Jak się spowiadać?W kontekście II kościelnego przykazania warto przypomnieć sobie kilka pożytecznych zasad związanych z praktyką sakramentu pojednania. Tym bardziej, że to jeden z najtrudniejszych sakramentów.Idealna spowiedź powinna być krótka, konkretna i kompletna. To znaczy bez niepotrzebnej narracji. Nie opowiadam o grzechach, tylko je wymieniam. Każdy ma prawo wyboru miejsca i spowiednika. Nie ma formalnego obowiązku spowiedzi w swojej parafii. Kościelne normy dotyczą tylko częstotliwości tego sakramentu. Zawsze warto rozejrzeć się po całym kościele i przejść obok innych konfesjonałów. Jeżeli nie ma kapłana w ulubionym miejscu nie znaczy to, że już nikt nie spowiada. Spowiadamy się tylko z własnych grzechów a nie zięcia, synowej, teściowej lub męża. Warto słuchać siebie, kiedy nagle osuwam się w rodzinną, kościelną lub patriotyczno-polityczną nowelę. Spowiednik ma prawo zadawać pytania. Nie pyta z chorej ciekawości, ale z troski o ważność sakramentu. Naprawdę, księży i lekarzy trudno czymś zaskoczyć albo zdziwić. Nauka kapłana zwykle towarzysząca spowiedzi nie jest konieczna. Powinna być, ale nie musi. Spowiedź jest w pełni ważna także bez pouczenia kapłana. Każdy spowiednik ma prawo odmówić udzielenia rozgrzeszenia. Nie jest to zależne od subiektywnych emocji, ale od norm prawa kościelnego. Dlatego jednocześnie powinien wyraźnie podać przyczynę takiej decyzji. Jeżeli tego brakuje, należy zapytać. Brak rozgrzeszenia polega na jego "zawieszeniu" i "oczekiwaniu" na czas wiarygodnej zmiany po stronie penitenta. Nawet jeżeli to oczekiwanie miałoby trwać latami. Tradycyjna "pierwszopiątkowa" spowiedź nie musi przypadać dokładnie w tym dniu. W I piątek wystarczy stan laski uświęcającej i przyjęcie Komunii Św. Jeżeli znasz niedzielne życie parafialne i planujesz dłuższą spowiedź, pomyśl też o Twoim spowiedniku. Spowiada, ale będzie musiał zaraz wyjść z konfesjonału, aby zebrać tzw. tacę, a potem pomóc przy Komunii Św. Nie stawaj w kolejce, która nie ma przyszłości. Ksiądz, u którego "zawsze się spowiadam", wbrew pozorom nie jest stałym spowiednikiem. Takim jest jedynie ten, który wie o Twoim wyborze, zna Ciebie i wyraźnie zgodził się na to systematyczne duchowe towarzyszenie. Ale unikanie po ciężkim grzechu stałego spowiednika oznacza fikcję duchowości. Jeżeli nie wiesz, jak coś powiedzieć, mów jak było. Nie chodzi o literacki styl ani łzy. Wystarczy chropowata szczerość. Nie uciekaj w ogólniki ani w "zdarzyło się". Zaryzykuj, a doświadczysz Bożego Narodzenia! ks. Jan Sawicki
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
|