|
Życie jest piękne, Panie
Życie jest piękne,
Panie, i chcę je zrywać,
tak jak zrywa się kwiaty
o wiosennym poranku,
Ale wiem, o mój Panie,
że kwiat rodzi się
dopiero u kresu długiej zimy,
w czasie której
szalała śmierć.
Wybacz mi, Panie,
nie wierzę za bardzo
w wiosnę życia,
Bo życie zbyt często
wydaje mi się długą zimą,
która opłakuje
swoje zwiędłe liście
i stracone kwiaty.
Jednak ze wszystkich swoich sił
wierzę w Ciebie, Panie,
Ale u Twojego grobu
otrzymuję bolesny cios
i odkrywam, że jest pusty.
A gdy dzisiejsi apostołowie
mówią mi,
że widzieli Cię żywego,
Jestem niczym Tomasz,
potrzebuję zobaczyć i dotknąć.
Daj mi dość wiary,
błagam Cię, Panie,
Abym podczas najcięższej
zimy ufał w nadejście
wiosny,
abym wierzył
w triumfalną Wielkanoc,
która kryje się
za śmiertelnym Piątkiem.
Bo Ty, Panie, zmartwychwstałeś!
ŻYJESZ!
Ty, wielki Brat,
z nami wszystkimi
na zawsze solidarny,
Ty, który tak bardzo
nas ukochałeś,
że razem z nami
utworzyłeś jedno Ciało,
Pociągając nas ze
Sobą w śmierć w grzechu,
prawdziwą śmierć.
Ty, nasza "głowa"
pierwszy, który wyszedł
z wnętrza ziemi,
Pierwszy człowiek
narodzony dla nieba,
Teraz pociągasz naprzód
jednego po drugim wszystkich
swoich braci,
"członki" Twojego ciała,
Aż do chwili, gdy cała
ludzkość, na koniec zjednoczona,
wprowadzona zostanie przez Ciebie,
z Tobą,
w Ciebie,
w Trójcę Świętą.
Panie, Ty zmartwychwstałeś!
Z grobu dzięki Tobie
ŻYCIE wyszło triumfujące.
Źródło już odtąd nigdy
nie wyschnie.
Nowe Życie zostało
ofiarowane wszystkim,
abyśmy na zawsze zostali
od nowa stworzeni,
Dzieci Boga, który
na nas czeka,
do codziennej Wielkanocy
i RADOŚCI WIECZNEJ.
Wczoraj była Wielkanoc, Panie,
ale i dziś jest Wielkanoc,
Za każdym razem,
gdy godząc się na swoją własną
śmierć,
Razem z Tobą uchylamy szparę
w grobowcu naszych serc,
Aby wytrysnęło źródło
i popłynęło Twoje Życie.
I jeśli tak wielu ludzi
niestety nie wie,
że jesteś już tu obecny,
w ich ludzkim wysiłku,
Później w Twoim świetle
to odkryją.
Wczoraj była Wielkanoc,
ale i dziś jest Wielkanoc,
Gdy dziecko dzieli
się swoimi cukierkami,
przedtem stoczywszy
wewnętrzną walkę,
żeby nie wszystko
zatrzymać dla siebie.
Gdy mąż i żona obejmują
się znowu po małej sprzeczce
albo ciężkim rozstaniu.
Gdy przeciwnicy po
długiej walce ostatecznie
podpisują prawdziwie
sprawiedliwe porozumienie.
Gdy naukowcy wynajdują
zbawienne lekarstwo,
a lekarz przywraca życie,
które bez niego by zgasło.
Gdy otwierają się drzwi więzienia
po skończonej karze
i gdy już więzień
w swojej celi
dzieli się papierosami
ze swymi towarzyszami.
Gdy człowiek po długotrwałych
staraniach znalazł pracę,
i przynosi do domu trochę
zarobionych pieniędzy.
Gdy gazeta donosi,
że Konferencja Wielkich
poczyniła postępy w
rozwiązywaniu problemów
Świata.
Wielkanoc jest co dzień,
Tysiąc i dziesięć tysięcy Wielkanocy,
Ale ja nie umiem, Panie,
dość dobrze patrzeć wokół siebie
I widzieć więcej wiosennych
kwiatów niż zwiędłych liści.
Dziś wieczór nie chcę, Panie,
modląc się
długo lamentować,
płacząc nad swoimi grzechami
i grzechami świata,
które wszystkie razem
zaprowadziły Cię do grobu
powodując naszą śmierć.
Nie chcę się rozwodzić,
błagając Cię o przebaczenie
za wszystko to,
co usiłowałem ukryć,
co usiłowałem pogrzebać,
a co zbyt często powodowało
we mnie zachwianie
nadziei.
Z Tobą, Panie,
nie zatrzymam się dziś
wieczór w Ogrodzie Oliwnym,
aby zbudzić się nazajutrz
z wielkopiątkową miną,
Bo ja, co tak często oburzam się
na zbyt łatwe Alleluja,
Nie będę się modlił
dziś wieczór inaczej,
jak tylko głębokim
aktem dziękczynienia
za te odwalone kamienie,
to wyjście z grobu
i to Nowe Życie,
które wytrysnęło
dziś pod moimi nogami.
Tak, Panie, życie jest piękne,
Bo to Twój Ojciec je uczynił.
Życie jest piękne,
Bo to Ty nam je przywróciłeś,
gdyśmy je utracili.
Życie jest piękne,
Bo jest to Twoje własne
Życie ofiarowane nam...
Ale do nas należy sprawić,
by kwitło
I powinienem dla Ciebie
ofiarowywać je co wieczór,
zrywać je na ludzkich drogach,
Niczym dziecko,
które na spacerze
zrywa polne kwiaty,
Aby zrobić z nich bukiet
dla swoich rodziców.
Życie jest piękne,
Panie, dziś była
Wielkanoc.
Michel Quoist
|
|