Prezent...DOM... trzy litery zaledwie, a mówią wszystko; trzy litery, które kluczem są do świata wspomnień o przeszłości - i marzeń o przyszłości...Dom to szuflada pełna czarno-białych zdjęć z dzieciństwa, najpiękniejszych chwil zatrzymanych na wieczność... To Mama - delikatna, a tak silna duchem, promieniująca spokojem i ciepłem, uciszająca każdą burzę, czuwająca nad naszym życiem jak dobry Anioł Stróż. To Tata - zabiegany, zmęczony, ale zawsze gotowy wysłuchać, przytulić; któremu można usiąść na kolana i usłyszeć, jak bardzo nas kocha, jak dumny jest z każdego osiągnięcia, z choćby najmniejszego zwycięstwa nad sobą... I dwoje dzieci, dla których mogło zabraknąć pieniędzy na modne ciuchy i wyśnione zabawki, ale nie miłości, zrozumienia, poczucia bezpieczeństwa, wspólnie spędzanego czasu, rozmów po świt, od których rozgrzewa się nawet telefoniczna słuchawka, a na sercu robi się lżej i cały świat wydaje się taki prosty... To przykład miłości, której nie złamało cierpienie, której nie zniszczyły materialne troski, która nie obrosła ziarnem dorobkiewiczostwa, choć tak byłoby łatwiej... Miłości, którą pachną ściany; miłości, w której leczę się z życiowych stresów, która daje mi siłę, i pokazuje właściwą Drogę - trudną i ciernistą, ale Jedyną... Miłości, którą przykładam jak plaster na stłuczenia duszy... Miłości, której mogę być pewna, jak niczego na świecie, na którą wcale nie muszę zasłużyć idealnym zachowaniem i ciągłymi sukcesami; która osładza gorycz porażki i pomaga się podnieść... Daje siłę do walki z prozą życia i do pozostania wiernym Bogu i wartościom, których świat nie rozumie. Nie stawia wymagań, jaka mam być i co osiągnąć, lecz każde moje szczęście jest jej szczęściem... To chwile wytchnienia, na które tygodniami tęsknie czekam, by moje skrzydła mogły znowu sobie przypomnieć, jak się lata... To miejsce, do którego chce się wracać, do którego trzeba wracać, by zaczerpnąć tego, co dla duszy jest jak powietrze... Bo niczego nie trzeba ukrywać, można być całkowicie sobą, wyjść z ram, w które wtłacza mnie szarość codzienności... Można uczyć się stawać coraz pełniej człowiekiem... To port, do którego wraca się z utęsknieniem, w którym można załatać dziury w żaglach. To nie tylko miejsce - to także atmosfera; to drzwi zawsze otwarte dla zbłąkanych dusz, dla tych, których życie nie głaskało, którzy się pogubili i nie wiedzą dokąd iść; którzy chcą odnaleźć sens życia, potrzebują duchowego wsparcia... To Różańce wspólnie szeptane, gdy na klęczkach zawierza się sprawy, na które człowiek nic już poradzić nie może... I te łzy, których nikt nie musi się wstydzić... To świadomość, że kogokolwiek ze sobą w te cztery ściany wprowadzę - dostanie tyle serca, jakby był znany od zawsze i wyczekiwany... To niezłomna pewność, że nie jestem sama, kiedy świat zdaje mi się walić na głowę a dorosłe życie wciąż jeszcze mnie przerasta i nie zawsze wiem, co z nim zrobić... To morska latarnia, dzięki której odzyskuje właściwy kierunek... To wreszcie wielkie pragnienie, by to ciepło nieść dalej; by znaleźć człowieka, w którym serce znajdzie odpoczynek dla którego te trzy litery znaczą to samo i który wyczyta je z moich oczu, o nic nie będzie pytał... To marzenia, na których jak na skrzydłach lecę w przyszłość: Cztery ściany ogrzane śmiechem dzieci, mąż wracający z pracy, oczekiwany z utęsknieniem, witany radosnym szczebiotem i obiadem, w którym mieści się cała miłość... I wspólne, ogromne rodzinne Wigilie - spotkania, na które cały rok czeka się z radosnym biciem serca... Każdy, kto przyjdzie, będzie czuł się kochany, wśród Przyjaciół - tak bardzo u siebie. Majka <><
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |