Bolesna śmierć przyjaciela
Dziś, otarłszy się
o grozę śmierci,
pragnę złożyć Tobie,
Dawco Życia, dzięki,
przede wszystkim za
mojego Przyjaciela,
z którym tragicznie
złączyłeś moją przestrzeń
i czas.
Bez względu na to,
jak bolesną tajemnicą
stała się dla mnie
nasza przyjaźń, wiem,
że niebezsensownie
przeniesiona w wieczność,
pozostanie dla mnie
do końca dni,
zbawczym "wyrzutem",
nie pozwalającym
mi uczynić nic głupiego,
co mogłoby jej zaszkodzić.
Całą potęgą nieśmiertelnej Miłości
człowieka do człowieka,
potęgą jej ryzyka i ceny,
jaką przyszło nam zapłacić,
niezłomnie wierzę,
że nawet zza grobu,
a może zwłaszcza stamtąd,
towarzyszy on moim zmaganiom
z "gwałtem" śmierci i czeka...
Jak można czekać na kogoś,
kogo ośmieliło się pokochać
i raptem pozostawiło
na "Drugim Brzegu"...
ks. Robert Lorenc
|