Powrót na właściwą drogęPo przeczytaniu świadectw na waszej stronie postanowiłam również podzielić się moją historią.Mam skończone 17 lat i nienajlepszy kawałek życia za sobą. Na co dzień przebywam w środowisku pełnym wulgaryzmu, seksu, pijaństwa, miejscu gdzie nie szanuje się drugiego człowieka. Już się do tego przyzwyczaiłam, że gdy wychodzę na spotkania, ze znajomymi to ludzie młodsi ode mnie sięgają po alkohol, omawiają sprawy seksu w sposób bardzo wulgarny. Można powiedzieć że stał się cud, ponieważ ja z ręką na sercu mogę przyznać ze do tych ludzi JUŻ nie nalezę, choć tak niedawno nie różniłam się od nich wcale. Potrafiłam klnąc, pić oraz dopuszczać się samogwałtu. Nie jestem z tego dumna... wręcz przeciwnie jest mi strasznie wstyd, że tak potrafiłam się zachowywać... Wstyd mi że wtedy potrafiłam bez niczego nazwać siebie dzieckiem Boga... Do kościoła chodziłam tylko, dlatego ze musiałam, ponieważ dla ojca zawsze bardzo ważna była wiara. Matce nie zależało czy pójdę czy nie... Zresztą nadal jej niezależny i dlatego teraz mam do niej mały żal. Wszystko zmieniło się przypadkiem, nie była to odmiana nagła, teraz po dłuższym czasie uświadamiam sobie że Bóg nawracał mnie przez około 2 lata i nadal kieruje mnie na właściwą drogę. Któregoś dnia od tak sobie przeglądałam stare rzeczy ojca i znalazłam krzyżyk który niegdyś on nosił na szyi. Nie zastanawiając się długo zawiesiłam go sobie. Moje życie wiele się nie zmieniło, nadal czułam te samą niechęć do Boga, moje modlitwy (jeśli takowe się zdarzały) to polegały tylko na proszeniu... nic nie dawałam w zamian, nie potrafiłam powiedzieć głupiego dziękuję. Jedyne co się we mnie zmieniło to to, że postanowiłam nie pić, ponieważ na jednej imprezie zrobiłam z siebie śmiecia, nie urwał mi się film, ale czułam się obrzydliwie... Po prostu żyłam jak chciałam, nic mnie nie obchodziło, nie interesowały mnie problemy bliskich, byłam nadal głupią egoistką. Byłam nikim!!! Pamiętam ze nie raz prosiłam Boga by mnie zabrał, ponieważ nienawidziłam całego świata... Jednak Pan mnie nie zabrał, dziś dziękuje Mu za to. Następnym etapem w którym pewniej stanęłam na nogi był dzień w którym mój dobry kolega przyniósł "tajemnicę szczęścia"... Nie wiem czemu, naprawdę nie potrafię tego wyjaśnić ale poczułam w sobie tak wielką wiarę że te 15 modlitw ma w sobie coś... Uwierzyłam że dzięki nim mogę jeszcze się podnieść. Coś we mnie umarło i coś się narodziło. Ja wtedy naprawdę uwierzyłam, że Bóg istnieje (każdemu człowiekowi życzę aby choć raz w życiu poczuł obecność Pana w taki sposób). Na początku było ciężko siadać dziennie na 20 minut i odmawiać modlitwy, ale udało się... choć czasem bardzo mi się nie chciało, to mimo to siadłam i modliłam się. Nie raz zdarzyło mi się zapłakać gdy je czytałam... Moja siostra patrzyła na mnie z pogardą, a ja mimo iż nie zawsze wierzyłam w własne słowa to mówiłam jej "Te obietnice się spełnią" Ile razy kłóciła się ze mną, że to nie ma sensu, że nie warto, bo życie i tak jest parszywe i nic nie warte, a Bóg może i jest ale jak ona to mówi... Stworzył nasi porzucił, zostawił żebyśmy sami żyli jak nam się podoba...jego nie obchodzi nasz los... (wstyd z mi za moją siostrę). Potem... nie pamiętam co było dalej, jak to się stało, wiem ze mój znajomy przekonał mnie jak pięknie można przeżyć msze świętą, że zaczęłam chodzić do kościoła z wielką ochotą że nie był to dla mnie czas stracony, z utęsknieniem czekałam na wieczory kiedy mogłam w ciszy i spokoju usiąść i odmówić modlitwy. Oczywiście w ciągu dnia także się modliłam i dużo myślałam o Bogu. Na mojej szyi znalazły się 2 medaliki (jeden z nich to "cudowny medalik"), oraz nowy krzyżyk. Moja codzienne "porcja modlitw to nie tylko "tajemnica szczęścia" jest ich wiele, modlę się do Duch Św. o wskazania drogi życiowej, Do NMP o zachowanie czystości, zachowanie abstynencji oraz wiele innych... Dziś dziennie gdy rano wstaję czuje się doskonalsza i jestem szczęśliwa że wróciłam na właściwą drogę...wiem że bardzo łatwo jest zboczyć, ale wiem także że Bóg jest ze mną i zawsze będzie mi pomagał, nawet wtedy gdy moi najbliżsi tacy jak matka czy siostra śmieją się z mojej wiary. Modlę się za nie by i im było dane znaleźć właściwą drogę. Chciałabym podziękować moim dwóm kolegą, bo to oni najbardziej się przyczynili do mojego nawrócenia, to przez nich podziałał Bóg i teraz mogę z dumą powiedzieć jestem dzieckiem Boga. Dziękuje również wam, bo to tu znalazłam masę pięknych opowiadań...a dziś stałam się o kolejny stopień doskonalsza ponieważ zapisałam się do RCS. Dziękuję i Bóg zapłać Kasia
Prosimy Portal Fronda o nie kopiowanie tekstów
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |