Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Wiślany patrol

Niczym w "Słonecznym patrolu" codziennie wyruszają z posterunku w Porcie Praskim, aby ratować życie i zdrowie przebywających nad Wisłą. I tak od 90 lat.

O tym, że policja może patrolować drogi nie tylko asfaltowe, ale i rzeczne, przekonał się ostatnio Bartek, który chciał popływać wzdłuż jednej ze stołecznych plaż i dostał upomnienie od policji.

- Widział pan ten znak? Na wszystkich warszawskich plażach obowiązuje zakaz kąpieli. Niezastosowanie się do zakazu grozi grzywną w wysokości od 50 do 500 zł - usłyszał głos z motorówki, która nie wiadomo kiedy pojawiła się niedaleko brzegu.

- Nie ma zakazu kąpieli w Wiśle, obowiązuje on tylko w niektórych miejscach, tam, gdzie miasto zorganizowało plaże i postawiło znaki "zakaz kąpieli". Ale jeżeli ktoś się uprze, to pójdzie 300 metrów dalej i tam policjanci wobec takiej osoby, która jest dorosła, trzeźwa i świadoma nie mają podstaw do interwencji. Chyba że wypływa na szlak wodny, bo nie można przepływać Wisły wpław, czyli z jednej strony na drugą - tłumaczy aspirant sztabowy Paweł Brzeziński, rzecznik prasowy Komendanta Komisariatu Rzecznego Policji. - Interweniujemy za każdym razem tylko w przypadku dzieci pływających bez opieki.

Ale nie znaczy to, że policja rzeczna nie ma co robić. Głupich pomysłów ludziom nie brakuje. Po 16 latach pracy w policji można już opowieściami sypać jak z rękawa:

- Kiedyś nad Warszawą rozpętała się straszna burza i wichura. Trzech panów, bardzo dobrych ratowników, założyło się, który będzie dłużej wisiał pod mostem. Wszyscy wpadli do wody i mimo umiejętności szybko by się utopili. Ratownikom ledwo się wtedy udało ich uratować - opowiada Paweł Brzeziński.

- Najgłupsze wypadki zdarzają się w wyniku tzw. "zakładów o flaszkę", na przykład: komu pierwszemu uda się przepłynąć na drugi brzeg. Kiedy ta brawura jest podlana alkoholem, o wypadek nietrudno.

CUDA NA WODZIE

Codziennie patrolują brzegi rzeki, więc każdy kilometr wiąże się z jakimś przeżyciem. W pamięci wciąż mają wypadek sprzed miesiąca, kiedy pędzące subaru wjechało na Wisłostradę, przecięło pas zieleni i z przeciwnego pasa runęło bulwarem w kierunku Wisły. - Widzi pani tę zniszczoną ławkę i pocięte krzaki?

- pokazuje sierżant sztabowy Dariusz Saborski. - To właśnie tu kierowca wyznaczył "nową drogę". Tylko cudem samochód nie runął do rzeki, zatrzymał się na krawędzi ż maską już w wodzie. Drugi cud, że akurat na tej ławce nikt wtedy nie siedział.

Wisła jest specyficzna; gdyby była uregulowana, a woda przezroczysta - to wiadomo by było, czego się można spodziewać. A tak, niektórych zagrożeń w ogóle nie widać.

- Małżeństwo z Otwocka wychowało się nad rzeką i oboje myśleli, że niczym ich ona nie zaskoczy. Mężczyzna był marynarzem i doskonale umiał pływać. Z dwójką dzieci weszli do wody po kostki i spacerowali wzdłuż brzegu, ale w pewnym momencie pojawił się uskok. Rodzice wpadli do wody, a silny prąd momentalnie porwał ich na środek rzeki. Ich dobermanowi udało się uratować jedno dziecko, młodsze. Wyciągnął je na brzeg i popłynął po starsze. Próbując je ratować, utopił się razem z resztą rodziny. Zanim przyjechała policja, wszyscy byli pod wodą - opowiada starszy sierżant Andrzej Chomicki.

Na wysokości jednej z plaż policjanci proszą o szczególną ostrożność. Powoli mijamy jedną z wielu opasek, czyli wypustek, które nie pozwalają rzece na zabieranie brzegu. W pewnym momencie spokftjna do tej pory woda zaczyna kręcić wiry i przyspieszać. Nurt bez ostrzeżenia zaczyna kołysać łódką jak papierowym statkiem. Doświadczenie kierowcy łodzi nie pozwala jednak wpaść jej w wir i po chwili znajdujemy się już w spokojnym nurcie. - Widziała pani, co się działo z naszym silnikiem, który waży ponad tonę? A jakie szansę miałby człowiek? - pyta sierżant Saborski. - Gdyby jeszcze poddał się nurtowi, to mógłby ocaleć, ale jak zacznie z nim walczyć, to już po chwili idzie na dno.

Wisła jest jedną z najniebezpieczniejszych rzek. Z daleka wygląda spokojnie, dostojnie, ale pod wodą kłębi się żywioł. Do tego co roku rzeka zmienia koryto, trzeba więc sondować drogę, żeby mniejsze statki nie zawadziły o dno. Szlak żeglowny wyznaczają kolorowe bójki, corocznie ustawiane przez wyznaczonych szlakowych. Policjanci na bieżąco monitorują jednak głębokość wody. - Zazwyczaj utrzymuje się w granicach 2-3 metrów, ale proszę spojrzeć tutaj - wola sierżant Saborski. Na wysokości jednego z filarów mostu monitor pokazuje nagle ponad 9 metrów!

TA PRACA UCZY POKORY

- Naszym największym osiągnięciem jest zawsze uratowanie człowieka. Tego nie da się porównać z niczym - mówi nadkomisarz Marek Gago, zastępca komendanta Komisariatu Rzecznego Policji.

- Nie mamy się czego wstydzić. Jesteśmy policją XXI wieku i zagraniczne jednostki podziwiaj ą nasz sprzęt - zapewniają policjanci. - W tej chwili dysponujemy 23 łodziami, mamy 2 poduszkowce i nową łódź Airboat od Urzędu Miasta. To najnowsza konstrukcja amerykańska, sprawdzona po kataklizmie "Katrina". Może pływać po płytkiej wodzie, pokonuje też krzaki, plaże, mielizny i jest bardzo szybka, osiąga prędkość ok. 120-150 km/godz., podczas gdy zwykły poduszkowiec osiąga ok. 40-60 km/ godz. Oprócz tego mamy jeszcze ąuady i samochody terenowe, a dzięki uprzejmości Komendy Głównej śmigłowiec, który może oblecieć cały nasz rejon w 3 godz. Niektórzy słono płacą za takie rozrywki, które my mamy na co dzień - śmieje się rzecznik prasowy.

Główne zadania "szuwarków", jak ich czasem nazywają, to troska o bezpieczeństwo osób przebywających nad wodą, niesienie pomocy tonącym, pilnowanie przepisów prawa wodnego i żeglugi, ochrona środowiska i zwierząt, łapanie kłusowników, a także kontrola jednostek pływających i stanu trzeźwości sterników.

- Tu przepisy są takie jak na drodze: do 0,2 promila mamy do czynienia z wykroczeniem, więcej to już przestępstwo. Można za to stracić uprawnienia do żeglarstwa, sportów motorowych i prowadzenia pojazdów, bo na wodzie jest również droga - mówi st. sierż. Andrzej Chomicki.

Przez całą dobę nad bezpieczeństwem przebywających nad wodą czuwa dwuosobowa załoga dyżurna, która jest w stanie dotrzeć do rejonów w granicy Warszawy w ciągu kilku minut.

- Najczęściej do wypadków dochodzi nad Zalewem Zegrzyńskim: ktoś wypadnie za burtę, komuś wywróci się łódka, zderzą się dwie motorówki, ktoś wypłynie na środek jeziora i nie ma siły wrócić - mówi asp. szt. Paweł Brzeziński.

W różnych rejonach Wisły policjanci patrolują brzegi i płyną na każde wezwanie. Jeżeli jednak chodzi o ratowanie życia - płyną wszyscy, bo nie wiadomo, która łódź będzie pierwsza.

- Niedawno mieliśmy wezwanie, że na wysokości Tarchomina, 20 km stąd, kobietę porwał nurt. Wypłynęły dwie załogi, w tym nasza nowa łódź, na której pełniłem służbę - opowiada rzecznik prasowy. - Byliśmy 10 min wcześniej, akurat wtedy, kiedy kobieta szła pod wodę. Tamta załoga już by jej nie uratowała. Wisła jest cała niebezpieczna, a ta praca uczy pokory.

Podczas powodzi we wszystkich jednostkach został ogłoszony stan wyjątkowy. Partole były utrzymane całą dobę: 54 osoby pracowały non stop po 12 godz., połowa w dzień, połowa w nocy. - Nasi ludzie patrolowali, czy nie przeciekają wały i umocnienia brzegowe, jednocześnie dbaliśmy o to aby nic się nikomu nie stało na wodzie. Bo w takich sytuacjach zdarzają się ciekawscy, którzy wypływają na rzekę kajaczkiem - relacjonuje asp. szt. Paweł Brzeziński.

PRZEBIERAŃCY W MUNDURACH

Komisariat Rzeczny Policji powstał w 1920 roku i był pierwszym specjalistycznym komisariatem w niepodległej Polsce. Najpierw mieścił się w pobliżu dzisiejszego mostu Śląsko-Dąbrowskiego, po wojnie w budynku zoo przy ulicy Ratuszowej, a w 1969 r. przeniesiono go do Portu Praskiego.

Dawniej obejmował rejon zaledwie 15 km rzeki, w tej chwili jest to 114 km: od 458. kilometra Wisty w miejscowości Szymanowice Małe do miejscowości Smoszewo na prawym brzegu i Nowiny na lewym brzegu, na 572. kilometrze. Ponadto policjanci patrolują 17,5 km Kanału Żerańskiego, 330 hektarów Zalewu Zegrzyńskiego, rzekę Narew od 42. km biegu do ujścia oraz rzekę Bug od 5,2. km do 18. km.

- W zeszłym roku policja wodna przeprowadziła 3303 interwencje, w tym roku do 30 czerwca - 757. W tamtym roku uratowaliśmy 11 osób, nie udało się pomóc ośmiu. Teraz na razie przegrywamy z żywiołem, mamy 7 utonięć i 5 uratowanych - mówi Brzeziński.

- Nie różnimy się niczym od policjantów drogowych, tak jak oni zwracamy uwagę na wykroczenia w ruchu - mówi. - Najczęściej dajemy upomnienia, ale mandaty również się zdarzają. Za wędkarstwo bez uprawnień: 200 zł, wjazd na wały lub rozjeżdżanie obszarów chronionych: 500 zł, niszczenie wałów na terenie rezerwatu przyrody: 1000 zł.

- Staramy się nie karać na każdym kroku. Ludzie przychodzą tu przecież odpoczywać - uzupełnia sierż. Andrzej Chomicki.

- Mamy także inne umundurowanie niż policja: adidasy, koszulki, krótkie spodenki. Kiedyś ludzie dzwonili, że jacyś przebierańcy chodzą nad Wisłą, teraz już się przyzwyczaili - śmieje się rzecznik prasowy.

- Lubię tę pracę, chociaż tylko tak się wydaje, że słoneczko, plaża, woda. Po 12 godz. pływania na słońcu w tę i z powrotem, siedzeniu w kabinie motorówki, gdzie jest gorąco jak w saunie, i do tego często w stresie, nasza praca już nie przypomina kolejnego odcinka "Słonecznego Patrolu" - mówi asp. szt. Paweł Brzeziński.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej