Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Na ziemi Boryny

Symbolem polskiej wsi stały się dzięki swojej zwyczajności. Właśnie to miejsce, położone raptem kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, opisał Władysław Reymont w "Chłopach".

Pociąg wolno zatrzymuje się na stacji Lipce Reymontowskie. Na peronie pusto, nawet nie ma komu powiedzieć "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!", żeby było jak w powieści. Kiedy idzie się główną drogą, łatwo można wejść w jej nastrój. Wszystkie najważniejsze instytucje, główne ulice i miejsca nawiązują bowiem do "Chłopów" i ich autora. Aleja Reymonta, równolegle z nią: ulica Dominikowej, w prawo Boryny. A oprócz tego dwie szkoły: pierwsza jeszcze z 1928 r. - Kiedy powstawało gimnazjum, nikt nie miał wątpliwości, że będzie imienia Reymonta - śmieje się Danuta Łaska, przewodnicząca Rady Gminy. - Dalej Biblioteka Reymonta, Muzeum Reymonta. Jest też Amatorski Zespół Regionalny im. W. S. Reymonta założony w 1932 r. jako wyraz wdzięczności dla pisarza za rozsławienie Lipiec oraz fundacja jego imienia, którą mam zaszczyt kierować - dodaje pani Danuta.

Tylko niewielkie wzgórze nazywane jest przez mieszkańców Górką Nowaka, Pojawiły się w pewnym momencie zakusy, aby nazwać je Górką Reymonta, ale miejscowi radni w porę się zreflektowali. Bez przesady! Ze wzgórza widać "skupione zagrody jak liszka zwinięte" i inne miejsca, na które patrzył kiedyś Reymont, a których opis znajdziemy na stronach jego powieści.

DUCH REYMONTA

- Kiedy przyjechałam tu 21 lat temu, poczułam lekkie rozczarowanie widokiem nowoczesnej gminy. Wtedy nie było tu nawet tego stawu na środku wsi, pięknie opisanego w powieści, bo chciano go kiedyś pogłębić i woda uciekła - opowiada Danuta Łaska. - Teraz jednak wiem, że pomniki są tutaj przede wszystkim w ludziach. W 1998 r. powstała fundacja, która przyjęła sobie za cel odbudowę tych Lipiec, których turyści poszukują. Zaczęło się zbieranie wszystkich eksponatów, które mógł znać Reymont, przebywając tutaj. Ściągnięto drewniane chałupy z tamtych lat. kryte strzechą i postawiono je na terenie starej manufaktury, gdzie utworzono skansen. Włącznie z muzeum i wszystkimi pamiątkami ma to utworzyć wkrótce Światowe Centrum Reymontowskie.

- Chcemy zgromadzić wszystko, co Reymont napisał i co o nim napisano - mówi Danuta Łaska. - Chcielibyśmy organizować tu w przyszłości różne imprezy, seminaria, "zielone szkoły" i szkolenia na temat Reymonta.

W Lipcach działają aż 4 muzea: Centrum Reymontowskie Zagroda Ludowa, Muzeum Regionalne im. Wł. St. Reymonta, Muzeum Czynu Zbrojnego oraz Galeria Staroci i Pamiątek Regionalnych.

- Nasze muzea to coś niespotykanego na skalę światową. W tak małej gminie, co krok możemy natrafić na wystawy, gdzie ludzie chcą się podzielić swoimi skarbami - zachęca Jerzy Murgrabia, wielki pasjonat wsi lipieckiej, dyrektor Muzeum Czynu Zbrojnego, członek Amatorskiego Zespołu Regionalnego, od 15 lat Boryna w przedstawieniu "Wesele Boryny".

- Ja sam zebrałem 100 różnych wydań "Chłopów", w tym niemieckie z 1912 r., skróconą wersję argentyńskiego, powieść przywiezioną z Izraela, Węgier i Czech a także wiele polskich. Oprócz tego mam jeszcze kilkadziesiąt wydań "Ziemi Obiecanej", wycinki prasowe, które trzymam w specjalnych teczkach, broszury o Reymoncie i wiele innych pamiątek, które o ile znajdą kiedyś odpowiednie miejsce, zostaną pięknie wyeksponowane. Na razie są udostępniane jako pomoce przy pisaniu prac magisterskich o Lipcach, o muzeach lipieckich, czy o Reymoncie, sam również służę dodatkową pomocą - deklaruje Jerzy Murgrabia.

- Kiedy organizowałam izbę regionalną w szkole, dzieci narzekały, że będzie jak na wsi. Zrozumiałam wtedy, że muszą coś zrobić, aby nie porównywały się do miasta i poczuły swoją wyjątkowość. Dziś, kiedy jadą na wycieczkę i mówią, że są z Lipiec Reymontowskich, słyszą: Ooo! z tych Lipiec? - opowiada Danuta Łaska. I są bardzo dumne, że mieszkają może na wsi, ale rozpoznawanej wszędzie.

REYMONTIADA

Hucznie jest tu co roku obchodzony Dzień Reymonta. - Zaczyna się zawsze w Łodzi, gdzie od ul. Piotrkowskiej do stacji PKP idzie barwny korowód przebierańców inspirowany twórczością Reymonta - opowiada Elżbieta Nowak, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury. Około 200 osób wsiada potem do specjalnej ciuchci retro z lokomotywą parową, która jedzie do Lipiec, zatrzymując się na niektórych stacjach, gdzie odbywają się występy teatralne. Jest to specjalne połączenie "Ziemia obiecana - Chłopi". Główny festyn odbywa się jednak w Lipcach, gdzie tysiące przyjezdnych i mieszkańcy wioski bawią się do późnego wieczora.

Z obchodów.mógłby się nieźle uśmiać sam Reymont, bo kiedy ostatnio zorganizowano konkurs na sobowtóra pisarza, bezsprzeczną wygraną mogła poszczycić się pleć piękna. Oprócz tego, corocznie organizowana jest także "reymontiada", czyli konkurs wiedzy o Reymoncie, w której biorą udział uczniowie szkół związanych z noblistą.

- W szkole staram się organizować czasem dyskusje licealne dotyczące różnych aspektów "Chłopów". Najwięcej emocji wywołuje zawsze wątek Jagny i Boryny: na ile zrozumieć, a na ile potępić ich zachowanie. Kiedy śledziłam pierwsze reakcje po publikacji "Chłopów", to było widać, że ludzie mieli żal o wmieszanie Lipiec w takie awanturnicze życie, bo Jagusia przysparzała potem mieszkańcom różnych kłopotów - mówi pani Nowak.

Podobno któregoś razu pątnicy, którzy szli do Częstochowy zaczepiali mieszkańców Lipiec: "to u was takie Jagny mają?". Ci strasznie się wtedy obrazili i odpowiedzieli, że "takie Jagny to są wszędzie!". Ale żal i bunt wobec Reymonta w nich został. Później, kiedy wiele osób zaczęło tu przyjeżdżać i interesować się wsią, podejście mieszkańców do autora powieści stało się inne.

MOGIŁA DLA BORYNY

- A myśli pani, że on tu naprawdę mieszkał? - powiedział jeden z mieszkańców, którego pytam o drogę do domku dróżnika. O zamieszkaniu Reymonta w Lipcach wciąż się bowiem dyskutuje.

Wiele lat temu Adam Drzymała-Siedlecki, pisarz i przyjaciel Reymonta, zastanawiał się dlaczego autor "Chłopów" wybrał właśnie Lipce. Zestawiając jednak okoliczne pańszczyźniane wsie, zauważył, że nie wytworzyły one takiej pięknej kultury ludowej. Tutaj Wypracowana była koncepcja chłopa arystokraty, który zna swoją wartość, żyje w rytm pór roku, zgodnie z tradycją i jest bogobojny.

Tych, którzy zdecydują się na wycieczkę do Lipiec, warto zachęcić, aby na tamtejszym cmentarzu poszukali grobu Boryny. Tak! To nie pomyłka! Podobno turyści przyjeżdżający dawniej do Lipiec na tyle uwierzyli w całą historię, że często szukali tej mogiły. Trudno się im dziwić, bo miejscowość autentyczna, pogrzeb opisany w książce. A i sam Boryna podobno faktycznie istniał. Wywodził się prawdopodobnie z pobliskiej Woli Makowskiej. Był bogaty, cieszył się autorytetem. Miał nawet żonę Jagnę, tyle tylko, że pierwszą. Miał też syna Antka, ale ten miał ponoć zdrowe relacje ze swoją matką.

Towarzystwo Przyjaciół Lipiec Reymontowskich zdecydowało więc w 1958 r. postawić Borynie symboliczną mogiłę. Podobnie stało się też z najstarszym lipieckim budynkiem zwanym "Domkiem Reymonta", w którym miał mieszkać. Wyróżniono go tablicą pamiątkową i w sezonie letnim pielgrzymują tam turyści, mimo, że oddalony jest około 2 km od centrum Lipiec. Dzisiaj domek zamieszkiwany jest przez rodziny kolejarskie.

NAJSŁYNNIEJSZY KOLEJARZ

Kiedy Reymont przyjechał do Lipiec, za cały majątek miała mu wystarczyć mała walizka. Nie udokumentowano, ani nie zachowano żadnych przedmiotów, których mógł wtedy używać.

- Zostały po nim tylko jakieś drobiazgi: krzesło, stół, które mogą znajdować się w rękach potomków. Jednak też nie bezpośrednio jego, bo noblistą nie miał dzieci. Miał za to siedem sióstr - mówi Zbigniew Jagiełło, dyrektor Muzeum im. W. S. Reymonta. - Kiedyś jego siostrzenica przyjeżdżała i opowiadała o nim, ale ona też już nie żyje. Jedyną, ale autentyczną pamiątką znajdującą się w zbiorach muzeum jest bryła soli z Wieliczki z tabliczką "Ziemia wielicka Reymontowi w hołdzie 15 sierpnia 1925 r.", którą dostał na krótko przed śmiercią na święcie ludowym w Wierzchoslawicach - pokazuje dyrektor.

Reymont pracował w Lipcach przez 3 lata jako pomocnik dozorcy plantowego kolei warszawsko-wileńskiej na odcinku Krosnowa-Rogów i Krężce-Lipce. Chodził wzdłuż torów i pilnował robotników kładących podkłady. Po pracy lubił zajrzeć do lipieckiej karczmy. Tam było centrum życia kulturalnego wsi, wszystkiego można się było dowiedzieć. Stamtąd wynosił różne historie, które potem opisywał.

Anegdota mówi, że kiedy za długo przesiedział w karczmie i nie zdążył wrócić na odległą kwaterę, to miał "w odsieczy" zaprzyjaźnionego stolarza, który mieszkał koło stacji. Ten po znajomości pozwalał czasem Reymontowi przespać się w nowiutkiej... trumnie. Podobno pewnego dnia pisarz obudził się dopiero w okolicy cmentarza, niesiony w żałobnej procesji. Może i to gdzieś opisał, tylko nikt jeszcze nie odnalazł rękopisu. Zatem wszystko przed nami!

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej