Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Przedszkole wiary

Rodzice marzą, by ich dzieci same ochoczo maszerowaty do kościoła: bez protestów i marudzenia, a potem siedziały wyprostowane i przez godzinę chłonęły Mszę św. Jak to osiągnąć?

Niektórzy po pierwszych próbach zabrania dziecka do kościoła poddają się, zrażeni zachowaniem znudzonego i zniecierpliwionego synka czy córki. Inni mówią, że sami byli w dzieciństwie przymuszani do wysiadywania Mszy św., dlatego swoim dzieciom takiej krzywdy nie wyrządzą. Sama przez całą Mszę św. obserwowałam ośmioletnią dziewczynkę, która była pochłonięta grą elektroniczną do tego stopnia, że nie wstawała, nie klękała i nie żegnała się w odpowiednich momentach. Może dlatego, że nie tylko nie widziała, ale i nie słyszała, co się dzieje, bo na uszach miała słuchawki. Wiele wytłumaczyło mi zachowanie jej mamy: ziewała, rozglądała się znudzona po świątyni, automatycznie mamrotała teksty modlitw, a pieśni nie śpiewała wcale.

Warto sobie uświadomić, że formacja religijna naszych dzieci wynika z naszej własnej. By ją pogłębić, dobrze jest nie tylko sięgać po dziecięce lektury traktujące o Mszy św., ale także po katechizm dla dorosłych. Właśnie ukazała się nowa propozycja w tej dziedzinie, "Taka jest wiara Kościoła" przygotowana przez najstarsze chyba w Polsce jezuickie wydawnictwo WAM. Można ją pokazać nawet dziecku, bo ma znakomite ilustracje biblijne; pokazując "obrazki" można wyjaśnić, że katechizmu uczą się wszyscy, dorośli też.

OD OSESKA

Na schodach kościoła po Mszy św. dla dzieci awantura: starsza pani krzyczy na młodego ojca, że swojej dwuletniej córki, która biegała i głośno śpiewała pod ołtarzem, nie powinien prowadzać do kościoła, skoro nie umie się w nim zachować. Pomijając kwestię, co starsza pani, którą drażnią dzieci, robiła na Mszy dla nich, warto zapytać: gdzie dzieci mają się uczyć zachowania w kościele, jeśli nie w kościele właśnie. W "Dyrektorium w sprawie Mszy św. z udziałem dzieci", wydanym w 1973 r. za pontyfikatu Pawła VI czytamy: "(...) religijne przeżycia w okresie niemowlęctwa i wczesnego dzieciństwa wywierają głęboki wpływ na formację dzieci, dzięki wyjątkowej chłonności religijnej, jaką się one odznaczają" (...) Jeśli tak przygotowane dzieci już od wczesnych lat (...) biorą udział we Mszy św. razem z rodziną, łatwiej zaczną śpiewać i modlić się we wspólnocie liturgicznej, a nawet będąjuż jakoś wyczuwać Eucharystyczną Tajemnicę".

- Myślę, że jeśli dziecko od początku nie doświadczy udziału we Mszy św. jako czegoś naturalnego, później trudno mu będzie wyjaśnić tę potrzebę - mówi Bożena Modzelewska, mama trójki dzieci. - Wymaga to sporo trudu ze strony rodziców, ale mimo wszystkich niedogodności myślę, że warto nad tym pracować - dodaje pani Bożena, której synowie: jedenastoletni Dawid i dziewięcioletni Arkadiusz są ministrantami, a siedmioletnia Emilia nie buntuje się na wieść o niedzielnej Mszy św. Z mężem Wiesławem zawsze w niedzielę modlili się o posłuszeństwo dzieci, a je same powierzali Matce Bożej, która potrafi poradzić sobie z każdym dzieckiem. Ksiądz Paweł Rycyk, duszpasterz przedszkolaków w parafii św. Krzyża, w którym tradycyjnie odprawia się dla nich Msze św., w kilkulatkach rozpoznaje oseski, które niegdyś chrzcił. - Rodzice przyprowadzali je na Msze św. co niedzielę, dziś wszystkie potrafią się zachować podczas nabożeństwa tak, jak należy - mówi ks. Paweł.

WOKÓŁ STOŁU

Biskup Antoni Długosz, zwany "biskupem od dzieci", uważa, że jeśli podczas pierwszych kontaktów z Mszą św. dziecko doświadczy dłużyzny, niezrozumienia i nudy, będzie protestowało przy następnych próbach zabrania go do kościoła. - Dziecko należy zaangażować w czynne uczestnictwo w liturgii - mówi. - Stawiam na modlitwę spontaniczną i na pomaganie dzieciom, by w radosny sposób przeżywały swoją religijność - dodaje. Na odprawianych przezeń Mszach jest dużo śpiewu i ruchu; czytania są uproszczone, a kazania bogato ilustrowane, obrazowe.

Biskup Długosz zachęca do uczestniczenia w specjalnych Mszach dla maluchów. Dzieci Bożeny Modzelewskiej nie miały takiej szansy, ponieważ w ich diecezji w Rudzie Śląskiej takich Mszy nie ma. - Chodziliśmy i chodzimy na Msze dla dorosłych - tłumaczy. - Dziś już nie musimy "aktywizować" starszych synów, bo służą przy ołtarzu. Ale Emilce czasem się nudzi. Wykorzystujemy jej upodobanie do czytania - zauważyłam, że gdy śledzi w książeczce do nabożeństwa poszczególne części liturgii, łatwiej jej się skupić. Myślę, że to, że teraz jest nam łatwiej, jest wynikiem naszych wcześniejszych starań, że zabieraliśmy dzieci do kościoła od małego i tłumaczyliśmy im, kiedy miały taką potrzebę - uśmiecha się pani Bożena.

W domu państwa Modzelewskich niedziela jest dniem odświętnym, którego punktem kulminacyjnym jest Msza św. - Mamy wtedy więcej czasu dla siebie, lepszy obiad, odświętne ubranie. W niedzielę też zawsze rozmawiamy o Panu Bogu. To wszystko jest przygotowaniem do udziału w liturgii i tworzy swoisty nastrój - dzieci zawsze go odczuwały, nawet jeśli we Mszy św. nie uczestniczyły świadomie - podkreśla pani Bożena. Dla niej i jej najbliższych stwierdzenie z Dyrektorium, że uczestnictwo we Mszy św. razem z rodzicami i innymi członkami rodziny sprzyja pielęgnowaniu jej ducha chrześcijańskiego, nie jest pustą literą.

Biskup Długosz mówi wprost: Msza św. jest ofiarą i ucztą. - Ofiarą, bo w czasie jej sprawowania uczestniczymy w śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa, czyli jego ofierze za odkupienie naszych grzechów. Naszą ofiarą jest samo uczestniczenie w nabożeństwie. A ucztą, bo Msza św. daje nam silę, wzmacnia jak posiłek. Jeśli jednak dziecko nie doświadczy, czym jest stół w domu, nie zrozumie także, czym jest ołtarz, czyli stół rodziny parafialnej, przy którym słucha ona Słowa Bożego i spożywa Pana Jezusa. Dlatego tak ważne są wspólne posiłki i rozmowy przy rodzinnym stole. Nie tylko w niedziele - podkreśla Biskup od dzieci.

Niektórzy mówią, że nie chodzą do kościoła, a mimo to są dobrymi ludźmi. Słyszące taki argument dzieci trudno przekonać do uczestniczenia we Mszy św. Ksiądz Piotr Pawlukiewicz w adresowanej do najmłodszych książce "Dzieciom o Mszy św." tłumaczy, że to tak jakby powiedzieć, że w samochodzie mam dobry silnik, więc nie potrzebuję kól. - Pan Jezus chce nas zabrać ze świata grzechu, ale droga jest trudna, dlatego trzeba się do niego przywiązać dwoma linami: Komunią św. (do której przyjęcia potrzebne jest czyste od grzechu serce) i moralnością - pisze. Wspomniana Dyrektywa o Mszy św. z udziałem dzieci także podkreśla jej wartości ogólnoludzkie, tak ważne w rozwoju dziecka od najmłodszych lat. Pokazuje działanie we wspólnocie, sens powitania, umiejętność słuchania, prośby o przebaczenie i udzielenie go, wyrażanie wdzięczności, uczy przyjaźni i obchodzenia uroczyście różnych świąt.

NAUKA DLA CAŁEJ RODZINY

Przed pójściem na Mszę św. dobrze jest dziecku wytłumaczyć, po co tam idzie, Kogo tam spotka i jak się powinno się zachowywać. - My rozmawialiśmy z dziećmi o tym, kim jest Pan Jezus, w jaki sposób i w jakiej "postaci" spotykamy Go na Mszy. Tłumaczyliśmy te zagadnienia i części liturgii, które w danej chwili wydawały nam się potrzebne do objaśnienia, albo którymi dzieci się zainteresowały. Nie staraliśmy się wtłaczać dzieciom wiedzy o poszczególnych fragmentach, wydarzeniach czy słowach - przyznaje Bożena Modzelewska. Jeśli jednak podczas Mszy dzieci ją o coś pytały, starała się odpowiadać krótko i zrozumiale: - Mówiłam np.: "Teraz jest bardzo ważna chwila, ksiądz podnosi Pana Jezusa". - Takie tłumaczenie dzieciom zmuszało nas z mężem do dokształcenia się. To pomaga nam ciągle się rozwijać - podkreśla.

Przed wyjściem do kościoła rodzice tłumaczyli Dawidowi, Arkowi i Emilce, że na Mszy św. należy zachować się inaczej niż w domu czy na dworze. Nie stosowali jednak "rodzicielskiego terroru", należy pamiętać, że mimo potrzeby zaszczepiania w dziecku umiłowania do Eucharystii i całej chęci, żeby dziecko zachowywało się "właściwie", nie możemy go zniechęcać zbyt surowymi wymaganiami. - Nie zrobimy z dzieci mumii, które nieporuszenie wsłuchują się w Mszę - tłumaczy pani Bożena - ale błędem jest także myśleć, że dziecko nic z niej nie wyciąga, choć wygląda, jakby było zajęte czym innym. Kiedy przygotowywaliśmy starsze dziecko do Komunii św., to czteroletnie zaskakiwało nas odpowiedziami na pytania dotyczące przebiegu Mszy i znajomością fragmentów modlitw czy wiedzą na temat gestów kapłana.

Osobnym tematem jest jedzenie i picie podczas Mszy św. Państwo Modzelewscy nie pozwalali dzieciom w kościele jeść czy pić, oczywiście w wieku, kiedy już to rozumiały i mogły wytrzymać godzinę bez jedzenia, u niemowlaka to sprawa poza dyskusją. Dbali o to, by dzieci poszły na Mszę najedzone. Pytali: "Jesteś głodny? Chce ci się pić? Bo w kościele nie ma jedzenia i picia". Nie zabierali cukierków czy chipsów, bo to nie tylko rozprasza same dzieci, ale też przeszkadza innym.

JAK WYTŁUMACZYĆ?

Wdrażanie dziecka w obrzęd Mszy św. dobrze jest zacząć od wytłumaczenia znaczenia gestów. Biskup Długosz jest zdania, że dziecko powinno modlić się całym ciałem. - Jeżeli tłumaczymy dziecku, że swoją postawą stojącą okazuję Bogu szacunek, klękaniem - Jego uwielbienie, a biciem się w piersi wyrażam skruchę, to maluchowi należy pozwolić także na radosne gesty: rozkładanie rąk na znak oddania się Jezusowi, ręce do góry - powiedzenie, że Go kochamy, a klaskaniem, kołysaniem się, tańcem i śpiewem okazujemy Mu radość ze spotkania - wyjaśnia.

Ksiądz Paweł Rycyk, duszpasterz przedszkolaków, dodaje: - Pochylenie głowy możemy dziecku wytłumaczyć jako podanie ręki drugiemu człowiekowi i życzliwość w stosunku do niego. Nie bójmy się prostych porównań do sytuacji znanych dziecku z dnia codziennego. Cóż innego robił Pan Jezus w przypowieściach? - pyta retorycznie. Ksiądz Paweł mówi też, że ważne jest wytłumaczenie dziecku znaczenia kropielnicy. Uczynienie przy wejściu do kościoła znaku krzyża ręką umoczoną w wodzie święconej oznacza gotowość do zmycia z siebie grzechu, co daje uczestnictwo we Mszy św. Nie ma więc potrzeby czynienia tego gestu po odbyciu nabożeństwa.

Ksiądz Pawlukiewicz z kolei zwraca uwagę na całowanie ołtarza przez kapłana na rozpoczęcie Mszy św. Na ołtarzu Pan Jezus oddaje życie za każdego z nas - tłumaczy w książeczce "Dzieciom o Mszy św." - ucałowanie go to oddanie Mu czci. Ucałować ołtarz powinien każdy z nas, ale że za długo by to trwało, wystarczy ładny i głośny śpiew, którym łączymy się z czynnością kapłana. Biskup Długosz na początku Eucharystii proponuje, by zebrane pod ołtarzem dzieci przywitały się z kolegą obok i pozdrowiły rodziców siedzących w ławkach. - W ten sposób łatwiej im jest zrozumieć znaczenie znaku krzyża, który potem wykonują - tłumaczy.

By dzieci bardziej świadomie wypowiadały Akt pokuty, można im to wytłumaczyć na przykładzie odwiedzin u cioci. Gdy idziemy do niej z wizytą, myjemy się i odświętnie ubieramy - pisze ks. Pawlukiewicz - podobnym obmyciem z grzechów lekkich jest wyznanie "Spowiadam się Bogu wszechmogącemu". Ksiądz Rycyk proponuje wtedy, by dzieci w ciszy przypomniały sobie, czym zawiniły, i jeśli były to winy wobec rodziców, zachęca do przeproszenia ich. - Dzieci podbiegają do mam i tatusiów i całują ich - mówi z uśmiechem ks. Paweł. Ma też swoją metodę, by skupić uwagę dzieci podczas czytań. Prosi wówczas, by otworzyły serduszka, bo usłyszą list do nich od samego Pana Boga. Podczas modlitwy wiernych na Mszy dla dzieci księża zachęcają do spontanicznego wypowiadania swoich próśb. - Dzieci robią to bardzo chętnie, a my, dorośli, nawet te prośby, które wydają się zabawne, traktujemy serio, bo dla tego dziecka to ważne. Uczymy dzieci, że każda ich modlitwa będzie wysłuchana - twierdzi ks. Rycyk.

Jak wytłumaczyć dziecku, że w najistotniejszym momencie - podczas Eucharystii - nie wolno się wiercić ani rozmawiać? - Mówię, że to najważniejsza część Mszy św. - podpowiada ks. Paweł Rycyk. - Że zaraz przyjdzie Pan Jezus, a my musimy Go pięknie przywitać. I że musimy być uważni, by Go nie przegapić - tłumaczy. Starsze dzieci zrozumieją już pewnie, gdy im powiemy, że na początku składamy Bogu wino i chleb - symbol naszej pracy. Ksiądz prosi Ducha św., by przemienił je w Ciało i Krew, tak jak to uczynił Pan Jezus. Do wina ksiądz dolewa kroplę wody. Ta kropla wody to my, lud Boży. Dodana do wina nie psuje jego smaku, ale zyskuje od niego wszystko. Bóg zstąpił na ziemię dla nas. My chcąc wejść do nieba, musimy stać się dobrzy i święci - jak Pan Bóg. W ten sposób "starszakom" tłumaczy cud Przemienienia ks. Pawlukiewicz w swojej książce. Biskup Długosz przestrzega przy tym, by nie wmawiać dzieciom, że Pan Jezus jest w "opłatku". - Dzieci rozumieją dosłownie i boją się, że jak ksiądz przełamuje "opłatek", to skrzywdzi Pana Jezusa.

MSZA TO TEŻ ŻYCIE

Po Mszy św. dobrze jest dzieciom pokazać, że życie i Bóg to nie dwie oderwane od siebie sprawy, ale że wszystko, co się w życiu dzieje, łączy się z Osobą Boga. - Czasami po Mszy pytamy dzieci, o czym była Ewangelia, co z niej zapamiętały i wyjaśniamy, o co w niej chodziło - tłumaczy Bożena Modzelewska. - Staramy się też zawsze im okazywać pewne wydarzenia w życiu naszej rodziny jako wynik Bożej obecności. Chcemy, aby przyjęły Boga jako Osobę obecną i działającą - podkreśla pani Bożena i dodaje, że robią to zawsze w formie świadectwa. - Raczej pokazujemy własną postawę niż "wałkujemy" temat.

Ksiądz Paweł Rycyk zaznacza wyraźnie podział ról: - Ksiądz jest od edukacji religijnej. Od wychowywania są rodzice, dlatego to nie ja powinienem zwracać maluchom uwagę, gdy źle się zachowują, a jeśli to robię, to bardzo delikatnie. Dzieci muszą wiedzieć, że kościół to miejsce święte, że nie należy w nim żuć gumy, bawić się zabawkami czy kopać kolegi. Wspólnie z rodzicami staramy się wypracować schematy: żeby dzieci wiedziały, kiedy jest czas na spontaniczną radość, a kiedy na ciszę i skupienie.

Ksiądz Rycyk, choć pracuje z przedszkolakami, to ma świadomość, że to bardziej duszpasterstwo dorosłych. - Mówię do przedszkolaków, ale tak, by przekazać coś przede wszystkim rodzicom - tłumaczy. - Staram się, by z kazania rodzice wyciągnęli taką naukę, by chcieć kontynuować tę myśl w życiu codziennym. Rodzice angażują się w konkursy, które organizuję dla dzieci, np. na najpiękniej wykonany różaniec czy lampion albo rodzinne śpiewanie kolęd. Podczas przygotowań do konkursów dzieci dużo pytają, a rodzice muszą się dokształcić, by im odpowiedzieć. Czasem przychodzą do mnie po poradę. Wspaniałą rzeczą jest moment Modlitwy powszechnej. Dzieci szczerze wypowiadają w niej swoje pragnienia i czasem chlapną coś, co rodziców zawstydzi, np. "żeby rodzice się tak ze sobą nie kłócili". To nie tylko mobilizuje rodziców do pracy nad sytuacją domową, ale także do tego, by wspólnie z dzieckiem pracować w domu nad formułowaniem modlitwy, dzięki czemu sami w sobie także wypracowują taką umiejętność - podkreśla ks. Rycyk. I tu znowu "kłania się" katechizm dla dorosłych i potrzeba ciągłej pracy nad własną formacją religijną.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej