Jan Paweł II na XXI wiekKiedy Karol Wojtyła został papieżem, chodziłem do pierwszej klasy liceum. Kiedy zmarł, pełniłem funkcję prowincjała jezuitów. Papież-Polak był z nami 27 lat. Wielu z nas uważało ten stan za oczywisty.Moje wchodzenie w dorosłość, życiowe wybory, zakonna formacja do kapłaństwa itd. - to wszystko działo się w mniejszym lub większym odniesieniu do "naszego" papieża. Bo choć nie czuję się tzw. papieskim powołaniem, to przecież wybór polskiego biskupa na Stolicę Piotrową miał wpływ na moje myślenie o życiu. Wspominam, tak jak wielu innych ludzi, spotkania z Janem Pawłem II. Przypominam sobie pewną audiencję papieską dla grupy jezuitów. Po Mszy Świętej papież podchodził do każdego jezuity, wręczał różańce i... oczywiście zagadywał o to i owo. Mnie zapytał, skąd jestem. Odpowiedziałem, że z Mińska. "Białoruskiego?" - zdziwił się Jan Paweł II. "Nie - doprecyzowałem - z Mińska Mazowieckiego." Na to papież zauważył, że stamtąd pochodzi chyba były premier Izraela Icchak Szamir. Zastanawialiśmy się przez ponad minutę, czy rzeczywiście tak jest... Na koniec Ojciec Święty, już odchodząc, odkręcił się z powrotem do mnie i powiedział: "I ty możesz zostać premierem Izraela". Było to spotkanie z "papieżem żartującym", ale najbardziej zapadło mi w sercu spotkanie z "papieżem mistykiem". W 1989 roku, z okazji 50-lecia Sekcji Polskiej Radia Watykańskiego, Jan Paweł II zaprosił jej pracowników na Mszę Świętą do swojej prywatnej kaplicy. A ja byłem wtedy na stażu w Radiu Watykańskim. Nagrywałem tę liturgię i dlatego stałem zaraz przy ołtarzu, widząc doskonale twarz Jana Pawła II. Do momentu przeistoczenia była to twarz mistyka pogrążonego w ekstazie. Zdawało się, że jest on zupełnie gdzieś indziej, że absolutnie nie zważa na zebranych. Po konsekracji było już zupełnie inaczej. Szybko został nawiązany kontakt i powróciło poczucie bliskości... Nigdy nie zapomnę tego wydarzenia: pogrążonego w nadzwyczajnej kontemplacji papieża. Jednak tego rodzaju wspomnienia to za mało. Trzeba sobie postawić pytanie, szczególnie w ten czas przed beatyfikacją, co z nauczania Ojca Świętego pozostało w mojej głowie, w sercu, w postawie. A jeśli widzimy, że to, co zostało, jest niewystarczające, to znajdźmy czas, by zaczerpnąć raz jeszcze z dziedzictwa Jana Pawła II. ZAGUBIONE DZIEDZICTWOTak! Mam wrażenie, że dziedzictwo Jana Pawła II zostało po części zagubione. Piszę to jednak nie dlatego, aby narzekać, lecz aby zaproponować punkt wyjścia do podjęcia tegoż dziedzictwa raz jeszcze, na nowo. Papież pozostawił nam nadzwyczaj wiele dokumentów, listów, homilii itd. Ten ogrom może nas zniechęcać. Być może ktoś myśli, że to są sprawy dla księży. To prawda, że niektóre teksty Jana Pawła II są dosyć trudne i wymagają pewnego teologicznego przygotowania, ale - z drugiej strony - jestem przekonany, że każdy może znaleźć w papieskiej spuściźnie coś dla siebie.Jednym z moich najbardziej ulubionych tekstów Jana Pawła II jest list apostolski Novo millennio ineunte, napisany na zakończenie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Może być on swoistą furtką do wejścia w dziedzictwo Karola Wojtyły. W czasie ostatniego konklawe kard. Carlo Maria Martini wskazał na trzy teksty, do których kardynałowie powinni zaglądać przy wyborze nowego papieża: Biblię, dokumenty Soboru Watykańskiego II i właśnie Novo millennio ineunte. List ten bowiem nie jest jedynie podsumowaniem Wielkiego Jubileuszu, ale "testamentem", programem Jana Pawła II dla Kościoła XXI wieku. Programem, w którym każdy może odnaleźć się osobiście. Swoją drogą, to ciekawe, jak Wielki Jubileusz był dla Jana Pawła II symbolicznym zwornikiem jego papieskiego posługiwania. Nie chodziło tu jedynie o należyte zorganizowanie stosownych uroczystości, ale o mistyczne doświadczenie, że Bóg zlecił mu pewne szczególne zadanie. Ojciec Święty zanotował: "Kiedy w dniu 16 października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: «Zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie». (...) W ten sposób zostałem poniekąd przygotowany do zadania, które w dniu 16 października 1978 r. stanęło przede mną". CÓŻ MAMY CZYNIĆ?Pierwsze strony Novo millennio ineunte to spojrzenie na różne wydarzenia Wielkiego Jubileuszu. Są one zatem w pewnej mierze nieaktualne. Potem jednak Jan Paweł II dzieli się refleksjami, które są odpowiedzią na pytanie, jak być Kościołem w naszym stuleciu.Wcześniej jednak czytamy: "Zanim podam wam pod rozwagę pewne propozycje działania, pragnę podzielić się z wami kilkoma refleksjami nad tajemnicą Chrystusa, który jest jedynym fundamentem całej naszej działalności duszpasterskiej" (nr 15). Papież był bowiem daleki od pokładania zbytnich nadziei w planach snutych "przy zielonym stoliku". Wiedział, że "nie zbawi nas żadna formuła, ale konkretna Osoba oraz pewność, jaką Ona nas napełnia: "Ja jestem z wami!" (nr 29). Fundamentem duszpasterskich wizji pozostaje więc zawsze indywidualna i wspólnotowa relacja z Chrystusem. To z niej może zrodzić się konkretna odpowiedź na papieskie zaproszenie: "Czeka nas zatem porywające zadanie - mamy podjąć na nowo pracę duszpasterską. To zadanie dotyczy nas wszystkich" (nr 29). Jan Paweł II przekonuje, że podstawową perspektywą duszpasterstwa powinna być perspektywa świętości. Ale by tak rzeczywiście było, trzeba odzyskać właściwe znaczenie tego pojęcia. Karl Rahner, jezuita i teolog, powiedział 50 lat temu, że chrześcijanin przyszłości będzie mistykiem, albo w ogóle go nie będzie. Chodziło mu o to, że chrześcijanie coraz częściej będą musieli żyć wśród ludzi obojętnych lub wrogich wobec Kościoła. W takiej sytuacji trzeba mieć w sobie żywe doświadczenie Boga, które daje siłę, by w pewnych sytuacjach iść pod prąd mód i trendów, zgodnie z wiarą. Na tym polega właśnie mistycyzm, o którym mówił Rahner. I na tym też polega świętość: na twardym stąpaniu po ziemi, pośród codziennych spraw, do których zaprasza się jednak świętego Boga. Warunkiem takiej postawy jest modlitwa. Dlatego Jan Paweł II proponuje "chrześcijaństwo wyróżniające się przede wszystkim sztuką modlitwy" (nr 32). To zastanawiające, że dziś tak wielu ludzi pragnie uczyć się modlitwy. "Naucz nas modlić się" (Łk 11, 1) - ta prośba uczniów Jezusa kierowana jest dziś do Kościoła. Papież pisze o "powszechnej potrzebie duchowości" i o "nowym głodzie modlitwy". Ale tu pojawia się pewien problem. Generał jezuitów Adolfo Nicolas zauważył ze smutkiem, że w szeregach jezuitów za mało jest prawdziwych "mistrzów w Duchu", którzy potrafiliby pomagać innym w ich duchowej drodze ku Bogu. To spostrzeżenie można by odnieść do całego Kościoła, który w XXI wieku potrzebuje mistrzów duchowych. "Nasze chrześcijańskie wspólnoty winny zatem - przekonuje Jan Paweł II - stawać się prawdziwymi Ťszkołamiť modlitwy, w której spotkanie z Jezusem nie polega jedynie na błaganiu Go o pomoc, ale wyraża się też przez (...) żarliwość u zuć aż po prawdziwe »urzeczenie« serca" (nr 33). Z modlitwy rodzi się świadectwo, które jest świadectwem miłości Boga. W Novo millennio ineunte czytamy: "W nowym stuleciu Kościół na drodze swego rozwoju historycznego będzie potrzebował wielu różnych rzeczy; jeśli jednak zabraknie mu miłości (agape), wszystko inne będzie bezużyteczne" (nr 42). W nauczaniu Jana Pawła II na pierwszy plan wysuwają się dwa aspekty tej miłości: duchowość komunii i wyobraźnia miłosierdzia. Papież jest przekonany, że jeśli chcemy pozostać wierni Bożemu zamysłowi w rozpoczynającym się tysiącleciu, musimy "czynić Kościół domem i szkołą komunii" (nr 43). Nie trzeba robić badań socjologicznych, by stwierdzić, że tej komunii (jedności) w Kościele trochę brakuje. Uprawnione różnice między poszczególnymi środowiskami katolickimi, zamiast stanowić o bogactwie i różnorodności wspólnoty wierzących, prowadzą niekiedy do gorszących podziałów. Takie sytuacje są wykorzystywane przez tych, którzy zasadniczo nie zgadzają się z nauczaniem Kościoła i chcą osłabić jego wpływ na społeczeństwo. Jan Paweł II postrzegał swą własną posługę przede wszystkim jako posługę jedności, i tym bardziej przekonywał, że potrzeba większej jedności pomiędzy biskupami, kapłanami i osobami zakonnymi, duchownymi i wiernymi świeckimi, stowarzyszeniami i ruchami kościelnymi. Warto zauważyć, że do tej pory papież-Polak został dla polskiego społeczeństwa jednym z niewielu punktów odniesienia, które bardziej jednoczą, niż dzielą. Papież pozostaje znakiem jedności, nawet jeśli nie brakuje środowisk, które otwarcie lub w sposób zawoalowany krytykują nie tylko jego nauczanie, ale i postawę, a samą beatyfikację próbują ośmieszyć, roztrząsając w tonie sensacyjnym sprawę ewentualnego otwarcia trumny, pobierania kości na relikwie itp. To zresztą nie dziwi, gdyż Jan Paweł II szukał dróg jedności, ale jednocześnie głosił naukę Kościoła w sposób jasny, niczego nie udając. Napięcie między budowaniem jedności a głoszeniem prawdy, która nie wszystkim się podoba, znajdujemy przede wszystkim w życiu i działaniu samego Jezusa. Z jednej strony Chrystus głosił pojednanie, a z drugiej był znakiem sprzeciwu. Krzyż jest tego wymownym znakiem. Kościół XXI wieku musi znaleźć właściwą równowagę pomiędzy wysiłkami na rzecz budowania komunii a prorockim "nie" wobec różnych przejawów zła. Papież dostrzega jasno ten problem i wskazuje, że z jednej strony hierarchiczna struktura Kościoła "zabezpiecza przed pokusą samowoli i bezpodstawnymi żądaniami", z drugiej natomiast "duchowość komunii ożywia treścią formę instytucjonalną, zalecając postawę zaufania i otwartości" (nr 45). Drugi aspekt świadectwa miłości to miłosierdzie. Jan Paweł II zauważa, że z komunii wewnątrzkościelnej bierze się miłosierdzie, po czym stwierdza dobitnie: "Rozpoczynający się wiek i tysiąclecie będą świadkami (...), jak wielkiego poświęcenia wymaga miłosierdzie wobec najuboższych" (nr 49). I przypomina, że ewangelicznym kryterium na sądzie jest nasz stosunek do głodnych, chorych, uwięzionych (por. Mt 25, 35nn). Posługa caritas, którą Kościół podejmuje od początku swego istnienia, jest - obok głoszenia Słowa i sprawowania sakramentów - podstawowym elementem misji Kościoła. "Jak to możliwe, że w naszej epoce są jeszcze ludzie, którzy umierają z głodu?" - pyta retorycznie papież. Zaradzanie takim sytuacjom wymaga dziś bardziej niż kiedykolwiek "wyobraźni miłosierdzia". Nie wystarczą bowiem dobre intencje, ale trzeba mieć pomysł i wiedzieć, jak go zrealizować, by skutecznie pomagać ubogim. Bez konkretnych czynów miłosierdzia, a zarazem świadectwa chrześcijańskiej prostoty i ubóstwa, głoszenie Ewangelii może utonąć w powodzi słów. Kościół szkołą modlitwy, Kościół szkołą komunii, wyobraźnia miłosierdzia - to tylko trzy wybrane punkty z duszpasterskiego programu, jaki Jan Paweł II pozostawił Kościołowi na XXI wiek w swym liście Novo millennio ineunte. W jego zakończeniu papież stwierdza: "Przemierzając drogi świata na początku nowego stulecia musimy przyśpieszyć kroku" (nr 58). Byśmy w tej drodze nie zabłądzili, Jan Paweł II wskazuje na pomoc, jaką jest Sobór Watykański II, który został dany jako "niezawodna busola, wskazująca nam drogę w stuleciu, które się rozpoczyna" (nr 57). Przy czym warto tu odwołać się do tego, co powiedział Benedykt XVI w książce "Światłość świata": "Yaticanum Secundum dotarł do świata w interpretacji mediów, a nie ze swoimi tekstami, które przeczytało bardzo niewiele osób". Powracajmy więc do dokumentów Soboru, a nie do medialnych okrzyków na temat "ducha Soboru", które niejednego zaprowadziły na manowce. Wtedy Sobór rzeczywiście będzie busolą na XXI wiek, jak tego chciał Jan Paweł II. O POLSCE DO POLAKÓWMówimy niekiedy "nasz papież" albo "papież-Polak". Nie musi być w tym nic złego, jeśli nie oznacza to braku czucia z Kościołem powszechnym i świadomości, że Biskup Rzymu jest dla całego Kościoła. Jan Paweł II uczył nas, jak być otwartym na różne kultury i narody, a jednocześnie kochać to, co nazywamy ojczyzną. Pokazał nam, że szerokie spojrzenie na świat wcale nie musi stać w sprzeczności z umiłowaniem tego, co "prowincjonalne". Wręcz przeciwnie, te dwa wymiary w pewnej mierze warunkują siebie nawzajem. Ten międzykontynentalny pielgrzym niejednokrotnie dawał wyraz przywiązania do swych małych ojczyzn. Dlatego nie tylko możemy, ale ojczyzna, naród, rodzina. Uważał, że są one nie do zastąpienia. Patriotyzm wyprowadzał z czwartego przykazania Dekalogu: Czcij ojca swego i matkę swoją. "Patriotyzm oznacza - napisał papież -umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego". A to wszystko dociera do nas poprzez ojca i matkę i gruntuje w nas obowiązek owej czci, o którym mowa w czwartym przykazaniu. Miłość do ziemskiej ojczyzny, którą Jan Paweł II nazywa ojcowizną lub ojczyzną-matką, nie przerodzi się z zgubny nacjonalizm, jeśli idzie w parze z tęsknotą za ojcowizną, którą objawił nam Jezus Chrystus. W "Pamięci i tożsamości" czytamy: "Ojcowizna, którą zawdzięczamy Chrystusowi, skierowuje to, co należy do dziedzictwa ludzkich ojczyzn i ludzkich kultur, w stronę wiecznej ojczyzny". Perspektywa ojcowizny Boga Ojca pozwala nam szanować i podziwiać kraje, które dla innych są ojczyznami. W kontekście wieczności miłość do tego, co "nasze", nie ogranicza, ale wręcz przeciwnie, daje fundament potrzebny, by rozumieć uczucia innych.KATECHIZM NA NOWY WIEKCzęsto zapominamy, że w gruncie rzeczy najważniejszym tekstem poprzedniego pontyfikatu jest Katechizm Kościoła Katolickiego. Jeden z włoskich komentatorów stwierdził, że "publikacja Katechizmu była jednym z największych przedsięwzięć pontyfikatu Jana Pawła II, ale zarazem najmniej zrozumianym i docenionym". Katechizm, który powinniśmy mieć w domach, tak samo jak egzemplarz Biblii, nie jest oczywiście autorskim dziełem papieża, ale niewątpliwie jest tym, co najpełniej wyraża jego nauczanie. Mówiąc o dziedzictwie Jana Pawła II nie sposób zatem nie wskazywać na Katechizm.W konstytucji apostolskiej Fidei depositum, ogłoszonej z okazji publikacji Katechizmu, Jan Paweł II prosi wszystkich wiernych, "aby przyjęli ten Katechizm w duchu jedności i gorliwie nim się posługiwali", po czym stwierdza, że zostaje on "ofiarowany każdemu człowiekowi żądającemu od nas uzasadnienia nadziei, która jest w nas (por. 1 P 3, 15), i pragnącemu poznać wiarę Kościoła katolickiego". Beatyfikacja Jana Pawła II jest dodatkowym bodźcem, aby przyjąć to zaproszenie na serio. Benedykt XVI, który stwierdził, że traktuje siebie jako "dłużnika, który próbuje swoją skromną postawą kontynuować to, co czynił wielki Jan Paweł II", wielokrotnie podkreślał znaczenie Katechizmu. Już za jego pontyfikatu, w 2005 roku, ukazało się Kompendium Katechizmu, które ujmuje naukę Kościoła w 598 pytaniach i odpowiedziach. W liście opublikowanym z tej okazji Benedykt XVI zwraca uwagę, że to Jan Paweł II "podjął w lutym 2003 roku decyzję jego opracowania". A następnie stwierdza, że powierza to Kompendium każdemu chrześcijaninowi, aby "dzięki niemu mógł odnaleźć w tym trzecim tysiącleciu ożywczy zapał w odnowionym obowiązku ewangelizacji i wychowania do wiary". Poprzez Katechizm wchodzimy w dziedzictwo Jana Pawła II, które jest częścią dziedzictwa Kościoła powszechnego i do którego na różne sposoby zaprasza nas teraz Benedykt XVI. W obliczu zamętu, jaki dotyka niekiedy Kościół, trzeba nam w XXI wieku trzymać się nauczania tych dwóch mężów Bożych, z których jeden niebawem zostanie ogłoszony świętym. Dariusz Kowalczyk SJ
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |