[ WIELKANOC ]
[ KOCIE WŁÓCZĘGI ]
[ Moje "tak i nie" na dziś i w przyszłościI ]
[ ODEJŚCIE ] Ojcze Boże na Niebie Stworzyłeś Wszechświat Czas przeliczyłeś na dni siedem Oddzieliłeś lądy od wody Dałeś gorące słońce dla ciepła stworzenia I podmuch wiatru na ochłodzenie Twego Dzieła- życia każdego, Co po Ziemi rozłożyłeś I dla przestworzy, Aby gorąco ptactwa nie spaliło I by wszystko było piękne- Jak sam Boże do Siebie mówiłeś. Ale jeszcze zapragnąłeś ze swej Bożej Miłości Utkać człowieka- miał być cząstką Ciebie Twoim dzieckiem, Twoim wiernym przyjacielem. Troje Was było w Raju: Bóg - Ty Panie, Adam i Ewa, Ale po co posadziłeś te drzewa, Które dały owoce- Początek słabości człowieka? Ta wolna wola, którą dałeś w dowód Miłości I zaufania w jej odwzajemnienie, Była początkiem grzechu i wynaturzenia Tych, co chcą być bogami Na równi z Tobą Panie A potem już było z Raju wygnanie. Ale Ty Panie nie zamieniłeś swojej Miłości W uczucie mściciela- bez litości I patrzyłeś na ludzkość wieki całe Szukałeś piękna, które w ich dusze wlałeś I miłości do życia z tego co ich stworzył- Boga, Ale ich droga kręta, błądzą i wracają Jak owce gdy pasterza nie mają. Tak, byli też i inni ludzie- Twoi wierni przyjaciele, O których dziś mówimy w każdym kościele Prorocy, Święci, Aniołowie Ale waga dobra ze złem została zachwiana I po tym Raju, który stworzyłeś dla świata, Została ciągle krwawiąca rana w Twoim Boskim Sercu Bo czyż mogłeś patrzeć na ginącego w grzechu człowieka Który o litość woła i na pomoc Nieba czeka Miłością przemawiasz do Proroków "Pasterza daję wam w Moim Synie Kto za nim pójdzie, do Mnie przyjdzie I nie zginie"- Swą Boską naturą w człowieka oblekasz Z ciała Marii- Matki zrodzony W żłobie położony jako dziecię, Choć Bóg w człowieku- upokorzony w Dziecięciu Na pokorę ludzi -Jezus czeka. Już się nie zmieni tego przeznaczenia- Albo idziemy przy Nim, lub za Nim, Albo zostaniemy sami, Wygnańcami nazwani. .................. Nauczanie, uzdrawianie, przebaczanie- Jezus- Bóg człowiek jest z nami. ................... Zdrada Judasza- jednego z dwunastu I "na krzyż z Nim- zamiast Barabasza" Tłumu bezmyślnego wołanie. Droga Krzyżowa i Jezusa do Ojca błaganie "Przebacz Ojcze, bo nie wiedzą co czynią. To o tobie i o mnie i dziś Jezus mówi z krzyża Syn Boży tak się uniżył, Wziął nasze grzechy na siebie Abyśmy za Nim idąc Doszli do bram Nieba. Z krzyża zdjęty- martwe ciało Jak to się stało! Przecież to Syn Boga!- Dziwi się świat cały O! człowieku, jaki jesteś w wierze mały. Po trzech dniach Chwała Boga Objawiona Ludzkość cała zbawiona- Bo zmartwychwstał Jezus Chrystus Alleluja! ................. Idą uczniowie Jezusa do Emaus I ja idę wątpiąca, wystraszona I stawiam sobie pytania- "Czy ja też tam byłam podczas biczowania?" Ile razy ból zadałam, Kiedy myśli kłóciły się z wiarą Kiedy ludzi odmierzałam zła miarą. Czy też tam byłam, kiedy koronę z cierni Tobie Jezu na głowę zakładali i urągali Czy ja tam byłam, czy płakałam, Czy się modliłam I czy w Twoją Boskość wierzyłam? A gdy szedłeś z krzyżem Panie Czy ja też tam byłam I patrzyłam jak upadłeś Pod ciężarem grzechów moich? Czy słuchałam nauk Jezu Twoich Nie pamiętam Panie Moja wiara taka słaba wówczas była. ...................... Idę do Emaus z Jezusa uczniami I znowu stawiam pytanie- "Co teraz będzie z nami?" Ty Jezu- nasz Panie Spotykasz nas na życia drodze I dajesz nam siebie w chlebie- Zmieniłeś swe ciało Aby nam Bożego Ducha nie brakowało By iść za Tobą. " Kto idzie za mną nie chodzi w ciemności" O Miłości Nieskończona! Obym zawsze słyszała Twój głos I szła zawsze w tę stronę Gdzie biją dzwony na Zmartwychwstanie I z Tobą Panie zbratanie Tak jak powiedziałeś; "Bratem jestem, Ojcem i Bogiem." Dziś mi przebacz moje nieprawości Moje wszystkie wielokrotne wątpliwości. ....................... Dziś Panie pukasz do drzwi mego serca Jezu- wejdź proszę! Chociaż zawiasy tych drzwi nieco zardzewiały A mój dom jest taki mały Ale przy Twojej Jezu pomocy Rozbuduję go większą wiarą A Ty Boże oświetlisz go Na jasność w dzień i w nocy Wejdź Panie! ......................... Wielkanoc- Boża i moja Święto i zwycięstwo- czas wiosny I wszystko rozkwita, rozwijając pąki I ptaki się budzą z nutą radosną- Zmartwychwstał Pan! Alleluja! Dałeś siebie dla ludzi Na radość, na miłość i ukochane życie- Czy noc spokojna, Czy jakiś ból nas wita o świcie i smutek Ale Ty Panie jesteś zawsze z nami, Tylko pragniesz naszego Ciebie wołania o pomoc I podziękowania za to że jesteś zawsze- "Jestem z wami aż do skończenia świata"- Słyszę to Panie, wierzę- Twoja Miłość do ludzi nigdy nie kłamie. Dałeś siebie w chlebie Twoje w nim dla nas ofiarowanie. .......................... Idę do Emaus z Tobą Panie W kościele będzie chlebem łamanie Od "ostatniej wieczerzy" Uczniowie w tym geście Chrystusa- Zbawiciela poznają .......................... W kościołach biją dzwony Alleluja! Niech będzie Bóg wysławiony Przez wszystkie narody ziemi całej A grzech i szatan do piekieł Na wieczność wyrzucony Alleluja! ......................... Idę do Emaus z Tobą Panie Chcę wierzyć dziś i zawsze W Twoje i moje zmartwychwstanie Alleluja! Alleluja! Alleluja! KOCIE WŁÓCZĘGI Kotek ładny kolorowy Biało rudy, czarny, szary Kot włóczęga, kot przybłęda Urodzony w strasznej biedzie Razem z mamą, kotką czarną Przyszły prosić o miseczkę Pod ten dom gdzie szklana ściana Odkrywała tajemnicę ciekawości Ile znajdą pod tym dachem ludzkiej litości I najedzą się choć raz Do kociej sytości Usiadły między kwiatki z noskami przy szybie Udając posążki wśród kwiecia postawione Dużymi oczkami zaglądają do wnętrza Każdym ruchem zaciekawione Czy poczekać na dobre ręce Co wystawią coś dobrego Czy czmychnąć dalej Według natury kota dzikiego Chwilę oczka rozszerzają I tak pięknie umiejscowione Czekają, czekają, Bojąc się wejść do środka Bo może coś groźnego je spotkać Smutny jest los bezdomnego kotka Strach i niepewność Z pragnieniem czułej ręki głaskania Z drzemką beztroską Na pana lub pani kolanach Łączą się w kocim patrzeniu przez okno Strach góruje nad tymi tęsknotami Uciekają chowając się między krzakami Ale powrócą do miski pokarmu Bo tylko tu dobrzy ludzie Obficie je nakarmią Sierpień 2014 Moje "tak i nie" na dziś i w przyszłości Nowoczesność, wspinanie się do gwiazd = tak! Tworzenie dla medycyny nowej aparatury Leki nowej generacji, Recepty leczenia chorób cywilizacyjnych Organów wewnętrznych człowieka i jego chorej skóry Aparaty do skomplikowanych operacji chirurgicznych Operacja plastyczne poprawiające wygląd i trochę zdrowie Na lepsze ludzkie życie = tak! Ale kto mi odpowie na moje różne pytania Do wielkiej odkrywczej ludzkiej myśli I tak: Co z obnażaniem naszych myśli, naszej prywatności W temacie internetowo - elektronicznych nowości Przez utalentowanych hakerów Nie mamy własnych imion w programach komputerów Każde twoje marzenie, głęboko w sercu skrywane, Życzenie dla kochanej osoby przez wieczory pielęgnowane, Odczyta nowa maszyna- owszem Mądrym mózgiem opracowana ale.... Ale ja przeciętny przechodzień przez ziemskie życie Chciałabym uniknąć moich myśli odkrycia I rozmów telefonicznych, co prawie szeptem wypowiadam Do ucha przyjaciół, przyjaciela I nie chcę aby jakiś "mędrzec" tę rozmowę namierzył, Ujawnił do celów naukowych, a może politycznych Wolę być anonimowa ( publicznie) tajemnicza Nie wszystkim musza być znane moje myśli, Marzenia , plany, rozmowy I co jem i co piję I jak to możliwe, że jeszcze żyję Chcę być normalnym zjadaczem chleba I wchodzenie w moje biologiczno- fizyczne życie..... Naukowcu, elektroniku zahamuj, proszę- Bo takiego porządku świata nam nie potrzeba Leć na Księżyc, czy inną planetę Buduj wielkie naukowe kolosy- Zostaw normalne pola, dojrzewające kłosy, Ziemię świeżo zaoraną pachnącą wiejskim chlebem Zostaw przestrzeń czystą Między ziemią a niebem. Niech góral będzie pogodynką jak kiedyś było A TV tylko góralowi podpowiadać może, Czy turysta musi wejść do gospody Czy może spać na dworze Bo dziś nie przyjdzie " descyk" Z góralskich przyśpiewków. Niech owce "zabielą" zielone połoniny A naukowcy? - tyle głodu na naszej planecie. Tak, lecimy też na inne, Ale popatrzmy na zgłodniałe dziecię W różnych zakątkach Ziemi. Niech kłos dojrzewa gdzie żółty piasek zasypuje ludzi Niech żyzne sumienie mądrość nauki wzbudzi Do tworzenia dobra tam, gdzie brak żywności Wprowadźmy dużo, dużo nowoczesności Na tym skrawku ziemi. Niech nauka oprócz przetwarzania Stworzy raj dla ludzkości, Gdzie matka woła- chleba i wody Dla umierającego z głodu dziecka. Pomóż Boże na nowo stworzyć świat Według Twojej Boskiej mądrości Zmień co złe, zostaw co dobre Dla całej ziemskiej ludności Podnoszę ręce do Nieba i wołam Na nowy rok 2015- litości I życząc całej ludzkiej rodzinie Bożej mądrości i pomocy- Niech nie zginie co mózg ludzki Dobrem człowieka obdarza Niech nie idzie drogą zniszczenia I niechaj zła nie pomnaża. Nauka, odkrycia, wiedza, Każda myśl twórcza Jest potęgą życia dla ludzkości- Pomóż Boże niech to wszystko Będzie życiem dla nas Na dziś, jutro i w przyszłości. Niech nasza planeta będzie Na tej samej co dziś orbicie Niech na jednym i drugim biegunie Zostanie to samo życie, Które trzyma Świat w równowadze przyrody. Niech " naukowcom" odejdzie pomysł Rozbijać arktyczne lody- Bo ciągle dla biznesu czegoś za mało; Trzeba Ziemię przewiercić na drugą półkulę Bo wolą bogaczy jest Jeszcze bardziej w bogactwie się pławić i hulać To, że Ziemia i na niej ludzie cierpi I w cierpieniu płacze....... Dla " mędrców" tego świata Z proroctw Biblii, Majów, Azteków Z piramid też złe wieści krążą - Ale cóż to znaczy? Włożono je do bajek, Bo dla nauki to nic nie znaczy Tłumaczą " uczeni" na służbie bogaczy. Boże, niech to wszystko Co złe tworzą uczeni dla ludzkiego życia Nie wiedzie do unicestwienia Naszej Ziemi Dosiego Roku ODEJŚCIE Kiedy czas wyciszy nasze kroki Kiedy wiatr uniesie nasze życie Gdzieś w przestworza poza chmury Imię moje z pamięci ludzi uleci W świecie się zagubi Wiersz z przeszłości ze mną wróci Tobie o mnie powie Jakie piękno mnie cieszyło Co martwiło, co raziło Jaką wartość miało wczoraj Gdyby ze mną dziś wróciło I zostanę jakąś chwilę Ile czas utrzyma brzmienie słów Z wiersza wyczytanych I tak będzie trochę trwało W przypomnieniach, zapomnieniach W rodzinnych spotkaniach W nich też ja się tam zaplączę W słowach wierszowanych Czasem westchnień padnie kilka Na mój temat Więc w nich pozostanę Przez chwilkę niewielką A czas zrobi swoje prawem odwiecznym Na szali wspomnień moje życie położy Jako małą rosy kropelkę. maj 2014 GAŁĄZKA BZU Fortepian z gałązką bzu położoną na klawiaturze Fortepian nabrzmiały milczącą struną Czeka na palce wzywające muzykę W instrumencie uśpioną Zdejmę kiść kwiatu bzu Leżącą tak dla piękna wyrównania Życia koloru kwiatów I muzyki wyśpiewanej w różnym nut układzie Teraz w niemym obrazie Tak wymownie cieszącym Nasze piękna szukające oczy. Maj 2014 CZAS UCIEKA Czas upływa dzień za dniem I dni w lata się zmieniają Urodziny, imieniny są pieczęcią Naszych przeżyć- Dobrych i złych chwil Czasem chcemy by wróciły Noce księżycowe z gwiazd tysiącem W zakochanych przytulonych Z marzeń utkanych chwil... A one tak prędko lecą w dal i lecą Dziś, czas też stroi dni w kolory I naprzeciw idzie naszym myślom, Więc życzenia i pragnienia Niech na jawie nam się przyśnią. Dzięki Bogu za te i tamte lata, Za ten czas, gdzie w gorszą chwilę Bóg się z nami bratał, Aby przeżyć to co boli W duszy, w sercu człowieka Potem znowu było miłe słońce I pogoda z Nieba Bożego I radosne różnorakie tematów spotkania, W czasie, który ciągle bezlitośnie ucieka. Chociaż jest i było wszystkiego tyle, Ile człowiekowi na dni życia potrzeba, I radości i miłości, Przyjaźnie, grzechy, świętości Ale czas leci i leci, Coraz dalej i dalej ucieka Od urokliwej naszej młodości. Moja Życia Droga Teraz piszę wiersze Trochę sobie i o tobie Żyjemy w tym samym świecie ................... Nie skaczę z radości Życie mnie nie rozpieszcza Nie skarżę się na życie Nie jest drogą przypadku To ja człowiek układam się z losem Tak często dla "widzi mi się" Łezka w oku mi się kręci Gubię się w pamięci Życie idzie nie tak jak chciałam Nie myślałam gdy zmieniałam Kierunek co parę kroków Dziś oglądam się za siebie A dni w lata już się mnożą Rozum woła o mój Boże Moje życie tak wygląda Jak litery odwrócone W lustrze czasu lat minionych I zadają to pytanie Po co wszystko układałam Na los narzekając Tyle życia, możliwości i miłości w sobie mając Poszłam inną drogą, Która była małą ścieżką Dla mnie wykrzywioną Bóg wykreślił dobrą mapę Poszłam wręcz inaczej Już nie można od początku Innej drogi zacząć Rytmem równych kroków Według Bożej busoli Już nie można i to boli Kiedyś wybór miałam Dziś to widzę, Że w teatrze tego świata Nie w tych sztukach grałam. POWITANIE SŁOŃCA Witam cię słońce każdego poranka kiedy zaglądasz przez okno do domu nieśmiałym promykiem uśmiechu kiedy promienie ukrywasz za chmury kiedy dzień staje się smutny i ponury i gdy zabawiasz się w chowanego z lekkim obłoczkiem dając ludziom i ciepło i cienia otoczkę Kocham cię słońce że jesteś rozdzielasz dzień od nocy ziemi dajesz odpocząć po znojnym dniu pełnym ludzkiego oddechu A kiedy gorącem oblewasz inne kontynenty podziwiam ciebie w doskonałości dzieła Stwórcy wszechświata dziękując Bogu za życie moje i twoje- kulo ognia wspaniała bo cóż ja znaczę w rachunku wszechświata ja przemijająca chwilka mała. Dzięki tobie świat ma takie oblicze gwiazdy od ciebie biorą światła odbicie księżyc z ludźmi w romantyzm się bawi i naukowe odkrycia a ziemia, ziemia różnorodnością kolorów i różnorakim życiem ludzkie oko i ucho zachwyca Przodkowie nasi za boga cię mieli nie jesteś bogiem ale potęgą od Boga tworzącą wspaniałości życia i chociaż pustynię zbyt srogo nawiedzasz promieniami może jej byt i ona w innym świetle nie słońca a myśli ludzkiej będzie wliczona w braterstwo kontynentów chłodniejszych twoją siłą ogrzanych jak brat z bratem w równym prawie bytu całego świata Ja jestem z tego skrawka ziemi gdzie zasady zmian pór roku są klimatycznie umiarkowanymi dziękuję więc ci słońce że żyję wśród zieleni gdzie w zimie biel daje odpocząć przyrodzie a ty bawisz zamarznięte śniegowe gwiazdki ciepłymi promieniami lub tańczysz po lodzie wiosną budzisz pąki kwiatów w gałęziach drzew uśpione ludzi zachęcasz do życia., odwiedzinami częstymi porą roku ocieplonymi rozdzielasz miesiąc od miesiąca z całą ciepła gamą i to jest cud nad cudy że stale świat jasnością budzisz aby w czerni ciemności nie zamarło życie i serc ludzkich nie ustało bicie Nawet tam gdzie noc trwa dłużej od dnia z firmamentu płynie jasność dla tej części ziemi i chociaż warunkami bytu jesteśmy podzieleni trwamy jedną ludzką rodziną słońcem zespoleni Dzięki Ci Boże za ten dar wspaniały za słońce które świeci wieki całe obejmując północ, południe, wschód i zachód a jeszcze zagląda na inne przestworza obszary potęgą światła bez miary .................. Witaj słoneczko kochane dziś ominęłoś gęste chmury i dajesz jasny poranek już dzień nie będzie taki ponury i weselej myśl przebiega Witaj słonko witaj dzisiaj na moim skrawku ziemi i błękitnego nieba Witaj! 12 .02. 2015 DLA CIEBIE MÓJ UKOCHANY Przesyłam wiosenne tchnienie W kwiatku stokrotki i przebiśniegu Ukradnę dla ciebie mój ukochany Promyk słońca i wiatru powiew wiosenny Przesyłam la ciebie mój ukochany Gwiazdek mruganie i ptaków śpiew ranny Przesyłam dla ciebie... a ty dla mnie? A ty dla mnie jesteś tym wszystkim I latem jesteś i zimą Słońcem i ziemią życia pełną Przesyłam ci wiosenne upojenie I tęsknoty dzban pełen A ty la mnie? A ty dla mnie jesteś...... A ty dla mnie jesteś największym mego życia spełnieniem. KOCHAM CIĘ POLSKO Polsko, Ojczyzno Moja- Z biało czerwoną flagą I orłem w koronie ozdobiona Kiedyś dumna, choć przez zaborców gnębiona Dziś nowoczesna, rozbudowana, kolorowa Z kwiatami na balkonach dużych bloków. Lecz jakże biedna, choć własna I przez swoich kuszona tym, Co podpatrzyli w innych krajach, Z otoczką blichtru i błysku Zaślepiającego na zło, nasze oczy Bo niby to większa kultura i demokracja dojrzalsza I tak ciągle coś obcego, Ktoś w nasze polskie życie wtłoczy. Rzuciliśmy się na ten wrzask zachodu, A przecież nie mamy powodu Swojej kultury się wstydzić I brać dla siebie co dla nas najgorsze Z różnych stron świata leci. I tak na przykład dzieci- Już nie mogą być w swoich rodzinach Bo u nich bieda i mieszkanie nie takie, Jakie wymyśla urzędowy człowiek Ileż matek i ojców nie śpi, Bo sen ulatuje z powiek, Bo choć kochając swoją rodzinę i dzieci Warunkami bytu prawom sprostać nie może W prawie oparcia nie mając, Biedy i żalu ich nikt nie uleczy; Chyba, że ktoś inny, nie urzędowy Człowiek z sercem, Gotowy zmienić ich los bytu. Takie bezduszne prawo z zachodu przyszło- Zabrać dzieci- każe sąd rodzinny. Czasem nie ma aż tak rażącej przyczyny Boleśnie ranić dobrej, choć ubogiej rodziny. Wyrok może być inny, Polskim sercem podpisany Ale nie, my klaszczemy w ręce Podpisując to bezduszne prawo. Niech inne rodziny zarobią Posiadaniem nadmiaru obcych dzieciątek I to jest początek Niszczenia rodzin jedności Ludzie, czy wy nie rozumiecie Tej piekielnej machiny Niszczenia polskiej rodziny? Dzieci u obcych, choć warunki mogą być gorsze Czasem też i śmierć się przydarzy Bo w ukryciu karcenie bywa ostre Opiekuna nerwy ponoszą, tyle obcych dzieci ale... Wszystkie one nie małe pieniądze do tych domów wnoszą Opieka społeczna często nie zagląda Więc wszelkie działanie dobre czy złe Może się zdarzać dowolnie. Chyba , że TV narobi hałasu Bo wykryje, że w rodzinie zastępczej od czasu do czasu nagle umiera dziecię Z przyczyny znęcania się nad nim W domu, gdzie trafiło Odebrane z rąk płaczącej, własnej rodziny. O Polsko! Gdzie ta wspaniała dawna rodzina Czy ma żyć w innych krajach a u nas zginie? A przecież były też i biedne rodziny, Kiedyś matki miały po osiem i więcej dzieci Wychowały, a dzieci wyrosły na prawych ludzi W razie wojny oddawały swoje życie Za tę naszą umiłowaną Polskę Walczyły aby matka była matką Aby nieść w świat wiarę ojców. Nie tylko synowie magnata Walczyli o Polskę z zaborcą, Który niszczył nasze domy i życie Czasem chata ojców była ku ziemi pochylona Kromka chleba na wiele części dzielona Ale synowie byli przywiązani do polskiej rodziny Walcząc o nią, nie bojąc się o swoje życie Wiedząc, że nie jeden z nich zginie. Co się z Tobą stało Ojczyzno Kochana? Ciągle powtarzamy swoje i naśladujemy cudze błędy Czyż przez to cierpień było za mało? Sąd orzeka zabrać dzieci z ich rodziny, bo tam bieda, Bo pracy ojciec, matka nie ma Zgoda! to słuszne prawo- Zabrać dzieci matkom pijaczkom i zabójczyniom Ojcom co katują bezbronne dzieci W pijanym widzie czy w złości Bo nie kochają rodziny, życia Zadowalają samych siebie, Pijąc do nieprzytomności. Ale z normalnej rodziny Pełnej wzajemnej miłości, A tylko biedą gniecionej? W naszym kraju źle się dzieje, Bo choć społeczeństwo się starzeje Nie mogą żyć wielodzietne rodziny bezpiecznie Rodzice nie mając pracy Nie stworzą rodzinie dostatku Czyż nie jest to wielkie dla nas zadanie By nie tylko biznesmen czuł się w ojczyźnie panem Dać ludziom miejsca pracy. O Polacy! Zróbmy coś polskiego, własnego Dajmy przeżyć każdej rodzinie Więcej pracy, więcej serca Wymyślmy takie prawo Aby jeden nie miał za dużo A drugi bardzo mało Ciągle stawiam to samo pytanie Co się z Tobą stało Ojczyzno Kochana Już chcemy uśmiercać starców, babcię Bo jest schorowana i stara Kiedyś dziadka i babci było zadaniem Opowiadać dzieciom bajki A rano szykować śniadanie- Kanapki do szkoły, przedszkola Dziś TV tłumaczy, że bajki czytać trzeba A najlepiej oglądać, o Nieba! Obrazy lecą w bajkach- Zabij tego rycerza, co chce miłość rzucać światu Brat grozi śmiercią swemu bratu I jeszcze gorsze pełne grozy obrazy Padają ohydne wyrazy A nas już to wszystko nie dziwi Dzieci też uczą się bardzo dokładnie Jakim trzeba być brutalnym człowiekiem Matka pod sercem nosi dzieciątko Idzie do lekarza, tam nowoczesne urządzonko Pokazuje coś niemiłego- Dziecię twór nieprawidłowy Trzeba usunąć- wyrok jest gotowy- Wyrzucić do śmietnika, Do unicestwienia, czyli spalenia Matka ryzykuje; urodzę, Bo może być pomyłka maszyny To Coś może być zdrowe- zobaczymy Rodzi- takie ma prawo, ale dziecię kalekie Zabijmy tuż po urodzeniu Przecież obciążać tym życiem Matki ani państwa nie możemy. Polsko kochana, nowoczesna, Myślą naszych uczonych rozbudowana- Wracasz do starożytnej Sparty zwyczajów- Wiesz o czym mówię kochany nasz Kraju, A może do praw Majów? Co się z nami dzieje Ojczyzno Kochana Z każdym rokiem jesteśmy dalej Od naszych dobrych, chwalebnych zwyczajów Wyrzucamy Boga za wiejskie opłotki Wiara staje się ciężarem, Nie chcemy obciążać nowoczesności pytaniem O Boskim stworzeniu Świata I o Bożym raju Nie wygrasz wojny z Panem Bogiem Głowią się ateiści uczeni; Jak udowodnić, że Boga nie było i nie ma. Szarpią się w różnych stronach świata, Krzyczą publicznie i w złości się pienią W salach ogromnych, w domach I rozmowach ulicznych. A śmierć przychodzi cichutko, Czasem szybko, czasem pomału W jej objęcia trafia myśliciel, buntownik, uczony, I potem...... potem cisza, Pamięć o nich zanika Innych historia wynosi na ołtarze, Wiek za wiekiem powtarza imiona Tych co dobrem świat budowali Ale też w pamięci ludzkiej są imiona Ze zgrozą powtarzane I krążą, szukają zła następstw choć wieki przemijają Ale wiary w Boga zniszczyć nie zdołają. A ty człowieku, który chcesz wykrzyczeć Że Boga nie ma głosu w kościele Pomyśl, tyle krzyku z twego serca, Skąd się to bierze- krzyczysz Ja nie wierzę do ludzi nie wierzę A Bóg mi się znudził. Dwudziesty pierwszy wiek- wiara przetrwała A twoja teoria taka mała i głowę już niżej nosisz Bo kark latami pochylił ku ziemi Twoje niegdyś dumne czoło i słabiej krzyczysz, Bo nauka jest partnerem Boga A twoja droga wiedzie do nikąd Polsko, Ojczyzno moja Wiarą Ojców jak pieczęcią podpisana Bądź dumna i harda Jak w wielkiej historii opisano twoje dzieje Nie potrzebne nam obce pseudo- kultury I dzikie życia zasady Czy Polak nie da rady Zachować własne oblicze ziemi? Twórz dzieła wielkiej miary Jesteśmy mądrym narodem Szanując to co stworzyli nasi Ojcowie Wnieśmy na dziś dobro nowe. Twórcze dla życia i bytu człowieka Niech młodzież nie uciekaza chlebem Lepszym życiem Niech polski uczony chwali się przed światem Nowym odkryciem, Jakiego inne kraje pozazdrościć mogą A na konkursach uznanie polskiej myśli Niech będzie nagrodą No cóż, ciągle kręcimy się w świecie złych doradców Bo gdzieś tam w nowoczesnym kraju Moralność młodzieży ktoś uznał zacofaną i nudną Gender! Trzeba młodzież nauczyć w szkołach Jak uprawiać seks publicznie Dzieci w przedszkolach też niech będą pouczone Ze chłopczyk dziewczynce może zrobić brzuszek Niech wie taki maluszek, Że nie musi pytać taty ani mamy Jak zrobiliście dzidziusia. Czy trzeba w tak brutalny sposób Niszczyć dziecinne świata pojmowanie Może już od pieluszek, świat dziecka beztroski Zamieńmy na świat ludzi dorosłych. I co teraz zostanie po marzeniach o miłości Już się mówi o chemii a nie o uczuciowości Młodzież wyzwolona, pełna nowej wiedzy Rzuci się w wir życia pełnego brutalności. Zatrzymajmy nasze obyczaje Zdobywajmy wiedzę krok po kroku Po co obrazowo wszystko pokazywać w nagości Zostawmy sobie trochę intymności Zachowajmy młodzieńcze sny o miłości Tej, dla której dziewczyna zostaje dobrą żoną i matką Z ojcem, który zna słowo przyzwoitość Uczmy młodych dobrej zabawy Bez burd i bójek- upodobania życia A nie bezwstydnego odkrycia części intymnych ciała i sprośnego ich użycia. Bądźmy w mądrości własnej wielcy Nie mali w zachwytach nad tym, Czego nas uczą obce kraje, Tego co złudnym światłem świeci. Można i warto coś zapożyczyć Byle nie tylko błyszczące śmieci, Które przykryją to co nasze, polskie i cenne Kochajmy nasz kraj, bo Ojczyzna to Polska Była , jest i będzie jedyna i bezcenna. Śpiewajmy polskie i po polsku piosenki Twórzmy muzykę z naszych pól i lasów Bądźmy wierni sobie i bierzmy dźwięki Z wieków naszego czasu. Czemu jak papugi powtarzamy to co nie nasze Wszystko się zmienia, a my- ciągle jesteśmy jak na dorobku, Zapożyczamy, zmieniamy Kręcimy się jak na karuzeli Raz wysoko, raz nisko Raz wygrywamy, raz przegrywamy udając pokerzystów Kocham Cię polsko, ale często łzy kręcą się w oku Bo czasem nie widzę w Tobie życia uroku Przeraża mnie to, że nie zawsze jesteś sobą Często złe prądy kręcą Tobą i ciągle Jak uczeń powtarzasz błędy i siedzisz w kozie Nadrabiasz to co miało być wczoraj a przecież tak być nie może. Kocham Cię Polsko i chciałabym widzieć Ciebie W całej krasie dumy i godności Po co zapożyczasz inne wartości, które nie pasują do naszych? Ale... kocham Cię Polsko, bo jesteś, bo jesteś Ojczyzną Moją. Podsłuchana Legenda Kiedy Bóg z Aniołami malarzami Malował kolory kwiatów Małe malutkie kępki jakichś kwiatków Siedziały w lesie koło krzaczków Drżały z pragnienia by je pomalowano Ale niestety w tym ogromie malarstwa Zostały zapomniane Płakały biedne i tak sobie smutne rosły Do następnej wiosny Łezki ciągle parowały Aż do Nieba uleciały Zastukały do bram Boga Proszę Boga powiedziały Co się stało czy koloru brakowało Nasze kwiatki takie małe Czy tak bardzo są niechciane Że zostały zapomniane? Bóg zasmucił się kwiatową mową Daję słowo malowałem wszystkie kwiaty Gdzieście były moje miłe Pomalować was dziś trzeba I w tej chwili dam wam kolor błękitu Z mojego Nieba I też nazwę was imieniem Które będzie wszystkich kwiatów przypomnieniem Już nie tylko żyć będziecie w lesie W ogródkach na grządkach siądziecie Błękitem spokój wnieść w życie potrzeba Kolorem pogodnego wiosennego nieba. maj 2014 Niezapominajki Niezapominajki błękitne jak niebo Uśmiechające się do ludzi W dni pogodne w dni wiosenne W lot ptaków wpatrzone Niezapominajki w moim ogródku Usiadły kępką na grządkę samowolnie Obsiadły i czekają, Przypominają coś lub kogoś Błękitne kolory, wspomnienia z przeszłości Kwiatki drobne malutkie, cichutkie Bez wyraźnego zapachu Ja się cieszę tym błękitem Chociaż nie w tym miejscu rosną Tak jak miłość czasem przyjdzie I odejdzie - do i od Jak to zwykle bywa wiosną. maj 2014 SAMOTNOŚC Samotność krata więzienia umysłu i duszy Z wyrokiem " nikt mnie nie rozumie" To nie chęć bycia w odosobnieniu Od świata który nas otacza Samotność, kryzys dążenia Zrozumienia płytkości i wielkości życia I samego siebie Czegoś pragniemy tęsknimy Sięgamy po wartości "bycia" W myśli drugiego człowieka Zostajemy sami z ciężarem mijającego czasu. Samotność we dwoje- męcząca struktura samotności wśród ludzi staje się chorobą dzisiejszych czasów Samotnie żyjący "singel" z wolności wyboru Twór nowoczesności Zamknięcie się bez bólu w swojej prywatności W zlepku innego "Ja" Samotność to bolesność leżąca kamieniem na sercu i duszy pragnienie by coś zmienić dodać lub ująć Tu rodzi się pytanie dlaczego nie szukać w Bogu tego rozwiązania czyż jest coś wartościowszego od bycia z Tobą Boże? Często nie umiemy czy nie chcemy iść z Tobą Panie Choć wszystko przy Tobie staje się lżejsze do dźwigania Twoje wołanie -"tu jestem" człowieku umęczony poszukiwaniem kolorów wartości życia- zagłusza zgiełk, krzyk reklam, w których nie mieści się nasze pytanie Gzie jesteś Panie Ty Boże wołasz cichym delikatnym głosem Ale człowiek woli użalać się nad niesprawiedliwym losem Trzeba się obudzić Otworzyć szeroko duszy swojej oczy I już nie musisz ty, ja, on, ona być pozbawiona siły zrozumienia życia inaczej Z Nim masz moc by uwierzyć w siebie w idącego obok ciebie człowieka Nie jesteśmy nigdy sami choć często na huśtawce życia czujesz się osamotniony Bóg jest zawsze z nami I w walce z samotnością Jesteś niezwyciężony. TRZEJ KRÓLOWIE Trzej Królowie, magowie idą za gwiazdą betlejemską. Minęły wieki całe i dziś to święte wydarzenie Powtarzamy głosząc Bożą chwałę. Kiedy myśl ludzka próbuje objąć to wielkie wydarzenie Nie umiemy go zmieścić w żadne nasze życia ramy. W Biblii czytamy, słyszymy z ust Kościoła Święto Trzech Króli- Święto Objawienia Jak to możliwe zastanawia się mózg dzisiejszego człowieka I szuka, szuka w nauce potwierdzenia Gwiazdy Betlejemskiej, Pochodu mędrców ze wschodu. Człowiek ciągle zadaje pytanie- Jak to możliwe, że z tak dalekich Z trzech różnych zakątków ziemi, Trzej magowie- ówcześni uczeni Poznali znak Boga w małym Dziecięciu, A Gwiazda wskazywała tę samą drogę- Drogę do Betlejem, do Bożej Rodziny I mają oddać pokłon- królowie magowie- Królowi, w Dziecięciu widząc Bożego Syna. Dla człowieka dziś tak unowocześnionego nauką, odkryciami Odczytującego prawie każde zjawisko przyrody, Wiele powstaje niezgody między wiarą a nauką. A człowiek ciągle szuka Jak ma wytłumaczyć to co Bóg stworzył I dziś nam swą moc objawia A nauka o przestworzach nowe odkrycia stawia. O człowieku! chcesz poznać tajemnicę Boga? Czy nie wystarczy ci twoja wiara, słowa w Biblię wpisane Nie zatrzymuje ciebie żadna Boża przestroga I ojców przez wieki wiara przekazywana? Ciągle chcesz przechytrzyć Jakimiś pokrętnymi odkryciami, myślami- Mądrość, Której Bóg dał ci tyle, abyś schylił czoło- Przed tym co dla ciebie nie zrozumiałe Tak wielkie, choć tak małe Pomyśl! Trzej magowie, każdy na swej ziemi Zostali równocześnie pobudzeni wiarą z ksiąg Proroków, Że właśnie w tamtym roku będzie cud nad cudy. Uwierzyli, choć nie musieli, Przecież też umysły uczonych mieli. Mogli zwątpić, mogli sto pytań postawić, Mogli wiary prorokom nie dawać A przez Heroda inną drogą wracali Aby Boże Dziecię od rzezi ocalić. Pomyśl, skąd wiedzieli, że Dziecię ubogie? Królowie Królowi nieśli bogate dary, Bożej Dziecinie i jego ziemskiej rodzinie, Aby na obcej ziemi, mogli mieć dla siebie I dzielić się z innymi. Mędrcy Świata Monarchowie Gdzie spiesznie dążycie- Z pieśni Modlitewnika- ale ja uniżony człowiek Też Was Królowie zapytam: Czy mogę iść z Wami przez te wszystkie wieki Aby przy Bożej Dziecinie uklęknąć I widzieć w Nim Boga i człowieka I głośno zawołać- Bóg jest z nami! A potem usłyszeć Jego dla mnie pocieszenie...... Aż do skończenia Świata. P.S. Tę rozbudowaną myśl o Święcie Trzech Króli sprowokowało kazanie księdza- gościa w naszej parafii- Księdza Misjonarza z Medżugorii BOŻE NARODZENIE Dziś się Chrystus rodzi, ze Słowa Bożego Nie byłoby nic dziwnego, ale Bóg? To małe dziecię, ta potęga Ta Boskość w żłobie leży? Tak człowieku to dla ciebie Stał się okruszynką małą Abyś się nie bał mówić do Niego Słowem pełnym wzruszeń i szczerości Śpiewać jak umiesz najlepiej, Najdelikatniej z czułością Bo gdybyś stanął przed Jego wielkością Nic byś nie wykrztusił Ze ściśniętej krtani I w ogromie Jego Boskiej Jasności Zgubiłbyś się, zaplątał W swej bezsilnej małości. Przez Dziecię Bóg otworzył ci serce I w duszę wlał nadzieję Że "jutro" to Dziecię pokaże ci drogę I będzie twoim Pasterzem Jednego tylko od ciebie zażąda Abyś mu szczerze uwierzył. Abyś szedł za Nim Nie szedł na skróty Nie potrzebne ci żelazne buty Idź boso, lub weź sandały A zobaczysz jak trud mały Kiedy idziesz za nim- Jak Jego bliskość pozwoli I kiedy się zachwiejesz Podtrzyma ciebie ramieniem życia Oplecie ciebie Miłością w twojej niedoli Z niewoli grzechu też cię wyciągnie Kiedy swoje ręce na krzyżu rozłoży Do Ojca zaniesie twoje łzy i twoją skargę Na życie zbyt twarde. Matce swojej odda pod opiekę- Chroń Matko od złego- powie- Bo to też mój brat I Twoje Matko dziecię. Dziecię na sianku leży Mały Jezus- Baranek Boży Teraz już wiesz, że kolędę zaśpiewać możesz Przed Matką Bożą, przez Niego twoją Pochylisz pokorne czoło Patrz! Jak teraz jasno i wesoło Dziecię nam się narodziło I leży w stajence Lulajże Jezuniu, lulaj Teraz mam odwagę do serca Ciebie przytulić Wziąć w ramiona Dziecię Małe I śpiewać pieśń chwały Między ludzi zanieść radość Tam gdzie smutniej będę pytać -"czy nie wiecie, że tylko przy Jezusie- Dziś na sianku położonym jako małe dziecię, Siebie odnajdziecie?" Niech wszyscy znają wspaniałą nowinę, Że Bóg między ludzi Zesłał swego Syna! Gloria, Gloria, Gloria In Excelsis Deo! GOSPODYNI DOMOWA Gospodyni domowa Czy zupka jest gotowa? Pieczeń upieczona? Kapustka na zimę ukwaszona? Jeszcze w ogrodzie jest robota I nakarmić trzeba kota I pieseczek z głodu szczeka Na obiadek dobry czeka A pracując tu i tam Czy dla siebie czasu mam? Dbać o swoje -siwiejące włosy I posłuchać piękne głosy Co przez radio koncert dają Ależ one czas swój mają Ze tak ciągle śpiewają, śpiewają i śpiewają. O! Już wieczór, czas ucieka Na kolację każdy czeka I koteczek i pieseczek Już nalewam do miseczek Później chlebek - kromek trzy Jemy teraz ja i ty Po kolacji spać gotowe I koteczek i pieseczek ty i ja... W każdy w swym pokoju Czasem myślę sobie-jest niezdrowo Takie życie wieść i kolację późno jeść Ciągle jeść. A! TV już czas otworzyć I zobaczyć cuda świata Kto i z kim znów się zbratał Jak wygląda polska kasa Jaka dola będzie nasza, Kiedy los człowieka Biorą różne ręce. Kto i komu kłania się w podzięce Za złotówki i miliony Kto przestępca a kto niby szalony- Poprawiając pełny trzos Poprawiając ciągle władzy dobry los. Wreszcie późna noc nadchodzi Senność oczy już dotyka Nie ciekawi już muzyka Jutro przecież od nowa Do zajęć domowych Gospodyni musi być gotowa Już słoneczko jest wysoko Gospodyni śpi głęboko Już nie może prędko wstać- Tak jak kiedyś było Przecież latek przybyło I trochę więcej trzeba odpocząć I wolniej ubrać to i owo na siebie A słoneczko tańczy Promyczkami po niebie Do okna zagląda i woła Czy jesteś już gotowa Gospodyni domowa? Kotek, piesek też już wstały Grzbiety swoje prostowały Zabawiając się na zmianę Widząc panią roześmianą No i wreszcie już gotowa Rozbudzona, roześmiana Gospodyni Domowa. GLORIA IN EXCELSIS DEO Boże Narodzenie- przeżywamy Wigilię każdego roku Czekamy na gwiazdkę pierwszą Świecącą na niebie Jezu dziś maleńki Chcę iść do Ciebie Prosić o łaskę Twojej Miłości I Twego mojej duszy zbawienia. Dziś chcę się cieszyć Twoim 2015 narodzeniem W sercach ludzi Pragnących iść razem z Trzema Królami, A może z pastuszkami Uklęknąć przy żłóbku I Twojej Matce zawołać Matko Moja prowadź Zawsze do Twego Syna, Pomóż znaleźć dobroć, miłość i zrozumienie I co znaczy dla mnie dziś Przeżywać Boże Narodzenie. Niech radość zapuka do drzwi naszego domu Niech Bóg rozjaśni ciemne serca kąty Niech uwierzę w Gwiazdę Betlejemską I radosne śpiewy Aniołów I pastuszków zalęknionych i zdziwionych Niech z wiarą mogę zaśpiewać pospołu Z całą rodziną podczas Wieczerzy. Boże Dziecię pobłogosław dom nasz cały Niech żyjemy dla Twej chwały Niech zostanie tylko dobro w rodzinie A co smutne, wykrzywione W ciemne plamy zabrudzone Niech to wszystko już na zawsze zginie. Boże Narodzenie- to nie tradycja To dusz ludzkich odrodzenie Z życzeniami, z kolędami Pokłon Bogu oddany. Gloria, Gloria in Excelsis Deo! CHOINKA Stoi choinka piękna wystrojona W swojej zielonej szacie Choinka żywa, prosto z lasu W sklep wstawiona, Obok tworów nowych czasów- O różnej zieleni i mnogości formy iglanych liści Stoi tłum ludzi z dziećmi i myśli Która ładniej będzie wyglądała podczas Wigilii A która będzie się lepiej prezentowała Ubrana w ten strój Bombkowo- lampkowy ? A mama pyta córeczkę Którą chcesz choineczkę? Pani sprzedająca zachwala przekonywująco -Praktyczniejsza ta sztuczna- -Proszę popatrzeć jak pięknie zrobiona Jak piękną zielenią zabarwiona- Wiele lat będzie mogła stać w pokoju I wygląd nie będzie stwarzać niepokoju- Gdzie wyrzucić stare, wyschnięte drzewko, Jak wyczyścić dywan z zeschniętych, kłujących igiełek Kiedy czas będzie rozebrać z bombkowych świecidełek. Po cóż więc mnie tu postawiono Myśli żywa choinka Po co mi życie w lesie zabrano, Kiedy sztucznej, martwej choince Tyle zalet dano? Skarży się choinka do kupującego tłumu Czy oni nie mają rozumu? Najpierw mnie ścieli, Postawili między sztuczne-niby choinki Przecież one zapachu lasu nie mają Powietrza nie oczyszczają Mają w sobie ładunki elektryczne Bo powstały z reakcji chemicznej- Ale co tam, niech one ludziom służą Jak najdłużej Niech tylko dadzą spokój z wycinką I życie iglastych lasów przedłużą. Ładnie wyglądam- mówi choinka z lasu Wystrojona w błyskotki wigilijnego czasu. Potem już gorzej ze mną się dzieje Kiedy na śmietniku znajdę się wypchnięta Oj, dla wigilijnych choinek Dola jest przeklęta. Choinka w sklepie tak stała i rozmyślała I chciała być kupiona Potem wystrojona Słuchać pieśni kolędowych Mieć korzenie w dużej donicy Nie ścinana, -hodowana, Wystawiana do ogrodu, lub stać na tarasie Wnoszona, ubierana w złote kule i anioły Słuchać kolęd w wigilijnym czasie. A ludzie siadają z opłatkiem za stoły Wieczór jest miły, na mnie spoglądają Z pod moich gałęzi prezenty wyciągają Cieszą się i mnie podziwiają. Ja też mam radość w choinkowym soku, Że przeżyję do Nowego Roku ubrana, podziwiana, Chociaż później rozebrana ale żywa Będę wiele lat dobrym ludziom Swym żywicznym zapachem służyła. JESIEŃ Jesienny czas mruczy kołysankę Zegarowi zimnych godzin Dla resztki liści spadających Na wilgotną ziemię Wczoraj słońce przysłało pozdrowienie Rozchylając chmury jak gęste firanki Dla dnia, w którym ludzie są zmęczeni Dla uśmiechu ziemi po mgle porannej I smutnym drzewom, Stojącym jak nagie panny snu spragnione Oczekując na białą kołderkę śniegowego puchu Jesień- smutna bez złotych liści i babiego lata Kołyszącego się w cichym oddechu wiatru Bez igrających z uśmiechającą się rosą Promyków słońca Smutna- z chmurami ociężale wiszącymi Nad szarymi konarami drzew Ptakami-gośćmi z czarnymi piórami-gawronami Jeszcze parę oddechów dni jesieni I płatki śniegu rozweselą nasze spojrzenie Na czas, który uciekając wychodzi nam naprzeciw- Dzień po dniu i będzie- Boże Narodzenie
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |