Moje cudowne nawrócenie i zerwanie z trzydziestoletnim nałogiem pijaństwaDo źródła Miłosierdzia Bożego przez NiepokalanąTak jedynie mogę określić moje cudowne nawrócenie i zerwanie z trzydziestoletnim nałogiem pijaństwa. Czcigodni Bracia w Chrystusie! Moja historia nawrócenia jest wręcz fascynująca i po ludzku mówiąc nieprawdopodobna. Chcąc ją dokładnie opisać, trzeba by poświęcić kilkadziesiąt stron maszynopisu. Postaram się więc tylko w punktach przedstawić, jak do tego doszło. Mam 53 lata, jestem żonaty, moi synowie są w wieku 26, 21 i 16 lat. Alkohol zacząłem pić w 19-tym roku życia.Z biegiem lat spożycie alkoholu się wzmogło. W ostatnich dziesięciu latach byłem całkowicie uzależniony. Dwa razy przebywałem w szpitalu psychiatrycznym (w 1974 i 1978 r.) na odwykówce. W tym czasie pełniłem szereg funkcji kierowniczych. W 1983 r., czyli pięć lat temu, za pijaństwo zostałem zwolniony z zakładu, którym kierowałem. W przypływie rozpaczy piłem na umór z postanowieniem samobójczym. Pod koniec piłem wszystko, co tylko było na spirytusie, łącznie z denaturatem. W przerwach między jednym odurzeniem a drugim (leżałem już całymi dniami, nic nie jedząc) z braku snu czytałem, co popadło pod rękę. Pewnego dnia w sierpniu 1983 r. już w stanie skrajnego wyczerpania, kiedy postanowiłem skończyć ze sobą, nie pamiętam jakim cudem, wpadła mi w ręce zniszczona broszurka pt. Jezu, ufam Tobie. Początkowo odrzuciłem ją od siebie, ale coś nie dawało mi spokoju, bo jednak mimo okropnego stanu duszy coś się jeszcze wyrywało z moich ust, np. westchnienie: "Matko Najświętsza, ratuj mnie", chociaż nie wierzyłem już w żadne ocalenie. Z ciekawości zaglądnąłem znowu do broszurki i pierwsze przeczytane słowa otrzeźwiły mnie zupełnie: "Najwięksi grzesznicy mają przed innymi prawo do ufności w bezmiar Miłosierdzia Mojego. Nie mogę karać, choćby kto był największym grzesznikiem, jeśli odwołują się do Mojej litości". To były słowa Pana Jezusa do siostry Faustyny. Coś we mnie pękło i jednym tchem klęcząc odczytałem wszystkie modlitwy wraz z koronką i litanią do Miłosierdzia Bożego, zamieszczone w tej broszurce. Dziwna otucha i nadzieja wstąpiły do mego serca. Na drugi dzień, osłabiony, prosiłem swoją siostrę, aby pojechała ze mną do przychodni przeciwalkoholowej. Przez trzy miesiące zażywałem anticol i gorąco się modliłem do Miłosierdzia Bożego o wytrwanie, prosząc również o wstawiennictwo Niepokalaną. W tym okresie poszukiwałem pracy, możliwie spokojnej, nie chciałem wracać już do żadnego biura. Trafiłem cudownie na etat dozorcy i tu nastąpiła moja całkowita przemiana duchowa. Mając dużo czasu, zacząłem czytać lekturę katolicką i Pismo święte, dużo się modlić i powoli zwalczać swoje przywary, a zwłaszcza, za wzorem św. Augustyna i innych świętych, pychę. Do roku czasu zafascynowany byłem jedynie kultem Miłosierdzia Bożego. Po roku włączyłem też modlitwę różańcową, którą przedtem uznawałem za nudną i monotonną. Od blisko trzech lat Różaniec stał się dla mnie najmilszą rozrywką i orężem. Codziennie odmawiam cały Różaniec w różnych intencjach: własnej, rodziny, biednych pijaków. Każdą część radosną poświęcam ratowaniu życia nie narodzonych dzieci, prosząc o dobre natchnienie dla wahających się matek. Inną formą, jaka mi przyszła do głowy od pół roku, to wędrujący Różaniec albo tzw. "kolęda Matki Najświętszej". Polega to na tym, że po kolei w wyobraźni wędruję od domu do domu w swojej dzielnicy z Matką Najświętszą, a każdą Zdrowaśkę odmawia inna znajoma mi osoba, oczywiście moimi ustami. W swojej świadomości widzę, że ta osoba klęczy przed Najświętszą Maryją Panną i prosi o potrzebne łaski lub za coś dziękuje. Nie wiem, czy dość jasno przedstawiłem tę formę modlitwy, wiem jednak, że ona podoba się Matce Najświętszej, bo po takiej "wędrówce" doznaję w duszy ogrommnego zadowolenia. Tym sposobem przez dwa dni obejmuję modlitwą około 900 osób. W kolejnym dniu odmawiam Różaniec w innych intencjach, potem znowu od początku zaczynamy chodzić z Matką Najświętszą po "kolędzie" do tych samych osób. W ciągu czterech lat abstynencji, gorliwej modlitwy i poświęcenia się całkowicie sprawom Bożym uzyskałem niezliczoną ilość łask i darów, ale to szeroki temat. Wspomnę tylko o wręcz cudownym uzdrowieniu mojej mamy (83 lata), która była w stanie agonalnym, i chrzestnego ojca (90 lat), umierającego na prostatę i nowotwór. Półtora roku temu miał on zaatakowane całe wnętrzności, a dzisiaj chodzi, pracuje w gospodarstwie i ani śladu choroby. Co do mojej duszy: całkowita przemiana osobowości, wyzbycie się swego "ja", pychy, żądz nieczystych, chciwości, chęci posiadania pieniędzy; nawiązanie dialogu z Bogiem, odzyskanie wiary, potrzeba częstego przyjmowania sakramentów świętych, uczynki miłosierdzia, pomoc dla misji i w ogóle inne spojrzenie na ludzi, bardziej serdeczne i szczere. Udało mi się też nawrócić dwóch pijaków i skłonić jednego po czterdziestu latach do spowiedzi. To moje nawrócenie nie jest żadną moją zasługą. Wprawdzie od dzieciństwa, również w okresie dojrzałego życia, od czasu do czasu miałem zwyczaj odmawiać dziesiątek Różańca, ale robiłem to raczej bezmyślnie. To, co się we mnie dokonało, zawdzięczam jedynie modlitwie różańcowej mojej mamy, która przez 30 lat błagała Matkę Najświętszą o moje opamiętanie, będąc zawsze cierpliwą i łagodną. Wspólnie z siostrą Janiną prenumerujemy "Rycerza Niepokalanej" - też w tym ręka Opatrzności, bo zaraz po moim nawróceniu otrzymaliśmy "Rycerza" mimo trudności wydawniczych. Sądzę, że już dojrzałem do godności rycerza Niepokalanej, która mnie w szczególny sposób ratuje przed pokusami. Pragnę się Jej oddać całkowicie jako członek Rycerstwa Niepokalanej. Proszę więc Czcigodnych Ojców o przyjęcie mnie do MI i przysłanie potwierdzenia. Mieczysław Nikody
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |