Czyste ręce Poncjusza Piłata i ChrystusaCzym jest władza? Jest tak kusząca, że człowiek potrafi wiele uczynić, aby ją zdobyć. Władza pozwala narzucać swoją wolę innym ludziom; daje poczucie wyższości, dominacji. Nie każdy jednak jest w stanie sprostać zadaniom z nią związanym. Władza bowiem to także odpowiedzialność.Śledząc historię narodów, możemy dostrzec władców mądrych i sprawiedliwych, ale także zarozumiałych i okrutnych. Podziwiamy Karola Wielkiego, króla Franków, oraz odpowiedzialnego za nasz naród Bolesława Chrobrego, ale każdy pamięta też niesławne rządy Nerona, Iwana Groźnego, Hitlera czy Stalina. Od czasów antycznych do współczesnych powstało wiele utworów, które opisywały zachowania panujących. Ich autorzy nie tylko uwidaczniali problemy wynikające ze sprawowania władzy, ale i przestrzegali przed jej zgubnym wpływem na człowieka. Jednym z przykładów jest napisana 450 lat przed Chrystusem "Antygona" Sofoklesa. Już ten grecki dramaturg postawił pytanie o to, które prawo jest ważniejsze, naturalne (boskie) czy umowne (ludzkie), wydane przez władze państwowe? I czy jakakolwiek władza może wydawać zakazy lub nakazy niezgodne z tym pierwszym? Ten starożytny grecki tragik ukazał dramat i dylematy sprawowania władzy. 500 lat po nim czterej Ewangeliści, relacjonując proces Jezusa, odsłonili jeszcze bardziej dogłębnie mechanizmy kierujące duszami ludzi sprawujących władzę, ich fobie, matactwa potrzebne do wykazania swoich racji, ich ograniczoność powodującą niezdolność uchwycenia istoty sprawy, ich pewność siebie i przekonanie, że stoją na straży boskich praw, wreszcie ich wzajemne podstępne gry oraz pozorną czystość rąk. Kiedy żydowska Wysoka Rada wydała wyrok skazujący Jezusa na śmierć, zwrócono się do rzymskiego namiestnika - prokuratora Piłata, aby go zatwierdził. W ten sposób Rzymianie okupujący Judeę zostali wciągnięci w historię największego wydarzenia w dziejach. Piłat od początku sprawowania swego urzędu dawał odczuć Żydom, kto w ich kraju sprawuje władzę. Bał się jednak, aby na skutek ciągle zanoszonych na niego skarg nie odwołano go ze stanowiska. Byłby zgubiony, gdyby oskarżono go, że tolerował kogoś, kto obwieszczał się królem. Arcykapłani dali mu wyraźnie do zrozumienia, że to uczynią, jeżeli nie zatwierdzi wyroku wydanego przez Sanhedryn na Jezusa. Piłat łatwo nie uległ. Jest oczywiste, że od dawna interesował się działalnością Jezusa. To należało do jego obowiązków. Przeciwnicy Jezusa też od dawna usiłowali wmanewrować Go w konflikt z Rzymianami. Ale Jezus okazał się niezmiernie rozważny. Kiedyś na podchwytliwe pytanie o to, czy należy płacić podatek cesarzowi odpowiedział pytaniem o to, czyj wizerunek wyryty jest na denarze, a potem dodał: "Oddajcie więc cesarzowi, co jest cesarskiego, a Bogu, co jest Boże". Niewątpliwie o tej odpowiedzi Rabbiego z Nazaretu doniesiono Piłatowi. Tym bardziej więc teraz nie widział potrzeby ingerencji w wydarzenia, które dotyczyły religijnych sporów podbitego narodu. Teraz też, kiedy zażądali zatwierdzenia skazującego Jezusa na śmierć wyroku Wysokiej Rady, postanowił zająć neutralne stanowisko. Wiedział, że wniesione przeciwko Jezusowi oskarżenia nie zawierały faktycznego powodu wydanego wyroku, gdyż by go nie zatwierdził. Był skłonny więźnia uwolnić. Podkreślają to wszyscy Ewangeliści. Także jego małżonka wstawiła się za Jezusem. Arcykapłani jednak obstawali przy żądaniach. Wreszcie szantażem zmusili go do zajęcia stanowiska względem Człowieka, który ogłosił się królem Izraela. Piłat zasiadł więc na urzędowym krześle i rozpoczął przesłuchanie. Jezus zapytany o to, czy uważa się za króla Żydów, nie zaprzeczył, ale jednocześnie ukazał taki wymiar swego panowania, któremu Piłat nie okazał zainteresowania. Tym bardziej szukał powodu, by uwolnić Jezusa. Nie przewidział jednak reakcji tłumu, który niedawno wiwatował na cześć Jezusa, a obecnie podburzany, domagał się Jego śmierci. Rzymianin spodziewał się, że sam oskarżony, broniąc się, dostarczy mu argumentów za odrzuceniem wyroku wydanego przez Sanhedryn. Jezus jednak jakby nie rozumiał, że Jego los spoczywa w rękach Piłata. Kiedy Piłat więc zwrócił Mu uwagę na tę okoliczność, Jezus przypomniał mu, że on nie miałby żadnej nad Nim władzy, gdyby mu jej nie dano z góry i że większy grzech ma ten, który mu Go wydał. W końcu Piłat uległ. Pomyślał: Dlaczego mam się narażać wpływowym arcykapłanom w obronie Kogoś, kto tak naraził się swoim rodakom, że uznany został za przestępcę godnego śmierci. Wyrok zatwierdził, ale jednocześnie oświadczył publicznie, że w Oskarżonym nie znajduje żadnej zasługującej na śmierć winy i swe oświadczenie potwierdził gestem umycia rąk, który oznaczał odsunięcie od siebie odpowiedzialności za tę śmierć. Przeszedł jednak do historii jako ten, który skazał Jezusa na ukrzyżowanie, a podlegli mu żołnierze wyrok ten wykonali. Ale pokazał, że bynajmniej nie jest pionkiem w rękach arcykapłanów. Na tabliczce z tytułem winy Skazańca polecił umieścić pogardliwy napis: "Jezus Nazareńczyk, król żydowski". A kiedy arcykapłani zażądali zmiany tego napisu, nie zrobił tego. Przychylił się także do prośby Józefa z Arymatei i wydał mu ciało Jezusa, pozwalając na Jego pogrzeb. Nie chciał jednak narażać się więcej i kiedy arcykapłani zwrócili się do niego o postawienie straży przy grobie, zgodził się na wszystko, myśląc: Tylko wśród Żydów rzymski prokurator musi narażać na pośmiewisko żołnierzy, którym każe pilnować zmarłego, aby nie wyszedł z grobu. Kiedy wydawało mu się, że wszystko poprawnie załatwił i spokojnie odetchnął, okazało się, że problem Jezusa nie tylko nie przestał istnieć, ale tak naprawdę dopiero się rozpoczął. Nie wiemy, jakie wrażenie sprawiły na nim wiadomości o zmartwychwstaniu Jezusa. Musiały niewątpliwie do niego docierać. Pełnił przecież swój urząd jeszcze przez 5 lat. Na pewno nie zdawał sobie sprawy z tego, że został zamieszany w jedno z największych wydarzeń w historii ludzkości - w wydarzenie, które zaczęło zmieniać oblicze duchowe rzymskiego imperium. Już za kilkanaście dziesięcioleci okaże się, że to Jezus z Nazaretu, którego polecił ukrzyżować, jest faktycznym władcą dusz obywateli tego imperium. Wszystkim sprawującym władzę, jakimkolwiek zwierzchnikom, dyrektorom i przełożonym a nawet rodzicom przypomnijmy dziś te słowa Jezusa: "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielki, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu" (Mt 20, 25-28). Zarówno Piłat, jak i Kajfasz oraz Herod - nawet gdyby znali tę radę Jezusa - na pewno by się do niej nie zastosowali, uznając ją prawdopodobnie za nieprzydatną w sprawowaniu ich urzędów. Czy przypadkiem nie podzielamy ich zdania? Ks. Florian
Tekst pochodzi z Tygodnika Katolickiego
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |