Panie jesteś...
Panie jesteś...
patrzysz, widzisz mnie małego.
Patrzysz jak popełniam
te same błędy,
jak brnę w coraz
większe zaspy.
Nie zatrzymujesz mnie,
dajesz mi wybór.
Kiedyś uczyłeś mnie,
teraz czekasz na mnie
i smucisz się widząc
jak niewiele pojąłem
z Twych nauk.
Kochasz jak ja nigdy
kochać nie będę
wierzysz jak ja nigdy
wierzyć nie będę.
Życie to droga wędrówka
ilekroć polegnę,
Twe silne ramiona mnie
podniosą, ilekroć
będę ranny Twe dłonie
mnie opatrzą.
Dlaczego?
Jestem tylko puchem marnym,
niegodnym Twej uwagi,
Twej miłości.
Niegodny by paść na
twarz przed Tobą.
Tyle razy odwracałem
się i odwracać będę
tyle razy zapominałem,
i zapominać będę.
Sprzeniewierzyłem
się Twoim zasadom.
Me życie to pustka,
bo Cię nie ma...
Przestałem Wierzyć w ludzi,
w świat, we
wszystko zostałeś Ty...
Jeden, jedyny trwasz
przy mnie, ocierasz łzy
z mej twarzy,
uśmiechasz się
i puszczasz wolno....
Bym dalej błądził.
Zatrzymaj mnie,
bo sam nie wiem
czy dam radę....
Pielgrzym
[ Powrót ]
|