Ofiary z Naszej KlasyGłówną przyczyną rozwodów, z jaką od kilku lat mają do czynienia brytyjscy prawnicy, jest Facebook. Czy świat wirtualnych znajomości zaczyna mieć przewagę nad światem realnym?Popularne powiedzenie mówi, że jeśli nie ma cię na Facebooku, to znaczy, że nie istniejesz. Od ponad siedmiu lat, bo wtedy pojawiła się moda na portale społecznościowe, niemal każdy internauta na świecie założył sobie przynajmniej jedno konto. "Nie znalazłbym tylu ludzi, którzy wzięliby narkotyki za darmo" - pada w filmie "The Social Network". To porównanie odnosi się do liczby osób, które załogowały się na portalu Facebook w pierwszym dniu jego istnienia. W połowie 2010 roku było to 500 milionów użytkowników, z których ponad połowa loguje się codziennie, aby utrzymywać stały kontakt ze swoimi przyjaciółmi i znajomymi. Każdy ma ich średnio 130. Raport z badania konsumenckiego, jakie na zlecenie Urzędu Komunikacji Elektronicznej przeprowadziła pracownia PBS DGA, pokazuje, że do regularnego korzystania z serwisów społecznościowych przyznaje się przeszło 80 proc. polskich internautów. A im większe zainteresowanie użytkowników, tym większe reklamodawców. W ubiegłym roku największy portal społecznościowy w Polsce, Nasza Klasa, miał 62,8 miliona złotych przychodu, a zysk netto wyniósł 18,5 miliona. O pięć milionów więcej niż rok wcześniej. Prognozuje się, że wydatki na marketing w takich mediach w ciągu najbliższego roku wzrosną w Polsce nawet sześciokrotnie. "Tworzysz własną stronę. Zainteresowania, przyjaciele, zdjęcia. Inni to oglądają i cię dodają" - tłumaczy jeden z bohaterów filmu o Facebooku. I tak to działa. A informacjom tam zawartym wierzy aż 41 proc. internatów. Jeśli informację opublikuje osoba, którą znamy - to poziom zaufania rośnie do 64 proc. ZŁUDZENIA - Internet daje nam całkowitą anonimowość. Możemy być tam, kim tylko chcemy. Wiadomo, że na co dzień nie przechadzamy się po piaszczystych plażach, nie otacza nas tak wielkie grono znajomych i nie chodzimy z uśmiechem na twarzy. Ale takie złudzenie może nam dać kolekcja zdjęć, którą umieścimy na naszym profilu. Jeżeli ogląda je ktoś, z kim dawno nie mieliśmy kontaktu, może dojść do wniosku, że jesteśmy wyluzowani, towarzyscy, jeździmy po całym świecie. Że jesteśmy osobami, z którymi warto się przyjaźnić i odnowić stare relacje. Dla nas z kolei propozycja odnowienia znajomości może być bardzo atrakcyjna w momencie, kiedy nasze życie stanęło na trasie: praca-dom-dzieci-mąż - wyjaśnia psycholog Wiesława Cielecka. Wielu brytyjskich prawników przyznaje, że wątek portali społecznościowych odgrywa istotną rolę w ponad 20 proc. spraw rozwodowych. Czasem wystarczy, że żona znajdzie na Facebooku wiadomości, które mąż wysyłał koleżance w trakcie pracy lub niedwuznaczne wpisy od obcych kobiet. Nierzadko znajomości te przenoszą się do tzw. reala. "To jakieś bzdury, że przez Naszą Klasę wzrosła liczba rozwodów, bo jeśli ktoś nienawidzi NK dlatego, że zabrała mu żonę, to w innym przypadku nienawidziłby ciężarówki, bo jej kierowca uwiódł mu żonę" - pisze na forum jedna z użytkowniczek portalu. - Jasne, że sprowadzanie liczby rozwodów do rozwoju portali społecznościowych to duże uproszczenie. Nie da się zatrzymać postępu techniki, ale jak widać, nie każdy potrafi ją wykorzystywać - ostrzega Cielecka. - Mechanizm jest prosty: Iks ma kryzys czterdziestolatka, problemy w domu i pracy, "zrzędliwą" żonę, a tu nagle koleżanka z liceum jest zainteresowana bliższą znajomością. W głowie Iks ma wspomnienie ślicznej, niewinnej, szesnastoletniej dziewczyny i beztroski czas z nią spędzony. Co wybierze Iks? - Mój mąż właśnie tak wkręcił się w romans. Na Naszej Klasie odnaleźli się ze swoją dawną dziewczyną. Ona przez cale życie żyła tamtą niedokończoną miłością, małżeństwo jej się nie udało, więc skorzystała z okazji. Po wielu miesiącach mąż zgodził się usunąć swój profil i zapomniał o tej sprawie, ale ja nie odzyskałam spokoju i zaufania - zwierzyła mi się ostatnio znajoma. "Właśnie rozwodzę się z żoną, która układa sobie przyszłość z kolegą z podstawówki spotkanym po 20 latach na jednym z serwisów spolecznościowych - pisze Karol na portalu gazeta.pl. - Najbardziej boli mnie jednak to, że zanim doszło do orzeczenia sądu, na profilu już pojawiły się jej zdjęcia z nowym-starym kolegą dostępne dla moich współpracowników, znajomych czy rodziny." Małżeństw skojarzonych przez Naszą Klasę nikt nie policzył. Ale tych, które się przez nią rozpadły, również nie. Na forum Naszej Klasy można znaleźć jednak wiele wątków typu: "spotkania po latach" czy "odnalazłem miłość na NK". Pokazane są nie tylko szczęśliwe happy endy, ale także świadectwa zdrady. MIŁOŚĆ? - Portale społecznościowe stały się popularne z kilku powodów: mają skuteczne metody pozyskiwania znajomych i niewielkim nakładem dostarczają sporo emocji - tłumaczy Mariusz Gralewski, prezes zarządu i założyciel portalu GoldenLine. Takie portale pokazują nasze potrzeby: rozmowy, akceptacji, zrozumienia czy bliskości. Serwis GL w swoich założeniach miał każdemu Polakowi dać możliwość założenia profesjonalnego profilu w formie CV, co ułatwiłoby poznanie potencjalnego pracownika z przyszłym pracodawcą. Po kilku miesiącach funkcjonowania pojawiło się też miejsce do dyskusji. Bo gdzie indziej można mieć 1500 znajomych i pochwalić się nowym samochodem, ładnymi dziećmi i fajną pracą? Pokazać, jak bardzo jest się znanym i lubianym? - Dziś ciężko jest o prawdziwe więzi. Szybkie tempo życia sprawia, że relacje z ludźmi opieramy na krótkich rozmowach telefonicznych czy wymianie zdań na komunikatorach. Zamiast rozwiązywać konflikty, zajmujemy się pielęgnowaniem wirtualnych kontaktów i mnożeniem nowych. Niby nie zmienia to naszego życia, ale może stać się niebezpiecznym uzależnieniem - podsumowuje psycholog. "Ważne jest, aby zawsze pamiętać, że kontakt wirtualny nie jest w stanie i nie powinien zastępować bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem" - powiedział w styczniu w niedzielnym przemówieniu Benedykt XVI, który w maju 2009 roku otworzył się na użytkowników serwisu aplikacją "Papież spotyka cię na Facebooku". Daje ona możliwość śledzenia papieskich wystąpień, oglądania zdjęć i otrzymywania informacji dotyczących Ojca Świętego. - Nie demonizowałbym roli portali w rozpadzie związków. Serwisy społecznościowe służą do podtrzymywania więzi z ludźmi. Pozwalają na stały kontakt z bliskimi osobami i skatalogowanie nawet kilkuset znajomych osób. Zawsze wtedy możemy zgłosić się do kogoś z prośbą o pomoc np. w znalezieniu pracy czy naprawie pralki. Serwis może też służyć jako narzędzie do selekcji filmów czy zdjęć, które ktoś wcześniej obejrzał, ocenił i radzi czy np. warto je obejrzeć - mówi Mirosław Filiciak, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Serwisy społecznościowe trzeba bowiem podzielić na dwie podstawowe grupy. - Są portale "narzędziowe" i "knajpy" - tłumaczy Gralewski. - "Narzędziowe" to takie, które pełnią bardzo konkretne zadanie, np. pomagają w znalezieniu pracy (GoldenLine, Linkedln) lub dają możliwość słuchania muzyki (Last.fm). Wchodzimy tam z konkretnym celem i na tej podstawie oceniamy jakość serwisu. Ta grupa nie jest podatna na mody i nie ma tak dużych wahań w popularności. Na serwisy "knajpy" wchodzimy bez konkretnego celu, chcemy tam miło spędzić czas, poznać plotki z życia znajomych itp. Ta grupa ma już znacznie większe wahania popularności. ROZSĄDEK - Ludzie powinni być świadomi, że na każdym portalu istnieje polityka prywatności i każdy może chronić swój profil. Żyjemy jednak w kulturze ekshibicjonizmu, gdzie ludzie nie wstydzą się już pokazywać zdjęć z porodówki czy alkowy - zauważa Filiciak. Według statystyk Polacy najchętniej spośród wszystkich Europejczyków zamieszczają swoje zdjęcia w intemecie. W naszym kraju deklaruje to 80 proc. użytkowników portali, podczas gdy np. w Niemczech z takiej możliwości korzysta tylko 48 proc. internautów. - Zakładając profil warto dobrze zapoznać się z jego funkcjonowaniem, znaleźć zakładki, gdzie możemy zablokować niechciane treści, dostęp do naszego profilu, zlikwidować konto - mówi Filiciak. - Każdy, kto się zapisuje, akceptuje regulamin. Powinien więc odpowiadać za to, co robi. "Jednak czy administratorzy powinni tolerować wszystko?" - pyta na forum jeden z użytkowników. - Jedyną ingerencją jest skasowanie profilu użytkownika w przypadku łamania regulaminu serwisu - mówi prezes GoldenLine. Twierdzi, że jednym z najczęstszych nadużyć jest podszywanie się pod innych użytkowników i trollowanie - czyli złamanie "netetykiety" - polegające na ośmieszaniu, obrażaniu i wypisywaniu kontrowersyjnych wypowiedzi w celu sprowokowaniu dyskusji. - Szkoła i inne instytucje powinny wprowadzić obowiązkowe elementy edukacji na temat bezpieczeństwa w sieci -postuluje Filiciak. - Trzeba zdawać sobie sprawę, że zdjęcie wrzucone do interne-tu może po nim krążyć wiele lat i odnaleźć się w najbardziej niespodziewanym momencie, kiedy np. szukamy nowej pracy albo narzeczonej. Nie można winić pralki za to, że zafarbowała ubrania ani internetu za rozpad związków. Ale im potężniejsze są współczesne środki przekazu, tym większej ostrożności potrzeba przy korzystaniu z nich. Marta Troszczyńska
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |