Jestem najbogatsza z całego rodzeństwaMoje dzieciństwo było biedne, ale i pełne radości (miałam sześcioro rodzeństwa). Rodzice nauczyli mnie kochać Boga i modlić się do Niego. Razem z nimi odbywałam pielgrzymki na Jasną Górę i do sanktuarium w Licheniu, chodziłam na przepiękne nabożeństwa maryjne i klękałam przed dużym obrazem Niepokalanej, choć nie pojmowałam jeszcze sensu tych wzniosłych słów i zachowań. Dopiero potem zrozumiałam, czym jest modlitwa, że przez nią Bóg objawia się jako nasz Stwórca i Ojciec. "Ojcze nasz" jest modlitwą miłości, jak mawiała moja kochana mama, bez modlitwy chrześcijanin nie może żyć, a cała Ewangelia jest jedną wielką lekcją modlitwy.Moje życie zmieniło się bardzo po wyjściu za mąż. Po ślubie okazało się, że mój mąż jest ateistą, a ślub kościelny wziął tylko dlatego, że ja tak chciałam. Mimo wszystko kochałam go i całkowicie mu się podporządkowałam. Miał swoją pracę na kolei, swoją komunę, egzekutywę itp. Ja sama zajmowałam się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Urodziłam syna z porażeniem mózgowym. Nawał obowiązków domowych, trudne warunki życiowe, choroba mego syna, a do tego jeszcze upokorzenia ze strony męża - wszystko to sprawiało, że było mi bardzo ciężko. Rodzice nalegali, żebym rozwiodła się z mężem, ja jednak nie chciałam, gdyż nadal go kochałam. Moje życie w tym czasie kłóciło się z Bożymi wymaganiami. Kontakt z Panem Bogiem ograniczał się do krótkiej modlitwy wieczornej oraz uczestnictwa w niedzielnej Mszy świętej. Jednak w wyjątkowo trudnych chwilach klękałam i modliłam się do Matki Bożej. I czasami wyraźnie czułam w mym samotnym życiu Jej przemożną opiekę. Do tego wszystkiego doszła jeszcze choroba mojej mamy. Z sześciorga rodzeństwa tylko ja się nią opiekowałam. Po jej śmierci zaczęły się nowe kłopoty - dzielenie majątku po rodzicach, chodzenie po sądach itd. Po roku miałam tego dość. Zrzekłam się w sądzie swojej części spadku, chociaż byłam najbiedniejsza z całego rodzeństwa. Okazało się, że popełniłam wielki błąd. Mój mąż założył sprawę o rozwód. Powiedział, że jestem głupia, bo tyle pieniędzy straciłam. Nasze małżeństwo znalazło się w sytuacji krytycznej - żyliśmy w separacji. Azylem była dla mnie w tym okresie ucieczka do kościoła, gdzie czułam się bezpiecznie przy Jezusie. Długie godziny spędzałam też sama w lesie lub przy grobie rodziców, pytając Pana Boga - czemu ja, gdzie popełniłam błąd? Przez dwa lata nie chciałam wyrazić zgody na rozwód, podając jako powód to, że pochodzę z katolickiej rodziny oraz że nasza najmłodsza córka Magdusia ma dopiero trzynaście lat i potrzebuje obojga rodziców. Chyba jako ostatnia z rodziny dowiedziałam się, że mój mąż od kilku lat miał panią, z którą żył, i to był między innymi powód, dla którego nalegał na rozwód. Dziś jestem sama z moją córką, mieszkamy w maleńkim pokoiku. Cały dorobek mego życia (w większości dary od moich rodziców) oddałam byłemu mężowi i dzieciom. Miewam chwile zwątpienia i duchowej depresji. Wtedy modlę się gorąco do Matki Bożej i Jej Syna. W Ich ręce powierzyłam swój los, próbując zaakceptować siebie i swoją sytuację, co wcale nie było łatwe. Kiedy otrzymałam zaproszenie do wysłuchania rekolekcji REO, zrozumiałam, że to Bóg mnie na nie przyprowadził. W czasie ich trwania zobaczyłam swoje ograniczenia i trudności. Ważnym momentem rekolekcji było dla mnie wyrzucenie z siebie złości i gniewu, co pozwoliło mi otworzyć się na to, czego do tej pory nie dostrzegałam. Pan Bóg pokazał mi, jak hojnymi darami i łaskami mnie obsypał i do czego mnie powołuje. Zapragnęłam pójść drogą, którą mi przygotował, pełniąc Jego wolę, podejmując w pokorze trud codziennego życia. Zrozumiałam, że tylko wtedy będę naprawdę sobą i będę żyła pełnią życia. Stało się to, kiedy wyznałam na rekolekcjach, że Jezus jest moim Panem, kiedy otworzyłam przed Nim bramę mego serca. Wiem, że Bóg poważnie potraktował moje słowa, a ja poważnie potraktowałam swoje wyznanie. Dziś jestem wdzięczna Bogu za całe moje życie i za to, że mnie prowadzi. Mówię wszystkim, że jestem najbogatsza z całego rodzeństwa, bo mam Pana Boga, który zawsze mieszka w moim sercu, i nikt nie jest w stanie mi Go odebrać. Jego miłość staram się nieść każdemu człowiekowi, także mojemu byłemu mężowi. Barbara
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |