Czy Pan Bóg nas kocha?Kochane dzieci! Cieszymy się, że od tego numeru "Różańca" będziecie mogły spotykać się z księdzem Jerzym i jego grupką milusińskich z Grudziądza. To oni przygotowują dla was biblijne opowiadania, które pomogą wam lepiej poznać Pana Boga i Jego miłość do każdego z was. (red.)To był pechowy dzień. Zaczęło się od samego rana. Najpierw Weronika nie mogła znaleźć gumki do włosów - tej czerwonej z dużym motylem. Miała zamiar włożyć na siebie czerwoną sukienkę. Ta gumka naprawdę by pasowała. Zresztą dziewczyny w szkole mówiły już nieraz, że ładnie jej w czerwonym. No i gdzie ta gumka się podziała? Oczywiście - Szymon wrzucił ją do pudła z zabawkami! Tego się można było spodziewać. On zawsze coś wymyśli. Tyle nerwów przez niego! Jak już sprząta, to wszystko. Nawet nie patrzy, co. Potem śniadanie. I kraksa! "Młody" zaczepił obrus guzikiem od koszuli i wszystko poleciało na podłogę... Trzy kubki z mlekiem, trzy talerzyki z kanapkami, no i cukierniczka. Trzy, bo tata zjadł wcześniej i poszedł już do pracy. Mama patrzyła z politowaniem. Bez słowa zbierali kanapki i patrzyli błagalnym wzrokiem. Weronika łyżeczką nagarniała cukier. Całe szczęście, że nic się nie stłukło, ale dzień zaczął się pechowo. Od razu było wiadomo, że coś wisi w powietrzu. Aha, no tak - z tego wszystkiego zapomniałbym przedstawić bohaterów zdarzeń. Weronika ma już osiem lat. Chodzi do drugiej klasy. W tym roku zostanie przyjęta do Pierwszej Komunii świętej. Jest wysoka - w klasie chyba najwyższa. Ma piękne złote włosy, zwykle uplecione w warkocz. Jest śliczna. Rodzice czasami wołają na nią, Jsia" - robią sobie taki skrót od "Weronisia". Trochę się wtedy złości, ale to tylko z przekory. Jej młodszy brat - Szymon - ma sześć łat. Chodzi do zerówki. Jest drobniutki. Ma zawsze uśmiechniętą twarz, aż oczu nie widać. Przesympatyczny, zresztą sami zobaczycie. W tym roku zaczął chodzić do szkoły muzycznej. Kiedyś będzie wielkim skrzypkiem. W domu mówią na niego "Młody", bo jest najmłodszy. Taki już los... Ale wróćmy do tego pechowego dnia. Gumka i obrus to jeszcze nie wszystko. Były i inne tragedie. Isia wracała ze szkoły z wielką dziurą na kolanie. To się stało na szkolnej ślizgawce. Raz się tylko potknęła - tak to szło jej dobrze - i po rajtuzach. Co powie mama? Pewnie się zdenerwuje. A do tego jeszcze Szymon z guzem na głowic, bo zachciało mu się ganiać z chłopakami i rzucać śniegiem. Rąbnął w drzewo tak, że aż gwiazdy zobaczył. Tata pięć minut przykładał mu zimny nóż do głowy, żeby nie było śladu. Po południu jak zwykle: lekcje, trochę zabawy. Jak nigdy zaraz po kolacji bez nawoływania rodziców dzieci zrobiły wieczorną toaletę i po cichutku zamknęły się w swoim pokoju. Isia wdrapała się na górę piętrowego łóżka. "Młody" wiercił się na dole. Wszystko skrzeczało. Nie mógł spać. - Jak myślisz, czy oni nas jeszcze kochają? - zapytał drżącym głosem. - A tobie co? - Nic, tylko tak. Mama była smutna. Tata prawie nic nie mówił. Czy się gniewają? - Nie wiem. Może tak. To był pechowy dzień. Ale śpij już. Zobaczymy, co będzie jutro. Cześć. - Isia. - Co? - A jak by już nas za to wszystko przestali kochać, to co by z nami było? - Co ty znowu kombinujesz? - aż usiadła na łóżku i nachyliła się, by zobaczyć zwiniętego w kłębuszek Szymka. - Przecież to niemożliwe! - Jak to niemożliwe? - Przecież mama nas urodziła! - I co z tego? - Wiesz, jaki byłeś malutki? - Atytonie? - Ja też. No dobra. Każde dziecko było małe. Widziałeś zdjęcia? - Widziałem, ale o co ci chodzi? - O to, że jakby nas nie kochali, to by nas nie było! Ani ciebie, ani mnie! Rozumiesz? I byś nie miał tych swoich samochodów! - A ty lalek! - A ja lalek! W tym momencie rozmowa została przerwana, bo do pokoju weszła mama. - To wy już w łóżkach? A co to się stało? - Nic. Chce nam się spać - od razu odpowiedziała Weronika, żeby przypadkiem Szymon nie powiedział nic głupiego. Przecież prawie się popłakał. - Zapomniałyście nawet powiedzieć nam "dobranoc"? I nie dałyście nam całusów? To wszystko jest podejrzane - uśmiechnęła się mama i wyciągnęła zza pleców jakąś dużą książkę. - Co to za książka? - zapytał ciekawski, wygramolił się spod kołdry i usiadł na łóżku. - To jest Biblia dla dzieci. Pomyśleliśmy z tatą, że od dzisiaj będziemy wam czytali po kawałeczku na dobranoc. - A o czym to będzie? - znowu odezwał się "Młody". - O Panu Bogu! - Isia nie wytrzymała. Przecież chodzi już do drugiej klasy i dla niej takie rzeczy są oczywiste. - O Panu Bogu? A po co? - skrzywił się Szymon. - Lepiej jakieś bajki! Mama włączyła nocną lampkę i dopiero teraz zauważyła załzawione oczy Szymka. - A co tutaj się dzieje? Co się tak naprawdę stało? - Nic - odwrócił się do ściany, nakrył kołdrą głowę i rozpłakał się na dobre. Mama przytuliła "Młodego", a Isia, choć przed chwilą taka bohaterska, też zadrżała: - Bo wiesz, mamo, boimy się, że nas przestaniecie kochać - wykrztusiła z siebie. - Oj, wy moje skarbeńki. Isia zsunęła się na dół i też przytuliła się do mamy, a ta po chwili otworzyła Biblię i zaczęła czytać: "Był taki czas (chcę powiedzieć: dawno, bardzo dawno, przed początkiem czasów...), gdy nigdzie nic nie było. Ani nieba, ani ziemi. Nic, zupełna nicość, nieskończona cisza, całkowite ciemności. Żył tylko Bóg. Słychać było tylko jeden dźwięk: serce Boga, które biło, biło. .. Bóg był jedynym Życiem. Ogromna była miłość w Bogu I tą miłością zapragnął się podzielić. Tak więc Bóg uważnie obserwował otchłań i bezmiar. I powiedział do siebie: Tam, gdzie nie ma nic, stworzę świat". Mama czytała dalej, jak to Pan Bóg stworzył światło, dzień i noc. Potem jak powstawały niebo i ziemia. I wody. Jak Pan Bóg przyozdobił ziemię różnymi roślinami. I jak zawieszał gwiazdy na niebie. Ijak stworzył wszystkie zwierzęta. - Czy wiecie, że Pan Bóg nas kocha? I że to wszystko uczynił dla nas? I że wcale nie musiał nas stworzyć? KS. JERZY ANZEL MIC
Tekst pochodzi z Miesiecznika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |