Dotarliśmy z Tyru do Ptolemaidy i pozostaliśmy jeden dzień (21,7)Pożegnanie Pawła i jego towarzyszy z chrześcijanami Tyru było bardzo wzruszające: "Nad morzem uklęknęliśmy i modliliśmy się, a potem pożegnaliśmy się i my weszliśmy na statek, oni natomiast wrócili do swoich domów" (Dz 21,5-6). Wspólna modlitwa na klęczkach na morskim wybrzeżu w sąsiedztwie Tyru, słynącym z piaszczystych plaż, oznaczała wspólne wyznanie wiary w Chrystusa, niosąc umocnienie duchowe zarówno podróżnym zmierzającym do Jerozolimy, jak i miejscowym chrześcijanom szczerze zatroskanym o ich los.Łukasz kontynuuje: "Kończąc nasze żeglowanie, dotarliśmy z Tyru do Ptolemaidy" (21,7). Ptołemaida, której dawna (Sdz 1,31) i obecna nazwa brzmi Akko, leży nieco ponad 40 kilometrów na południe od Tyru, czyli w połowie drogi między Tyrem a Cezareą Nadmorską, na północno-zachodnich krańcach współczesnego państwa Izrael, na północ od Hajfy. Dzieje tego miasta i portu sięgają III tysiąclecia przed Chrystusem, gdy utrzymywało morskie kontakty z Cyprem, Kretą i Peloponezem oraz Azją Mniejszą i Egiptem. Pierwsza Księga Machabejska sugeruje, że mieszkańcy Ptolemaidy byli wrogo nastawieni wobec Żydów (12,45.48). Nie wiadomo, czy tak samo było dwa stulecia później, lecz wydaje się to bardzo prawdopodobne. Jeżeli tak, to - paradoksalnie - sytuacja chrześcijan w Ptolemaidzie mogła być łatwiejsza niż gdzie indziej, bo w atmosferze ustawicznej konfrontacji między Żydami a poganami mogli chętniej występować jako odrębna wspólnota religijna. W czasach Pawła Ptołemaida była kolonią rzymską, w której rezydowało niemało weterapów rzymskiej armii. Pobyt w Ptolemaidzie zaczął się od "pozdrowienia braci". Sugeruje to, że wiadomość o przybyciu Pawła i jago współpracowników dotarła tu wcześniej niż oni sami. Tygodniowy postój w Tyrze i serdeczne kontakty z miejscową wspólnotą chrześcijańską zaowocowały przenoszeniem wieści z ust do ust, czemu sprzyjała bliskość obu portów - Tyru i Ptolemaidy. Otrzymujemy potwierdzenie, że Paweł nie poprzestawał na odwiedzaniu i umacnianiu kościołów lokalnych, które sam założył, lecz chętnie odwiedzał także inne wspólnoty chrześcijańskie. Dowodzi to, że był znany, a więc wieści o jego sukcesach ewangelizacyjnych rozchodziły się szeroko w ówczesnym świecie. W taki sposób była budowana jedność całego Kościoła, ponieważ wszędzie tam, gdzie są wyznawcy Chrystusa, Paweł czuje się jednakowo dobrze. Dalsza narracja Łukasza wciąż odbywa się w pierwszej osobie liczby mnogiej: "pozostaliśmy u nich jeden dzień" (21,7). W porównaniu z tygodniem spędzonym w Tyrze to bardzo krótko, ale Paweł wciąż spieszył się na uroczyste obchody święta Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie. Jego plany pozostawały niezmienione, a całodniowa obecność w Ptolemaidzie została potraktowana jako konieczność o charakterze pastoralnym, której celem było poznanie miejscowego Kościoła i umocnienie go w wyznawaniu wiary w Chrystusa. Do Jerozolimy pozostało już tylko około stu pięćdziesięciu kilometrów. Podróżowaniu sprzyjała wiosenna pora roku, ciepła, ale nie za gorąca, i długi dzień. "Nazajutrz odeszliśmy i dotarliśmy do Cezarei" - podaje Łukasz (21,8). Zdecydowanie więcej przemawia za tym, że użyty tu czasownik grecki (exelthóntes) należy rozumieć w sensie podróżowania lądem, aczkolwiek nie brakuje zwolenników poglądu, że i ten etap podróży odbył się drogą morską. Jest to mało prawdopodobne, gdyż Ptolemaidę oddziela od Cezarei Nadmorskiej pasmo Karmelu, a poza tym wzdłuż morza prowadzi dość wygodna droga - odgałęzienie słynnego szlaku Via Maris. Łączna jej długość na tym odcinku wynosi około 80 kilometrów, wymaga zatem co najmniej dwóch dni pieszej podróży. Statek pozwalał na dotarcie do Cezarei w ciągu tego samego dnia, zatem - zważywszy na pośpiech Pawła - ewentualności podróży morskiej nie powinno się wykluczać. Trzecia wyprawa misyjna zbliża się powoli do końca. Niemal na horyzoncie znajduje się Jerozolima, zaś dotarcie do niej wymaga "wstępowania". Po kilku latach wytrwałej pracy misyjnej na terenie Azji Mniejszej, Grecji i Macedonii Paweł z coraz większą tęsknotą i w coraz większym napięciu zmierza do Miasta Świętego. Już od dawna jest innym człowiekiem aniżeli ten, który w młodości "przewyższał wszystkich w gorliwości o judaizm". Teraz jego gorliwość ma nowy punkt odniesienia - Jezusa Chrystusa. Atmosfera staje się coraz gęstsza, bo im bliżej Miasta Świętego, tym więcej znaków, że pobyt w nim przysporzy Pawłowi ogromnych trudności i cierpień. Wkrótce obawy, które wyrażano w Tyrze, potwierdziły się również - i to jeszcze dosadniej - w Cezarei. ks. Waldemar Chrostowski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |