Złote kolczykiBabcine kumoszki wydawały mi się bliźniaczo podobne. Były tęgie, ogorzałe i wylewnie serdeczne. Chyba nie miały imion, bo mówiło się o nich: Olkowa, Kostkowa, Jakimowa. Wszystkie nosiły kwieciste chustki i wielkie złote kolczyki.Oczywiście najpiękniejsze wydawały mi się kolczyki Sańkowej. Okrągłe, z jasnożółtego złota, ozdobione filigranowym rysunkiem. Wyglądała w nich jak królowa. I chyba rzeczywiście w moich oczach była królową - królową życia. Kochała je nad życie, czerpała z niego pełnymi garściami i okazywała mu niewyczerpaną cierpliwość i wyrozumiałość. Uwielbiała się bawić i tańczyć. Nie mogło Sańkowej zabraknąć w żadnym wydarzeniu jej małej ojczyzny. Miała niepoliczoną gromadę chrześniaków. Żadne wesele nie obywało się bez jej humoru, wielopiętrowych toastów, wspaniałego głosu i niewyczerpanego repertuaru pieśni, piosenek i przyśpiewek. Każde z tych wydarzeń było później przez nią dokładnie omówione, nierzadko dowcipnie spuentowane i długo wspominane. Z równą swadą i zaangażowaniem Sańkowa mówiła o pogrzebach. I to było dla wnuczek zupełnie niezrozumiałe. Kiedy przyjeżdżałyśmy na wakacje i okazywało się, że znów ubyło którejś sąsiadki z jej złotymi kolczykami, babcia zaczynała opowieści. Jak to byto. jaką suknię miała sąsiadka, ilu ludzi się zeszło i... oj! ależ się na czuwaniu i stypie naśpiewali! - Babciu, jak ty tak możesz?! - pytałyśmy zgorszone, ale Sańkowa tylko się śmiała z naszego oburzenia, a kolczyki błyskały i podzwaniały, kiedy odrzucała przy tym głowę do tyłu. Nigdy nie widziałam babci bez kolczyków. Kiedy więc pewnego dnia zdjęła je i oddała córce, wiedzieliśmy, że nadchodzi czas rozstania. Niedługo potem siedziałam wśród tłumu osób. które przyszły, żeby pożegnać Sańkowa. Słuchając ich przejmującego żałobnego śpiewu, zaczynałam rozumieć, co to znaczy oddać komuś ostatnią przysługę. Że można z tego zaczerpnąć i satysfakcję, i zadowolenie. Bo dla Sańkowej śmierć zawsze była częścią życia - również jej własnego życia. Chodziło tylko o to, by wobec jednego i drugiego zasłużyć sobie na poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Lidia Molak
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |