Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Czystość przedmałżeńska, czyli płynięcie pod prąd (cz. II)

Twierdzi się mianowicie, że: "Potrzebne jest pewne praktyczne wychowanie seksualne. Jeżeli dziewczyna wychodzi za mąż, nie mając za sobą żadnych doświadczeń, nie powinna się spodziewać, że będzie umiała zadowolić swojego męża". Co na ten temat sądzą sami młodzi?

W pierwszej części tego artykułu przeanalizowaliśmy dwa argumenty, za pomocą których różni ludzie zachęcają młodych do podjęcia przedmałżeńskiego współżycia. Dzisiaj skoncentrujemy się na kolejnym, który pojawia się w mediach nie najwyższej - jak zobaczymy - klasy. Twierdzi się mianowicie, że: "Potrzebne jest pewne praktyczne wychowanie seksualne. Jeżeli dziewczyna wychodzi za mąż, nie mając za sobą żadnych doświadczeń, nie powinna się spodziewać, że będzie umiała zadowolić swojego męża. Podobnie i mężczyzna powinien zatroszczyć się o swoją edukację seksualną, aby umieć usatysfakcjonować swoją żonę". Innymi słowy przedmałżeński seks jest korzystny, ponieważ potem wiadomo, co, gdzie i jak robić, żeby było "odlotowo"... Co na ten temat sądzą sami młodzi? Na początek dwa świadectwa.

"»Chciałbym mieć żonę dobrą w łóżku« - zwierzył mi się kiedyś kolega, przypuszczam, że pod wpływem chwilowego zamroczenia umysłowego po obejrzeniu jakiegoś filmu w telewizji. »Najprędzej - odpowiedziałem - znajdziesz swój ideał w jakiejś agencji towarzyskiej. Tam są dziewczyny, które w dzień i w nocy trenują swoje umiejętności w interesującym cię zakresie«" (Marcin, l. 19).

"Wyobrażam sobie współżycie z tzw. doświadczoną dziewczyną. »Misiu - mówi do mnie w noc poślubną - połaskocz mnie tutaj, bo tu mnie łaskotał Krzysio i sprawiało mi to dużą przyjemność... O, dziękuję, było świetnie. A teraz ja ci zrobię pewną niespodziankę. Zobaczysz, że ci się spodoba. Wszystkim, którym to wcześniej robiłam, bardzo się podobało... A teraz, Misiu, będziemy się kochać. Ale musisz założyć sobie prezerwatywę. Proszę, kupiłam wczoraj pięćdziesiąt. Musimy się zabezpieczyć. Popatrz, miałam tylu partnerów, a wpadłam tylko dwa razy. Ale - jak wezmę jeszcze globulkę, to na pewno wszystko będzie dobrze«. Erotomani lubią takie seksmaszyny. Mnie odstraszają jak frankenstein. Jeśli będę się żenić, to tylko i wyłącznie z dziewicą!" (Michał, l. 20).

Z wielu powodów przedmałżeńskie doświadczenia seksualne szkodzą współżyciu w małżeństwie, a nawet je rujnują. Poza kilkoma oczywistymi, na które wskazują powyższe świadectwa, należałoby zwrócić uwagę na dwa czynniki mniej wyraziste, a bardzo ważne.

Po pierwsze warunki, w jakich przebiega przedmałżeńskie współżycie, zawsze dalekie są od idealnych. Na przykład towarzyszą mu lęki (przed ciążą, porzuceniem, odkryciem itp.), poczucie winy, inne negatywne emocje. Problem w tym, że są one trwale kojarzone ze współżyciem i przenoszone później na sytuację małżeńską. Tak działa nasza psychika. Czy chcemy tego, czy nie. Zwłaszcza przeżycia towarzyszące pierwszym kontaktom seksualnym mocno "wdrukowują się" - jak mówią psychologowie - w sferę emocjonalną.

Po drugie, partnerzy uczą się fałszywej koncepcji współżycia, ponieważ nie realizują jego właściwego, naturalnego celu. To także wpłynie negatywnie na jakość późniejszego współżycia.... Motywy i cele są niezwykle ważne w każdej dziedzinie życia. Głowy na przykład nie powinniśmy używać do rozbijania muru - jak mówi znane przysłowie. Nie po to została nam dana i dlatego nic dobrego z takiego jej użycia nie wyniknie. Seksualność także ma swój określony cel: realizowanie jej zgodnie z przeznaczeniem przynosi radość i szczęście. Używanie jej inaczej - rani.

Jaki jest naturalny cel współżycia seksualnego? Oprócz zrodzenia potomstwa celem aktu seksualnego jest wyrażenie miłości. (Miłość jednak z pewnością nie polega - jak nam bezustannie wmawiają media - na prostym rozbudzeniu pożądania, a następnie zaspokojeniu go za pomocą ciała partnera(-ki). Dokładnie tak się przecież dzieje w spotkaniu prostytutki z jej klientem, ale tam nie ma miłości). Akt seksualny jest wyrazem miłości, gdy następuje w nim bezinteresowne obdarowanie sobą drugiej osoby, oddanie się sobie, zawierzenie, jeżeli jest to akt głębokiego złączenia swego życia z życiem współmałżonka, stopienie się nie tylko ciał, ale również - czy przede wszystkim - dusz. Może być takim tylko wtedy, gdy jest darem z siebie na całe życie, na zawsze. (Oddanie się sobie na całe życie ma absolutnie kluczowe znaczenie w relacji seksualnej. Jeżeli nie ma go we współżyciu kobiety i mężczyzny, przypomina owo współżycie bardziej spotkanie prostytutki z jej klientem niż akt małżeński, choć partnerzy mogą mieć wysokie mniemanie o tym, co robią).

W przedmałżeńskim współżyciu nie ma oddania się sobie na zawsze. Nawet narzeczeni nie są jeszcze małżonkami i mogą w każdej chwili, choćby na dzień przed ślubem, bez żadnych konsekwencji i zobowiązań się rozstać. Nikt nie broni ich związku. Powiedzielibyśmy w takim przypadku: "Szkoda, ale mieli przecież prawo to zrobić". Narzeczeni mniej lub bardziej uświadamiają sobie fakt, że ich właściwa, wspólna droga jeszcze się nie rozpoczęła. Mają wciąż poczucie tymczasowości. Dlatego też oddanie się sobie nie może być pełne.

Dopiero wzajemne ślubowanie złożone wobec Boga oraz świadków: rodzin, przedstawicieli Kościoła i państwa jest gwarancją dobrych intencji i podstawą złączenia całego swego życia z życiem współmałżonka. Nie wymyślono w tym celu lepszej instytucji. Małżeństwa broni całą swoją powagą i autorytetem Kościół, a także - przynajmniej częściowo - prawo cywilne i opinia społeczna. Daje to małżonkom poczucie bezpieczeństwa i stałości, które są konieczne do wzajemnego oddania się sobie.

Fałszywe cele

A jaki jest cel współżycia przedmałżeńskiego? Weźmy dwa przykłady. Dziewczyna - jak już zostało powiedziane - może czuć się w przedmałżeńskim związku dowartościowana. Czasami ze swoim kolegą jest jej lepiej niż we własnym domu, gdzie nikt nie ma dla niej czasu. Chłopak okazuje jej swoje zainteresowanie i daje wyraz temu, że jest dla niego atrakcyjna. Dziewczyna być może rozpocznie aktywność seksualną po to, aby uporać się z poczuciem samotności czy nieatrakcyjności. Ale nie taki jest naturalny cel współżycia. (Seksualność nie została nam dana po to, aby znieczulać bolesne relacje z rodzicami). W ten sposób rozwija w sobie pewien schemat reagowania - tym mocniejszy, im dłużej trwa tego rodzaju związek. Kiedy wyjdzie za mąż i pojawi się jakiś zły nastrój, niepowodzenie czy porażka, będzie szukała we współżyciu lekarstwa na powstały ból. Akt małżeński podejmowany z taką motywacją jest daleki od tego, czym mógłby być i czym być powinien.

Mężczyźnie, który nie nauczył się w okresie dojrzewania kontrolować cielesnych pożądań, chodzi o zwykłe ich zaspokojenie, czyli o przyjemność. Seks był dotąd dla niego źródłem przyjemności i niczym więcej. Kobieta, ulegając, utwierdza w nim taki sposób traktowania seksualności. Nie może być gorszego przygotowania do małżeństwa. Jeżeli kiedyś w przyszłości taki mężczyzna nie otrzyma "należnej" mu porcji seksu, odczuje psychiczny dyskomfort (podobnie jak palacz, którego nagle pozbawiono dostępu do papierosów). Ten nieprzyjemny stan będzie się starał uśmierzyć, wymuszając (np. przez szantaż, że pójdzie do innej) spełnienie przez żonę jej "powinności". Małżonka w takiej relacji jest po prostu używana, co często wyraźnie odczuwa.

"Mąż traktuje mnie jak rzecz, która nie ma dla niego specjalnej wartości. Nie okazuje mi nigdy żadnego uczucia, nie darzy miłością nie zwierza się" (Maria, l. 28).

"Żona wie, kiedy mąż uprawia masturbację za pomocą jej ciała. Najtragiczniejsze, że bywa on zadowolony z tego stanu rzeczy, ponieważ myśli, że na tym właśnie polega współżycie. Bagaż doświadczeń, jaki wnosi się do małżeństwa, czasami czyni nas kalekami. Tylko ci, którzy nauczyli się od siebie wymagać, przygotowani są do seksualnego współżycia" (Iza, l. 26).

Czasami wręcz się głosi, że im więcej zmysłowej przyjemności może dać mężczyźnie kobieta (i odwrotnie), tym lepsze współżycie. Taką koncepcję współżycia, oczywiście fałszywą i na dodatek niezwykle prymitywną, należy nazwać masturbacyjną, skoro dąży się tu do tego, by dać samą przyjemność i ją osiągnąć. Nie przezwyciężony nałóg samogwałtu leży u podstaw takiego myślenia. Kobieta albo mężczyzna daje więcej "satysfakcji" niż masturbacja uprawiana w samotności. Nadal jednak najważniejsza pozostaje przyjemność. Osoba schodzi na dalszy plan i ma być tylko narzędziem do osiągnięcia własnego, egoistycznego celu. Nie ma oddania się sobie i miłości, tak jak nie ma ich w masturbacji. Jest natomiast pożądanie.

Radość kochania

Akt małżeński wyraża miłość małżonków (a taki jest oprócz prokreacji j ego cel) tylko wtedy, gdy jest wolnym darem z siebie. Wolnym - a więc nie wymuszonym przez działanie popędu albo nałóg. Darem - a więc czymś podejmowanym nie wyłącznie z myślą o sobie, ale gdy wiadomo, że sprawi również współmałżonkowi radość, jaką ma się z czegoś upragnionego i oczekiwanego. Miłość nie jest egoistyczna.

Poczucie, że jest się kochanym, ma nieporównywalnie większe znaczenie niż zmysłowa przyjemność. Radość z tego, że się go kocha, można sprawić współmałżonkowi, także powstrzymując się od współżycia: "Z myślą o mnie, o moim zmęczeniu, złym samopoczuciu zaniechałeś współżycia. Nie nalegałeś, bo mnie kochasz". Umiejętność opanowania siebie staje się więc okazją do dawania, z którego wypływa prawdziwe, głębokie szczęście dla obojga małżonków. Szczyt rozkoszy seksualnej trwa tylko chwilę. Ta chwila przyjemności a trwałe szczęście - to dwie zupełnie różne rzeczy.

I odwrotnie: akt seksualny (czyli "kochanie się" - jak się mówi) może wcale nie wynikać z miłości, ale z egoistycznego pożądania: "Chodzi ci nie o mnie, a jedynie o moje ciało. Potrzebna ci jestem tylko jako środek do zaspokojenia nałogu, w który kiedyś wpadłeś". I nawet jeśli partnerzy osiągną zaspokojenie seksualne, całe współżycie będzie na dłuższą metę budziło niesmak. Bo czy egoistyczne "używanie" kogoś, albo siebie nawzajem, może dawać szczęście?

Działanie seksualne ma być językiem miłości. Kiedy nie wyraża jej, rani. Jest chwila przyjemności, ale nie ma radości zjednoczenia i oddania się drugiej osobie.

"Pobraliśmy się 10 lat temu. Mamy troje dzieci. Współżycie daje nam coraz więcej zadowolenia. Wynika to z tego, że wspólnie wiele przeżyliśmy, wiele nas łączy, zwiększyła się nasza zażyłość, umocniła miłość. Małżonkowie wnoszą we współżycie to wszystko. Seks jest jak dobre wino - z wiekiem staje się coraz lepszy" (Teresa, l. 30).

Zły posiew

Ludzie, zwłaszcza młodzi, zdają się myśleć, że mogąrobic wszystko, na co mają ochotę, i nie będzie miało to większych konsekwencji w przyszłości. Błąd! Dziś buduje się swoją przyszłość. Co się sieje, to się zbiera. To. jak młodzi małżonkowie przeżywają współżycie, zależy od tego, jak wcześniej traktowali swoją seksualność. Jeżeli służyła ona do dostarczenia sobie przyjemności, zatrzymania kogoś przy sobie, uniknięcia samotności, przekonania siebie o własnej atrakcyjności itp.. to partnerzy wyrobili w sobie taki właśnie model jej traktowania i przeżywania. Tę fałszywą koncepcję (przedmałżeńska koncepcja seksu - powtórzmy - jest zawsze fałszywa) wnoszą w małżeństwo. Złe nastawienia, złe wzory reagowania stają się barierą dla zrozumienia i doświadczenia, czym małżeńskie współżycie mogłoby i powinno być. Jeżeli ktoś używał swojej seksualności przez wiele miesięcy albo nawet lat w niewłaściwy sposób, to czy w chwili otrzymania świadectwa zawarcia ślubu zacznie jej używać właściwie? Nie, człowiek warunkuje się i uczy także w tej sferze. Tak więc im mniej doświadczeń seksualnych ma osoba ustępująca w związek małżeński, tym mniej trzeba później leczyć i naprawiać - o ile da się to w ogóle naprawić.

Dobry posiew

A czym jest pierwszy akt dziewiczych małżonków? Zachowali nienaruszonym dar swych ciał, by teraz obdarzyć nim siebie. Kosztowało to wiele trudu, ale dlatego dar nabrał wartości. Nawet kiedy małżonkowie nie znali się jeszcze, każda pokonana pokusa cielesna była wyrazem miłości do przyszłego współmałżonka... Akt małżeński jest w takim przypadku - można śmiało powiedzieć - uroczystym wydarzeniem. Biorący w nim udział obdarowują siebie czymś, na co pracowali w trudzie przez wiele lat. A przy tym jest to najbardziej intymna cząstka siebie, rezerwowana i ochraniana tylko dla tej jedynej osoby. To musi głęboko wiązać. Małżeństwa czystych są silne!

"Narzeczeni, którzy w czystości dotrwają do dnia ślubu, przeżyją w ten dzień radość pełną, sięgającą dna serca. Ale to mało. Z perspektywy 16 lat małżeństwa mogę jeszcze powiedzieć, że radość ta nie pomniejsza się, ale z roku na rok stale rośnie, opromieniając dobrze odczuwalnym ciepłem cały związek. Do tego dochodzi całkiem uzasadniona duma i satysfakcja, że jednak mimo wie1 trudności, mimo tego, że »świat« żyje inaczej, byliśmy zawsze tylko dla siebie. Jest to bardzo pomocne w zachowaniu wierności i przetrwaniu nawet najgłębszych kryzysów małżeńskich" (Ewa, l. 40).

Przez przedmałżeńskie współżycie trwoni się coś niezwykle istotnego. Nie przynosi się już współmałżonkowi daru z siebie - największego, zachowanego wyłącznie dla niego. Został on rozmieniony na drobne, przeszedł przez różne ręce. Bywa, że on (ona) ma do dania niewiele więcej ponad techniczne umiejętności wywoływania przyjemnych odczuć, wyćwiczone w poprzednich związkach. Ale cóż to ma za znaczenie!

W trzeciej części tego artykułu, który ukaże się w następnym numerze Miłujcie się!, przeanalizujemy jeszcze jeden mit popkultury wikłający młodych w nieczystość przedmałżeńską. Będziemy mówili m.in. o tzw. dopasowaniu seksualnym.

Jan Bilewicz

Publikacja za zgodą redakcji
Miłujcie się!, nr 4-2008

Wasze komentarze:
Tomasz: 05.05.2012, 18:03
Marek masz racją ja marze o dziewicy ale myśle ze miłość jest ważniejszas
myślCoChcesz: 26.01.2011, 21:03
bardzo słuszna rada od "ktoś tam" tylko nie wiem czemu wyłącznie do panów skierowana, może dziewczyny które się spotykają z taką reakcją chłopaka na przeszłość też powinny nie angażować się w taki związek i zakończyć go jak najszybciej jeśli widzą że druga strona ma problemy z poradzeniem sobie z tym. Wygodniej jest żeby to on zerwał?
ktoś tam: 22.09.2010, 19:59
Jeśli nie czujecie się na tyle silni, by udźwignąć to, że jakaś dziewczyna kiedyś popełniła błąd i zgrzeszyła, nie angażujcie się w taki związek. Możecie ją tylko skrzywdzić jeszcze bardziej. Zostawcie ją dla kogoś, kto będzie na tyle silny, aby wziąć na siebie część jej przeszłości, zaakceptować ją. Taka kobieta tego żałuje. Pomyślcie, jak się ona czuje, wiedząc, że nie wytrzymała w czystości aż do dnia ślubu, współżyła wcześniej z kimś innym. A ma przed sobą tego narzeczonego, który kiedyś będzie jej mężem. On żył w czystości i żyje dalej, czeka z tym do dnia ślubu, by złożyć jej w darze swoją czystość. A ona? Nie może już ofiarować mu tego samego. Cierpi, czuje się gorsza, niewarta jego miłości. Mężczyzna powinien po jednej szczerej rozmowie dotyczącej przeszłości zaakceptować ten stan rzeczy i nie wracać więcej do tego. Ona wyjawiła prawdę, jest jej wstyd, cierpi. Mężczyzna powinien ją wesprzeć i wziąć na siebie część tego ciężaru. Jeśli nie jesteś pewien czy temu podołasz, masz wątpliwości, ciągle myślisz "dlaczego to ona zrobiła, jak, czy jej było dobrze? może ja mu nie dorównam, będzie mnie porównywać z nim" Jeśli masz takie wątpliwości i nie potrafisz się ich pozbyć - odpuść tej kobiecie, niech znajdzie sobie męża, który będzie w stanie razem z nią dźwigać to brzemię przeszłości, nie wyciągając tego ciągle na powierzchnię, nie wracając do tego. Oszczędzisz wtedy jej bólu i cierpienia. Pozdrawiam
zwykla_dziewczyna: 25.10.2009, 22:55
Roland i cozaroznica popieram, szkoda tylko ze tak malo jest osob plci meskiej ktorzy mysla tak samo. Pomimo tego ze zachowalam ten piekny dar dziewictwa, czuje sie lekko podlamana, gdyz nie umiem trafic na chlopaka, ktory nie mial juz tego za soba i boje sie ze mam bardzo male szanse na znalezienie go, a nie wyobrazam sobie zwizku z kims kto juz polaczyl sie z inna dziewczyna.
cozaróżnica: 11.10.2009, 11:42
@Salsera chceszotymporozmawiac (at) onet.pl
Salsera: 09.09.2009, 16:01
cozaroznica i Roalnd wspolczuje waszym przyszlym zonom.Z reszta, podejrzewam, ze kazda szanujaca sie dziewczyna (nie wazne dziewica czy nie) ucieknie gdzie pieprz rosnie jak uslyszy Wasze filozofie.
cozaróżnica: 04.09.2009, 08:30
zgadzam się z Rolandem, najgłośniej w komentarzach krzyczą widze te które coś mają na sumieniu, nikt im szczęścia nie żałuje ale niech nie wymagają że jak się oddały niewłaściwemu facetowi to następny dobry, który np czekał z tym będzie radośnie głaskał po główce i będzie leczył ich zranioną psychikę, cała ta teoria z czekaniem z sexem do ślubu jest fajna do momentu obie strony się tego trzymają, facet czeka co w dzisiejszym świecie nie jest łatwe, wymaga wiele zaparcia a potem się dowiaduje że tak naprawdę nie jest to takie ważne a właściwie jak kocha to powinien zapomnieć o przeszłości, jeśli same pozbawiacie się tego pierwiastka romantyczności nie żądajcie że ktoś będzie dla was rycerzem na białym koniu
Roland: 22.03.2009, 17:02
Zgadzam się z nauką Kościoła odnośnie zachowania czystości do ślubu, bo przed nigdy nie ma gwarancji, że para się nie rozstanie. Poznawałem już dziewczyny, które właśnie jako nastolatki oddały się swemu facetowi, z miłości a potem zostały zostawione. Katoliczki, praktykujące, odbywały pielgrzymki, spowiedź, żałowały, Bóg im na pewno wybaczył. Mnie by to jednak zbyt mocno irytowało, że nie poczekały, że nie były na tyle porządne by kierować się nauką Kościoła i odmówić, że nie były na tyle roztropne by kierować się mądrością, że nie mają gwarancji, że będą na zawsze z tym człowiekiem, a w przyszłości kto inny będzie ich mężem i nie będą go już mogły obdarować swą cnotliwością. Marzy mi się taka mądra i czysta dziewczyna, która potrafiła zachować swoje dziewictwo dla męża, mimo że mam już trochę lat, wierzę że taką dziewczynę będę miał, choć nie jest łatwo znaleźć, to trzeba jednak szukać i stawiać wymagania. A tym dziewczynom zostawionym już po pierwszym razie życzę by znalazły swoje szczęście, wielu facetów jest bardziej wyrozumiałych, choć zapewne też już z przeszłością.
Albercik: 16.10.2008, 22:29
św. Paweł narozrabiał? niby co? był wierzącym Żydem i dlatego uwierzył w Jezusa Chrystusa. Ananiasz ani Kajfasz nie nawrócili się. Upadki wynikają z braku zaufania do Panu Boga i szukaniu miłości nie otrzymanej od rodziców. Upadki nie zdarzaja się bez przyczyny.
adam-1-*/: 15.10.2008, 22:49
miłość prawdziwa- życzę jej Wam wszystkim bo to najcudowniejsza "rzecz" która może spotkać człowieka:)pozdrawiam serdecznie PS sam na nią czekam i wierze że spotkam ją za jakis czas:)
kasiaa: 14.10.2008, 23:13
zgadzam sie z Aska i Markiem, wielu chlopakow mowi, ze chce ozenic sie TYLKO Z DZIEWICA, ale swoim zachowaniem pokazuja,ze zadnej okzaji nie przepuszcza i poki moga korzystaja z zycia... malo tego przekonani o swej atrakcyjnosci, prowokuja takie sytuacje aby rozkochiwac w sobie dziewczyny, by miec"pelna ławke rezerwowych i takich na wyciagniecie reki" ale samemu nie angazowac sie w zadna z nich... to chyba mozna nazwac GRA NA UCZUCIACH innych osob, egoizmem??? Mało tego, boli to ze tak zachowuja sie chłopcy, ktorzy podaja sie za gleboko wierzacych, prowadza oazy, sa animatorami(czyli ksztaltuja osobowosci młodych dzieci,mlodych chlopcow) Sama kiedys trafilam na takiego faceta.... Czekalam na niego z pierwszym pocalunkiem przez 22 lata a on potrafil oceniac mnie tylko na podstawie swoich urojonych hipotez i domnieman. Chcialam, zeby tylko porozmawial ze mna szczerze a nie oskarzal i przypisywal, rzeczy ktorych w zyciu nie robilam... Chłopaki, naprawde po tym swiecie chodzi wiele dziewczyn, ktore w dalszym ciagu sa dziwicami. Czesto sa to bardzo atrakcyjne dziewczyny, o ktorych w zyciu nawet nie pomyslelibyscie,ze w tym wieku i dzisiejszych czasach jeszcze moga zyc w czystosci... skad wam sie bierze takie myslenie??? poprostu nie traktujcie nas jak TOWAR, ktory uda wam sie dostac lub nie, ktory wam sie nalezy i taki ktory to wogole dostapil zaszczytu,ze raczyliscie zainterasowac sie nim... popatrzcie czasem na nas, nie jak na potencjalny obiekt pozadania, tylko jak na czlowieka,ktory chce kochac i byc kochanym... i nie oceniajcie nikogo,bo nigdy nie byliscie w jego sytuacji i nie jestescie w stanie stwierdzic co nim kierowalo,ze postapil tak a nie inaczej.Jesli kogos naprawde pokochacie i nie bedzie przemawial,przez was egoizm i zadufanie w sobie, to nie bedziecie mieli zadnych barier, Miłosc wszystko zwyciezy... Pozdrawiam i zycze MIŁOSCI PRAWDZIWEJ:)
Marek: 13.10.2008, 15:28
"Jeśli będę się żenić, to tylko i wyłącznie z dziewicą!" - Jest to w pewnym sensie rodzaj egoizmu. Traktowania kogoś jak towar który ma byc jak najlepszy. Miłość polega na przebaczeniu, staraniu sie o dobro drugiej osoby. Jesli ona wybrala czystość i Bóg jej wybaczył to dlaczego ty nie wybaczysz? To piękne dać komuś zrozumienie, wziaść jej błąd życiowy na siebie i pracować o lepsza przyszłość. A gdy zakochasz sie w dziewczynie ktora chce żyć w czystości i po pewnym czasie powie ze niestety popełniła kiedys błąd to ty poprostu rzucisz ja o ściane? Nie lepiej dac jej oparcie w Milosci, odbudowaniu jej osobowosci? Bóg nauczył nas wybaczać. To piekne móc pokochać kogoś mimo wszystko i żyć w czystości. Pozdrawiam! =)
Aśka: 13.10.2008, 11:04
"Jeśli będę się żenić, to tylko i wyłącznie z dziewicą!" Denerwują mnie takiego typu stwierdzenia... :( Wywołują żal i rozgoryczenie... A co jeśli ona nie jest tą dziewicą... była w związku z nim, poznali się w liceum, ale studia rozpoczęli w innych miejscowościach - widywali się rzadko... Ona wierząca, praktykująca, on nie... Ona starała się to zmienić... bezskutecznie... On chciał czegoś więcej... Ona uległa... a potem wylewała litry łez, gdy on nie widział, a wszystko po to, aby się nie pokłócić, aby w zgodzie spędzić te 2 dni, kiedy się widywali raz na miesiąc... Kilka razy powiedziała nie. Nie uszanował... Miał pretensje... O ona?? Ona teraz ma żal ale tylko do siebie. Nie tylko żal ale zawód na samej sobie... Nienawiść do siebie i brak wiary w prawdziwą czystą miłość... Czy taka dziewczyna nie ma prawa do szczęścia? Prawa do kochania? Prawa do Miłości? Bóg mi wybaczył... ale ja sama sobie nie i czytając takie zdanie, jakie napisałam wyżej - to boli bardzo boli... To jest mur jaki dzieli mnie od bliższej relacji z mężczyzną... Czy spotkam takiego, który nie będzie mnie z tego rozliczał? Który wybaczy i pokaże mi, że można kochać drugą osobę i nie współżyć? Niestety czytając takie zdania, jak to od którego zaczęłam - po prostu w to nie wierzę... :( Nie wierzę...
nothing important happened tod: 13.10.2008, 01:23
Witam! To był najlepszy arykuł Jana Bilewicza jaki kiedykolwiek przeczytałem. Niesamowicie inspirujący. Gratuluję Ci Jan! Podoba mi się, że podałeś świadectwa tych którym się udało. Jeżeli chcemy gdzieś dojść, stworzyć udane małżeństwo, być bogaci, stać się ekspertami, zawsze musi być ktoś to poda nam dłoń i zaprowadzi nas tam gdzie oni już są. Zgadzam się też z twierdzeniem, że akt zawarcia małżeństwa nie zmieni utartych nawyków i sposobów myślenia, z tym wszystkim co niewoli nasze umysły, z demonami ran z dzieciństwa musimy się rozprawić, aby nie przeszły one na następne (nasze) pokolenie. Po co mężczyzna potrzebny swojej kobiecie? Aby pokonał smoka, który ją więzi, Złego. pozdrawiam
wiatr: 12.10.2008, 15:00
Czasami są tu artykuły , które wywołują we mnie burze emocji ...niektóre przelewam pisząc ...inne wyciszam ...i zamykam .. ! Ten tekst ...też taką ...falę ...we mnie wywołał . Dobrze , że komputer się zaciął ...to miałam kilka chwil ...na ochłonięcie ! Artykuł oczywiście ... bardzo mądry , wypracowany ...taki ...jaki BYĆ ...powinien ... gdy pisze się o trudnych , ludzkich sprawach !!! ja ...oczywiście ...uważam , że ...Źródłem Miłości Małżeńskiej JEST Duch Święty ...i bez Niego ...Ona nie istnieje . Mężczyzna i Niewiasta ... TWORZĄ JEDNO ... przez ... DUCHOWE ZJEDNOCZENIE ... Całą Bogatą Gamę ... TREŚCI ... Niezbędną do normalnego funkcjonowania ... małżeństwa i rodziny ... a Zespolenie seksualne ...jest tylko ...dopełnieniem TEJ WIĘZI ...i wcale nie stanowi ...O JEGO ISTOCIE !!!!!!!!!!!!! Oczywiście ... że dziewictwo JEST WAŻNE ... zarówno u kobiety jak i mężczyzny ale nie od niego zależy SZCZĘŚCIE !!! Mamy Rok Świętego Pawła ... , Który Jak wiadomo ... trochę w swoim życiu ... narozrabiał ...a BÓG ... BÓG Go OCZYŚCIŁ ...i STAŁ się Nowym Człowiekiem !!!! a nie kimś ...kto ciągle miał pamiętać o swojej przeszłości !!!! GDY BÓG >>>> KOGOŚ Oczyszcza >>> TO TEN .... CZŁOWIEK ... JEST CZYSTY ... więc takie pisanie ... jakby ... ktoś miał pamiętać o swoich doświadczeniach ... seksualnych ...ciągle ...w swoim nowym małżeństwie ... jest ... Zapomnieniem o ISTOCIE BOŻEGO MIŁOSIERDZIA .... i pozbawione Nadziei ... a nawet ...mało katolickie ...bo ... tak ten faryzeusz pod ołtarzem ... każe pamiętać człowiekowi ... o tym , co zrobił .... dobrego ...ale też i złego ! Człowiek MUSI ZAUFAĆ BOGU ...i Uczyć się BYĆ Miłosiernym ...również dla siebie samego !!! Co byłoby z Marią Magdaleną ... w tym myśleniu ... nigdy nie mogłaby POKOCHAĆ PRAWDZIWIE ... MĘŻCZYZNY i również PRAWDZIWIE Mu Się OFIAROWAĆ !!!!! GDY zatrzymamy się na Jezusowych Błogosławieństwach ... Błogosławieni Cisi ...to przecież nie znaczy ...że milczą ; Błogosławieni czystego Serca ... to ludzie szlachetni , przejrzyści ...ale nie znaczy że nie grzeszni ..., ponieważ TAKICH NIE MA !!! Jedynym Wyjątkiem JEST i Była ... NIEPOKALANA !!!! ZIEMIA ... to nie chodzący po niej Aniołowie z aureolką ....i złożonymi rękoma ..., ale TO Ludzie z Krwi i Kości ... z zapleczem grzechu pierworodnego ....KTÓRZY ...Szukając ....Boga i samych SIEBIE ... czasami gubią się ... upadają ...powstają ...dalej szukają ...i ZNAJDUJĄ ! To nie Boże manekiny ...ani zaprogramowane ...roboty ... na najwyższą jakość moralną ...religijną...techniczną itd . ! Człowiek czasami .." potrzebuje" upadku ...aby ZROZUMIAŁ ... że JEST Ktoś ... Kogo Należy Pytać ...CO ROBIĆ ...To Duch Święty ..To nasz Pan Jezus - a nie myśleć ...że sam sobie poradzi !!! czasami ... człowiek ... gdy postawi sobie wysokie cele ...i na swój sposób je realizuje ...chociaż one są wielkie ... STAJE SIĘ TYRANEM ... TWARDZIELEM ... dla samego siebie i dla innych ... daleko mu wówczas DO BOGA ... dlatego Pan ...MÓWI ... że wejdą przed wami ...do Królestwa Niebieskiego ....grzesznicy ... cudzołożnice ... bo tam ... oprócz grzechu ... mają jeszcze odrobinę serca ..i to ich ratuje ! Trochę się rozpisałam ...przepraszam i pozdrawiam !
(1)

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej