Czas powrotu (Mt 4,1-11)I Niedziela Wielkiego PostuZakończył się karnawał. Pogasły światła, opadła kurtyna, makijaż zniknął z twarzy, wyczesaliśmy z trudem konfetti z naszych fryzur, kreacje wróciły do szafy - jak jachty do zacisznej przystani po słynnym grudniowym wyścigu morskim Sydney - Hobart, przebrzmiały ostatnie akordy najmodniejszych hitów, disc jockey otarł pot z czoła, a woźny w remizie załamał ręce i spytał samego siebie głosem galernika: kto to wszystko posprząta?Zamknął się w śledzikowy wieczór, albo jak mówią poznaniacy - "podkoziołek", kolejny tom karnawałowych harców, uwiecznionych tradycją polską, i nie tylko. Powtórzyło się to, co przed paroma już wiekami zauważył ambasador Sulimana II, który powróciwszy do Istambułu po zakończeniu misji dyplomatycznej w Rzeczypospolitej opowiadał: "że w pewnej porze roku chrześcijanie dostają wariacyi i że dopiero jakiś proch sypany im potem w kościołach na głowy leczy takową...". Pochyliliśmy więc pokornie nasze głowy, by spłynął na nie jak balsam uciszenia popiół, symbol znikomości, przemijania, i wielkie przypomnienie, że w czas człowieczy, podobny do wielkiego katedralnego witraża pełnego uzupełniających się barw i kolorów, trzeba umiejętnie wkomponować chwile ciszy i refleksji, aby nie był to czas chaosu, miraży, pięknych opakowań i wewnętrznej pustki. Więc w tę pierwszą wielkopostną niedzielę Kościół, ubrany w wyciszająco uspokajający kolor fioletu, niosący zapowiedź nadziei, wita nas, swoje dzieci, jak podróżnych wracających z dalekiej wędrówki po baśniowych krainach Disneylandu i z nutą trwogi w głosie pyta w Bożym słowie, czy w naszych oczach pełnych wrażeń pozostał jeszcze obraz domu, z którego wyszliśmy, domu wypełnionego ojcowską miłością, przyjaźnią, zaufaniem, domu sprecyzowanych i jasnych zasad. Bo mogło się zdarzyć, że wśród pustynnych głodów za chleb sprzedaliśmy siebie, a wśród paraliżujących reklam zdradziliśmy miłość i przyjaźń naszego Ojca, i tak dalece opadliśmy z sił, że każda ręka wyciągnięta w naszą stronę wydawała się przyjazną, choć nie zawsze była adresem nieba. Panie Jezu, jak Ci odpowiedzieć? Przecież Ty wszystko wiesz. Nie pytaj o więcej. Ze wstydem uznaję swoją nieprawość i modlę się razem z psalmistą:
"Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste Ks. WOJCIECH KASYNA
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2025 Pomoc Duchowa |