Moje spotkanie z Janem Pawłem IIMoje spotkanie z Piotrem naszych czasówZ wielkim utęsknieniem czekaliśmy na dzień 16 czerwca, kiedy na naszej ziemi, pełnej łez i boleści, stanie znowu jej Syn, nasz zatroskany Ojciec, który z Piotrowej stolicy spoglądał na swoją Ojczyznę, na swoje cierpiące dzieci...I nadeszła upragniona godzina! Dzień przyjazdu, który pod wieloma względami stał pod znakiem zapytania, zawitał wreszcie. W jak wielkim napięciu czekaliśmy przy ekranach telewizyjnych, by ujrzeć białego "Zwiastuna Pokoju"; usłyszeć ciepły i pełen słodyczy głos człowieka "Dobrej Nowiny". On rozumie najgłębsze tajniki naszych serc, zna nasze bolączki, potrzeby i pragnienia. Przychodzi do swoich, do umiłowanej Ojczyzny, aby być razem z tymi, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, którzy płaczą i wpadli w zwątpienie, by dodać im otuchy i napełnić nadzieją ich serca oraz nauczyć, jak zło zwyciężać dobrem. Niezapomniany to moment, gdy na Okęciu wylądował samolot, wiozący na swoim pokładzie Papieża-Rodaka. Pragnęliśmy go ujrzeć; odczuć jego obecność, jego bliskość. Byliśmy serdecznie wzruszeni! A kiedy oczom naszym ukazała się jego sylwetka; kiedy klęknął i złożył na ziemi-matce synowski pocałunek - rozluźniło się napięcie - po wielu twarzach spływały łzy wdzięczności i szczęścia. Całowaliśmy jego ojcowskie dłonie na ekranie - był obecny w naszym domu - był z nami!!! Czekaliśmy na jego słowa. Chłonęliśmy je. Nie było wtedy dla nas nic ważniejszego. Nie chcieliśmy niczego uronić z jego słów! Słuchając otrząsaliśmy się ze zwątpienia i apatii. Poczuliśmy się znów sobą, narodem wolnym, silnym i zwartym, solidaryzującym się z Pielgrzymem Nadziei. Pierwszym bezpośrednim spotkaniem były Katowice. Tych odczuć opisać się nie da. Nie ulękliśmy się piorunów ani ulewnego deszczu! Ludzie trwali nieustraszeni! Zgromadzone rzesze reagowały żywiołowymi owacjami dla Ojca Świętego. Po tym spotkaniu telewizja już nie wystarczała. Pragnęliśmy brać bezpośredni udział w tych "wielkich manifestacjach". Byliśmy tak bardzo zespoleni, iż wydawało się, że było jedno serce, jedna myśl i jedno odczucie. Staliśmy się wtedy naprawdę braćmi. Rozumieliśmy się tak dobrze. Umocnieni, pełni męstwa chcieliśmy być z Nim!!! Następne spotkanie - w Częstochowie - podbudowało nas jeszcze bardziej. A potem pożegnanie w Krakowie. Nieprzeliczone tłumy podążały ulicami Krakowa, kierując się w stronę lotniska. Nikt nie zważał na panujący upał, nie czuło się zmęczenia. Długie godziny oczekiwania przeplatane pieśniami nie nużyły nikogo. Było wspaniale!!! Nie czuliśmy się sami. Chcieliśmy, by zatrzymał się czas i Papież jak najdłużej był wśród nas. Czuliśmy się z nim tak bardzo bezpieczni! Jego wyciągnięte ramiona zdawały się obejmować z miłością wszystkich zebranych. To te rozwarte ramiona, ten zatroskany, serdeczny uśmiech tak bardzo nas połączył, zespolił. "Ojcze, zostań z nami! Ojcze, ratuj!" - skandowaliśmy bez końca. To znów z tysiąca piersi zrywała się piosenka: "Góralu, czy ci nie żal odchodzić od stron ojczystych?" A ten Góra! z Wadowic na pewno z bólem serca ogarniał te strony ojczyste i wracał myślą do wspomnień dzieciństwa, do trudnych lat, do ciężkich doświadczeń, których nie szczędził mu Bóg, próbując go jak złoto w tyglu i hartując go na trudną drogę pasterzowania Kościołowi. I nadszedł ten najbardziej bolesny i wzruszający moment. Warkot samolotu, a potem stopniowe unoszenie się "srebrnego ptaka" w górę. Samolot leciał nad tym ogromnym tłumem. Ludzie klękali na kolana, ogromne wzruszenie. Młodzież wiwatowała entuzjastycznie. Było wiele łez... Matko Boża, prowadź naszego Papieża, błogosław Mu! Szczęść Ci, Boże! To były ostatnie słowa pożegnania. Samolot oddalał się coraz bardziej. Patrzyliśmy, aż całkiem znikł nam z oczu. Mimo rozstania, wracaliśmy do domów radośni wiarą i pełni nadziei, dumni i wdzięczni Bogu za naszego Papieża. Irena B.
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |