Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
Ocalić życie

     Byłam młodą, pełną wspaniałych planów i nadziei dziewczyną. Jeszcze jako dziecko marzyłam o tym, by w przyszłości zostać jednocześnie tancerką, aktorką i pisarką. Kiedy dorosłam, marzyłam, by zostać ukochaną żoną i mamą.

     Mając 20 lat poznałam pierwszego "poważnego" kandydata na męża. W porozumieniu z nim, tak jak wiele moich koleżanek, zaczęłam stosować antykoncepcję. Po kilku miesiącach okazało się, że jednak jestem w ciąży. Ta wiadomość była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Pamiętam, zanim wyjawiłam to mojemu chłopakowi wierzyłam, i w moim sercu tliła się cicha nadzieja, że może on mi się oświadczy? Może kiedy dowie się, że spodziewamy się dziecka poprosi, abym została jego żoną? Jednak on powiedział tylko: To kiedy zawieźć cię na zabieg?

     Pojechaliśmy do kliniki. Nigdy nie zapomnę, jak w gabinecie zabiegowym przerażona leżałam na plecach, a następnie pozwoliłam na to, aby ktoś obcy, osoba, której twarzy nigdy dotąd nie widziałam, zabiła i wyjęła ze mnie moje dziecko, odbierając mi tym samym zdrowie na resztę życia...

     Po kilku latach poznałam Toma. Był lekarzem marynarki. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Wkrótce potem pobraliśmy się. Moje marzenia tym razem naprawdę zaczynały się spełniać. Jednak na skutek komplikacji związanych z moim stanem zdrowia, nie mogliśmy począć dziecka. Następstwem poddania się przeze mnie przez laty aborcji była bezpłodność. Od tamtej pory często też odczuwałam bóle brzucha, a także lewej piersi. Najgorsza jednak z tego wszystkiego była izolacja emocjonalna - nawet w stosunku do mojego męża, który był bardzo oddany sprawie obrony życia. Zmuszając się do milczenia, przechodziłam prawdziwe męki - nie byłam w stanie nawet jemu powiedzieć o tym, dlaczego tak cierpię, gdyż przyrzekłam sobie, że nigdy i nikomu, pod żadnym pozorem nie przyznani się, że zabiłam własne dziecko.

     W następstwie skomplikowanej operacji ginekologicznej, która przywróciła moją płodność, urodziłam córeczkę. Nadaliśmy jej imię Gabriela. Mała chowała się dobrze. Po trzech latach i kolejnej operacji ponownie zaszłam w ciążę - nosiłam pod sercem nasze drugie dziecko! Jednak któregoś dnia wyczułam pod swoją lewą pachą dziwne zgrubienie. Ultrasonograf wykazał, że był to nowotwór. Nowotwór złośliwy! W mojej lewej piersi wykryto całą "śnieżycę" nowotworów, świetnie widoczną na zdjęciach rentgenowskich. Jak się okazało, rak znajdował się już w trzeciej fazie, czyli poprzedzającej tę najbardziej zaawansowaną, a ciąża znacznie przesuwała w czasie poddanie się leczeniu. Jakże pragnęłam ocalić życie! - swoje i mojego poczętego maleństwa! Jednak nadal nikomu nie odważyłam się zwierzyć ze swojego cierpienia. W końcu któregoś dnia całkiem załamałam się psychicznie. Pamiętam, płakałam i klęczałam w kościele błagając Pana Boga, a podczas spowiedzi także księdza, abym została obdarzona łaską odwagi, bym w końcu wyjawiła mężowi, że przed laty poddałam się aborcji i teraz gotowa jestem całemu światu powiedzieć o tym, że właśnie dlatego mam raka i nie chcę, aby inne kobiety cierpiały tak jak ja. Wróciłam do domu zdecydowana opowiedzieć o wszystkim Tomowi. Kiedy zaczęłam mówić, on delikatnie mi przerwał i zapytał czy poddałam się kiedyś aborcji. Tak - odpowiedziałam. Wtedy usiadł przy mnie na kanapie, objął ramieniem i powiedział: Kochanie, w takim razie oboje straciliśmy dziecko.

     Po tym zdarzeniu, pomimo stale pogarszającego się stanu zdrowia, z pełnym entuzjazmem poświęciłam się jednej z najbardziej kontrowersyjnych w Stanach Zjednoczonych debat medycznych pod tytułem: „Czy aborcja powoduje wzrost zachorowalności na raka piersi?" Przecież wiele badań na to wskazuje! W 1996 roku grupa naukowców pod kierownictwem profesora Joela Brinda z Uniwersytetu Stanowego w Nowym Jorku opublikowała w czasopiśmie "Journal of Epidemiology and Community Health" analizę porównawczą dotyczącą potencjalnego ryzyka. Wniosek ostateczny był taki, że w przypadku poddania się przez kobietę aborcji pojawia się 30% wzrost ryzyka zachorowalności na raka piersi. Potwierdzają to coraz liczniejsze badania. Zważywszy na to, że obecnie co ósmej kobiecie w Ameryce grozi tego rodzaju śmiertelne zagrożenie - czy rząd nie powinien uczynić wszystkiego co możliwe, aby temu przeciwdziałać?

     Nie wiem, jak dalej potoczą się moje losy - wszystko w rękach Pana Boga. Leczenie wciąż nie przynosi zadowalających rezultatów. Ile jeszcze pozostało mi życia? Moja córeczka Gabriela ma obecnie cztery latka, synek Krystian - rok. Ale nie są to jedyne dzieci, które noszę w swoim sercu. Pragnę, aby po mojej śmierci każdy wspominał mnie jako mamę TROJGA dzieci - oto, kim jestem.


[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej