twarzą w TwarzODKRYWANIE TOŻSAMOŚCISetny numer Weroniki - to ten odczytuję jako zaproszenie do wdzięczności, do wielu wspomnień i refleksji. Nierozerwalnie łączę w pamięci te stare - dziś, z perspektywy obecnych możliwości technicznych - bardzo proste broszurki z początkami mojego pe wołania. Z pewnością dla wsp6ł czesnego młodego człowieka tamto drżenie serca, z jakim oczekiwałam ke lejnego numeru w szarej kopercie, sta rannie zaadresowanej drobniutkim cha rakterem pisma aostry Łucji, może wy dawać się czymś co najmniej dziwnym. Dziś, w dobie szybkiego przepływu informacji, tamto wyczekiwanie wspŠ mina się jak doświadczenie sprzed na szej ery. A to zaledwie dwadzieścia kilka lat... Wracam więc dziś do tamtego czasu i nie tyle tęsknię za wzruszeniami towarzyszącymi wtedy lekturze Weroniki, co przyglądam się sobie sprzed lat. Wiele w tym obrazie zatarł czas, ale to, co mocno wyryło się w pamięci serca, to odnajdywanie tożsamości i radość dzie lenia jej z innymi. PrzezWeronikę, przez zawarte w niej treści o wynagradzaniu, Pan wydobywał ze mnie to, co sam złe żył w głębi mojej osoby - pragnienie bliskości z Nim, dzielenia Jego losu. Na początku to zaproszenie odczytywałam tak jak umiałam. Bardziej jako wez wanie do zadań specjdnych - tak rozumiałam wtedy wynagradzanie. Jesz cze w nowicjacie i po ślubach czułam się jak komandos przygotowywany do wy jątkowej misji. Potrzebowałam wiele bezradności, żeby zobaczyć, że Pani zależy na mnie, ne na dziełach, które czynię. Przestawienie akcentu z "byci; narzędziem" na bycie narzędziem "W Jego ręku" dokonywało się latami wciąż się dokonuje. To dlategp kiedy potem przez krótki czas sama redagowałam Weronikę, próbowałam zmie nić jej nazwę na tworzą w Twarz Może nie był to najlepszy pomysł, bo pismo żyło już swoim życiem i wiele osól utożsamiało się z jego nazwą. Ale moin zamysłem było pokazanie Bożego wez wania bardziej jako zaproszenia do bli-s kości z Panem, do trwania z Nim twarz; w Twarz, niż do konkretnych zadań nawet tak pięknych, jak czyn Weronik znany z rozważań drogi krzyżowej. Roz wagą i mądrością kolejnych redaktore pisma było zachowanie obu członóv tytułu. Dziś wiem, że nie o nazwy ti chodzi, ale o dzielenie się powołanien jako bezinteresownym darem. To Boże zaproszenie nie jest czymś, co mam ju za sobą, choć wybór drogi życiowe dokonał się w moim życiu wiele lat te mu. Rzeczywistość powołania jest ciągi' przede mną, bo Pan wciąż mnie szuka nie zmęczył się wołaniem mnie po imieniu. On jest Tym, którego miłośi określa moją tożsamość, który każd dzień uważa za dobry do spotkania z" mną i który budzi się pierwszy, b spojrzeć na moją bezbronną podcza snu twarz... s. Róża Brewczyńskc redaktor pisemka "twarzą w Twarz w latach 2007-2009 Tekst pochodzi Biuletyna Sióstr Obliczanek "Weronika" nr 3/2017
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |