Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Zapłodnienie in vitro - szczęście z probówki?

Warto zapytać, czy człowiek powinien być produktem laboratoryjnym, tzn. czy początek jego życia może zostać tak dalece uniezależniony od wzajemnego miłosnego oddania rodziców, iż akt małżeński zostanie zastąpiony po prostu techniką laboratoryjną?

Bezdzietność jest i zawsze była bolesnym doświadczeniem, nawet jeżeli dzisiaj nie łączy się ona już z pogardą otoczenia albo - jak to bywało w czasach biblijnych - z podejrzeniem, że Bóg odmówił kobiecie swego błogosławieństwa.

Sposób na dziecko?

Współczesne przyczyny niepłodności kobiet są różne: od wad i uszkodzeń narządów rodnych, poprzez zbyt późny wiek, w którym kobiety decydują się na dziecko, po problemy psychiczne, które również mogą w skuteczny sposób uniemożliwić zajście w ciążę. Można jednak zapytać, czy zapobieganie dotkliwej pustce bezdzietności za pomocą techniki zapłodnienia in vitro jest drogą właściwą? W tym roku mija trzydzieści lat od urodzenia pierwszego dziecka poczętego poza organizmem kobiety metodą "in vitro" ("w szkle", czyli na specjalnym szklanym naczyniu, co bywa trochę nieściśle określane jako poczęcie "w probówce"). Kościół katolicki od samego początku uważał zapłodnienie in vitro za procedurę nieetyczną. Dla wielu ludzi stanowisko Kościoła jest jednak niezrozumiałe. Jeden z tygodników wyraził te wątpliwości, pytając: "Czy dziecko to grzech?". Odpowiedź może być tylko jedna: oczywiście, że pragnienie dziecka nie jest grzechem, co więcej, jest etycznie jak najbardziej wzniosłe i godziwe, o ile nie zmierza jedynie do zaspokojenia ambicji i pragnień rodziców, a jest połączone z gotowością zapewnienia dziecku optymalnych warunków rozwoju. Do tych warunków należy przede wszystkim to, że przyszli rodzice żyją w stabilnym i trwałym związku, czyli w małżeństwie, gdyż jednym z największych nieszczęść dzieci jest utrata lub brak relacji z którymś z rodziców i niemożność wzrastania w atmosferze szacunku i miłości między nimi.

Dlaczego Kościół mówi "nie"?

Kościół zasadniczo nie sprzeciwia się rozwojowi nowych technik medycznych. Wręcz przeciwnie: wszystko, co pozwala wspierać i przywracać zdrowie i ratować ludzkie życie, jest przez niego witane z podziwem i uznaniem, z jednym wszakże zastrzeżeniem: Kościół nigdy nie pomija oceny moralnej środków prowadzących do szczytnych celów. Pyta także o skutki, jakie pociąga za sobą postęp medyczny. W wypadku zapłodnienia in vitro cena takiego postępu jest niezwykle wysoka. Wielu zwolenników takiego zapłodnienia ukazuje wyłącznie szczęście rodziców, którzy po latach oczekiwania mogą się wreszcie cieszyć z narodzin dziecka.

Zanim jednak do tego dojdzie, uruchomiona zostaje cała procedura, zmierzająca do spowodowania ciąży. Kobieta poddawana jest stymulacji hormonalnej, by można było pobrać kilka lub nawet kilkanaście komórek jajowych; natomiast nasienie od mężczyzny pobiera się zwykle na drodze masturbacji. Z tych komórek rozrodczych wytwarza się w laboratorium wiele embrionów. Kilka z nich (zazwyczaj dwa lub trzy) zostaje po kilku dniach hodowli przeniesionych do macicy kobiety. Reszta zostaje zamrożona, by oczekiwać na kolejne transfery, o ile ten pierwszy nie przyniósłby spodziewanego efektu. Tylko w nielicznych przypadkach udaje się to za pierwszym razem. Czasami po kilkunastu nieudanych próbach para musi pogodzić się z nieskutecznością metody. Gdyby chciało się określić statystycznie skuteczność zapłodnienia in vitro, okaże się, że dla urodzenia jednego zdrowego dziecka, musi zostać zużytych cztery, pięć bądź więcej embrionów (giną one na skutek nie zagnieżdżenia się w macicy bądź pozostają w zamrażarce, by po kilku latach zakończyć swoje życie, gdy będzie trzeba zrobić miejsce na nowe embriony). Szczęście rodzicielskie zostaje zatem okupione śmiercią wielu istot ludzkich, którym nie dano szansy, by przyjść na świat, bo nie mieściło się to w "projekcie rodzicielskim".

Człowiek - produktem?

To jednak nie koniec listy poważnych wątpliwości etycznych. Kościół katolicki zwraca uwagę na jeszcze jedną okoliczność. Jak ocenić to, że w przypadku nieusuwalnej niepłodności danej pary stosuje się komórki jajowe i plemniki pobrane od dawców albo nawet wynajmuje się młode kobiety, tzw. matki zastępcze, by donosiły ciążę? W jakim sensie rodzice, którzy zamawiają takie "usługi", mogą jeszcze powiedzieć, że to ich dziecko? Kardynał Joseph Ratzinger wskazał kiedyś na zasadniczą różnicę między poczęciem naturalnym a poczęciem in vitro. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z pro-kreacją, czyli ze współdziałaniem ludzi z Bogiem w stwarzaniu nowych istot ludzkich, co jest przedłużeniem aktu stworzenia. W przypadku zapłodnienia in vitro pozostaje jedynie re-produkcja, czyli zabieg wyprodukowania człowieka, bardzo podobny do produkcji innych dóbr konsumpcyjnych, który poddany jest rygorom efektywności i kontroli jakości produktu. Należy oczywiście podkreślić, że chociaż poczęcie dziecka w ramach zapłodnienia in vitro narusza jego prawo do bycia poczętym w sposób w pełni ludzki, w żadnym przypadku nie czyni to jednak z niego człowieka "innego rodzaju". W jakikolwiek sposób ktoś zostaje poczęty: czy jest to akt miłości rodziców, czy - w tragicznych okolicznościach - przemoc (gwałt), czy zapłodnienie in vitro, jest zawsze w pełni osobą ludzką, obdarzoną taką samą godnością i prawami, jak każdy inny człowiek.

Faktyczny obraz skutków in vitro

Niestety, patrząc z perspektywy trzydziestu lat od chwili przyjścia na świat pierwszego dziecka "z probówki", dynamika rozwoju technik zapłodnienia in vitro potwierdza wyrażane przez Kościół obawy. Nic nie pozostało po deklaracjach polityków i środowisk medycznych, iż będzie to technika pomagająca w urodzeniu dzieci jedynie osobom związanym małżeństwem. Dziś coraz bardziej staje się ona techniką macierzyństwa i ojcostwa "na życzenie", niezależnie od więzi łączącej rodziców albo nawet niezależnie od tego, czy jest to związek hetero- czy też homoseksualny, nie mówiąc już o samotnych kobietach, które chcą po prostu mieć dzieci, chociaż zdecydowanie odrzucają jakikolwiek związek z mężczyzną. Pytanie o "jakość" otoczenia, w którym przyjdzie żyć i wzrastać dziecku poczętemu in vitro, spychane jest coraz bardziej na dalszy plan. Podobny los spotkał również deklaracje, iż embriony będą produkowane tylko dla celów reprodukcyjnych. Nie brak na świecie państw, które dopuszczają w ramach zapłodnienia in vitro produkcję embrionów jedynie po to, by zostały one następnie użyte do badań nad ulepszaniem metod wspomaganego rozrodu bądź w doświadczeniach z użyciem embrionalnych komórek macierzystych. Szczególnie setki tysięcy "embrionów nadliczbowych", pozostałych w laboratoryjnych zamrażarkach, sprowadzanych jest do roli materiału naukowego. Mówi się, że i tak są one skazane na zagładę, cynicznie usprawiedliwiając działania godzące w godność człowieka.

Trudno z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej zgodzić się na taki medyczny postęp. Istnieje przecież, w tak niewystarczającym stopniu wykorzystywana, alternatywa w postaci adopcji.

ks. Marian Michinek

Tekst pochodzi z Miesiecznika
Formacji Różańcowej "Różaniec"
czerwiec 2008

Pomoc dla niepłodnych małżeństw
(Duszpasterstwo Małżeństw Pragnących Potomstwa)

Na Msze Święte w intencji potomstwa zapraszamy w każdą drugą niedzielę miesiąca do kościoła NMP Matki Miłosierdzia w Warszawie przy ulicy Świętego Bonifacego 9 do Kaplicy bł. Jerzego Matulewicza.

Najbliższa Msza Święta 11 września 2022 2021 r. godz. 16

Nasza wspólnota:
ks. Tomasz Nowaczek MIC - duszpasterz wspólnoty
oraz grupa małżeństw...

strona: www.pragniemypotomstwa.pl
e-mail: pragniemypotomstwa@gmail.com

Jak nie zwiariować podczas starań o dziecko Jak nie zwiariować podczas starań o dziecko
Katarzyna Jarosz
Napisałam to wszystko, by wam powiedzieć, że nie jesteście same w tym, co przeżywacie i że to, co przechodzicie jest normalne. Ja was rozumiem. Bo po prostu jestem jedną z was... » zobacz więcej

Czekając na dziecko Czekając na dziecko
Katarzyna Jarosz
Katarzyna Jarosz jest mężatką od 2004 r. Wraz z mężem, Tomaszem, prowadzi portal katolicki www.adonai.pl; od 2008 r. współtworzy warszawskie Duszpasterstwo Niepłodnych Małżeństw. Od 1,5 roku jest matką adopcyjną Michałka... » zobacz więcej

Wasze komentarze:
 przyszła mama: 02.03.2014, 11:14
 Ja nie chce jakiegoś dziecka z patologicznej rodziny, które potem zabije mnie i okradnie, chcę mieć swoje, chcę poczuć jak brzuch rośnie, czuć bijące serduszko. Nie potrafię pokochać obcego dziecka więc decyduję się na invitro mimo, że jestem katoliczką
 GAB: 31.07.2012, 17:37
 Czy ktoś zastanawiał się nad tym aby przed ślubem przeprowadzić badania czy dana para może wspólnie mieć dzieci ? Być może nieliczni to robią; a więc jeśli kobieta ma problemy to może lepiej znaleźć inną partnerkę, jeśli to mężczyzna ma problemy z rozrodem to szukać innego partnera. Czyli świadomy wybór ! To proste! Zauroczenie bowiem szybko mija a proza życia pozostaje ! Wiadomo, że "in vitro" robi spustoszenie w organizmie kobiety i na pewno nie pomoże kiedy to mężczyzna nie jest zdolny do rozrodu. A więc tylko zostaje świadomy wybór! Natomiast co do adopcji to musimy mieć świadomość, że na człowieka składa się jego genotyp i środowisko (po 50 % każde).
 monika: 22.03.2012, 08:36
 Do ewa:) w takiej sytuacji nie zawsze licza sie geny lecz fakt procedur adopcyjnych. Po pierwsze wymagania jakie maja osrodki adopcyjne sa czasem nie do przeskoczenia, warunki materialne, najlepiej kiedy ma sie swój piekny dom a nie wszystkich na niego stac wiec ludzie nie mysla o genach tylko obawiaja sie procedur jakie osrodki adopcyjne maja, moja kolezanka przechodzila przez to i nie bylo łatwo. Wiec dlatego jest tak ze wiekszosc próbuje do skutku. Panstwu akurat sie udalo ciesze sie bardzo. Lecz nam nie. Za male mieszkanie. wiec pozostało nam in vitro. Nasze pragnienie posiadania dziecka jest ogromne. Jak i wiekszosci par ktora ma problemy z zajsciem w ciaze. A wiekszosc osob ktore nie maja takiego problemu, wtedy zgadzaja sie z kosciolem, choc patrzac na to jak co niedziele w nim jestesmy to ci wszyscy zagorzali katolicy czasem nawet kleknąc dobrze nie potrafią. A tacy wierzący sa. Kto nie zaznał problemu z zajsciem w ciaze nie rozumie jaki to bol kiedy patrzy sie na dzieci ktore sa ze swoimi mamusiami na zakupach, placu zabaw itd.
 paweł: 19.11.2011, 12:39
 wszystko ładnie i pięknie,każdy gdzieś tam ma racji troche ale...urodziłem się juz z niepłodnoscią bo miałem wade wrodzoną krocza.Całe moje życie to wielki problem i zmaganie się z przetrwaniem,mnóstwo operacji potem okres dojrzewania i dorosłosc.Teraz jakoś musze sobie radzić ale brak dziecka to największa tragedia dla mnie w życiu mimo tego co przeszedłem,mam żone ''zdrową''kochaną i też mnie boli jak na nią patrze że tyle się poświęca dla mnie bo mogłaby być z kimś innym i mieć dzieci.Pozostaje nam in vitro ale to znaczne koszty nie stać nas...i znowu ból,ktos napisał że modlitwa pozostaje,pozostaje.... ale gdzie życie.....
  Do paulina: 19.08.2011, 11:42
 Dajesz życie albo i nie... a co z innymi zarodkami? Jego dziecko sie urodzi a jego braci i siostry już nie. Jak życ do końca życia z taką raną w sercu. 7 lat sie staralismy nie wyszło... Czekamy na telefon z Ośrodka Adopcyjnego :)
 paulina: 19.08.2011, 10:18
 Ja bym się z kolei zdecydowała. Wiem że wieli uważa to za nie niemoralne i zaraz chcą wykląć z kościoła katolickiego, ale w ten sposób można dać komuś nowe życie. Jeśli para ma trudności z poczęciem dziecka w naturalny sposób, a jest możliwość zapłodnienia w inny sposób czemu nie? Tak czy w inny sposób dajemy człowiekowi nowe życie. Sama mam problem z zajściem w ciążę. Chwytałam się już wszystkich sposobów. Ostatnio czytałam o komputerze cyclotescie - podobno pomaga zajść w ciążę i jest dozwolony przez kościół...
 Bratkowa: 26.10.2010, 13:44
 Już postanowiłam. Ja się okaże, że mam problemy z zajściem w ciążę, że ja lub mąż jesteśmy niepłodni, to NIE zdecyduję się na in vitro. Nie zabiję swojego dziecka by mieć dziecko. Będę się modlić. 2 koleżanki, za które się modliłam są już ciąży :)
 EWA: 10.11.2009, 00:22
 Jestem w małżeństwie 17 lat od sześciu lat jestem szcześliwą mamą nasz syn ma 6 lat i jest naszym wielkim szczęściem. Jest naszym dzieckiem adoptowanym i to najlepsza i najmądrzejsza decyzja w naszym zyciu. Przez wiele lat po ślubie leczyłam się wraz z mężem aby móc mieć najukochańszą osobę czyli dziecko w naszym życiu małżeńskim Skutek był taki że przez wiele lat straciłam masę pieniędzy u lekarzy którzy nie do końca chcieli nam pomóc bo każdy kto usłyszał o problemie niepłodności to najpierw chciał dobrze zarobić. Po pewnym czasie mieliśmy dosyć zostało nam in-vitro i chwała Bogu że nie było nas na to wtedy stać i decyzja o dziecku poszła w innym kierunku zaadoptowaliśmy 3 miesięcznego chłopczyka. Patrząc na swoje życie bardzo się dziwię że za wszelką cenę chcecie mieć własne geny bo prawdziwa miłość wcale tego nie wymaga a przy tym można pomóc drugiej osobie. \Dzieci porzucone nas potrzrebują a my ich i nie ma sensu nabijać kabzy lekarzom bo są dzieci które na nas i naszą miłość bardzo czekają. PROSZĘ ZASTANÓWCIE SIĘ NAD SWOIĄ DECYZJĄ DLACZEGO LICZĄ SIĘ DLA WAS TYLKO WASZE GENTY CZY NAPEWNO SĄ TAKIE WAŻNE W WASZYM ŻYCIU.
 Stefan21: 12.08.2009, 00:24
 Jestem wierzący, i rozumiem że Kościołowi nie podoba się to, że zamrożone embriony są wyrzucane... dlatego nasze embriony przekażemy innym parom, które nie mogą mieć swoich dzieci wcale. Jeśli Bóg pozwoli żebyśmy mieli dziecko, to dlaczego my nie mamy dać również tej radości innym chrześcijanom? Cud narodzin = to dar od Boga. A nawet jeśli nam się nie uda, a uda się komuś innemu - to chwała Panu za ten dar. A zamrożenie embrionu to można porównać do farmakologicznej śpiączki. Później "budzi się" człowiek przecież. Prawda?


 k: 12.12.2008, 12:45
 Jesteśmy małżeństwem 7 lat. Kochamy się bardzo i bardzo chcielibyśmy mieć maleństwo. Byłam w ciąży już wiele razy.Z tego 2 razy w ciąży pozamacicznej.Na chwilę obecną cieszę się,że żyję.Przeszłam 2 poważne operacje. Po jednej narkozie nie mogli mnie wybudzić.Nie mam jednego jajowodu, drugi jest szyty.Lekarze mówią,że kolejna próba to zagrożenie życia. serce mi pęka. Ja już nie mam siły i z całym szacunkiem do wszystkich, ale jak ktoś nie ma pojęcia o tym co ja i mąż przeszliśmy, to niech się na temat in vitro nie wypowiada.To dla nas szansa na dziecko i na życie dla mnie. nikt nigdy przenigdy teo nie zrozumie, jesli sam tego nie doświadczy.Ja to wiem, bo jeszcze 7 lat temu nie miała o tym pojęcia.Rozumiem,że niektórzy uważają in vitro za kaprys. Jednak są ludzie w przypadku, których to nie kaprys, tylko droga, którą idąc, jest szansa na dłuższe życie.Jak mam starać się o dziecko, wiedząc że za parę dni mogę przez nie stracić życie?
 Slawek: 01.12.2008, 15:19
 i nie pisz zostało tylko in vitro - pamietaj gdzie dwóch albo trzech zgodnie o cos prosic bedzie - stanie sie WAM. Polecam MODLITWE!
 Sławek: 01.12.2008, 15:17
 szymonides rozumiem Twój ból ale co powiesz dziecku jak sie urodzi z in-vitro. Żyjesz poniewaz byłes najsilniejszy inne komórki zarodki musiały zginąc... :(
 szymonides: 01.12.2008, 13:06
 nie chce mi sie nawet klikac wszystkiego co przeżyliśmy po stracie ciąży po błędzie lekarza. kościół w tym przypadku to taki sam beton jak gomułka, stalin i inni. pora by w kościele też nastąpił 1989 rok. nam zostało tylko in vitro i na pewno z tego skorzystamy. skoro bóg pozwolił by moja żona zaszła w ciąże to czemu ją potem zabrał, jeśli ma w tym swoje powody i cierpienie ma nas zbliżyć do niego, to chwała mu za to że, zostawił nam taką bramke jak in vitro, jeśli bedzie chciał to, też nam to zabierze , ma taką moc ponoć ,choć mnie się nie zdaje. jeśli się urodzi , będe je wychowywał na porządnego, uczciwego człowieka a wiare w boga zostawie jego sumieniu, oczywiście nie zapomne mu powiedzieć że, był nie chcianą osobą na tym swiecie. nie przezemnie i mame,lecz przez kościół. po trosze wychodzi mi że, kościól sobie a pan bóg sobie,
 danusia : 30.07.2008, 05:50
 jeszcze chcialam powiedziec ze nic nie dzieje sie bez zgody Boga i jesli nechcialby zeby zostalo poczete dziecko przez in vitro napewno by sie to nie stalo wszystko w rekach Boga bez niego nic sie nie dzieje
 danusia : 30.07.2008, 05:43
 dziecko z in vitro to taki sam czlowieczek jak kazde inne dziecko chociaz uwazam ze taki dzidzius jest napewno bardziej chciany , oczekiwany i napewno bardziej kochany niz nie jesno dziecko z "przypadku" taka matka - rodzice musza przejsc bardzo dulga i bolesna droge zeby spelnic marzenie o dzidziusiu moje problemy bardzo umocnily nasze malzenstwo trzymalismy zie razem mocno chociaz inni mowili ze nie warto a bylo warto przechodzic te wszystkie badania i stawac na przeciw wszystkim trudnosciom dzieki temu wszystkiemu i postepom medycznym mamy nasza ukochana oczekiwana przesliczna GABRYSIE bez ktorej nasze zycie niebyloby tak pelne milosci i szczescia ona jest naszym malenkim cudenkiem i dla takich chwil warto zyc
 ardawl: 28.07.2008, 03:09
 Zapłdnienia In-Vitro - zabijanie pod zasłonką medyczną ludzkich embrionów i traktowanie rodziców jak króliki doświadczalne, to jest dopiero postęp, no i można mieć dziecko zupełnie powiedzmy sobie szczerze z innym mężczyzną. Idźmy dalej, już niedługo będzie można ,, wychodować" sobie człowieka w pełni syntetycznego, pod wpływem badań genetycznych. Po to by znów jakiś lekarz poszczycił się nagrodą nobla. Gdzie jest granica? Gdzie kończy się zdrowy rozsądek? Jestem Ojcem, dwa razy przeżywaliśmy z żoną utratę dziecka przez poronienie - I na Boga Nigdy nie zdecydujemy się na metodę In-Vitro!! Można by powiedzieć ironicznie i twardo iż matka i ojciec ( to ważne by brać ich oboje pod uwagę ) jeżeli tak bardzo chcą dzieci mogą skierować się ku adopcji. Wiadomym jest iż jest to trudne, zatem przygotowuje ich do przyszłego bycia rodzicami. Ale po co skoro można łatwiej. Wystarczy parę minut onanizmu i trochę bycia królikiem doświadczalnym i mamy bobaska. I tak oto pragnienie posiadania przewyższa rozsądek. Tracimy naszą ludzkość i człowieczeństwo. Posiadanie dziecka zniża się do przykładu pójścia za róg do monopolowego i kupienia sobie flaszki. Bo chcę i mam. Mamy problem z tym by być po raz koleiny rodzicami, postanowiliśmy z żoną po wspólnych rozmowach, pielgrzymkach rodzinnych iż jeżeli nie dane nam będzie być rodzicami po raz drugi czy trzeci, zdecydujemy się na uszczęśliwienie dziecka które być może bez nas - będzie skazane na dom dziecka i wzrastanie bez taty i mamy. Jest trudniej, ale jaka nauka pokory i miłości dla rodziców. Uszczęśliwić dziecko - to wspaniały plan życiowy. Znamy małżeństwa które podjęły takie decyzję, są normalnymi rodzicami mającymi dzieci - bez nich nie wyobrażały by sobie już życia. Jedna z matek powiedziała krótko na temat In-Vitro, to zło i żerowanie pseudomedycyny na ludzkich uczuciach i pragnieniach, a rodziców stosujących tę metodę no cóż - po trupach do przodu. Zbyt drastyczne, ale niestety prawdziwe. Naturalne poczęcie jest prawdziwym Bożym zamiarem, jeżeli się w to nie wierzy - po co łazić do Kościoła - by pokazać się innym? A może zagłuszyć własne sumienie ? Nie wiem i Nigdy Nie Chcę Wiedzieć. Swoją drogą grube miliony które idą na In-Vitro może by tak na opiekę i badania nad likwidowaniem przyczyn bezpłodności a nie na szkiełka i lodówki, może by tak na badanie jak do tej pory wielu nowotworów u dzieci. Chciałbym zobaczyć takiego lub taką minister zdrowia która rozdając kasę na In-Vitro schyla się nad łóżkiem umierającego dziecka i mówi iż nie możesz mieć następnych badań bo inni chcą mieć nowe dziecko. Gdzie jest granica, człowieczeństwo zanika. Stajemy się bezduszni i egoizm już nas przerasta. Idąc dalej, można sobie będzie zaplanować kiedy się chce umrzeć przecież już tak jest. Za parę lat już nie będzie trzeba nam szpitali, bo po co wystarczą kliniki In-Vitro i Kliniki śmierci. Po co się opiekować chorymi jak można zabić i stworzyć nowe życie za pomocą szkiełka i lodówki. Horror - ale do tego dążymy.
 ona: 28.06.2008, 14:49
 Zgadzam się z anią Nie jesteśmy niczemu winne Dlaczego nie możemy zyć jak inne kobiety O adopcję jest baaaaaaaaaaaaardzo tudno, gdyż pomimo wielu dzieci tylko nieliczne maja uregulowana sprawę prawną ale co kościół może o tym wiedziec Najłatwiej wyzywać od egoistów Panienka puści się na dyskotece z facetem i rodzi pieknego bobaska jak na zamówienie
 Facet: 28.06.2008, 12:40
 Aniu ksiądz nie wie co to znaczy nie móc urodzic dziecka ale zna doskonale nauczenie Chrystusa. Sami rowniez od 4 lat staramy sie o dziecko a na in vitro nie zdecydujemy sie. Wybory bez Boga nigdy nie koncza sie dobrze... Powodzenia!
 ania: 28.06.2008, 09:29
 A czy ksiądz-autor artykułu- może wiedzieć jak to jest ,,nie móc urodzić dziecka''? Nie... A czy wie jak to boli? Nie.. Ktos kto nigdy tego nie przeżył nie zrozumie jak bardzo to boli, jak bardzo pragnie się uczynić wszystko aby mieć w ramionach swoje własne maleństwo... i to nie jest wcale egoistyczna chęć urodzenia i posiadania -nie! To jest szczere i czyste pragnienie miłości-do własnego dziecka.. Skoro ja nigdy nie brałam narkotyków to nie będę się wymądrzać jak to ciężko jest wyjść z tego nałogu- bo tak naprawdę nie wiem jak to jest, moge o tym poczytać, obejrzeć film, posłuchać od innych ale to nie to samo... I tak samo jest z księdzem- dlatego ten artykuł, nie ejst wiarygodny
(1)


Autor

Treść

Nowości

św. Ekspedytśw. Ekspedyt

Modlitwa do św. EkspedytaModlitwa do św. Ekspedyta

Litania do św. EkspedytaLitania do św. Ekspedyta

św. Elfegśw. Elfeg

św. Leon IXśw. Leon IX

Urodziny jeżyka JasiaUrodziny jeżyka Jasia

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

[ Powrót ]
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej