ZaskoczenieKiedy tak wiele dziedzin wokoło zaczyna podlegać planowaniu, kontroli i ręcznemu sterowaniu, rodzicielstwo wydaje się obciążone szczególnie dużym ryzykiem. Dzieci przecież zazwyczaj pchają się na świat nie w porę. Przychodzą za często, za rzadko. Pojawiają się kolejne, gdy jest ich za dużo, nie pojawiają się, gdy jest ich za mato albo gdy nie ma ich w ogóle, choć tak bardzo by się chciało, żeby były. Ich przyjście nie pasuje do sytuacji, warunków, grafiku ani tego, co na to świat i my sami. Nie teraz, lepiej kiedy indziej, kiedy już skończymy studia, będziemy mieć większe mieszkanie albo zwiedzimy Hiszpanię. Jesteśmy przecież za mtodzi, za starzy, za biedni, za bogaci, niedogadani pomiędzy sobą, nie damy rady, trudno nam się zdecydować. Może właśnie tu tkwi pułapka myślenia antykoncepcyjnego: kiedy mam niezbywalne poczucie, że o wszystkim decyduję ja, decyzja o poczęciu dziecka - zwłaszcza kolejnego - wobec wszystkich "obiektywnych okoliczności" staje się za trudna. Zawsze można ją oskarżyć o brak odpowiedzialności, krótkowzroczność, naiwność, głupotę. Któż jest w stanie ją podjąć?Nieprzewidywalność tych dzieci, które już są, również okazuje się nie do udźwignięcia. Dlaczego chłopiec, nie dziewczynka - albo odwrotnie? Dlaczego wygląda inaczej, niż myśleliśmy, rozwija się w innym tempie, niż przewidywaliśmy, wymaga więcej, mniej, niż zakładaliśmy, ma inne pragnienia i dąży w innym kierunku, niż dla niego oczekiwaliśmy, staje się kimś innym, niż byśmy chcieli? A myśmy się spodziewali... Adwentowe matki są prawdziwym wytchnieniem dla rodziców znękanych konsekwencjami tego, że są jeszcze w stanie zadać sobie na serio pytanie: "A może ja się mylę? A może nie wszystko ode mnie zależy?". Maria i Elżbieta - których synowie wydają się przychodzić nie wtedy, kiedy trzeba, wbrew planom, nadziejom, spekulacjom i temu, co ludzie powiedzą. Jako dorośli zachowują się i dziatają inaczej, niżby sobie mogli życzyć normalni rodzice. Wreszcie wydają się kończyć marnie i ponosić życiową klęskę, co chluby rodzicom raczej nie przynosi. Dobrze jednak wiemy, że to tylko pozory. Prawda wygląda inaczej. Można ją poznać tylko wtedy, kiedy pozwolimy się Bogu zaskoczyć. Być może więc jedyne prawdziwe ryzyko rodzicielstwa to ryzyko wiary? Lidia Molak
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |