Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

s. Alfona Bruno

(1937 - 1994)

Alfona Bruno
W sierpniu bieżącego roku minęła dziesiąta rocznica śmierci służebnicy Bożej s. Marii Alfonsy Bruno ze zgromadzenia Sióstr Służebnic Wynagradzania od Najśw. Serca Jezusa. Od kilku lat wspomniane zgromadzenie jest obecne również w Polsce, ma swoją jedyną placówkę w Lublinie, gdzie siostry prowadzą rodzinny dom dziecka. Z okazji rocznicy, jak i duchowego posłannictwa tej mało jeszcze u nas znanej kandydatki na ołtarze pragniemy zapoznać czytelników Echa z tą piękną postacią.

Późniejsza "męczennica cierpienia" przyszła na świat 10 kwietnia 1937 r. w Tarquinii, we Włoszech jako piąta z siedmiorga dzieci państwa Bruno. Na chrzcie św. otrzymuje imiona Helena Rita Antonina. Ze względu na pracę ojca, cała rodzina przenosi się na Sycylię, gdzie kilkakrotnie będzie zmieniać miejsce zamieszkania. Jako pięcioletnie dziecko Helena poważnie zachorowała, a uzdrowienie przyszło po odwiedzeniu jej przez tajemniczą panią, którą rozpoznano jako Madonnę. Dziewczynka z radością rozpoczyna naukę w szkole. Jest bardzo inteligentna, ale ze względów finansowych rodzice posyłają ją po podstawówce do szkoły krawieckiej. W wieku 17 lat spotyka chłopca, którego z wzajemnością darzy sympatią. Jednak na drodze tego "szczęścia" stanął ojciec, który po stwierdzeniu, iż nie jest to dobra partia dla jego córki, wysłał ją do krewnej mieszkającej w Mesynie. Cały rok Helena przeżywa głęboki kryzys i zastanawia się nad sensem cierpienia, miłości i swoim życiem.

Pod wpływem spowiednika budzi się w niej myśl, aby poświęcić się Bogu w zakonie. Po rozważaniach i odprawieniu nowenny do Matki Bożej podejmuje decyzję. Problemem jest jednak wybór konkretnego instytutu zakonnego i niezrozumienie rodziny dla jej decyzji. Dziewczyna waha się miedzy Karmelem a zgromadzeniem Służebnic Wynagradzania od Najśw. Serca Jezusa, które mają swój generalny dom właśnie w Mesynie. Ostatecznie jej wybór pada na tę drugą kongregację. Dnia 4 listopada 1956 r. Helena rozpoczyna nową drogę życia jako kandydatka, przyjmuje ją sam współzałożycielka i pierwsza przełożona generalna, m. Serafina Palermo. Po postulacie zostaje przyjęta do nowicjatu i wraz z habitem otrzymuje zakonne imię s. M. Alfonsa od Dzieciątka Jezus. Od samego początku ożywiają ją trzy pragnienia: aby nauczała się cierpieć w miłosnym zjednoczeniu z Ukrzyżowanym, aby zostać świętą dla dobra dusz i aby wyjechać na misje do USA. Jeszcze w czasie nowicjatu młoda siostra złoży się Bogu w ofierze jako "Dusza-Hostia" za kapłanów.

Pierwsze śluby składa 2 stycznia 1960 r. i krótko po nich zostaje wysłana do Steubenville (Ohio, USA). Podczas ośmioletniego pobytu na amerykańskim kontynencie s. Alfonsa pracuje w kuchni, pralni, przedszkolu i spełnia najprostsze domowe posługi. W tym czasie składa też śluby wieczyste 3 lutego 1964 r. Nadchodzi jednak czas spełnienia się kolejnej prośby i młoda zakonnica zaczyna podupadać na zdrowiu. Dokuczliwe bóle stawów rąk przenoszą się na pozostałe stawy i zachodzi konieczność hospitalizacji. Ani leczenie, ani wypoczynek w Kalifornii nie przynoszą poprawy. Chora uświadamia sobie, że nie będzie już zdrowa zwłaszcza, że zapalenie postępuje. W tej sytuacji przełożone decydują o powrocie s. Bruno do Mesyny. Z bólem serca opuszcza ona Amerykę, aby wypełnić do końca wolę Bożą.

Choroba rozwija się dalej pustosząc organizm s. Alfonsy, jej następstwem jest unieruchomienie chorej w inwalidzkim wózku i uzależnienie jej od otoczenia. Przechodzi również duchowe oczyszczenie: trudności w wierze, poczucie opuszczenia przez Boga. Mimo tych doświadczeń nie zamyka się w swoim świecie, wprost przeciwnie, rozpoczyna nowy apostolat modlitwy, cierpienia i uśmiechu. Staje się przykładem zjednoczenia z Chrystusem i upodobnienia do Niego w przyjmowaniu utrapienia, aby pomagać ludziom. Ponawia akt ofiarowania się za kapłanów i włącza do niego również siostry swojego zgromadzenia. Wszystko to czyni w duchu wynagrodzenia Bogu za brak miłości i zniewagi, jakich doznaje od ludzi, zwłaszcza w Najświętszym Sakramencie. Całe godziny spędza w kościele Jezusa Sakramentalnego, gdzie cała pogrąża się w adoracji. Krzyż, który stał się udziałem s. Alfonsy sprawił, że przychodzili do niej księża, siostry i ludzie świeccy, aby powierzać jej swoje troski i intencje, a ona zapominając o sobie zawsze była dla innych, wysłuchując, obdarzając dobrym słowem i uśmiechem, pamiętając w modlitwie i cierpieniach. Tak wielkie zjednoczenie z Jezusem uczyniło z s. Bruno autentyczną mistyczkę cierpienia, o czym świadczą chociażby teksty, które wyszły spod jej ręki.

Po 33 latach choroby, w tym 21 spędzonych na wózku, "mała męczennica miłości" mimo cierpień umiera pogodnie 23 sierpnia 1994 r. o 12.40. Jej pogrzeb gromadzi rzeszę ludzi, którzy uważają ją za świętą. Tak więc Pan Bóg całkowicie spełnił jej trzy wielkie życiowe pragnienia. Po dwóch latach z inicjatywy ludzi świeckich zawiązuje się stowarzyszenie Przyjaciół s. Alfonsy, a w 2001 r. oficjalnie rozpoczyna się jej proces beatyfikacyjny. Jak za swojego życia tak i dziś s. Alfonsa pomaga tym, którzy proszą ją o wstawiennictwo a ponadto uczy, w jaki sposób przyjąć chorobę, cierpienie i troski, które niesie codzienne życie. W sposób szczególny jest ona wzorem dla tych, którzy kierowani pragnieniem "aby nie marnowało się żadne cierpienie", przyjmują swoje życiowe doświadczenia jako powołanie i apostolstwo dla dobra Kościoła. Dla tych wszystkich podajemy poniżej wybór tekstów z bogatej spuścizny literackiej służebnicy Bożej. W pewnym sensie są one jakby katechizmem dla wszystkich cierpiących, niech więc posłużą ku umocnieniu na "królewskiej drodze krzyża" (s. Alfonsa).

W sprawie otrzymanych łask, jak i materiałów na temat służebnicy Bożej
i zgromadzenia prosimy zwracać się do Służebnic Wynagradzania od NSJ
ul. Judyma 47, 20 - 716 Lublin, tel. (081) 527 70 70.

CREDO CIERPIENIA

Wierzę w cierpienie jako dar Boży.
Wierzę w jego niezmierną wartość, ponieważ sam Jezus użył go jako najwyższego aktu miłości i wynagrodzenia.
Wierzę w cierpienie przyjęte jako środek zbawienia i uświęcenia siebie i innych.
Wierzę w cierpienie, pachnące kadzidłem modlitwy, które otwiera niebiosa i jest pocieszeniem dla Serca Boga.
Wierzę w cierpienie, jako potężną broń dla apostolatu.
Wierzę w cierpienie przeżywane z miłością dla otrzymania łask.
Wierzę w cierpienie ofiarowane z Chrystusowym, z uśmiechem na ustach... Ma ono moc zesłania na ziemię rosy zbawienia dla dusz bliskich i dalekich...
Wierzę w cierpienie, które dojrzewa i pozwala duszy wzrastać w mądrości i blasku.
Wierzę w potęgę cierpienia, które pozwala żyć duszy w ciągłej pokorze i unicestwieniu.
Wierzę w cierpienie jako wzrastanie w miłości i oddaniu się Bogu i braciom.
Wierzę w cierpienie jako środek do oddzielenia się od tego wszystkiego, co mówi ziemia, aby żyć w błogosławionym oczekiwaniu nieba.
Wierzę w cierpienie, które pozwala żyć w dobrej przyjaźni z siostrą śmiercią.
Wierzę w cierpienie jako potężną broń, by rozbroić nas w licznych sprzecznościach i cierniach życia, tak by można było pomyśleć: "Przecież tak krótko będę tu na ziemi!" Amen. Alleluja!

OTO JA

Oto ja, Panie, FIAT, gdy wyczekując spojrzenia, słowa, uśmiechu, mija się mnie ignorując.
Oto ja, Panie, FIAT, gdy jestem rozumiana albo nierozumiana w moim ciągłym ofiarowaniu na "moim tronie cierpienia".
Oto ja, Panie, FIAT, gdy mnie nachodzi entuzjazm aktywnego apostolatu, napada pokusa, ciało buntuje się przeciw unieruchomieniu.
Oto ja, Panie, FIAT, gdy odczuwam radość cierpienia, milczenia i ofiarowania aż po męczeństwo.
Oto ja, Panie, FIAT, gdy widzę tyle niedostatku wokół siebie i nie tylko nie mogę pomóc, ale powiększam jego ciężar swoim niedostatkiem.
Oto ja, Panie, FIAT, gdy czuję się pełna boskiego płomienia, skłaniającego do modlitwy i ofiary.
Oto ja, Panie, FIAT, gdy wszystko mnie męczy i nuży i zmuszam się do modlitwy i skupienia, wierna mojemu ślubowi bycia sekretarką przy moim Królu.
Oto ja, Panie, FIAT, gdy czuję Cię obecnym z Twoją najsłodszą Mamą i rozkoszując się Waszą zażyłością, pragnę pozostać spokojna...
Oto ja, Panie, FIAT, gdy nasila się tęsknota za niebem ...
Oto ja, Panie, zawsze FIAT. Niech będzie Twoja wola... kiedy... jak... gdzie... TY chcesz, mój JEZU. Amen.
Alleluja.

POSŁUŻ SIĘ MNĄ

Posłuż się mną, Matko moja, Królowo mojego serca.
Posłuż się mną, Matko moja, dla chwały Boga i zbawienia dusz.
Posłuż się mną, Matko moja, wedle Twojego upodobania.
Posłuż się mną, Matko moja, ponieważ Tobie się oddałam całkowicie i do Ciebie należę.
Posłuż się mną, Matko moja, ukazując mi jak do Ciebie należę.
Posłuż się mną, Matko moja, dla boskich pragnień i woli Jezusa.
Posłuż się mną, Matko moja najsłodsza, aby uśmiechać się do Twojego i mojego Jezusa.
Posłuż się mną, Matko moja, na pocieszenie przebitego Serca Twojego boskiego Syna, przynosząc Mu wiele dusz...
Zobacz, Matko moja, jak moje oczy są przyćmione i zniechęcone sprawami ziemi a moje usta wypijają kropla po kropli kielich upokorzenia i bólu.
Och! Daj mi więc skrzydła gołębicy i zabierz mnie, aby przynieść do niebieskiej ojczyzny. Amen. Alleluja.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej