Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Homoseksualistą się nie jest! Homoseksualistą się bywa

"Nie wolny od straszliwej udręki, która mnie nie opuszcza"

Pewnego dnia Bóg rzekł: "Pocznie się mężczyzna" i pojawiłem się w łonie swojej matki. Miał wobec mnie plan! Stworzył mnie normalnym chłopakiem, żebym mógł w przyszłości ulegać swoim męskim pasjom i wypełniać Jego wolę. Wszystko super, ale... wyobraź sobie, że w pewnym momencie odkryłem, że tak naprawdę nie toczę jednego życia, a dwa! Zdumiewające? Tą drugą rzeczywistością stał się koszmarny, obrzydliwy, odrażający i szkaradny świat homoseksualnych poczynań. Proszę, przeczytaj moje świadectwo. Pragnę w końcu rozwiać wszelkie niejasności związane z tym stanem rzeczy. Niech świat wreszcie pozna prawdę!

Na początku Ci się przedstawię. Mam na imię Grzegorz. Mieszkam w małej miejscowości, której nazwy nie znajdziesz na żadnej mapie. Mam niebieskie oczy, brązowe włosy. Jestem wysoki. Interesuję się muzyką, sportem i teologią. Lubię dobrą książkę, ciekawy film. Mam wielu znajomych, w tym kilku prawdziwych przyjaciół. Jestem szczęśliwy.

I jak wrażenia? Na pewno miło mnie sobie teraz wyobrażasz. Cieszę się z tego, ale pomyśl, przyjacielu, że jeszcze kilka lat temu nazwałbym siebie skrytym, nieszczęśliwym człowiekiem. Nie przedstawiłbym Tobie moich znajomych, bo ich po prostu nie miałem...

Widzisz, w moim życiu nastąpiła zmiana! Tak jak zmienią się pory roku, tak moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni! Wiesz co się wydarzyło? Odkryłem swoje serce i zrozumiałem, że życie każdego człowieka nie może być podwójną linią zmagań.

A wszystko zaczęło się w sercu...

Kiedy wyszedłem na świat stałem się niewinną istotą. Na drodze mojego życia Bóg postawił pewnych ludzi. Byli nimi przede wszystkim mój tato i moja mama. Oni nawet się mną opiekowali: dawali mi wiele powodów do radości. Niestety jednak tato nie miał dla mnie zbyt dużo czasu. Ciężko pracował i moje wychowanie oddał swojej żonie. W wielu rzeczach mi dogadzał, łagodził zdenerwowania mojej mamy, wywołane moim zachowaniem. Naprawdę mnie kochał, ale nie nauczył mnie do końca być prawdziwym mężczyzną. To jego niewłaściwe podejście do sprawy wychowania i nadopiekuńczość mamy zaowocowały w to, że w moim sercu pojawiło się jeszcze jedno "życie"! Obok męskości wrodzonej powstała rzeczywistość źle pojmowanych wartości mężczyzny. Moje serce podzieliło się na dwie części. Jedną była chęć poznawania świata, niebezpiecznej przygody, bycie lwem w dżungli a drugą ujarzmienie moich naturalnych pragnień, bycie pedantem, nieustanne nakazy bycia cichym człowiekiem i rozkaz posiadania wiecznie przyciętych oraz czystych paznokci. Czy o tym marzy mały chłopiec? Nie! Dlatego powstała walka tych dwóch rzeczywistości!

Wygrano bitwę, ale czy wojnę?

Anioł Stróż i Matka Boża nie pozwolili złemu mnie unieszkodliwić. Oni obronili mnie przed złem, bo byłem dzieckiem i nie wiedziałem, że podjąłem się tak trudnej walki. Wyszedłem z niej zwycięską ręką. Czułem się chroniony Bożą opatrznością. Dzięki Jezusowi mogłem rozwijać się prawidłowo: jako dziecko w przedszkolu wraz z kolegami układałem z klocków pole bitew, wspólnie jeździliśmy na rowerach, czasami kopaliśmy w piłkę.

Jako mały chłopczyk zakochiwałem się w dziewczynach. Były delikatne, piękne i wrażliwe. Pamiętam, jak byłem załamany, kiedy dowiedziałem się, że jedna z koleżanek w której się zakochałem będzie tańczyć z innym chłopakiem na zabawie. Próbowałem o nią walczyć, wysyłałem walentynki, uśmiechałem się, próbowałem jej zaimponować. Normalna sprawa... byłem typowym chłopakiem. Jako małe dziecko nie zwracałem uwagi w dużym stopniu na swój nieporządek w pokoju. Dziewczynom zapewne by przeszkadzał- myślałem. One są trochę inne. Inaczej pojmują świat- są bardziej wrażliwe, mają inną psychikę niż chłopcy, inaczej okazują uczucia, zawsze (choć zdarzają się wyjątki) dbają o czystość i higienę osobistą. Taką typową kobietą była moja mama. Chciała dla mnie dobrze, ale była pedantką. Nieustannie zmuszała mnie do ciągłego dbania o porządek w domu. Zabraniała mi wychodzić na dwór dopóki nie posprzątałem, nie pozmywałem, nie nauczyłem się do szkoły. Nie mogłem rozwijać swoich pasji i zainteresowań. Próbowała mi wmówić, że mężczyzna musi być wiecznie czysty, schludnie ubrany, mieć porządek i mieć same dobre stopnie w szkole. Myliła się! Nie mogłem szaleć z kolegami na dworze, bo musiałem opiekować się młodszym bratem. Było mi przykro. Nie mogłem decydować o tym, co chcę robić i z kim. Koledzy zaczynali być dla mnie obcy, przestawałem mieć z nimi dobre kontakty. Oprócz wizyt w szkole nie mogłem się z nimi widywać. Po pewnym czasie nie miałem o czym z nimi rozmawiać. Przerwy były krótkie, a na lekcjach trzeba było uważać. Po szkole nikt do mnie nie przychodził, a ja nie mogłem nikogo odwiedzać..., bo nikt mnie już nie lubił. Nie pamiętam już jak to się stało, że w pewnym momencie mojego życia stanęła Ania, koleżanka z sąsiedztwa, która przychodziła do mnie często, a ja do niej. Razem się bawiliśmy, razem spędzaliśmy całe popołudnia. W Piśmie Św. czytamy: "Kto dotyka smoły, ten się pobrudzi,/a kto z pysznym [i każdym innym] przystaje do niego się upodobni" (Syr 13,1). Tak więc stałem się do niej podobny.

Zapomnieć, że jest się mężczyzną.

Nieustanny kontakt z dziewczyną (brak więzi z chłopcami) sprawił, że przestałem czuć swoją męskość. Jak można było przekonać dziewczynę, aby pomogła poszperać w zepsutym rowerze? Ją to nie interesowało, dlatego miałem wybór: albo przystosowuję się do jej zainteresowań, albo będę sam siedzieć w domu. Wybrałem to pierwsze. Dlatego stałem się tak skrytym chłopcem, że nie umiałem nawet się bić! Byłem cichy w otoczeniu chłopaków, a moje nietrenowanie sportu przyczyniło się do tego, że trudniej mi było w szkole grać w piłkę. Dlatego chłopacy bardzo szybko znaleźli sobie we mnie obiekt drwin i nieustannych zastrzeżeń do mojej gry. Chłopacy są tacy gruboskórni i nie przejmują się krytyką. Ja stałem się wtedy za bardzo wrażliwi i zawsze chciało mi się płakać. W takich momentach powinienem podnieść się, ale kto miał mnie wspomóc? W kim miałbym znaleźć oparcie skoro w nikim nie widziałem autorytetu? Szanowałem rodziców, ale czułem barierę, która nie pozwalała mi mówić im o wszystkim. Nie podobałem się sobie. Tak więc kto by mnie zrozumiał?- myślałem wtedy.

Mój stan wyjaśnia pewna historia. W pewnym miasteczku w ZOO przywieziono ogromnego Lwa. Ten ryczał całymi dniami, chciał przeczesywać wielkie terytoria i oddać się swojemu dzikiemu sercu. Jednak po kilku miesiącach siedzenia w klatce zapomniał, że jest Lwem. Przewracał się codziennie tylko z jednego boku na drugi. Nie potrafił popatrzeć komuś w oczy. Stracił instynkt łowcy.

Podobnie było ze mną. Zapomniałem, że jestem mężczyzną. Dorastałem w świadomości, że jestem chuchrem, bezwartościowym przedmiotem drwin i obelg. Nie umiałem nawiązywać znajomości. W szkole byłem skryty i nieśmiały. Cichy, wybiórczy i złośliwy. W domu wybuchałem jak wulkan. Kolegowałem się z kolejnymi koleżankami. Stawałem się do nich wewnętrznie podobny. Przypuszczam, że brak świadomości swojej męskości spowodowało, że zaczęli podobać mi się chłopcy. Jak wyglądała miłość do nich? To wygląda tak: homoseksualista zakochuje się w mężczyźnie, adoruje go sercu, myśli o nim nieustannie, znajduje tysiące powodów, żeby znaleźć się w jego towarzystwie. Po pewnym czasie przestaje go kochać, bo popada w rutynę. Zaczyna się nudzić. Uczucie przepada. W homoseksualizmie najgorsze są spojrzenia. Idziesz ulicą, mijają Cię różne osoby, a ty masz wrażenie, ze wszyscy wiedzą o Tobie wszystko. Boisz się popatrzyć mężczyzną w oczy, aby przypadkiem nie dali Ci w twarz, albo skompromitowali przy wszystkich. Zachowujesz się nienaturalnie, masz niekontrolowane odruchy. Twoje zachowanie wygląda tak, jakbyś tracił świadomość własnej tożsamości. To jest najgorsze, kiedy nie umiesz ubrać się ani modnie, ani za ładnie, bo masz wrażenie, jakbyś przez to pokazywał swoją odmienność. To zachowanie jest okropne i niezrozumiałe. Nie życzę nawet największemu wrogowi, żeby znalazł się w tym stanie rzeczy.

Prawdę powiedziawszy nigdy nikomu o tym nie mówiłem. Byłem pewny, że mnie wszyscy wyśmieją, odtrącą, a rodzice wyrzekną. Byłem przerażony. Trwałem w takim stanie rzeczy do późnych lat szkolnych. Kiedy już byłem prawie dorosłym, zagubionym człowiekiem, że nie wiedziałem nawet co się ze mną dzieje! Czułem wewnętrzne osłabienie, znudzenie praktykami religijnymi. Ludzie pluli mi w twarz, a ja nie zdradzałem swojej tożsamości. Nie umiałem się kłócić. Do tego wszystkiego doszedł grzech nieczystości jakim jest onanizm i pornografia homoseksualna. Można powiedzieć, że popadłem w taką otchłań, że nie było już dla mnie ratunku. Słuchałem satanistycznych piosenek (o dziwo nieświadomie). Popadłem w taką niewiedzę i bezradność, że byłem gotów oddać duszę diabłu, za odrobinę szczęścia. Czy to nie dowód na zło jakie we mnie mieszkało? Byłem agresywny i nieczuły. Obok mnie nigdy nie było dobrych dusz, które mogłyby mi pomóc dobrym słowem czy radą. Czułem się "opętany" przez złego ducha, który z każdym dniem "pożerał" moje poranione i zagubione serce. Byłem zdesperowany. Żyłem w takim stanie rzeczy kilkanaście lat! Tak, dobrze przeczytałeś! Dziwisz się, że przez takie zło jeszcze nie skończyłem ze sobą? A uwierz... było blisko.

Homoseksualista to dobry aktor!

Domyślasz się, przyjacielu, do czego zmierzam? Moje pierwsze życie zostało zagłuszone drugim! Moja naturalność i pierwotny zamysł Boga został zdominowany przez szatana, który wysłużył się innymi ludźmi do zachwiania mojej równowagi wewnętrznej. Myślałeś kiedyś nad tym, dlaczego homoseksualiści nie dowierzają, że środowisko mogło mieć na nich wpływ? Bo uważają, że zostali tacy stworzeni przez Boga na drodze pewnych komplikacji genetycznych. To nie prawda!

Czytelniku! Może jesteś księdzem? Rodzicem? Studentem? Ile razy próbowałeś rozmawiać z innymi o tej odmienności? Czy nie widzisz powagi sytuacji? Chcesz, żeby ktoś był nieszczęśliwy? Przecież zło nie chce się ujawniać. Spójrz na przykład: kiedy demon podczas egzorcyzmu ujawni się, to już w połowie jest przegrany, pokonany. Zło się samo nie ujawni. Homoseksualizm w młodym człowieku nie zostanie tak szybko pokazany. Człowiek to dobry aktor. Kiedy zależy mu na czyichś względach gotów jest zagrać wszystko, aby tą osobę do siebie przyciągnąć. Dlatego nie należy ulegać złudzeniom. Wiesz, że szatan to najmądrzejszy zły psycholog na świecie? On wie, jak człowieka otumanić. Wmówił mi, że moje "zakochania" w stosunku do mężczyzn to moja naturalność. Wiesz, że nawet mu uwierzyłem? Nie mogłem zrozumieć, dlaczego moje modlitwy nie są wysłuchiwane... teraz wiem, że tak naprawdę modlitwa to było jedno, a życie to było coś całkiem oddzielnego. W modlitwie byłem pokorny, a w życiu zachowywałem się bez zahamowań. Dzięki Jezusowi w pewnym momencie zrozumiałem, że Bóg dopuszcza nasze pokusy, nieczyste myśli, upadki i rozczarowania przede wszystkim po to, aby uświadomić nam w jakim niewłaściwym stanie rzeczy się znajdujemy! "Dopuszczam Twoje pokusy (...). Nigdy nie dam Ci ich nad twoje siły"- powiedział pan Jezus do Anneliese Michel- "Moje krzyże są największymi darami łaski".

Czasami człowiek nie może liczyć na pomoc innych ludzi. Zapewne wielokrotnie w życiu miałeś uczucie, że nikt Cię nie lubi, że wszystko spadło na Twoją głowę. Każdy homoseksualista czuje się tak cały czas. Ukrywa prawdę o sobie samym przed innymi ludźmi: nie ujawnia swojej tożsamości. Boi się wyśmiewania i odtrącenia.

C.S. Lewis napisał tak: "Pokochaj coś, a będziesz miał ściśnięte serce, a może nawet złamane, Jeśli chcesz mieć pewność, by zostało nietknięte, nie wolno Ci, go nikomu oddać, nawet zwierzęciu" Homoseksualista uważa, że jest nienormalny, bo jego miłość przez środowisko jest odbierana jako zła, zakazana, szatańska. Homoseksualista nie zawsze wie co jest dobrem, a co złem.

A teraz uwaga! Przeczytasz coś bardzo ważnego:

Żaden ksiądz (na żadnych rekolekcjach) przy temacie o "normalnej" miłości nie poruszył tematu o homoseksualizmie. Jeżeli czytelniku jesteś księdzem zastanów się ile osób przyznało się tobie, że mają takie skłonności? Mało, prawda…? A może i nawet w ogóle. I to wcale nie oznacza, że w twojej parafii nie ma takich osób. A wiesz dlaczego milczą? Bo nie widzą w Tobie zaufania. Bo nie pomagasz im niczym. Powinieneś poruszać ten temat tak, aby do nieujawnionego homoseksualisty trafiła istota problemu. Musisz go jedynie skierować na dobrą drogę! Na dobry tok myślenia i rozumowania. Musisz nauczyć ludzi, jak mają traktować homoseksualistów. Tak łatwo jest stracić człowieka… Dlaczego do księży nie dociera, że są odpowiedzialni za życie tak wielu istnień?

Pewien ksiądz jeździł wiele na rekolekcje z młodzieżą i pielgrzymki. Był bardzo dobry, a młodzież go lubiła. Poszedł jednak do czyśćca, ponieważ zaniedbywał zagubionych ludzi ze swojej parafii. Ksiądz jest odpowiedzialny za życie innych! Zapamiętaj!

Jak wyjść z homoseksualizmu? Na początku spostrzeżenie: jeżeli jesteś człowiekiem bardzo cierpiącym nie z własnej woli oznacza, że Bóg uważa Cię za silnego chrześcijanina! "Bóg doświadcza tych, których kocha". Homoseksualista nigdy nie jest sam. Zawsze może liczyć na Boga. Na Maryję- ucieczkę grzeszników.

Dla pana Boga wszystko jest możliwe. "Wszystko co niemożliwe mogę uczynić możliwym. Pokładaj [więc] we mnie wszelkie nadzieje. To przynosi mi chwałę. To mnie przyciąga"- czytamy kolejne słowa Jezusa do Anneliese.

Pierwszym krokiem wyjścia z homoseksualizmu to wiara w potęgę pana Boga i ufność w to, że On dobrze pokieruje Twoim życiem! Powiedz mu otwarcie: "Panie Jezu! Jestem zagubionym człowiekiem! Nie wiem co dalej robić. Proszę, ocal mnie od wiecznego potępienia. Przychodzę do Ciebie. Błagam o pomoc." Tym aktem zawierzenia sprawiasz, że Bóg automatycznie chwyta Twoją rękę i zaczyna prowadzić do nieba. Byłeś na pustyni grzechu, teraz musisz wyjść na drogi ku niebu.

Byłeś na pustyni grzechu, teraz musisz wyjść na drogi ku niebu.

Żeby wyjść z homoseksualizmu musisz przygotować się na wiele cierpienia. Może być nawet gorzej niż było. Ale zaufaj Panu, On wie co robi. Czy masz tyle wiary? Czy jesteś gotów Mu całkowicie zaufać? Bezgranicznie? Jesteś gotów znieść każde upokorzenie dla Jezusa? Czy będziesz przy Nim zawsze? A może odejdziesz od Niego, kiedy szatan rzuci pod Twoje nogi małą kłodę? Rozważ te pytania. Nie przechodź obok nich obojętnie.

"Ja znam swoje owce, a one znają głos swoje postarza"- mówi Pan Jezus do Anneliese- "Nie zniechęcaj się, jeżeli coś od razu nie idzie po twojej myśli. Spróbuj chociaż ukryć oburzenie, bo nie wiesz dlaczego takie przeciwności są dobre i potrzebne. Powinnaś za nie dziękować". Nasze plany i zamierzenia mogą kolidować z zamiarem Boga. Zawsze jednak trzeba Mu ufać- "Nie wątp w moją wielką miłość do Ciebie. To mnie zasmuca"- i być wdzięcznym za otrzymanie tylu łask- "Sama z siebie nic potrafisz. Każdy dobry czyn, każda dobra myśl pochodzi ode mnie. Nic nie jest Twoje. Powinnaś Mi dziękować, a nie być dumna, jakby to było z Ciebie. A są to przecież Moje dary."

Homoseksualisto bądź cierpliwy! Kiedy jakaś rzecz przychodzi nam z ogromnym oporem oznacza, że to ma wartość, bo szatan wkłada swoje starania, żebyśmy tego nie osiągnęli.

Oprócz nieustannej modlitwy musisz odejść od pornografii i tych rzeczy, które mogą przyczynić się do Twojego grzechu nieczystości. Przebacz wszystkim tym, którzy mogli sprowadzić Cię na tę nieprawidłowość. Poczuj swój grzech i bezradność. Pamiętaj, że serce mężczyzny zawsze jest takie, jakie Bóg na początku stworzył. Tylko czasami jest mniej lub bardziej grzechami. Musisz zerwać z tym co było wczoraj! Nie odwlekaj przemiany na następny dzień. W pewnym momencie może Ci tych dni zabraknąć!... Uwierz w moc Ducha Św. Jeżeli uwierzysz i zawierzysz się Maryi wyjdziesz z tej walko zwycięsko. Jezus mówi do Anneliese tak: "W walce się wzrasta, jeżeli walczy się wraz ze Mną"

Czy zostaniesz wysłuchany? Tak! Bóg Ci to przyrzeka, mówiąc, że da człowiekowi wszystko co będzie mu potrzebne do zbawienia! Na pewno się zastanawiasz, kiedy zostaniesz wysłuchany? Pan Bóg mówi do Anneliese tak: "Czasami długo nie wysłuchuję modlitw nawet najsprawiedliwszych dusz, żeby stali się cierpliwi i pokornymi. Uwierz, że wysłuchuję każdą modlitwę, jeśli nie stoi na przeszkodzie do zbawienia duszy".

Jak zakończyła się moja walka?

Tak naprawdę ona nadal trwa. Bóg nieustannie sprawdza mnie. Cieszę się, że bezustannie toczy walkę o człowieka. On jest urzekającym pięknem, dlatego żyję dla Niego.

Ja jako już dojrzały chrześcijanin mieszkam blisko Boga. Często chodzę na Msze Św., ponieważ są źródłami miłości. Wszystkie swoje umiejętności oddaję panu Bogu! Cieszę się, że mogę Mu służyć i trwać przy nim. Doświadczenie życiowe nauczyło mnie, że człowiek, który dużo się modli z czasem zaczyna widzieć rzeczy nieprawidłowe i Bóg pozwala mu je zwalczać.

Pamiętam o dziękczynieniu. Zwalczam w sobie pychę: przez dziękczynienie.

W tym roku pójdę na pielgrzymkę do Częstochowy. Pragnę podziękować Matce Bożej, panu Jezusowi, a przede wszystkim niebu, które nie jest nieczułe na ludzką krzywdę. Nigdy nie byłem sam, a o tym nawet nie wiedziałem. Zawsze miałem przy swoim boku Matkę Bożą i Jezusa. Czy to mało? Zauważ, że Bóg lubi pisać niesamowite historie, bo uwielbia sobie dawać radę :)

Mam nadzieję, że moje świadectwo trafiło do Ciebie, czytelniku! Cieszę się, że nareszcie inaczej popatrzysz na cały ten świat. Ja już doświadczyłem- z Matką Bożą uda się wszystko. Przez tych kilkanaście lat nauczyłem się jednego: ludzie chcą pomagać dzieciom w Afryce, w dalekich krajach. Ale zapominają, że wokół nich są najbardziej potrzebujący. To tak jakby człowiek stał przy parapecie i chciał oceniać krajobrazy, które widać z jego okna. Najpierw jednak, musi wyczyścić szybę, aby widok za oknem mógł przebrać prawdziwą postać.

A teraz szok dla Ciebie: mam 16 lat

Życzę Wam spokoju w sercu
Grzegorz
(imię zmienione)

PS. Jeżeli człowiek nie nawróci się ku Bogu, nie zrozumie i nie uratuje się, a nawracając się zdecydowanie ku Bogu, stanie na opoce i nic nim zachwiać nie zdoła. Homoseksualisto! "Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa" (2Tm 2,3)

Wasze komentarze:
w tym samym bagnie: 25.07.2009, 11:54
Mam ten sam problem i tyle samo lat, lecz jest w naszym życiu różnie - Ty z tego powoli wychodzisz, a ja coraz mniej wierzę, coraz bardziej odchodzę od drogi, od Boga, coraz głębiej w to wchodzę... Włączyła się we mnie jakaś bariera, przeszkoda w drodze do spowiedzi: już tydzień trwam w grzechu i nie potrafię pójść i się z tego wyspowiadać, mimo, że niejednokrotnie się z tego spowiadałem... Dziękuję za Twoje świadectwo i życzę powodzenia! Pozdrawiam,
AUTOR: 19.07.2009, 12:49
m>k napisał: "Do Autora tego tekstu- Gratuluję odwagi i wytrwałości. ALE! Jeżeliby traktować homoseksualistów i transseskualistów tak samo- bo wg Twojego artykułu jedno i drugie się sprowadza do tego samego- to nie prawda że uczucie nie powraca. " A ja napisałem w artykule tak: "Zakochałeś się w kimś? Znajdź coraz mniej czasu, żeby przebywać w towarzystwie tej osoby. Wtedy uczucie szybciej minie- ono nigdy nie wraca! " Miałem na myśli, ze uczucie do tej osoby nie wróci nigdy. Homoseksualista nie zakochuje się dwa razy w tej samej osobie. Pozdrawiam
Adam: 18.07.2009, 21:12
To jest piękne, że ktoś prubuje walczyć ze swoimi skłonnościami, ale tak naprawdę każdy przypadek, każda osoba ma inną historię życia, i nie zawsze jest tak, że taką samą receptę można przypisać każdemu. Dziękuję Bogu za was bracia walczący o prawdę. Paweł Tobie życzę wiele sił i wytrwałości, ale pamiętaj żebyś jak przyjdzie trudny czas nie poddawał się.-)
m>k: 18.07.2009, 16:25
Do Autora tego tekstu- Gratuluję odwagi i wytrwałości. ALE! Jeżeliby traktować homoseksualistów i transseskualistów tak samo- bo wg Twojego artykułu jedno i drugie się sprowadza do tego samego- to nie prawda że uczucie nie powraca. Nieprawda, że nie przemija... Mam troszeczkę więcej lat i piszę to z mojego doświadczenia. I nieprawda, że homo nie potrafią spojrzeć w oczy drugiemu mężcyźnie. Ale trans to zupelnie inna bajka.
AUTOR: 18.07.2009, 08:24
Dodam jedynie, że każdy homoseksualista musi przeanalizować co było przyczyną jego "zdeformowanego pojmowania miłości". Poznanie przyczyny jest pierwszym krokiem do uwolnienia. Wiecie... jeszcze kilka miesięcy temu nie widziałem żadnych przyczyn... Tak jakbym miał klapki na oczach...,a jednak Bóg otworzył mi oczy, bo jak widać znalazłem przyczyny i umieściłem je w tym artykule. Pozdrawiam wszystkich. <>< Z Bogiem.
AUTOR: 17.07.2009, 17:32
Niedopatrzenie. Przepraszam.
...Gość...: 17.07.2009, 12:08
Dwa cytaty: "Żyłem w takim stanie rzeczy kilkanaście lat!" "A teraz szok dla Ciebie: mam 16 lat" najpierw pisze ze wszystko zaczęło się w szkole (tak to odczytałem, bo jak się wysyła walentynki do kogoś to potrafi się pisać czego przeciętna osoba uczy się w szkole - wiek ok 7-8 lat), później, że trwało to kilkanaście tak (czyli więcej niż 10) a na końcu, że ma 16 lat.. Nie neguje artykułu, ale uderzają mnie nieścisłości w nim zawarte. Sam dobrym pisarzem nie jestem ale czytając miałem wrażenie, że pisany był "na kolanie". I pierwsza część pisana w zupełnie innym stylu niż druga. Jakby 2 różne osoby go pisały.. Obym się mylił...
[1] (2)

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej