Najlepsze pigułkiZapadł w mocny sen, który był silniejszy od bólu. Tabletka rozmowy z Matką Jezusa pomogła.W czasie mojego kapelańskiego obchodu spotkałem pana Wiesia, który przeszedł bardzo ciężką operację. - Jak się pan czuje? - zgadnąłem. - Trochę lepiej, ale czasem bardzo boli. - Jest pan bardzo dzielny i cierpliwy. - Tak, jeśli wezmę sporą dawkę moich ulubionych pigułek. I zaczął mi opowiadać, że następnego dnia po operacji, kiedy ból zaczął się wzmagać, a on wyczerpany myślał, że to już koniec, zażył małą pigułkę modlitwy. Powiedział do Maryi: ja już naprawdę nie dam rady, pomóż mi, bo nie wytrzymuję tego bólu. Maryjo, Ty jesteś pomocą chorym. Po tych słowach nic już nie pamięta. Domyślił się następnego dnia, że zapadł w mocny sen, który był silniejszy od bólu. Tabletka łagodnej rozmowy z Matką Jezusa pomogła. Chrześcijanin, którego wiara jest żywa i pełna zaufania, umie zwrócić się do Boga w różnych sytuacjach swojego życia. Modlitwa przynosi ulgę i światło, rozlewa pokój w sercu człowieka. A to jest ważne właśnie w chorobie, która bardzo rozbija, wprowadza w lęk i drżenie. Piękny jest człowiek, gdy się modli. Podchodzę do pani Zosi. Zaczynam od typowych pytań. Spostrzegam w jej rękach różaniec, a w oczach łzy, twarz ma lekko wystraszoną. Okazuje się, że trafiła wczoraj do szpitala z objawami zawału, przeprowadzono zabieg, po którym czuje się lepiej. - Modlę się, dziękując Bogu za lekarzy, ale również dlatego, że przy Nim jestem bezpieczna. To takie moje stałe tabletki, które kilka razy w ciągu dnia połykam. - Udzielę ci sakramentu chorych - mówię - bo to duchowa pomoc Jezusa dla braci i sióstr, którzy cierpią. Wielokrotnie przekonałem się w mojej praktyce duszpasterskiej, jak wielką łaską i pomocą dla cierpiących jest namaszczenie chorych. Pani Ela, młoda kobieta, matka czworga dzieci, trafiła do szpitala z powodu guza w głowie. Kiedy przyprowadzono ją do kaplicy szpitalnej, była pełna niepokoju i mocno rozbita, nosiła w sobie czarne scenariusze, że po operacji nie będzie mogła ruszać nogami ani wykonywać żadnych czynności. Po każdej Mszy Świętej pytam obecnych na niej pacjentów, czy chcą przystąpić do sakramentu chorych. Również jej zaproponowałem przyjęcie tego sakramentu. Zgodziła się. Już po operacji, kiedy przyszła na kontrolne badanie, przyznała się, że po namaszczeniu świętym olejem doświadczyła wewnętrznego pokoju i pewności, że operacja się powiedzie. - Proszę księdza, poczułam się tak, jakbym zażyła tabletkę uspokajającą i wyciszającą. Zawsze mnie zadziwiało, że Jezus nie wyjaśniał sensu cierpienia; wolał wezwać każdego do pójścia za Nim, mówiąc: weź swój krzyż i naśladuj mnie. Chodź za mną. Twoje cierpienie będzie częścią dzieła zbawienia, które spełnia się przez moje cierpienie, przez mój krzyż. Jeśli nauczysz się obejmować swój krzyż, jednocząc się duchowo z moim krzyżem, objawi ci się zbawczy sens cierpienia. Zachęcam pacjentów, którzy przyjmują łaskę sakramentu chorych, aby swoje cierpienie, chorobę, ból oddali Jezusowi za konkretnych ludzi, za ich zbawienie, prosząc o rozwój dobrych dzieł, za misjonarzy, za posługę papieża. Przyjmują to ze zrozumieniem, wręcz pytają: czyja mogę ofiarować cierpienie za mojego syna, który odszedł od Boga, i prosić o jego nawrócenie? Noszę też w pamięci, można rzec, cudowne uzdrowienia po przyjęciu sakramentu chorych. Marcin, odwiózłszy znajomego na lotnisko, w drodze powrotnej uległ ciężkiemu wypadkowi. Kiedy trafił na oddział intensywnej opieki medycznej, lekarze nie dawali mu szansy przeżycia. Podszedłem do niego, udzieliłem mu sakramentu chorych, a jego mama poprosiła o dziewięć Mszy Świętych w intencji uratowania życia syna. Szturmowaliśmy niebo. Dziś Marcin jest doktorantem na jednej z uczelni lubelskich, a w sierpniu zawrze sakrament małżeństwa. Modlitwa osobista, zamówiona Eucharystia, a także udzielanie sakramentu chorych stanowią dla chrześcijanina swoistą pigułkę duchową, która wzmacnia słabe, bolejące ciało, ale nade wszystko ducha, który pomaga pokonywać ból ciała i go ukierunkowywać. W ten sposób w każde cierpienie ludzkie wchodzi Ktoś, Kto je z nami dzieli i znosi; to współczująca miłość Boga jest źródłem pocieszenia. ks. Arkadiusz Zawistowski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |