Ufajcie i próbujcie!
Drodzy odwiedzający źródełko, odwiedzający Adonai, poszukujący... i ciągle jeszcze samotni. Mam na imię Ania. Wczoraj minęło 9 miesięcy od daty zawarcia Sakramentu Małżeństwa, do którego przystąpiłam z moim mężem Robertem. Ślubowaliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską 12 lipca 2008r przed Bogiem, w kościele, w obecności najbliższych i przyjaciół, w parafii p.w. św. Franciszka z Asyżu w Świebodzicach. Tak jak tego oboje pragnęliśmy i tak jak to sobie wymarzyliśmy. A poznaliśmy się właśnie poprzez "Żródełko", niesamowitym "przypadkiem" czy raczej cudem najprawdziwszym, bo dzięki naszemu spotkaniu po raz kolejny przekonałam się, że w życiu nie ma przypadków, że każde doświadczenie, a przede wszystkim każde cierpienie, które w danej chwili wydaje się zupełnie bezsensowne i niesprawiedliwe, ma sens i jest niezbędne by mogło w naszym życiu wydarzyć się upragnione dobro, na które czekamy częstokroć bardzo długo. Tak było i w naszym przypadku. Oboje byliśmy bardzo samotni, oboje czuliśmy się skrzywdzeni i oszukani . Oboje sceptycznie podchodziliśmy do praktyki "poznawania się" za pomocą Internetu a jednak... Ufając gdzieś głęboko na dnie serca Bogu, daliśmy Mu się poprowadzić i pozwolić Mu działać przez nas. Oboje znaleźliśmy się na źródełku tego samego dnia. Robert "wpisał się" króciutko i treściwie, ja go odnalazłam i napisałam do niego, bo spodobała mi się szczerość i prostota jego słów, no i tak jak ja kochał góry :-). I wiecie, co? Nie przeraził mnie fakt, że on był spod Warszawy a ja z Dolnego Śląska, a wiecie, co było w tym najwspanialsze? Jego też to nie przeraziło :-), bo dla miłości prawdziwej nie ma granic ani odległości. Ja wyjechałam zaraz po kilku dniach za granicę, bo wyjazd miałam już zaplanowany i przez miesiąc byliśmy jeszcze dalej od siebie fizycznie a przez to coraz bliżej się poznawaliśmy i ufaliśmy głęboko, że to nasze "spotkanie się w sieci" ma sens, że KTOŚ nad nami czuwa przez cały czas. Później przez ponad pół roku jeździliśmy do siebie tak często jak było to możliwe, choć oboje mamy już skończoną 30tkę na karku :-) i pracę i inne obowiązki. Pisaliśmy, dzwoniliśmy, skypowaliśmy :-), smsowaliśmy, a nade wszystko modliliśmy się za siebie nawzajem i o siebie razem. I udało się... bo oboje tego bardzo pragnęliśmy... i jesteśmy dziś razem, szczęśliwi, i ufamy, że dane nam będzie być razem do końca naszych dni. Nie jest różowo, nie jest z górki , docieramy się i uczymy siebie nawzajem każdego dnia, ale wierzymy, że naszym powołaniem jest być razem. W pełni zawdzięczamy nasze spotkanie i małżeństwo Bogu i Jego niezbadanym ścieżkom oraz jego pośrednikom :-) i to Jego opiece się powierzamy każdego dnia. Co jeszcze możemy Wam powiedzieć? Ufajcie i próbujcie! Nie czekajcie aż szczęście samo Was znajdzie, szukajcie go i ufajcie, a jestem przekonana, że je znajdziecie. Być może właśnie źródełko Was połączy? Nas połączyło, i tego Wam z serca życzymy.
Z Bogiem.
Ania i Robert
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |