WspółtrzeźwienieDlaczego żony alkoholików odchodzą od nich, gdy ci wreszcie trzeźwieją? Dlaczego gdy ponownie wiążą z kimś życie, znów jest to alkoholik? Jak można im pomóc?- Współuzależnienie polega na tym, że najbliższe osoby człowieka uzależnionego od alkoholu, czyli te, którym najbardziej na nim zależy, stają się jego nieświadomymi pomocnikami w piciu. Robią wszystko, by uchronić go od konsekwencji nadużywania alkoholu -twierdzi dr Bohdan T. Woronowicz, specjalista terapii uzależnień z Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Najczęstszymi błędami, które rodzina alkoholika popełnia w dobrej wierze, jest poddanie się jego rytmowi picia, przejmowanie za niego odpowiedzialności, obsesyjne kontrolowanie go, tolerowanie jego patologicznych zachowań. Przede wszystkim jednak osoby współuzależnione obciąża poczucie winy, małej wartości i zaniedbywanie siebie, a nierzadko także dzieci. DWA UZALEŻNIENIA - Podczas gdy alkoholik uzależniony jest od środka chemicznego, jego żona uzależniona jest od alkoholika - mówi dr Woronowicz. - Jest wobec niego nadopiekuńcza, lituje się nad nim, unika okazji do picia, ma poczucie krzywdy, popada w obsesję, rozpacz, ciągle się zamartwia, wikła się w kłamstwa i fałszywe nadzieje, wciąż przeżywa rozczarowanie, miewa problemy seksualne. Obie strony wreszcie mają tendencję do zaprzeczania chorobie alkoholowej, własnym trudnościom i sytuacji rodziny - dodaje psychiatra.
JAK POMÓC, BY NIE SZKODZIĆ Jedyny sposób, w jaki rodzina może pomóc alkoholikowi, to zostawić go w spokoju. - Nie nalegać, nie nakłaniać, nie krzyczeć, nie błagać. Ale też nic za niego nie załatwiać - podkreśla prof. Osiatyński. - Żadnych zaświadczeń lekarskich, pożyczek ani zwolnień z pracy; nie tłumaczyć go chorobą. Nie sprzątać po nim pijackich brudów. Niech pije na własną odpowiedzialność. Bez nieumiejętnie kochających bliskich i przyjaciół każdy alkoholik piłby o połowę krócej, dużo wcześniej osiągnąłby swoje dno, od którego musi się odbić, by zacząć zdrowieć - konstatuje Osiatyński. - Rodzina działa jak mechanizm zegarka: pojedyncze tryby - mąż, żona, dzieci, dziadkowie, przyjaciele - zazębiają się i obracają w tym samym rytmie - twierdzi dr Bohdan T. Woronowicz. - Tak jak alkoholik potrafi wymusić dogodne dla siebie obroty innych trybów, tak samo pozostali członkowie rodziny są w stanie zmusić go do podporządkowania się określonemu przez nich wspólnie rytmowi. Szansę na powodzenie są tym większe, im więcej członków rodziny i osób bliskich uczestniczy w tym przedsięwzięciu i im lepiej ze sobą współpracuje - podkreśla psychiatra. Tak jak alkoholicy mają swoje grupy wsparcia AA, tak ich rodziny mają swoje - Al-Anon. Podobnie jak alkoholicy mają swoje kroki, hasła, deklaracje. Wśród nich jest hasło-cytat z Abrahama Lincolna: "Ludzie są na tyle szczęśliwi, na ile sobie pozwolą". - Dbam o to, by być szczęśliwą tylko dziś - mówi Teresa. - Tylko dziś postanawiam przeżyć ten dzień dobrze, nie próbując natychmiast rozwiązać wszystkich problemów. Właśnie dziś znajdę dla siebie pól godziny, które wykorzystam na odprężenie się, poćwiczenie umysłu. Właśnie dziś pozbędę się obaw i będę się cieszyć tym, co piękne; zaufam światu, że to, co mu daję, wróci do mnie. Właśnie dziś nie będę nikogo krytykować, nie będę doszukiwać się wad, nie będę nikogo ulepszać ani nikim kierować - z wyjątkiem siebie samej. Bo ten czas jest dla mnie. Ten jeden dzień dam radę. I tak każdego dnia - mówi Teresa. Tą "receptą" kieruje się kilkanaście tysięcy osób współuzależnionych w Polsce. NOWE ŻYCIE JAK NOWY JĘZYK Żona Billa W, alkoholika, który założył w USA wspólnotę AA, zauważyła, że w jakiś czas po tym, jak mężowie trzeźwieli, zaczynały rozpadać się ich rodziny. Żony, które tyle lat modliły się o zdrowie mężów, teraz odchodziły od nich, co więcej: ponownie wychodziły za mąż za alkoholików. Spełniały w ten sposób chorobliwą potrzebę opiekuńczości i ciągłego sprawowania nad kimś kontroli. Lo-is W. założyła więc grupę Al-Anon nie po to, by uczyć rodziny, jak pomagać alkoholikom, ale po to, by zatrzymać rozprzestrzenianie się tej "zakaźnej choroby uczuć", jaką jest alkoholizm. - To dowód na to, że alkoholizm nie jest jedynym problemem rodziny - twierdzi Teresa. - Nawet jak alkohol zniknie z ich życia, pozostanie w nim choroba. Choroba obojga nas - osoby uzależnionej i współuzależnionej. Trzeba dużo rozmawiać, a przede wszystkim nie należy wychodzić z założenia, że tę drugą osobę się zmieni. Można zmienić swój stosunek do niej, a ona widząc to, zmieni swoje postępowanie. W ten sposób trzeźwieliśmy z mężem i wygraliśmy - dodaje. Form pomocy jest kilka: jeśli czujemy, że nie dajemy rady tylko we dwoje, warto skorzystać z pomocy psychologa czy psychiatry, odbyć terapię albo wstąpić do Al-Anon. Dla młodzieży odbywają się spotkania Al-Ateen. - Do Al-Anon trafiłam dwa lata po tym, jak mąż przestał pić - mówi Teresa. - Nagle stanęłam w miejscu. Ciągle nim komenderowałam: "załóż koszulę, nie tę, tamtą, pamiętaj, nastaw budzik na 7, nie zapomnij pójść do urzędu". I usłyszałam: "Zajmij się sobą!". To mnie ostudziło. Poszłam na spotkanie grupy. Od śmierci męża minęło osiem lat, a ja ciągle tam chodzę. Mąż zostawił mi w spuściźnie rodzinę aowską, a ja mam swoją - alanońską. Tu nikt nie mówi, jak mam postępować, nikt nie krytykuje, nie ocenia, nie dyskutuje. Po prostu mówimy i słuchamy. Czasem słuchając, jak inna osoba dzieli się swoimi doświadczeniami, myślę: przecież mogłam wpaść na to już dawno! W ten sposób sobie pomagamy. Coraz częściej można spotkać rodziny biegające na mityngi: jedno do AA, drugie do Al-Anon, dzieci do Al-Ateen. - Takie rodziny potrafią się dopasować, przetrwać "szok trzeźwości" i przerwać rodzinne dziedziczenie alkoholizmu - twierdzi Wiktor Osiatyński. Ewa Woydyłło, psycholog z Ośrodka Terapii Uzależnień Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, poproszona o patronat nad powstającym filmem o rodzinie alkoholika, która stacza się coraz bardziej, aż ginie, odmówiła. - Ta historia była nieprawdziwa - mówi. - Zarówno z uzależnienia, jak i współuzależnienia można wyjść. Jest to trudne, ale tak samo trudne, jak uczenie się nowego języka. Choć leczenie mamy na poziomie Zachodu, to pesymistyczną mentalność na jego temat - wciąż na poziomie Wschodu. Ta sytuacja ma wyjście: życie w trzeźwości.
Monika Odrobińska
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |