Kara czy pokuta?Jestem człowiekiem starszym, schorowanym i robię coraz częściej podsumowanie życia. Kiedyś jako dość biedny człowiek wykorzystałem naiwność znajomego starszego księdza i nieuczciwie przejąłem jego wszystkie oszczędności. Dobrze inwestowałem i na bazie zdobytych wtedy pieniędzy dorobiłem się przyzwoitego majątku. Myślę, czy to, co zrobiłem, nie było świętokradztwem ? Choroby, na które cierpię, przypominają nawet zewnętrznie trąd biblijny. Czy to może być kara albo pokuta za tamten grzech?Zakładam, oczywiście, że zwrócił Pan to, co kiedyś Pan ukradł. Dopiero wtedy możemy rozmawiać. Kara kojarzy się z mściwością. Mówmy raczej o pokucie. Jest ona wielką łaską, jeśli grzeszący może jeszcze na ziemi przez dobre uczynki, modlitwę i złączone z Chrystusem cierpienie wynagrodzić choć po części wyrządzone zło. Tak jak św. Piotr Apostoł pokutował po zaparciu się Jezusa przez gorzkie łzy, tak każdy z nas może przyjąć przychodzące na niego przykrości ze słowami: "Panie Jezu, przyjmuję to jako pokutę za mój grzech". Pokuta przywraca naruszoną sprawiedliwość. Lepiej też wycierpieć coś tu na ziemi, niż cierpieć w czyśćcu czy - nie daj Boże - w piekle. Przypisywanie konkretnych schorzeń do konkretnych grzechów jest dyskusyjne. Uszczegółowianie sobie kary czy rozpisywanie na czynniki pierwsze pokuty może zaciemniać istotę nawrócenia. Mamy się skupić na powrocie marnotrawnego syna do najlepszego Ojca, a nie rozważać, ile to syn marnotrawny utracił. W historii Kościoła - nie tyle w teorii, co w praktyce - miało miejsce przypisywanie konkretnych chorób do poszczególnych grzechów. Jeśli chodzi o trąd, to odnoszono go raczej do grzechów nieczystych. Jeśli Pan już chce, proszę poszukać w pamięci, czy z przykazania szóstego wyznał Pan w sakramencie pojednania wszystkie wykroczenia. Jeśli chodzi o kwestię majątku zbudowanego na nieuczciwości, to nierzadko rozpada się on tuż przed śmiercią tego, kto się dorobił. W życiu, jak w Biblii, pomieszane są zazwyczaj zboże i kąkol, i trudno rozdzielić uczciwe od nieuczciwego. Pan Bóg często nie odbiera wszystkiego, choćby ze względu na Pańskie dzieci i wnuki, Pańską modlitwę i dobre uczynki. Niemniej jednak pokutę za nieuczciwość można podjąć przez pokorne pochylenie głowy przed Bogiem, kiedy przyjdą nieuchronne straty. Fakt, że osobą oszukaną materialnie był ksiądz, nie musi być świętokradztwem. Nie użył Pan - mam nadzieję - miejsc, czynności albo przedmiotów świętych do nieuczciwości. Biedny Pan byłby, gdyby oszukany ksiądz przeklął sprawcę oszustwa. Wygląda jednak, że zastosował on Jezusowy nakaz "błogosławcie, a nie złorzeczcie". ks. Marek Kruszewski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
|