Rosca de huevo
Panama od kuchni Panamczycy są bardzo gościnni. Kochają śpiewać i klaskać. Na ulicy cały czas trwa fiesta. I to nie z okazji ŚDM. Tak jest tutaj co dzień - mówi Przemek Puzio, student prawa na UKSW, uczestnik Rejsu Niepodległości. W Panamie spędzi 18 dni. Zanim rozpoczną się wydarzenia centralne, z grupą z diecezji tarnowskiej stacjonuje w Anton w diecezji Penamone. - Nasza miejscowość ma około 15 tys. mieszkańców. Kościół jest tutaj wypełniony po brzegi. Trafiliśmy na uroczystości odpustowe ku czci Chrystusa Esąuipulasa. To krucyfiks, który cudownie ocalał z katastrofy statku. Na święto przybyło bardzo wielu ludzi, również z innych krajów, by 15 stycznia iść w czterogodzinnej procesji - opowiada Przemek. - Jest pięknie. Do oceanu mamy 15 minut samochodem, wokół dżungla i wspaniałe wodospady. Dopiero dziewiąta rano, a już jest 35 stopni - relacjonuje. - Panamczycy, pomimo gorącego klimatu, jedzą bardzo tłusto. Królują plantany (specjalny rodzaj bananów) smażone na głębokim tłuszczu. Byłem na plantacji, owoce na surowo są niejadalne, ale po wysmażeniu naprawdę pyszne. Podaje się je do wszystkiego: jako dodatek do mięsa czy przekąskę w postaci chipsów - mówi Przemek. Chwali zupę z batatów i tamales - "gołąbki" wypełnione ciastem kukurydzianym i mięsem z kurczaka. - Można powiedzieć, że j mają tu wiecznego grilla. Często podają smażone kiełbaski, żeberka, bekon - wymienia. - Najciekawszą potrawą, jaką jadłem, było mondongo. To flaczki "na sucho" - podawane nie jak u nas w postaci zupy, tylko z makaronem - opowiada. - Mają tu też bardzo pyszne i tanie drożdżówki. Wszystko jest bardzo słodkie.
Sylwia Uryga Tekst pochodzi z Tygodnika ![]() 27 stycznia 2019
[ Powrót ] |
[ Strona główna ] |
|