grupy. Zapytałem ich m. in., czego symbolem jest płonąca świeca, płomień świecy. Najskromniejszy, ale wzorowy w nauce i zachowaniu uczeń powiedział: "Imię Matki Najświętszej jest jak płomień najczystszej miłości, a w tym ogniku jest jakby cudowna sylwetka Maryi. Nie wiem, dlaczego ludzie tego nie dostrzegają". Dzwonek wezwał wszystkich na lekcje. Rozeszliśmy się do zajęć. Wieczorem, gdy zapalam gromnicę, gdy modlę się na Różańcu, mimowolnie wpatruję się w płomień płonącej świecy, bo Imię Maryi jest jak Płomień! Bo Jej cudowna sylwetka, postać z objawień, z kochanego Medalika - jest jak Płomień! Oświeca, wskazuje drogę, i grzeje, zapała do czynu. Artur Julian Kowzan
Ostatnia aktualizacja: 28.04.2022
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |