Cierpliwe czekanieNad tym, jak przeżyć życie, zacząłem się świadomie zastanawiać po nawiązaniu osobistej relacji z Jezusem. Było to po ukończeniu drugiego roku studiów na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Pragnąc spędzić wakacje z Panem Bogiem wybrałem się na Pielgrzymkę Warszawską razem ze studencką grupą Odnowy "Jerozolima" z Poznania. To podczas tej pielgrzymki po raz pierwszy doświadczyłem osobistego spotkania z Bogiem i otworzyłem się na dar Ducha Świętego. Po powrocie do Krakowa postanowiłem poszukać duszpasterstwa akademickiego, w którym mógłbym się dalej rozwijać. I tak trafiłem do grupy modlitewnej Odnowy w Duchu Świętym.Po skończeniu studiów pozostałem w Krakowie. Chciałem lepiej poznać Boga, zacząłem zaocznie studiować teologię. Podjąłem pierwszą lepszą pracę, która mi się trafiła - w pewnej firmie państwowej. Zdecydowałem się na nią, bo musiałem z czegoś żyć, ale w moim sercu narastało pragnienie wspólnoty życia lub pracy. Gdy więc w którymś momencie pojawiła się możliwość pracy z ludźmi, którzy podobnie jak i ja doświadczyli Odnowy, było dla mnie oczywiste, że powinienem zmienić miejsce zatrudnienia. Uczyniłem tak. W kilka lat później ponownie zmieniłem pracę - po to, by pracować w środowisku jeszcze bardziej związanym z Odnową. Od tej pory w sposób szczególny staram się traktować moją pracę zawodową jako konkretne zadanie dane mi przez Boga. Wydaje mi się, że pewne znaki wskazują na to, iż moim powołaniem jest raczej pozostanie w świecie. Jednym z tych znaków jest moja moja praca zawodowa, innym to, że miałem środki na to, by kupić sobie mieszkanie. Nigdy zresztą nie odczuwałem zaproszenia do tego, by żyć w kapłaństwie. Dlaczego natomiast nie zdecydowałem się jeszcze na małżeństwo? Ponieważ uważam, że aby wejść na tę drogę, trzeba spotkać osobę, którą się z wzajemnością pokocha, a ja nikogo takiego dotąd nie spotkałem. Ten stan nieokreślenia bywa męczący. Mam już ponad trzydzieści lat i czasami odczuwam niepokój związany z upływem czasu. Staram się jednak oddawać go Panu Bogu ufając, że On wie, co jest dla mnie najlepsze. Bywają w moim życiu momenty, w których odczuwam potrzebę bliskiej osoby. W takich chwilach staram się zapraszać Pana Boga do swego życia, gdyż boję się, by moja samotność nie stała się pustką. Pytam się też, jak powinienem tę samotność wykorzystać i próbuję zobaczyć w niej Boży zamysł. Często odkrywam, że Bóg dopuszczając stan smutku chce mi coś pokazać lub coś we mnie przemienić. Trudne chwile okazują się więc bardzo cenne. Odkrywam w sobie myśli mogące być znakiem jeszcze innego powołania - do jakiegoś rodzaju wspólnoty. Na razie jednak rzeczywistość życia każe czekać także i tym pragnieniom. Nie wiedząc jeszcze jaka będzie moja droga w przyszłości, staram się po prostu na co dzień żyć z Panem Bogiem. Modlę się, biorę udział w rekolekcjach i próbuję konfrontować duchowe doświadczenia ze swoim życiem. Patrzę jak Bóg prowadzi mnie poprzez konkretne wydarzenia i rozmawiam o nich z moim kierownikiem duchowym. W rozeznawaniu na co dzień pomaga mi praktyka wyniesiona z "Ćwiczeń duchownych" św. Ignacego. Czasem myślę, że być może w rozeznaniu mojej drogi życia nie wykorzystałem jeszcze wszystkich środków... Staram się jednak iść Bożą drogą. Wiem, że pewnych rzeczy "nie przeskoczę". Wiem także, że Bóg ma "swój czas". Ufam, że On mnie prowadzi i kiedyś ukaże mi bardziej konkretną drogę. Marek
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |