Samotność długodystansowcaAby żyć sam na sam z Bogiem w celibacie, musisz żyć w w samotności. Musisz ukochać cały świat w Bogu, nie żądając od innych dowodów przywiązania i nie dbając o to, czy ich kiedykolwiek doznasz. Jeżeli sądzisz, że jest to łatwe, zapewniam cię, że się bardzo mylisz - pisał Thomas Merton.Nie zazdroszczę kapłanom, gdy wierni oczekują od nich, by byli nadludźmi. Mają być wzorem wszelkich cnót, ulegli wobec najbardziej nawet kuriozalnych oczekiwań, obecni na każde zawołanie, ale tylko wtedy, gdy ktoś woła, no i oczywiście bez żadnych własnych potrzeb. Jednocześnie nie milkną czcze dywagacje o potrzebie zniesienia celibatu, oparte niemal wyłącznie na założeniu, że "ksiądz też człowiek i swoje potrzeby ma". Nie wiadomo więc, czy wymagać od kapłanów samotności, czy ich przed nią ratować. Jedno wydaje mi się pewne: księży dotyka samotność. Jednak bycie samemu nie musi - w sensie słownikowym - oznaczać samotności, a samotność - osamotnienia. Cóż osoba świecka, którą jestem, wie o kapłańskiej samotności? Tym bardziej, że według powszechnego mniemania "świecki nigdy do końca nie zrozumie księdza". Kapłani jednak raczej niechętnie sami podejmują ten temat, a jeśli już, to robią laurki pochwalne. - Najczęściej nie możemy o swoich problemach takich jak samotność mówić osobom świeckim, bo mają tendencję do uogólnień, do kształtowania sobie na tej podstawie obrazu całego Kościoła - mówi jeden z księży. Dlatego w Roku Kapłańskim warto coś o ich samotności - głównie ich głosem - powiedzieć. SAMOTNY PRZED BOGIEM Przede wszystkim samotność nie jest "specjalnością" osób konsekrowanych. Przeżywają ją wszyscy ludzie. Jeśli jednak służy czemuś konkretnemu, ma głębolci sens. Kapłani przez celibat - jak tłumaczy krajowy duszpasterz powołań ks. dr Marek Dziewiecki - "realizują swoje powołanie, by poświęcić się niepodzielnie Panu i Jego sprawom, oddając się całkowicie Bogu i ludziom". Dlatego nieodżałowany ks. Jan Twardowski w wierszu "Samotność" prosił nie "o samotność najprostszą, pierwszą z brzega, kiedy zostaję sam jeden jak palec", i "nie o tę trudniejszą, kiedy przeciskam się przez tłum i znowu jestem pojedynczy, kiedy nie ma do kogo ust otworzyć", ale "o tę prawdziwą, kiedy Ty mówisz przeze mnie, a mnie nie ma". Dlatego św. Bernard zalecał: "Siedź w samotności, nie miej nić wspólnego z tłumem [...] i zachowaj siebie jedynie dla Niego". W samotności, w Namiocie Spotkania Bóg dał Mojżeszowi Dekalog, samotnie dokonało się Zwiastowanie Maryi i modlitwa Jezusa w Ogrójcu, bo Bóg w samotności objawia rzeczy ukryte. - Bóg dał nam samotność, byśmy lepiej mogli zrozumieć siebie i innych. Nie jest ona ucieczką, schronieniem przed obawami, tylko narzędziem obiektywizacji świata, życia, wartości. Nie mam żony, ale to nie oznacza, że nie mam dla kogo żyć. Dla mnie "żona" to każdy człowiek, któremu służę - tłumaczy na swojej internetowej stronie ks. Dominik Poczekaj. - Ksiądz musi być chwilami samotny, ale nie powinien być osamotniony, a tym bardziej wyizolowany. Samotność, brak bliźniego jest czasem obecności Innego. Przed Bogiem musimy być sami, samotni - tłumaczy z kolei w jednym z wywiadów o. Józef Augustyn SJ. Właśnie taką samotność przeżywa zdecydowana większość księży. Ale bywa dobra i zła samotność, a jedna i druga towarzyszy kapłanowi. Nie warto od niej za wszelką cenę uciekać tym bardziej, że tłumaczenie osamotnienia celibatem zawsze jest pewnym nadużyciem. BEZ LUDZI - OSAMOTNIONY - Czy księża czują się samotni? - pytam jednego z zaprzyjaźnionych księży. Zamyśla się chwilę. - Wiesz, niedawno z kursowym kolegą pojechaliśmy pomodlić się przy ciele tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem ks. prof. Ryszarda Rumianka. To był nasz prefekt, potem wicerektor w seminarium, a jeszcze później rektor UKSW. Wielu ludzi dużo mu zawdzięcza. Ale przy trumnie byliśmy tylko my dwaj. Oprócz nas - nikogo. Ponoć jego dewizą życiową było: Respicefinem (Patrz na koniec). Trochę to smutne, nie? - kończy pytaniem. Nawet najlepiej funkcjonujący w swej samotności kapłan potrzebuje ludzi. - Gdy "zasuwasz" cały dzień od rana do wieczora, to nie masz czasu na samotność - mówi jeden z chcących zachować anonimowość księży - ale kiedy wracasz wieczorem do swojego mieszkania, nikt nie czeka na ciebie z niecierpliwością. Owszem, w ciągu dnia ksiądz czuje się potrzebny ludziom, ale gdy przychodzi wieczór - zostaje sam. To samotność długodystansowca, która jest dla nas nie tylko szansą, ale często i dużym problemem - zwierza się. Wtedy można od tego czy innego księdza usłyszeć skargę: "łatwiej się mężowi przytulić do żony niż kapłanowi do zimnego tabernakulum". - Obecność Boga nigdy nie wypełnia braku drugiego człowieka. Raz samotność przynosi pokój i radość, innym razem cierpienie i ból - mówi pytany o to, jak sobie radzi z samotnością, o. Józef Augustyn. Najbardziej samotność doskwiera właśnie wtedy, gdy kapłan czuje się niezrozumiany, odrzucony przez ludzi. - Właśnie rozmawiałem z kolegą, który chciał się wygadać, ponieważ 3 maja otworzył kościół nie o godz. 9.00, jak w powszedni dzień, ale o 9.30 - jak w niedzielę. Pod kościołem czekała kobieta, która przywitała go słowami "z randki ksiądz wraca?". Ona przyszła na Mszę.św.! Ludzie potrafią być dla nas okrutni. A wystarczyło słuchać parafialnych ogłoszeń. Ten ksiądz był pod koniec kwietnia na urlopie. Cały jego odpoczynek prysnął jak mydlana bańka - relacjonuje jeden z proboszczów. Kapłani często dryfują między światem sacrum iprofanum. Bywają sfrustrowani niepowodzeniami na polu ewangelizacji. Wtedy samotność kapłańska dodatkowo przytłacza. Zaczynają czuć się kimś z innego świata, a "antypowołaniowe" media tylko to poczucie wzmacniają. Wg ks. Janusza Paciorka z Tarnowa samotność często dotyka księży, którzy poszli do kapłaństwa trochę z próżności, widząc jedynie zaszczyty, podziw tłumów. Gdy ich oczekiwania się nie spełniły, stają się funkcjonariuszami. Doskonale pełnią swoje obowiązki w parafii, ale po Mszy św. szybko znikają - wsiadają do swoich samochodów, jadąc w nieznane lub zamykają się w swoich mieszkaniach. - Zanurzają się w wirtualną rzeczywistość - telewizja, DVD, Internet, urządzanie mieszkania. Wirtualne również stają się ich kazania, katechezy, bo zupełnie w nich nie ma świadectwa, nie ma ich doświadczeń - ocenia ks. Paciorek. PTAKI W SUTANNACH Pamiętam plebanie pełne ludzi, młodzież "waletującą" u księdza, bo się zagadała do później nocy. Niedawno film "Popiełuszko" przypomniał, że mieszkanie ks. Jerzego było pełne ludzi. To jednak już najczęściej melodia przeszłości. - Dziś jest to źle widziane przez proboszczów i samych wiernych, a przede wszystkim ryzykowne wobec oskarżeń o molestowanie seksualne - komentują ten stan rzeczy księża. Ks. prof. Józef Tischner w wywiadzie-rzece "Przekonać Pana Boga" mówił: "Ksiądz w zasadzie nie ma domu. Przyjrzyjcie się mieszkaniom księży. Są czymś z pogranicza zakrystii, biura, biblioteki i hotelu. Widać, że to pomieszczenie zamieszkuje istota przelotna - na chwilę przysiada, zanim poleci dalej". Ale kapłani-ptaki potrzebują swojego gniazda. Tym gniazdem - w zgodnej opinii bardzo wielu kapłanów - jest świadomość swojego miejsca we wspólnocie kapłańskiej: wspólnocie kapłanów diecezji, jednego rocznika święceń czy na plebanii. I tu - okazuje się - jest największy problem! Bo zdarzają się parafie, w których od wzajemnych animozji kapłanów aż huczy. Wtedy żaden świecki na samotność księdza nic nie poradzi. - Wielość obowiązków zabija w nas jedność kapłańską, o którą często nie umie zadbać proboszcz. Wtedy jest samotność. Dziś nie mamy miedzy sobą takiej więzi, jaką mieli nasi koledzy jeszcze 20 lat temu. Dziś wszyscy się spieszą. Nawet na imieniny życzenia dostajemy SMS-em. I mitem jest, że na samotność dobra jest aktywność. Można być osamotnionym wśród ludzi, w ferworze różnych aktywności - przyznają. IDŹ DO LUDZI! Święci mówili: masz chandrę? Idź do ludzi. Nie siedź sam i nie rozważaj tej swojej samotności. - Samotność jest czymś, co trzeba pokonywać, a nie w tym tkwić jak na rafie, a potem jęczeć i narzekać że jest źle. Nie warto dać się nabrać na to, że samotność to jest jakaś wielka tragedia. Nawet Pan Jezus na krzyżu nie umierał samotnie - przekonuje ks. Janusz Strojny. Przyznaje jednak, że zawsze poczucie samotności jest wołaniem o wspólnotę. Ale chodzić do ludzi też trzeba nie byle jak. Problemu poczucia samotności nie załatwią księżom "kominki" - jak nazywają oni korzystanie z zaproszeń "na obiadki" do rodzin w parafiach. Inna sprawa, że w porównaniu z tym, na co mogą liczyć księża ze strony swoich parafian na zachodzie Europy, polskie rodziny wydają się wybitnie wobec swoich duszpasterzy oziębłe. Sami kapłani zresztą niechętnie z "kominków" korzystają. - Czasem ludzie zapraszają księdza do siebie tylko po to, by załatwić swoją sprawę lub wyczuć go, co myśli, ocenić pod jakimś względem, wysondować i kazać mu się tłumaczyć ze słabości całego Kościoła. Takie spotkania często dzielą ludzi, bo ksiądz do jednych przyszedł, a do innych nie. A ksiądz ma być dla wszystkich. Czasem się też po prostu boimy. Zdarzają się kobiety, które przychodzą i mówią: "zachęcasz: miłujmy się wzajemnie. No to jestem" - opowiadają. Jak więc mogą przeciwdziałać samotności księdza jego parafianie? - Nie usynawiajcie nas, ale bądźcie wiernymi przyjaciółmi - odpowiadają kapłani. Kapłan nie musi być samotny. To zależy od tego, jak swoje kapłaństwo przeżywa. Może być w tym samym momencie samotny i niesamotny. Ostatecznie najwięcej zależy od niego samego. Radek Molenda
Tekst pochodzi z Tygodnika
|