Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Ślązak w Warszawie

Z Henrykiem Wańkiem, malarzem i pisarzem, rozmawia Kamila Szymańczyk

Czy coś jeszcze zostało z dawnego Śląska?

Prawdziwego Śląska, poza Górnym Śląskiem, nie ma. Legnica, Głogów, Wrocław - tego Śląska nie ma. On się skończył w 1945 r., kiedy wraz z nazwami geograficznymi wyrzucono stamtąd 99% ludności. Została tylko ziemia, nieruchomości, które w latach komunizmu były sukcesywnie dewastowane, malwersowane, zasiedlone przez ludność pochodzącą z innej planety, innej cywilizacji.

A niedawna Barbórka, czy górnicy mają powody do świętowania?

Święta zawodowe to rytuał, który prawie nigdy nie ma pokrycia w faktach. Bo cóż z tego, że jest święto kolejarza, skoro kolej leży na łopatkach; mamy święto lotnika, chociaż lotnictwa nie ma. Podobnie jest ze świętem górnika, świętej Barbary - służy głównie mediom, które raz w roku, na ułamek sekundy, kierują swoją uwagę w stronę Śląska, ale z tego przelotnego i nieuważnego spojrzenia nie przybywa społeczeństwu wiedzy o specyfice problemu śląskiego.

A władzom?

Trudno mi w krótkich słowach określić kompetencje i rezultaty działania pełniących władzę w naszym kraju, ale wydaje mi się, że władza rozumie jedynie samą siebie, niezależnie od tego, jaka barwa polityczna ją określa.

Śląsk to kraina Pana dzieciństwa. Deklaruje Pan tożsamość śląską. Dlaczego jest to dla Pana tak ważne?

W naszym kraju poczucie więzi i lojalności wobec regionu, z jakim się jest uczuciowo i mentalnie związanym, nie jest na ogół czymś powszechnym. W wyniku różnych historycznych i politycznych zawirowań, jakim poddawana była Polska w swoich dziejach, rozmyło się poczucie tożsamości jej obywateli. To, że Śląsk nagle, jako zjawisko geograficzne, historyczne, kulturowe, stał się atrakcyjny dla mieszkańców tego regionu, jest prawdziwym fenomenem. W Internecie istnieje jako wielkie, bardzo żywe forum, gdzie spotykają się ludzie z całego świata. Wbrew wszystkiemu zaczął się odradzać jakiś spontaniczny ruch obywatelski, który przez wielu został zinterpretowany jako tendencje separatystyczne czy przejaw germanofilii. Nie zrozumiano tego, co dla Polski, ale i ludności Śląska, może być ogromną społeczną wartością.

Jak to się objawia na co dzień?

Mimo wytężonych prób zacierania wielokulturowości Śląska, jej ważne części nie tylko ocalały, ale przeżywają swoją radosną drugą młodość. Widać to szczególnie wśród młodzieży szkolnej, studenckiej, która utożsamia się kulturowo ze Śląskiem. Powrót do tradycji na Górnym Śląsku jest zjawiskiem przerastającym wyobrażenia przeciętnego Polaka.

Jak leczyć rany historii, szczególnie tej najnowszej, powojennej, kiedy na Śląsku autochtonów traktowano jak obywateli drugiej kategorii?

Grzechy Polski wobec Śląska możemy zbyć milczeniem. Znacznie więcej winy leży po stronie francuskich i amerykańskich polityków, którzy po I wojnie światowej dokonali zamachu na Śląsk i skutki tego są stale widoczne, nieodwracalne. Rzecz w tym, żeby nie czegoś żałować lub bić się w pierś, własną lub cudzą, bo ten gest przepraszania jest często uwłaczający. Pamiętajmy, że po wojnie nie wyjeżdżało się zagranicę, tylko uciekało. Wszyscy Polacy byli zmęczeni - wyjazdy to nie było tylko zjawisko śląskie. Tu, podobnie jak na Mazurach, ludzie mieli możliwość wyboru między Polską a Niemcami. Dziś wiemy, że byli przez władze polityczne przynaglani, zachęcani do pozbywania się swojego mienia, majątków. Prawda jest taka, że ludność Śląska czy Mazur była przedmiotem handlu. Te wielokrotne umowy pomiędzy rządami PRL i Republiki Federalnej Niemiec to była walka o kredyty. Niestety, często przy pomocy ludzi, którym uchylano drzwi, by ku zadowoleniu władzy mogli Polskę opuścić. To są cienie przeszłości, na których nie warto się koncentrować, a zwłaszcza gdyby miały w jakikolwiek sposób szkodzić przyszłości.

W jakim stopniu Pan, malarz, pisarz, czerpie inspiracje ze Śląska?

Po ćwierćwieczu spędzonym na Śląsku - 25 lat mieszkałem w centrum Katowic - uświadomiłem sobie, że był to dla mnie okres dość bolesny. W latach 40-50 Śląsk był terenem kulturowo zdegradowanym. Wydawało mi się, że żyję w jakiejś zaniedbanej prowincji pozbawionej czegokolwiek poza ruinami kultury, zgliszczami normalności. Towarzyszyło temu uczucie wstydu. Kontaktów towarzyskich i artystycznych szukałem w Krakowie, Wrocławiu, w końcu w Warszawie. Ale kiedy tu zamieszkałem, odżyły we mnie jakieś sentymenty. Uświadomiłem sobie, że moim miejscem na ziemi jest Śląsk, region, który do dziś mnie urzeka. Tutaj istnieją złoża spraw - także artystycznych, kulturowych - właściwie niewyczerpane. W kraju, w którym obowiązującą normą było cyniczne kłamstwo i akty kolonialnej eksploatacji, na Śląsku znajdujemy to, co najcenniejsze - złoża prawdy.

Czy ten temat śląski Pana nie zmęczył?

Wydałem około dwunastu książek - niemal wszystkie obracają się wokół sprawy Śląska. Ale to mnie nie nuży. Nie widzę końca tego urzeczenia.

Czego życzyć górnikom, Ślązakom z okazji ich święta?

Moje życzenia, z okazji tego święta, ale i bez okazji, dla Ślązaków i dla wszystkich, są niezmienne: życzyłbym nam wszystkim prawdy.

Henryk Waniek (1947), malarz ponad dwóch tysięcy obrazów, z których wiele znajduje się w muzeach i prywatnych kolekcjach w Polsce i zagranicą. Dyplom zrobił w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych na wydziale grafiki. Jest też autorem kilkunastu książek o tematyce śląskiej.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej