(1840 - 1889)
Apostoł trędowatych Belgowie uznają go za narodowego bohatera: kilka lat temu w ankiecie znalazł się w pierwszej piątce. Świat i wierni różnych wyznań znają go jako o. Damiana z Molokai. W najbliższą niedzielę będzie ogłoszony świętym. Do swoich rodziców na Boże Narodzenie 1858 r. Józef de Veuster pisał "wszyscy powinniśmy obierać ten stan, do którego przeznaczył nas Bóg, abyśmy mogli być na wieki szczęśliwi". Urodził się 3 stycznia 1840 r. w Termeloo w Belgii. Dość szybko, już jako nastolatek, odkrył swoje powołanie. Na pewno niemały wpływ wywarło tu wychowanie w domu i przykład starszego brata - Augusta, który jako pierwszy wstąpił do zakonu sercanów w Louvain. Zanim jednak Józef został zakonnikiem, miał być rolnikiem. Taką przyszłość widział dla niego ojciec. Uprawa zbóż i hodowla pijawek używanych w różnego rodzaju kuracjach i terapiach była tradycją rodziny de Veuster. Wyrozumiały pan de Veuster przyjął jednak prośbę syna i na początku 1859 r. pojechał z nim do Louvain. Tam brat powiedział mu o misyjnym kierunku działania Zgromadzenia Najświętszych Serc. Chęć bycia misjonarzem Józef pielęgnował nader gorliwie. Zdawał sobie sprawę, że przerwawszy naukę w gimnazjum - na co się zdecydował, pozostając w zakonie - nie mógł zbyt wcześnie marzyć o kapłaństwie. Najpierw miał zostać bratem zakonnym. Mistrz nowicjatu szybko dostrzegł zapał młodego brata - chęć do nauki oraz jego codzienne modlitwy do św. Franciszka Ksawerego o łaskę wysłania na misje. Możemy się dziś domyślić, jak wielką radość sprawiła Damianowi decyzja przełożonych o przyłączeniu do grupy misjonarzy przygotowujących się do pracy na Hawajach w 1863 r. - A było to jeszcze przed święceniami kapłańskimi - podkreśla o. Andrzej Łukowski, przełożony Polskiej Prowincji Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Zaledwie wysiadł na ląd w Honolulu, kiedy wikariusz apostolski udzielił mu święceń subdiakonatu. W trzy tygodnie później - diakonatu. W miesiąc później, 21 maja 1864 r., Damian otrzymał upragnione święcenia kapłańskie. - Tego dnia - komentuje o. Łukowski - rozpoczął też dziewięcioletnią ciężką pracę w misyjnych okręgach Puna i Kohala. "Zamiast życia kontemplacyjnego - pisał Damian w specjalnym raporcie do swojego przełożonego generalnego - misjonarz musi stale podróżować konno, pieszo lub łodzią. Zamiast przestrzegać nakazu milczenia, musi rozmawiać z ludźmi w najróżniejszych językach, zamiast samemu być prowadzonym, jego zadaniem jest prowadzić innych. Najtrudniejsze jest jednak to, aby wśród tej niedoli nie zagubić ducha medytacji i modlitwy". W 1873 r. wikariusz apostolski poprosił o ochotników, którzy odwiedzaliby co jakiś czas trędowatych umieszczanych na wyspie Molokai - ok. 100 km od Hawajów. "Niektórzy byli tak zniekształceni, że strach było na nich patrzeć. Na widok istot ludzkich, fizycznie tak upadłych, że wyłączono je ze społeczeństwa - czytamy w "Stella Maris" - serce o. Damiana topniało. Potem, za przykładem swego Boskiego Ideału, nabrał przekonania, że powinien także uczynić wszystko, by przynieść ulgę ciałom tych biednych chorych, podobnie jak czynił Jezus, kiedy żył na ziemi". - To wielkie szczęście i radość służyć Panu w jego biednych, chorych dzieciach, odrzuconych przez innych ludzi - pisał też w jednym z ostatnich listów do rodziny. Dzięki pracy o. Damiana nędzne chaty w getcie trędowatych na Malokai ustąpiły miejsca nowym domkom z drewna. - Powstał tam też - mówi o. Łukawski - wodociąg z wodą zdatną do picia. Jedyne i bardzo niebezpieczne miejsce do cumowania statków zostało unowocześnione. Trędowaci, mimo swej choroby, zaczęli uprawiać ziemię. Ojciec Damian zorganizował też dla nich orkiestrę dętą i ujeżdżalnię koni. Troszczył się też o godny pogrzeb każdego, bez względu na wyznanie. Ojciec Damian stał się dla trędowatych bratem. - Był on lekarzem ciał i dusz - napisał jego znajomy prof. Stoddard z Uniwersytetu w Indiana w Stanach Zjednoczonych - administratorem, nauczycielem, stolarzem, strażnikiem, kucharzem, a nawet w niektórych wypadkach karawaniarzem i grabarzem. W 1884 r. zaraził się trądem, pięć laty później zmarł. Beatyfikację o. Damiana ogłosił Jan Paweł II w jego ojczyźnie.
Teraz papież Benedykt XVI ogłosi 11 października o. Damiana świętym. - To dzień wielkiej radości dla braci i sióstr Zgromadzenia Najświętszych Serc, które w osobie o. Damiana otrzymuje pierwszego świętego - napisał w specjalnym liście duszpasterskim o. Andrzej Łukawski - ale to także szczególnie radosny dzień dla wszystkich, którzy zetknęli się w swym życiu z tą niezwykłą postacią i pozostali pod jej wrażeniem!
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |