Parady "wolności"W tym roku homoseksualiści zaplanowali urządzenie w lipcu swojej parady w Warszawie. Dlaczego tu, a nie na przykład w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej, czy w Teheranie? Jest na świecie jeszcze wiele stolic państw, których takie parady jeszcze nie zaszczyciły swoją obecnością i raczej tam nie będzie prób ich organizowania.W Unii Europejskiej homoseksualizm jest bardzo intensywnie promowany. Zapisy w tzw. Traktacie Lizbońskim nie pozostawiają żadnej wątpliwości: nie wolno pod żadnym pozorem dyskryminować odmienności seksualnych, ale można bezkarnie, a nawet jest to zalecane przez Trybunał Praw Człowieka (sic!) w Strasburgu, dyskryminować ludzi wierzących, zwłaszcza katolików. "Parady równości" są jednym z przejawów tej promocji; nie tylko są promowane, ale także finansowane szczodrze przez nieujawniających się "sponsorów". Dlaczego homoseksualiści i lesbijki publicznie demonstrują swoją odmienność seksualną? Odpowiedź nie jest łatwa i jednoznaczna, ale wszechwładne media, pokazując parady, przedstawiają je jako przejaw wolności (od czego?) i tolerancji. Nie brak także głosów krytycznych, ale te są mało znane, bo są prezentowane w mediach o znacznie mniejszym zasięgu albo przemilczane, albo też zajadle krytykowane bez oglądania się na ich treść. Parady są krzykiem (a nawet wrzaskiem) poparcia dla homoseksualizmu. Z podstaw psychologii wiadomo, że głośno mówią, a nawet krzyczą ci, którzy nie są pewni swojej racji albo chcą coś wymusić na słuchaczach. Wydaje się, że jednym z powodów tych demonstracji jest głęboko skrywana frustracja ich uczestników. Krzyczą, że są dyskryminowani, chociaż nikt w Polsce ich nie prześladuje. Wynika to prawdopodobnie stąd, że homoseksualistów w społeczeństwie jest niewielu i ich orientacja seksualna nie jest powszechnie akceptowana; są traktowani z pewną dozą niechęci; nie mogą liczyć na normalne traktowanie. Z tego powodu zamykają się w własnych gettach, ale chcieliby, aby ich kręgi miały jak najwięcej członków. Ich nieoficjalny krzyk brzmi - przyłączcie się do nas, niech będzie nas jak najwięcej. Czy Warszawa jest skazana na "taniec wolności" homoseksualistów? Środowiska katolickie przygotowują już protesty, ale ich skuteczność będzie prawdopodobnie niewielka. Ze strony niektórych mediów padają propozycje, aby mieszkańcy na ten dzień wyjechali z miasta. Propozycja pozornie słuszna, ale nie do końca. Wszyscy nie wyjadą, ale istnieje obawa, że wielu będzie chciało obejrzeć widowisko i pójdą je oglądać razem z nieletnimi dziećmi. Na wstrzymanie zgody przez władze Warszawy nie ma co liczyć; już rzecznik pani prezydent zapowiedziała, że nie ma podstaw na wydanie takiego zakazu. Dlatego jedynym sposobem będzie przemilczenie parady przez szczelne pozamykanie okien i sklepików na trasie pochodu. Tu apel do sklepikarzy na trasie pochodu - zrezygnujcie z tych, stosunkowo niewielkich dochodów, które uzyskacie przez otwarcie swoich sklepików na czas parady i zamknijcie je. W czasie żałoby narodowej po katastrofie pod Smoleńskiem społeczeństwo potrafiło się zjednoczyć: niech i tym razem ludzie zjednoczą się i zignorują paradę. W historii jest przykład z głębokiego średniowiecza (podobno bardzo zacofanego), kiedy Lady Godiva w proteście przeciwko niesprawiedliwym rządom swojego męża przejechała nago na koniu przez miasto. Zaapelowała wcześniej do mieszkańców, aby szczelnie pozamykali okna na czas jej przejazdu. I mieszkańcy spełnili jej prośbę. Legenda głosi, że tylko jeden szewc podglądał Lady Godivę przez szparę w okiennicy i za to został ukarany ślepotą. WEDŁUG BADAŃ CBOS Nie akceptuje publicznych wystąpień gejów i lesbijek 64 proc. Polaków, 78 proc. nie zgadza się na zawieranie przez nie małżeństw, a 89 proc. sprzeciwia się pomysłowi adoptowania dzieci przez homoseksualistów. Michał Feliksiak z CBOS, autor badania przypomina, że oprócz osób krytycznie nastawionych do homoseksualizmu, przeciwnikami parady są również ci, którzy twierdzą, że orientacja seksualna nie jest czynnikiem, który powinien być publicznie manifestowany. Na stosunek do obecności osób homoseksualnych w przestrzeni publicznej wyraźnie wpływa deklarowana znajomość gejów i lesbijek. Wśród znających osobiście geja lub lesbijkę 49 proc. ankietowanych jest za prawem do publicznych manifestacji, a 48 proc. przeciwko. Co czwarty Polak (24 proc.) twierdzi, iż zna osobę o orientacji homoseksualnej. W sposób dość jednoznaczny Polacy wypowiadają się na temat możliwości zawierania małżeństw przez osoby homoseksualne. Zdecydowana większość dorosłych (78 proc.) nie zgadza się na wprowadzenie prawa, które by to umożliwiało, a mniej więcej co szósty (16 proc.) nie miałby nic przeciwko temu. Jeszcze silniejszy sprzeciw (89 proc.) budzi pomysł adoptowania dzieci przez pary homoseksualne. Zaakceptowałoby go jedynie 6 proc. badanych. Zdaniem 44 proc. badanych są profesje, których nie powinni wykonywać geje, nieco mniejsza grupa (36 proc.) uważa, że istnieją zawody, w których nie powinny pracować lesbijki. Jeśli chodzi o gejów, najczęściej (77 proc.) pojawiały się obawy o podjęcie przez nich pracy w zawodach: nauczyciela, katechety, pedagoga, opiekuna na koloniach oraz w zawodach kojarzonych z ochroną zdrowia (lekarze różnych specjalności, pielęgniarki, psycholodzy) - 24 proc. Zdaniem 18 proc. respondentów, homoseksualny mężczyzna nie powinien być księdzem. Jan Pabiańczyk
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |