Miłość wypłynęła ze źródełka
Hmmm... Dokładnie 3 lata temu moja Przyjaciółka odkryła "źródełko", z wypiekami na twarzy opowiadała o człowieku, którego poznała via internet. Z dystansem podchodziłam do wirtualnych znajomości, ale.....W dniu swoich 29 urodzin, kiedy zrobiwszy mały bilans, stwierdziłam, że dużo osiągnęłam w życiu zawodowym, realizuje swoje marzenia, mam Przyjaciół i ciągle jeszcze wolny kawałek serducha, zajrzałam do źródełka. Znalazłam Go, był w moim wieku, pasjonował się fotografią i chyba szukał życzliwej duszy a może i kogoś na stałe. Napisałam kilka słów o sobie i... tak to się zaczęło. Maile, smsy, coraz dłuzsze, cieplejsze tak jak nasza znajomość, chociaż ciągle na odległość i to 600 kilometrów. Pierwsze spotkanie? Takie całkiem naturalne i spontaniczne: wspólny spacer, rozmowy przerywane zadumanym milczeniem i nagle ten błysk, który bije od oczu i uderza w samo serce. I czas zaczęłam odliczać od tego spotkania dwóch nieśmiałych dłoni. Pierwsza nasza wspólna Msza Święta - kościół parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. Cięzko było wrócić znów do maili czy innych internetowych namiastek kontaktu, kiedy tak się nagle wszystko odmieniło. Spotykaliśmy się co 2, 3 czasem nawet 5 tygodni. Niestety rzeczywistość, która nas otaczała nie pozwalała o sobie zapomnieć, miałam mnóstwo nowych obowiązków, które z jednej strony mnie fascynowały i były spełnieniem moich marzeń z drugiej zaś sprawiały, że coraz mniej miałam czasu na maile, skypa czy gadu-gadu. Jednocześnie irytowało mnie to, że chociaż tak bliscy sobie jesteśmy to tak daleko od siebie. To był ten pamiętny Wielki Tydzień. Modliłam się za Ojca Świętego i za nas. Przecież skoro Bóg pozwolił nam się odnaleźć to nie po to, byśmy się zgubili w labiryncie codzienności. Nie wiedziałam, czy nam się uda, a z drugiej strony nie chciałam stracić tej Miłości. Podjęłam decyzję-przeprowadzam się. Nie było łatwo znaleźć pracę i mieszkanie, zostawić przyjaciół, swoje życie zawodowe i zacząć wszystko od nowa. Czy to już happy end? Jeszcze nie, musieliśmy obydwoje dojrzeć do nowej sytuacji, kiedy spotykaliśmy się codziennie, kiedy nasze światy się spotkały, była radość, ale czasem były i łzy. Jednak w końcu wszystko działo się w realu, było prawdziwe, to były uczucia, emocje a nie emotikony. Od trzech miesięcy jesteśmy małżeństwem wdzięcznym Bogu, że dał nam szanse na spotkanie, że rzucił iskrę. Mamy nadzieje, że nigdy nie zapomnimy, że do ogniska trzeba dorzucać drwa, dbać o nie i pilnować by nie zgasło.
Pozdrawiamy źródełkowiczów i życzymy Wam, abyście umieli zadbać o to co znajdziecie w źródełku i jednocześnie żebyście mieli odwagę wyjść zza monitora na realny spacer.
Monika i Piotrek
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2025 Pomoc Duchowa |