Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Tyś przy poczęciu ogniem miłości pałała...

Aktualne jest podjęcie refleksji na temat: Jak kochać Boga i co zagraża miłości? Jest to również okazja do nowego spojrzenia na Niepokalaną, która już "przy poczęciu ogniem miłości pałała" i przez którą "władza piekielnych mocarzów stajała". Żeby zgłębić niezwykłość tych słów śpiewanych w Godzinkach o Niepokalanym Poczęciu, sięgnijmy do tajemnicy "Początku". Czytamy w Księdze Rodzaju, że "mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy byl powiew wiatru" (Rdz 3,8).

Jak kochać Boga i co zagraża miłości?

Wiatr jest symbolem Ducha Świętego, więc to On wołał w ich sercach: "Abba-Ojcze!" (Rdz 8,15). Ale pewnego dnia na próżno szukał Bóg przyjacielskiego spotkania z człowiekiem, wołając: "Gdzie jesteś?" (Rdz 3,9). Wydarzył się najgroźniejszy ze wszystkich kataklizmów, jakie były i będą w dziejach człowieka. Świątynią dusz naszych prarodziców wstrząsnął grzech i obrócił ją w gruzy. Co gorsza, upadły człowiek będzie odtąd usiłował budować na tych gruzach tron dla swojego "ja", które ukochał tą potęgą, jaką miał miłować Boga. Źródło najpotężniejszej energii, jaką rozporządzą człowiek, a którą jest potrzeba, pragnienie i "możność" miłowania, tak jak Bóg miłuje, będzie odtąd zatrute trzema pożądliwościami: pożądliwością oczu ("mieć"), pożądliwością ciała ("używać") i pychą ("znaczyć").

Choroba pychy i egoizmu rozprzestrzenia się w ludziach z szybkością światła i ma dziś potężnego sprzymierzeńca w środkach masowego przekazu, w reklamach, które wciskają w nas agresywnie fałszywe ambicje, niezdrowe współzawodnictwo, zazdrość i zawiść, a te stają się źródłem niezliczonych przestępstw i zbrodni. Nietrudno się domyśleć, kto jest głównym reżyserem tego zafałszowanego hymnu na cześć człowieka, kto zakłamuje prawdziwą wielkość, do jakiej powołany jest człowiek. Prorok Izajasz ukazuje go w postaci "tyrana", zbuntowanego anioła: "Jakże to spadłeś z niebios, Jaśniejący, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię... Ty, który mówiłeś w swym sercu: Wstąpię na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron... Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego" (Iz 14,12-14).

Grzech nie jest tym samym co słabość; to jest twarda odmowa: nie ustąpię, nie pozwolę, by ktoś inny miał ostatnie słowo, nie przyjmę upokorzenia, nie przebaczę, nie przeproszę, wzgardzę nim, bo jest nie po mojej myśli... Przerażające jest to smutne bogactwo form ludzkich egoizmów i pychy.

To jeden aspekt postawionego wyżej pytania: "Co zagraża miłości?" Istnieje jednak druga rzeczywistość, nieskończenie większa, ważniejsza, pozytywna. Rzeczywistość Boga jako OJCA, którego kroki ku zagubionemu człowiekowi, początkowo ledwie słyszalne, stawały się w ciągu wieków coraz wyraźniejsze, aż dwa tysiące lat temu stały się OBECNOŚCIĄ bliższą niż w Edenie, taką na dotknięcie ręki, na spojrzenie w oczy. Ta rzeczywistość nazywa się chrześcijaństwem, tj. religią WCIELENIA.

Zdumiewająca i jedynie prawdziwa wielkość człowieka polega na tym, że w Bogu odkrywa prawdę o sobie. Bóg wprowadza człowieka do sanktuarium życia Bożego, w którym człowiek może się zrealizować. Mimo pierworodnego skażenia w naturze, pozostaje w nim coś z obrazu Boga, który jest Miłością. Bł. Marcelina Darowska, założycielka niepokalanek, mówiąc siostrom, że grzesznicy mają mieć pierwsze miejsce w ich modlitwie, podaje zarazem główny motyw nadziei: "Bóg jeden przenika skrytość serc, zgłębia dno duszy i Jego ojcowskie oko odkrywa w tych nieszczęsnych, którzy zdają się przedstawiać uosobienie upadku człowieka, ślad podobieństwa z sobą, ślad pierwotnej czystości, rdzeń nietknięty zgnilizną, iskrę na odrodzenie. Mądrość Jego zgłębia siłę w nich ukrytą, widzi co może być dźwignią - i oto On, Stworzyciel i Zbawca, Wszechmoc Miłująca, która rządzi cudami, cuda czyni, aby nie dać zginąć duszy". Tę właśnie prawdę tak wnikliwie komentuje Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia. Bóg w obrazie ojca z przypowieści o synu marnotrawnym wzrusza się głęboko, bo odnalazł się człowiek, bo ocalała jego godność, rozumność, a nade wszystko wolność. Miłość osobowa może być realizowana tylko w przestrzeni wolności, dlatego ojciec nie zmusza syna do pozostania w domu, nie zmusza go też do powrotu, tylko "wierny swojemu ojcostwu" pozostawia dom otwarty.

Co to znaczy mieć dom? Dom jest "miejscem", gdzie każdy czuje się zauważony, rozumiany, chciany, kochany i każdy daje w ten dom swój niewymuszony wkład. Bierze i daje, chce być darem. Dar wynegocjonowany jest zawsze darem podejrzanym. Gdzie zaczyna się wzajemne wygarnianie, co ja daję i co za to mam, gdzie wykreśla się słowo "poświęcenie" - tam nie ma domu.

W miejscu największego barbarzyństwa XX w. znalazł się człowiek, który nawet z bunkra obozowego potrafił uczynić "dom". Mimo kaźni głodu, największy głód ludzkiego serca, głód bycia kochanym, sycił w nich ten jeden, który znalazł się w tym miejscu z własnego wyboru, dla nich! Wiedzieli, że ich kocha, że poświęcił się z myślą o nich, że się za nich modli, że rozgrzeszeniem może im otworzyć wieczny dom Ojca. Dlatego to miejsce nie mogło być "piekłem", tu skazańcy inaczej konali niż w innych bunkrach. Czy decyzję takiego daru z siebie może udźwignąć każdy człowiek? Patron naszych trudnych czasów dał bardzo czytelne świadectwo, że nie swoją mocą zdobył się na heroizm. Do zawołania św. Pawła: "Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13) dodawał św. Maksymilian zawsze swoją maksymę: "PRZEZ NIEPOKALANĄ". I to stanowi jego charyzmat, czyli dar, którym trzeba się dzielić. W tajemnicy Niepokalanego Poczęcia odkrył nie tylko największe piękno wszechświata, ale jakiś wewnętrzny dynamizm, potężną energię dobra, siłę na przeciwstawienie się wszystkiemu, co chce ograniczyć miłość, która z natury jest wezwaniem bez granic.

"Najmniejszy akt czystej miłości - pisze św. Jan od Krzyża - ma w oczach Boga większą wartość niż wszystkie inne dzieła razem wzięte". Pomyślmy więc, jaką eksplozję Bożego Miłosierdzia musiał przywołać na teren obozu i na cały nasz kończący się wiek ten akt największej miłości: oddać życie za innych.

Działanie każdego człowieka, poczętego w grzechu pierworodnym, naznaczone jest grzesznością, tylko ta Jedyna, która już "przy poczęciu ogniem miłości pałała", składała Bogu przez całe życie dar miłości czystej, całkowicie bezinteresownej. Dlatego warto przyjąć za swoją maksymę św. Maksymiliana: "PRZEZ NIEPOKALANĄ". Nasze małe akty miłości, oczyszczone przez Jej Święte i Niepokalane Poczęcie, nie tylko naprawią zaistniałe w naszym życiu zło, ale strumieniami łask zaleją cały Kościół Trzeciego Tysiąclecia.

Według programu "drogi do Ojca" (Jan Paweł II) wszyscy jesteśmy wezwani do prawdziwego nawrócenia i do ponownego odkrycia sakramentu pokuty. Dorzućmy więc czasem do naszych rachunków sumienia pytanie o "dom" - jako miejsce, gdzie każdy chce się czuć chciany, rozumiany, przyjęty, kochany.

Czy taki dom buduję dla Jezusa i dla swoich "domowników"?

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej