Sztuczka z kamykiem i nitkąSztukmistrz zawiesza na mocnej, grubej, półmetrowej długości nitce kamyk ważący 30-50 dekagramów. Do kamyka przywiązuje także półmetrowy odcinek tej samej nici.- Co się stanie pyta sztukmistrz - gdy pociągnę za dolny koniec nitki? Która nitka pęknie: ta nad kamykiem czy ta pod nim? - Oczywiście zerwie się ta górna nitka - odpowie każdy - jest ona bowiem dodatkowo obciążona kamieniem. Tak mówi sztukmistrz to racja. Niech któryś z kolegów sprawdzi to praktycznie. Istotnie, przy pociąganiu za dolną nić pęka nić górna. Teraz sztukmistrz wykonuje kilka tajemniczych ruchów dłońmi, "zaczarowując" nitkę, pociąga za jej koniec i o dziwo! zrywa się dolna nić. Koledzy mogą sami znowu ją przywiązać, aby mieć pewność, że nie została ona celowo nadcięta czy przetarta. Ponowna próba sztukmistrza i znów pęka dolna nić. Jak to możliwe?
Wyjaśnienie: Tajemnica wykonania sztuki jest niezwykle prosta. Jeżeli będziemy ciągnęli za dolny koniec nici pomału, pęknie na pewno górna nić, ponad kamieniem, jeżeli zaś szarpniemy gwałtownie, zerwie się dolna. Gdybyście chcieli wiedzieć, dlaczego tak się dzieje, musiałbym sięgnąć do bardzo ciekawej nauki, jaką jest fizyka, której za kilka lat będziecie się uczyć w szkole. Otóż jest takie prawo fizyczne, które stwierdza, że każdy przedmiot (fizyk powiedziałby: każde ciało), na przykład kamień, posiada bezwładność. I to im większą ma taki głaz masę, tym większą odznacza się bezwładnością. Wyobraźcie sobie leżący na polu kamień wielkości piłki. Popychając powoli nogą przetoczycie go bez trudu, lecz jeżeli spróbujecie go szybkim ruchem kopnąć, kamień ledwie drgnie, a o nodze... lepiej nie mówić. To samo dzieje się z małym kamykiem umieszczonym na nitce. Gdy gwałtownym, szybkim ruchem szarpniemy za dolną nitkę, kamień wskutek swej bezwładności nie zdąży po prostu drgnąć i nie pociągnie górnej nitki. Pęknie więc dolna. Ot i wszystko! Opowiadał mi kiedyś tata mojego taty, że dawno temu w starym cyrku wykorzystano to właśnie zjawisko fizyczne do pokazu mrożącego krew w żyłach. Na arenie pojawiało się dwóch potężnie zbudowanych atletów. Jeden unosił duże i ciężkie kowadło, drugi zaś młot ogromnej wielkości. Pierwszy kładł się na piasku areny na wznak i ustawiał sobie na piersi kowadło, drugi z całej siły zaczynał owym ogromnym młotem tłuc w kowadło. Myślicie, że leżącemu coś się stało? Nic! Zupełnie nic! Wstawał uśmiechnięty jakby nie na niego spadały miażdżące uderzenia wielkiego młota. Kowadło miało bowiem tak dużą masę, a więc i dużą bezwładność, że gwałtowne, lecz krótkotrwałe uderzenia nie były w stanie go poruszyć. Było ono jakby tarczą zatrzymującą ciosy. Nie radziłbym Warn jednak próbowania tej cyrkowej sztuki na sobie ani kolegach. Poprzestańcie raczej na opisanej na wstępie sztuczce z kamykiem i nitką. Wasz Mag
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |