Droga Krzyżowa na podstawie nabożeństwa Jana Pawła II zainicjowanego w Wielki Piątek 1991 r.
I
Drzewa drogie, trwać wam trzeba bo na ucztę
z was oliwa, soków życia dusza zeschła z żyły
waszej niech dobywa. Ja, korzeniom ziemię
sprawię, Pan ogrodu i Gospodarz,
potem krwawym i łzą czystą,
słońca mocą, wieczny Włodarz.
II
Do wonności tych ogrodu głodna skrada się
już rzesza, nie nektaru pragnie Juda,
pocałunkiem się rozgrzesza.
Przyjacielu oszukany,
czemuś dar swój stracił cenny?
Srebrem drzew mych nie użyźnisz,
jeno otchłań wzgórz Gehenny.
III
Dajesz drogę wolną drwalom by pnie
Moje wytrzebili, sądem srogim, na pustyni,
Ogrodnika powalili. Nie jak pierwej, za Aarona,
mannę za swe służby mają, diadem złoty,
poświęcony. Molochowi, Pana dają.
IV
Cóż to? Śpicie? Czuwać trzeba, choć
spocznienia rozum woła bo gdy wezmą was
kajfasze, sam, bez Ducha, nie podoła.
Drzewa moje murem łaski obwarować
Piotrze, chyżo! Wolą gołą strach pokonasz?
Wnet posłużą drzewa krzyżom.
V
Wnet umyją w misie intryg ręce krwawe
Prawdy kaci, w imię prawa i świętości
wepchną w ogień swoich braci.
By przez wieki trawił dusze w piekle
pogan i wybranych, wzgardą sycił
nienawistną raju cudów niezbadanych.
VI
Rózgą ostrą już zmiażdżony Owoc Życia
w błocie cennym, oddał Soki ziemi suchej,
jędrność zgubił, niekoszerny. Z drzewa zerwan
wysokiego teraz w cierniach leży niskich,
drzewu znowu jest przeznaczon,
w adamowym grobie bliskim.
VII
Na znak hańby brzemię dźwiga a ból dziki
nogi pęta, zabrać dzieci moje z piekła...
to dla Niego jest zachęta.
Oto Człowiek, krokiem małym dla śmiertelnej
tej ciężkości, wielkie kroki dla wieczności
czyni chromej swej ludzkości.
VIII
Gdzie są owi ślepi, chorzy, których cierpień
gasił wycia? Gdzie ci martwi, z woli Pana,
teraz znowu pełni życia?
Nie odwracaj się Szymonie,
pomoc twoja ma znaczenie.
Bóg wysłuchał twej modlitwy,
u mnie dom twój, nie w Cyrenie.
IX
We łzach waszych, matki drogie,
dusza moja ma wytchnienie.
Płaczcie rzewnie, synom swoim
kupcie grzechów przebaczenie.
Krew mą w chuście weźcie, świętą,
oczy dzieciom niech obmyje,
bo gdy twarz tę ujrzą czystą,
wstyd na wieki ich zabije.
X
Krzyż, z ogrodu wyciosany, już podpiera
swego Pana, bez korzenia rośnie w skale,
wieczna zieleń jemu dana.
Nie jak każde inne drzewo,
wodę dźwiga w górę z ziemi
lecz z wysoka, gałęziami,
żywot wieczny czerpie niemi
XI
I rozdaje go skruszonym: leniom, zbójcom
i oprawcy gdy poprosi tchem ostatnim,
żal swój złoży u stóp Zbawcy.
Gdy na koniec dnia, bez pracy,
w bramie Pana grosza czeka,
wybacz Panie, winnym batów,
wybacz, żem ze służbą zwlekał.
XII
Matko Moja, zbierz Me dzieci,
niech na Górę do Mnie spieszą,
przy tym stole dusze nagie niech odpoczną,
usta cieszą. Opatrz stopy im zbolałe,
pociesz serca, wolę nakarm
niech zostawią swe zapasy. W drogę!
Wyżej! Jam Jest Pokarm.
XIII
Zwisa ciężko, Granat Słodki,
dojrzewaniem utrudzony, daje Owoc,
Pan Stworzenia, z więzów ziemi wyzwolony.
Nie jak pierwej, ręką chciwą,
z drzewa życia ukradziony,
z woli czystej dzieciom dany,
ceną śmierci zapłacony.
XIV
Nocy mroczna, chwilą ledwieś,
nie powstrzymasz dnia promieni,
próżno trzymasz co nie twoje.
POWSTAŃ ŻYCIE spośród cieni!
I wy wstańcie, pędy żywe,
w jamie smoczej pochowane!
Niech nie zginie co od Boga,
co ma Niebu być oddane.
Oprac. Jan
|