Dowcipy o szkole
Najnowsze kawały dodane 01.07.2022
- Chciałbym mieć same szóstki ze wszystkich przedmiotów, jak Jacek - mówi Wacek.
- To Jacek ma same szóstki? dziwi się Zosia.
- Nie, ale on też by chciał
* * *
Uczniowie opowiadają, gdzie spędzili wakacje:
- Ja byłem w górach z rodzicami.
- Ja na koloniach.
- A ja byłam na wsi - mówi Zosia.
- U rodziny? - pyta pani.
- Nie, urodziny obchodzę w styczniu - odpowiada Zosia.
* * *
Na lekcji geografii pani pyta:
- Czy na Księżycu jest życie?
- Tak! - wyrywa się Bolek. - A skąd to wiesz? - dopytuje się pani.
- Widzę przecież, że co wieczór zapalają tam światło - wyjaśnia Bolek.
* * *
Po zakończeniu roku szkolnego Staś pyta Olka:
- Jakie dostałeś świadectwo?
- Z paskiem - mruczy Olek.
- Naprawdę? Przecież nie uczyłeś się najlepiej - dziwi się Staś.
- Pasek był w domu, gdy pokazałem świadectwo - smutno odpowiada Olek.
* * *
- Ile lew ma nóg? - pyta pani w zerówce.
- Osiem! - wyrywa się Zosia.
- Jak to osiem? - dziwi się pani.
- No tak: dwie przednie, dwie tylne, dwie prawe i dwie lewe, to razem osiem liczy Zosia.
* * *
W przedszkolu pani pochyla się nad Marysią:
- Co rysujesz? - pyta.
- Kotka, proszę pani - odpowiada Marysia.
- A gdzie twój kotek ma ogon? - pyta pani.
- Jeszcze w kredce - mówi Marysia.
* * *
- Dlaczego nie prowadzisz swego psa na smyczy? - Kuba pyta Franka.
- To nie mój pies - odpowiada Franek.
- Jak to? Przecież biegnie za tobą krok w krok.
- Ale to nie mój pies - wyjaśnia Franek.
- Bujasz, przecież idzie wszędzie tam, gdzie ty - nie wierzy Kuba.
- No bo przyczepił się do mnie tak właśnie jak ty! - wrzeszczy zniecierpliwiony Franek.
* * *
- Jasiu, ułóż zdanie z rzeczownikiem "cukier" - mówi pani.
- Ja piję herbatę z cukrem - odpowiada Jaś.
- A gdzie "cukier"? - dalej pyta pani.
Rozpuścił się - wyjaśnia Jaś
* * *
Pani pyta:
- Kto tam się kręci?
- Ziemia! - odpowiada jakiś głos.
- Kto to powiedział? - docieka nauczycielka.
- Kopernik...
* * *
- Dlaczego orkiestra nie gra na moście?
- Bo most to nie instrument.
* * *
- Jasiu, gdzie tak upaprałeś łapy?!
- Myłem szyję, mamo.
* * *
- Tlen jest niezbędny do życia - mówi pani na lekcji biologii. Pierwiastek ten został odkryty w ubiegłym wieku.
- To jak ludzie żyli przedtem? - pyta zdziwiona Małgosia.
* * *
Zosia zaprasza swego niezbyt lubianego kolegę:
- Przyjdź dzisiaj do nas.
- Do was, a po co?
- Mam nowego pieska, chcę wypróbować, czy mocno gryzie.
* * *
Kazio wraca ze szkoły:
- Tatusiu, dziś na matematyce szukaliśmy wspólnego mianownika!
- Coś takiego! Jak ja chodziłem do szkoły, to też go szukaliśmy. Że też nikt go jeszcze nie znalazł...
* * *
W szkole:
- Z Warszawy i z Krakowa wyrusza dwóch motocyklistów. Obaj jadą z prędkością 100 km/godz. Gdzie się spotkają?
- Albo w szpitalu, albo na komisariacie, panie profesorze...
* * *
Lekcja polskiego:
- Kaziu, przyznaj się! To wypracowanie napisała za ciebie mama!
- Tak, ale ja za to obrałem ziemniaki.
* * *
Kazio stoi przy drodze i zatrzymuje przejeżdżający samochód:
- Czy mógłby pan podwieźć mnie do szkoły? - pyta.
- Niestety, zaraz zawracam i jadę w przeciwnym kierunku...
- A, to jeszcze lepiej!
* * *
Lekcja geografii:
- Kaziu, skąd wiadomo, że Ziemia jest okrągła?
- Jak to skąd!? Wystarczy popatrzeć na globus!
* * *
- Tato, pytał o ciebie jakiś pan. Mówił, że chodził z tobą do klasy...
- A jak wyglądał?
- Był stary, gruby, łysy i w okularach...
- To pomyłka! Nikt taki nie chodził ze mną do szkoły.
* * *
Lekcja biologii:
- Kaziu, po czym rozpoznasz kasztanowiec?
- Po kasztanach, panie psorze.
- A jeśli drzewo nie będzie jeszcze miało owoców?
- Wtedy spokojnie zaczekam.
* * *
Lekcja geografii:
- Krzysiu, ile godzin ma doba?
- Dwadzieścia pięć!
- Ile??? Kto cię nauczył takich bzdur?
- Przecież pani sama wczoraj mówiła, że dzień jest już o godzinę dłuższy.
* * *
Lekcja matematyki:
- Grzesiu, jak określisz takie działanie: mam 10 kawałków ciasta i daję ci jeden?
- Skąpstwo!
* * *
Ojciec do Kazia:
- Synku, twoje świadectwo pozostawia wiele do życzenia...
- W takim razie życzyłbym sobie rower.
* * *
Rozmawiają dwaj koledzy:
- Jakie dostałeś świadectwo?
- Z paskiem! To znaczy świadectwo w szkole, a pasek w domu...
* * *
- Dzisiaj tylko ja umiałem odpowiedzieć na pytanie nauczyciela - triumfalnie oznajmia Jaś po powrocie ze szkoły.
- To świetnie - mówi mama. - A o co pytał?
- Kto mu podłożył na krzesło pinezkę.
* * *
Egzamin na prawo jazdy:
- Proszę mi powiedzieć, jak działa silnik spalinowy?
- Brm, brm, brrrm - pada odpowiedź.
* * *
- Chłopczyku, ty do kina? - dziwi się kasjerka - Przecież teraz, przed południem, powinieneś być w szkole...
- W szkole? Też coś! Przecież ja mam szkarlatynę!
* * *
Lekcja geografii:
- Jeśli przed sobą mam północ, po lewej ręce zachód, po prawej wschód, to co mam z tyłu? - pyta Kazia nauczyciel.
- Powiedziałbym, ale się wstydzę ... - odpowiada chłopiec.
* * *
Lekcja historii:
- Gdzie podpisano traktat wersalski? - pyta nauczyciel.
- Na dole, tuż pod tekstem, panie profesorze...
* * *
Lekcja polskiego:
- Stasiu, dlaczego napisałeś wypracowanie o filmie słowo w słowo takie samo, jak Grześ?
- Bo my byliśmy na tym samym filmie, proszę pani!
* * *
- Nie wierzę - mówi ojciec do uczącej się jeździć samochodem córki - żeby ten siwy pan mógł być dobrym instruktorem...
- Mylisz się, tatusiu. Kiedy rano zaczynaliśmy naukę, on miał jeszcze ciemne włosy!
* * *
Lekcja języka polskiego:
- Kaziu, powiedz, kiedy używamy dużych liter?
- Gdy mamy słaby wzrok!
* * *
- Tato, tamten pan to na pewno nauczyciel.
- Po czym to poznałeś, synku?
- Bo zanim usiadł, uważnie obejrzał krzesło!
* * *
Na lekcji religii katecheta opowiada dzieciom o nadejściu końca świata:
- W dniu Sądu Ostatecznego runą mury, gwiazdy spadną z nieba, a umarli powstaną z grobów...
- Proszę księdza - przerywa Jaś - a czy będziemy wtedy mieli wolne?
* * *
- Zabawmy się w szkołę - prosi Kazia młodszy brat - przedszkolak.
- Dobrze, ale ja będę nieobecny - mówi Kazio.
* * *
Na lekcji wf. nauczyciel polecił uczniom ćwiczyć rowerek. Ćwiczą wszyscy z wyjątkiem Jasia.
- Jasiu, dlaczego nie ćwiczysz?
- Bo ja jadę z górki, proszę pana!
* * *
Do Polski przyjechał na studia syn arabskiego szejka. Po tygodniowym pobycie pisze list do swojego ojca:
"To bardzo dziwny kraj. Ja przyjeżdżam na wykłady mercedesem, a mój wykładowca autobusem.
Ojciec odpisuje:
"Nie martw się, synu. Przyślę ci autobus."
* * *
- Popatrz! Kazio śpi na ławce w czasie lekcji! Jak tak można?! - dziwi się Jaś.
- Słyszałam, jak mówił, że to nie jego wina, ale talentów, które w nim drzemią! - odpowiada Małgosia
* * *
Kazio po sprawdzianie z matematyki pyta swojego kolegę z ławki:
- Ile zadań rozwiązałeś?
- Ani jednego.
- To źle, bo ja też ani jednego. I znowu pani powie, że ściągaliśmy od siebie...
* * *
Student podchodzi do egzaminu w sesji zerowej nieprzygotowany jak należy. Profesor, zdegustowany stanem wiedzy młodego człowieka, otwiera drzwi i zwraca się do oczekujących na egzamin: - Przynieście siano dla osła - A dla
mnie herbaty!- dodaje student.
* * *
Na lekcji religii ksiądz pyta dzieci:
- Kto z was chce iść do nieba?
Wszystkie dzieci podnoszą ręce, tylko Kazio nie.
- A ty dlaczego nie chcesz? - pyta ksiądz.
- Bo obiecałem tacie, że po lekcjach wrócę do domu.
* * *
Na lekcji biologii nauczycielka zwraca się do uczennicy: - Powiedz mi Małgosiu, co wiesz o bocianie?
- Eee, proszę pani, przecież z tymi bocianami to nieprawda...
* * *
Nauczycielka plastyki zadaje uczniom narysowanie rzeki i wędkarza. Pod koniec lekcji, sprawdzając prace uczniów, pyta Kazia: - A ty, dlaczego nie narysowałeś wędkarza? - Bo w rzece, którą narysowałem, łowienie ryb jest wzbronione!
* * *
- Jasiu! Umyj ręce przed wyjściem do szkoły!
- Po co? Przecież nie będę się zgłaszać!
* * *
Nauczycielka sprawdza pracę domową braci bliźniaków.
- Co? - dziwi się. - Napisaliście tylko jedno wypracowanie?
- Tak, ale w dwóch egzemplarzach!
* * *
- Jasiu, jakie ty masz brudne ręce! - woła ze zgrozą wychowawczyni.
- Eee tam. Jeszcze pani nie widziała moich nóg...
* * *
- Czy są jakieś pytania? - zwraca się prelegent do słuchaczy po długim i bardzo nudnym odczycie.
- Tak! - słychać głos z końca sali. - Bardzo proszę! - zachęca ucieszony prelegent. - Która godzina?
* * *
- Przyjdzie czas - mówi profesor - że gazety zostaną całkowicie wyparte przez telewizję...
- Wątpię - oponuje jeden ze studentów. - Jak zabić telewizorem siedzącą na ścianie muchę?
* * *
Spotykają się dwaj ojcowie:
- Jak postępy małego w szkole? - pyta jeden.
- Nie najlepiej... Idę na wywiadówkę pod przybranym nazwiskiem.
* * *
Na lekcji religii katechetka pyta:
- Kaziu, gdzie mieszka Pan Bóg?
- W naszej łazience.
- Co też ty mówisz?! Dlaczego?
- Bo mama co rano tłucze w drzwi łazienki i wola: "Boże, jeszcze tam jesteś?!"
* * *
Egzamin na prawo jazdy:
- Co oznacza biała linia ciągła na środku jezdni?
- To... ścieżka dla rowerzystów!
* * *
- Czy nauczyciel jeszcze się nie zorientował, że pomagam ci odrabiać lekcje? - pyta ojciec syna.
- Nie, tylko mówi, ze jestem coraz głupszy.
* * *
Lekcja wychowania plastycznego:
- Jasiu, dlaczego na twoim rysunku z komina leci zielony dym? - pyta nauczycielka.
- Bo teraz mama gotuje szpinak.
* * *
Lekcja fizyki:
- Kaziu, dlaczego najpierw widzimy błysk, a potem dopiero słyszymy grzmot?
- Dlatego, proszę pani, ze uszy są dalej niż oczy...
* * *
Rozmawiają dwaj uczniowie:
- Wiesz, czasem ogarnia mnie wielka ochota, żeby się pouczyć...
- I co wtedy robisz?
- Czekam, aż mi przejdzie.
* * *
Lekcja geografii:
- Kaziu, gdzie leży Japonia? - pyta nauczyciel.
- Na swoim miejscu, proszę pana.
* * *
Nauczyciel geografii zwraca się do Malinowskiego:
- Powiedz mi, jaki kształt ma Ziemia?
- Ziemia jest okrągła.
- Dobrze. Siadaj. A teraz Kowalski powie nam, skąd my to wiemy?
- Malinowski nam powiedział przed chwilą...
* * *
- Jasiu, dlaczego masz w dyktandzie te same błędy co twój kolega z ławki?
- Bo mamy tego samego nauczyciela od języka polskiego...
* * *
W czasie klasówki z biologii:
- Jasiu, nie ściągaj! - mówi groźnie nauczycielka.
- Ale ja nie ściągam...
- Nie kłam! Przecież widziałam, że liczyłeś sobie żebra!
* * *
- Synku, za taką złą cenzurkę należy się lanie!
- Jasne, tato! Wiem, gdzie mieszka nauczyciel...
* * *
- Ścisz ten magnetofon! - woła mama do syna.
- Dlaczego?
- Bo przeszkadza tacie w odrabianiu twoich lekcji.
* * *
- Synku, wiesz, ile kosztuje mnie twoja nauka?
- Tak, tato. Dlatego staram się uczyć jak najmniej.
* * *
Lekcja fizyki.
- Kto mi powie, jak za pomocą wody można uzyskać światło?
- Należy umyć okna, proszę pana.
* * *
- Krzysiu, dlaczego masz w dyktandzie te same błędy co twój kolega z ławki?
- Bo mamy tego samego nauczyciela od języka polskiego...
* * *
Ojciec łaje Kazia: - I znowu jedynka z historii?
- To przez Łokietka...
- To dlaczego się z nim zadajesz?
|