Obraz - moje wybrane wyczyniePodaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po laski do źródła miłosierdzia - powiedział Jezus w jednym ze swoich objawień siostrze Faustynie. Tym naczyniem jest obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Cofnijmy się do wcześniejszej wizji, w czasie której Chrystus wyraźnie zażądał namalowanie obrazu i określił jego szczegóły: "Wieczorem, kiedy byłam w celi (płockiego klasztoru) ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szatę białą. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchyleni szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony a drugi blady (...). Po chwili![]() Sam obraz nie posiada jednak jakiejś magicznej mocy. Jeżeli chcemy zrozumieć jego prawdziwą funkcję i przyjąć go w takim duchu, jakiego oczekuje Chrystus - to trzeba nam sięgnąć do samej istoty orędzia, przekazanego przez siostrę Faustynę. Obraz ten bowiem przedstawia tego samego Jezusa, który ukazywał się siostrze Faustynie, i który pragnie - za jej pośrednictwem - dać rozpoznać się w swym niezmierzonym miłosierdziu każdemu człowiekowi. Rola błogosławionej siostry w tym dziele jest szczególna. To tylko i wyłącznie jej Pan Jezus ukazywał się, odkrywając przed nią bogactwo swego miłosierdzia. Lecz to nie wszystko. Chrystus nieustannie uczył swą wybraną córkę tego, w jaki sposób czerpać ma z niewyczerpalnych bogactw. Uczył jej tego nie tylko dla niej samej, lecz aby stała się z kolei przewodniczką i nauczycielką innych. Cała droga duchowa s. Faustyny jest "do naszego wglądu". Przypomnijmy, że Dzienniczek - będący "zwierciadłem" jej duszy - pisała na wyraźne żądanie Jezusa: "Twoim zadaniem jest napisać wszystko, co ci daję poznać o moim miłosierdziu dla pożytku dusz, które czytając te pisma, doznają w duszy pocieszenia i nabiorą odwagi do zbliżania się do mnie." Aby poprawnie przyjąć obraz Jezusa Miłosiernego - trzeba go przyjąć z rąk własnych Jezusa. Innymi słowy, należy na niego patrzeć tak, jak siostra Faustyna patrzyła na Jezusa żywego. Z jej Dzienniczka natomiast wiemy, że patrzyła na niego z wielką ufnością. Takiego samego spojrzenia oczekuje dzisiaj od nas Jezus. Jezus przychodzi, dając wyraz swemu niezgłębionemu bólowi z powodu zatwardziałych grzeszników, którzy zmierzają ku wiecznemu potępieniu: "Są dusze, które gardzą moimi łaskami i wszelkimi dowodami mojej miłości; nie chcą usłyszeć wołania mojego, ale idą w przepaść piekielną. Ta utrata dusz pogrąża mnie w smutku śmiertelnym. Ból Jego płynie stąd, że nigdy nie przestał kochać grzeszników i Jego Serce nieustannie przepełnia pragnienie przebaczenia, lecz oni nie chcą przyjąć tego daru. Napisz to dla dusz strapionych" "Gdy się odsłoni przed oczyma duszy cała przepaść nędzy, w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza. Ale z ufnością niech się rzuci w ramiona miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki." - mówi Jezus do "sekretarki" swego miłosierdzia. W zeszycie piątym swego Dzienniczka s. Faustyna opisuje dialog duszy człowieka, schodzącego z tego świata, z miłosiernym Zbawcą: "Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest miłością i miłosierdziem samym. Lecz, niestety, ona pozostaje nieczuła na ten głos. Jedyna jej odpowiedź pozostaje taka: nie ma już dla mnie miłosierdzia. I wpada w jeszcze większą rozpacz, która daje jej już na ziemi pewien przedsmak piekła. Jezus ponawia swe wysiłki, lecz dusza tym bardziej zamyka się w sobie. Wtedy zaczynają niejako się wysilać wnętrzności miłosierdzia Bożego i bez żadnej współpracy ze strony duszy, Bóg ofiaruje jej ostatnią łaskę. Dusza wie o tym, Że jest to jej ostatnia szansa, ale zwrócenie się po nią zależy tylko i wyłącznie od niej samej. Wie także o tym, że jeśli okaże jedno drgnienie dobrej woli, nawet najmniejsze, to miłosierny Bóg dokona całej reszty. Jeśli natomiast wzgardzi tym dowodem niezgłębionego miłosierdzia, to Bóg pozostawi ją w takim stanie, w jakim sama chce zostać na wieczność. To oznacza dla niej piekło, wybrane dobrowolnie. Cóż za niewypowiedziany dramat! Dla jego uniknięcia wystarczyłby nawet promyk ufności, który otworzyłby duszę na nieogarniony żar Miłości, zdolnej pochłonąć cały ciężar grzechu. Mów ludziom o moim nieskończonym miłosierdziu! Powiedz im, aby nie stawiali jemu tamy w ich własnym sercu. Miłosierdzie moje działa we wszystkich sercach, które mu otwierają swoje drzwi; jak grzesznik tak i sprawiedliwy potrzebuje mego miłosierdzia. Jak wielu zrozpaczonych grzeszników ocaliła ufność, która zrodziła się w cieniu Jezusowego obrazu? Kiedy spojrzałam się na ten obraz - zanotowała s. Faustyna - przeszyła mnie miłość Boża tak żywa, że przez pewien moment nie wiedziałam, gdzie jestem (...) Podczas mszy św. dał mi Pan poznać, jak wielka liczba dusz znajdzie zbawienie przez to dzieło (...) O, jak wielka jest hojność Boża, niech będzie błogosławiony Pan, który wierny jest w obietnicach swoich...
Publikacja za zgodą redakcji Miłujcie się!, nr 1-2/2000
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |