Nie lękaj się, lecz nauczaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą (Dz 18,9-10)Skupiając uwagę na napięciach, które coraz bardziej oddzielały Pawła od członków lokalnych społeczności żydowskich, autor Dziejów Apostolskich nie zaniedbuje wskazywania na pozytywne rezultaty jego misyjnej działalności. Aczkolwiek ogół Żydów korynckich wykazywał powściągliwość i wrogość wobec Ewangelii, zdarzały się również nieoczekiwane wyjątki. "Przełożony synagogi, Kryspus, uwierzył w Pana z całym swoim domem. Również wielu Koryntian słuchając, uwierzyło i przyjmowało chrzest" (Dz 18,8). Skoro przełożony synagogi (gr. archisynagógos) uwierzył w Chrystusa i przyjął chrzest, ta sytuacja była bardzo niewygodna dla pozostałych Żydów korynckich, którzy wybrali postawę niewiary. Paweł docenił jego dobrą wolę i wybitne znaczenie we wspólnocie, skoro w Pierwszym Liście do Koryntian, napisanym kilka lat później, wspomina, że - jako jednego z bardzo nielicznych - osobiście go ochrzcił (IKor 1,14). Wygląda na to, że udzielaniem chrztu zajmowali się Sylas i Tymoteusz, podczas gdy Pawet poświęcił swoje siły nauczaniu Ewangelii.Łukasz wzmiankuje tajemniczy epizod kolejnej wizji: "W nocy Pan przemówił do Pawła w widzeniu: «Nie lękaj się, lecz nauczaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić. Mam bowiem wiele ludu w tym mieście»" (Dz 18,9-10). Wygląda na to, że mimo niemałych sukcesów, Paweł zwątpił w sens swojej pracy misyjnej albo też jego zapał ewangelizacyjny osłabł. Nie trudno się domyślić przyczyn tego stanu rzeczy. Skoro pierwszymi odbiorcami Ewangelii mieli być Żydzi, czyli lud Bożego wybrania i Przymierza, porażki pracy misyjnej wśród nich nie mogły nie nasuwać pytania o prawdziwość i skuteczność Dobrej Nowiny o Jezusie-Mesjaszu. Paweł dziwił się swoim rodakom, a zarazem stawał wobec kwestii, czy przypadkiem nie jest tak, iż sama Ewangelia zawiera jakąś fundamentalną słabość, która utrudnia bądź uniemożliwia jej przyjmowanie przez Żydów. Mało prawdopodobne, by zaniechał on jej głoszenia z powodu obawy o swoje życie czy zdrowie, ponieważ pod tym względem był niezłomny. Przeszkodę mogła stanowić atmosfera dużego portowego miasta. Liczba pierwszych chrześcijan w Koryncie, liczącym wtedy kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, mogła wydawać się kroplą w morzu, w stosunku do ogółu, osłabiając i studząc zapał misyjny apostoła. Zapewnienie "Ja jestem z tobą" przypomina święte imię Boże Jahwe, czyli "Jestem", które świadczy, że imieniem Boga jest Jego życiodajna i skuteczna obecność. Staje się jasne, że wysiłek misyjny Pawła nie jest wyłącznie jego dziełem, daleko bardziej nie od niego zależą więc jego owoce. Paweł słyszy słowa podobne do tych, które niegdyś usłyszał Mojżesz z krzewu gorejącego (Wj 3,14), gdy otrzymał polecenie wyprowadzenia Izraelitów z niewoli egipskiej. Trud głoszenia Ewangelii jest w gruncie rzeczy czymś podobnym. Jego nowość i radykalizm nie są wcale mniejsze niż to, czego miał dokonać Mojżesz, który musiał się zmagać z zatwardziałością serca faraona oraz ze sprzeciwem i wrogością ze strony samych Izraelitów. W takiej sytuacji konieczne było umocnienie "z wysoka", a jego największa korzyść polegała na tym, że Paweł jeszcze raz zrozumiał, iż w wysiłku, jaki podjął, nie jest osamotniony. Głoszenie Ewangelii to prawdziwie Boże dzieło i to moc Boża przesądza o jego skuteczności. Nocna wizja sprawiła, że Paweł z nowym zapałem kontynuował swoją misję. Fakt, że miasto liczyło "wiele ludu", stał się nie przeszkodą, ale pilnym wyzwaniem, któremu trzeba było sprostać. Kilkadziesiąt tysięcy pogańskich mieszkańców Koryntu ukazało się teraz w nowym świetle: nie jako goim, czyli obcy i inni, od których trzeba się separować, lecz jako potencjalni adresaci Ewangelii i jej świadkowie. "Pozostał tam zatem rok i sześć miesięcy i głosił wśród nich słowo Boże" (Dz 18,11). Półtoraroczny pobyt w Koryncie okazał się dłuższy niż wszystkie dotychczasowe pobyty w poszczególnych miastach na Cyprze oraz w Azji Mniejszej, Macedonii i Achai. Nie ulega wątpliwości, że głosił także Ewangelię w bliższym i dalszym sąsiedztwie Koryntu. Tak nawiązywały się nici niezwykłej zażyłości i bliskości, których świadectwem stanie się Pierwszy i Drugi List do Koryntian, napisane podczas trzeciej wyprawy misyjnej Apostoła Narodów. Półtora roku to dość czasu, by założyć prężny Kościół. Lektura Pierwszego Listu do Koryntian nie zostawia wątpliwości, że Paweł doskonale wykorzystał swój czas i uczynił wszystko, by zasłużyć na miano "apostoła Koryntu". Nadal nie pracował fizycznie, lecz poświęcił się głoszeniu słowa Bożego. Poruszał się w dwóch światach, żydowskim i greckim, z których każdy stawiał go wobec specyficznych wyzwań. Coraz lepiej rozumiał, na czym polega zasadnicza różnica między głoszeniem Ewangelii Żydom oraz poganom. Jej sedno tak streścił w Pierwszym Liście do Koryntian: "Tak więc gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi" (1 Kor 1,22-25). ks. Walderam Chrostowski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |