Mój brat był przeciwnikiem szczepionek. Czy ma grzech?Pojawiły się doniesienia o zachorowaniach na odrę. W naszej rodzinie wrócił temat: czy szczepić dzieciczy nie? Mój brat był przeciwnikiem szczepionek. Czy ma grzech?Szczepionki w konfesjonale Przeciwnicy szczepień poddają w wątpliwość skuteczność szczepionek, zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasowej. Twierdzą, że w sytuacji ogólnej poprawy warunków życia zagrożenie wybuchem epidemii jest minimalne. Szczepienia zaś są związane z na tyle wysokim ryzykiem wystąpienia powikłań, że globalnie lepiej leczyć rzeczywiste choroby, niż szkodzić sobie przez zapobieganie jedynie prawdopodobnym epidemiom. Brak odpowiednich potwierdzeń naukowych stanowi główną słabość argumentacji "antyszczepieniowców". Według nich statystyki medyczne powstają na zamówienie lobby farmaceutycznego, organizacji niezwykle potężnej i bogatej. Atak przeciw szczepionkom zainicjował w 1998 r. Andrew Wakefield w najważniejszym na świecie piśmie medycznym "Lancet". Przyznał się jednak w 2010 r., że wnioski z jego artykułu nie były potwierdzone poprawnymi badaniami. Zwolennicy szczepień natomiast wykazują, że dzięki nim zatrzymano i ograniczono wiele chorób na całym świecie, np. polio czy wirusa ospy prawdziwej. Zapowiadają, że w razie zachorowania śmiertelność dzieci szczepionych jest kilka razy mniejsza niż przy braku szczepień. Wykazują, że ewentualne powikłania nie są uzasadnione naukowo. Wysoki postęp nauk medycznych sprawia, że obecne szczepionki są dużo mocniej kontrolowane i bezpieczniejsze niż te sprzed 50. lat. Eliminuje się wszelkie potencjalnie problematyczne substancje pomocnicze, np. związki rtęci. Na niekorzyść zwolenników szczepień świadczy fakt, że co jakiś czas wycofuje się podejrzane partie szczepionek. Tak było w 1999 r. w USA i w 2007 r. w Polsce. Jednak według zwolenników szczepień fakt wycofywania szczepionek pokazuje, że są one pod należytą kontrolą państw i organizacji medycznych. Co do oceny moralnej, mówimy jedynie o ryzyku ewentualnego zachorowania, więc nie ma tu bezpośredniego łamania piątego przykazania. Nie szafuję więc słowem "grzech". Przeciwnik szczepionki ma prawo do swoich poglądów, bilansując kwestie ewentualnych zysków i strat. Co innego jednak, kiedy podejmuje w swoim sumieniu takie ryzyko co do własnego dziecka. On ma prawo chronić i leczyć swoje dziecko najlepiej, jak umie. Co innego jednak, kiedy naraża na zarażenie inne osoby, np. dzieci z przedszkola czy ze szkoły. W tym wypadku szczepienie swoich dzieci wydaje się uczciwsze, nawet przy uzasadnionej obawie ewentualnych powikłań. ks. Marek Kruszewski Autor jest proboszczem parafii św. Patryka w Warszawie
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
|