Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Stolica żakardowa

Wytwarzane tu tkaniny grały we wszystkich polskich filmach historycznych i w niektórych hollywoodzkich. „Paradowały" też na pokazach Diora i Chanel.

Tkaczka podnosi nici osnowy, przyciskając nogą drewniany pedał. Podłużne czółenko uruchamia energicznym szarpnięciem za sznurek. Blisko trzymetrowe maszyny głośno stukoczą. Te ruchy trzeba powtórzyć tysiące razy dziennie. Podczas dnia pracy powstaje od metra do trzech metrów tkaniny. Do tego nitki się zrywają, a wtedy trzeba mozolnie je nawlec. - Praca przy krosnach to rzecz dla wybitnie cierpliwych - mówi Dariusz Makowski, właściciel historycznej tkalni spółdzielni Ład, znajdującej się w jednej ze szklarni warszawskich Łazienek. - Ale i dla uzdolnionych, bo choć wzór tkaniny zapisany jest na matrycy, dobór kolorów zależy od inwencji tkaczki - dodaje.

Manufaktura wytwarza tkaniny głównie do wyposażenia wnętrz i dla teatrów: makaty historyczne, rekonstrukcje tkanin do wnętrz pałacowych, obrusy i pasy kontuszowe. Te ostatnie - jako element mody wieczorowej - wykreował sam Dariusz Makowski. - Podczas spotkań międzynarodowych polscy prawnicy i architekci chcą się wyróżniać - mówi. - Szkoci nie wstydzą się swoich strojów narodowych. My do smokingów wprowadzamy nasz element kulturowy: właśnie pasy kontuszowe - tłumaczy. Kilka lat temu przywrócił do łask makatę. Te lniano-jedwabne czy lniano-bawełniane kupują właściciele domów letniskowych, by nadać im rustykalny charakter, ale także mieszkańcy loftów, by ocieplić ich industrialne wnętrze.

- Jesteśmy na dobrej drodze, by wykreować tkaninę warszawską - przyznaje właściciel manufaktury. W czasach świetności tkaniny-po rewolucji, j akiej w 1926 r. dokonała Spółdzielnia Artystów Ład, łącząc inwencję artystów ze zdolnościami rzemieślników - o gobelinie mówiono, że to tkanina polska (a przecież sama jej nazwa wskazuje na korzenie francuskie). Zanim tkalnię - w 1886 powstała jako Towarzystwo Koronek Drezdeń-skich - wzięła Spółdzielnia Ład, pracowała ona na Mariensztacie i w Lipkowie w Puszczy Kampinoskiej. Wcześniej była w Grodnie, gdzie król Stanisław August Poniatowski założył ją w 1765 r. jako Królewską Manufakturę Gobelinów.

Manufakturę spaloną w Powstaniu Warszawskim odtworzono po wojnie z różnych maszyn rozsianych po Polsce. W połowie lat 90., gdy Spółdzielnia Ład upadała, Dariusz Makowski przejął sędziwe krosna, ratując je przed zniszczeniem, za co został uhonorowany Krzyżem Kawalerskim OOP. Zabytkową tkalnię uruchomił najpierw w dawnej fabryce Kemnitza przy ul. Mińskiej 70, a w 2000 r. przeniósł ją do szklarni w Łazienkach Królewskich. Niestety z 12 tkaczek zostały już tylko dwie, a i one pracują sezonowo, bo w zimie szklarnia jest nieogrzewana, a latem jest w niej jak w piecu. Po tym, jak zamówienia z filmu się skończyły, właściciela tkalni nie stać na czynsz, za długi w ZUS-ie -na szczęście już spłacone - jedną z maszyn zajął komornik. - Ostatnie pieniądze wydałem na naprawę przeciekającego dachu - przyznaje Makowski. - Ale na ogrzewanie nie mamy już pieniędzy. Jak spadnie śnieg, dach się zawali, a to może skończyć się tragicznie.

Dariusz Makowski pomocy szuka w urzędzie miasta i w Ministerstwie Kultury. Przekonywał urzędników, że na całym świecie zabytkowe zakłady - a krosna widnieją już na liście zabytków - są pod opieką rządów i możnych instytucji. Obiecywano mu odkupienie maszyn i przekazanie ich Muzeum Historycznemu m.st. Warszawy, potem powstającemu Muzeum Pragi, zespołowi Mazowsze, centrum tkackiemu w Żyrardowie.

- Prezydent miasta decyzję o kupnie manufaktury podjęła już w lipcu" - tłumaczy właściciel krosien. - Do tej pory jednak nie otrzymałem żadnej pisemnej odpowiedzi. Czekam na nią dwa lata, a to mnie miasto zarzuca arogancję. Tymczasem każda zima to ryzyko.

Makowskiemu marzy się partnerstwo publiczno-prywatne. - Dzięki środkom publicznym manufaktura mogłaby rozkwitnąć i rozsławić stolicę jako miasto tkanin żakardowych. Kiedyś słynęły z nich dwa miasta na świecie: Lozanna i Warszawa właśnie. Czemu do tego nie powrócić? Nasze miasto stara się o miano europejskiej stolicy kultury - tymczasem znane jest z plastikowych krów, sztucznej palmy i włoskich restauracji - ubolewa Makowski. - Jeśli raz krosna przestaną działać, nie uruchomi się ich już nigdy więcej. Żyją jeszcze wszystkie tkaczki, które w latach 60. rozsławiły warszawską tkaninę na świecie. Razem z nimi można tu organizować kursy, warsztaty, pokazy - tak jak się to robi na Zachodzie. Uratujmy tę jedną z najstarszych na świecie tkalnię i wpiszmy ją na trwałe w pejzaż kulturalnej Warszawy!

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej